4
— No dzwoń żesz do niego! — więc jak to się stało, że tego samego dnia, o godzinie 21:57 Hoesok krzyczał ile mógł na mnie, gdy ja bałem się nacisnąć zieloną słuchawkę przy nazwisku Kim Taehyunga, mistrza przedmiotów ścisłych w naszej klasie.
— Czekaj, a co jeśli już śpi? — zablokowałem telefon, rzucając go na blat swojego biurka obserwując, jak Hobi przewraca oczami, sięgając po urządzenie.
— Tak, bo na pewno jest grzecznym chłopcem jak ty, i chodzi spać po dobranocce. — żałowałem w tamtej chwili, że zna moje hasło do telefonu, że w ogóle został na noc u mnie, bo wcisnął mi do ręki dzwoniący telefon.
Spanikowany przyłożyłem go do ucha, i w duchu modliłem się, by jednak Taehyung nie odebrał.
— Halo? — jeśli moje serce wcześniej biło tak mocno, że niewiele brakowało a wypadłoby z mojej piersi, to w tamtym momencie już w ogóle nie biło.
Usłyszałem przy swoim uchu jego głos, i w jednej chwili zapomniałem po co dzwonię. Zapomniałem jak mam na imię, i z kim rozmawiam.
— No już, pytaj. — rozbawiony Hoseok szepnął, dynamicznie gestykulując.
— Cześć Tae, sorry jeśli cię obudziłem czy coś ale mam sprawę. — ręce zaczęły mi się trząść, i w tamtym momencie chciałem jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
Przecież najbardziej prawdopodobne było, że nie zgodzi się pomóc mi w tym cholernym przedmiocie, bo ma już jakieś zajęcie na te dwa tygodnie. Albo wyjeżdża, albo ma zamiar cały ten czas spędzić z Jungkookiem.
Mimo, iż Hobi mówił mi, że tą dwójkę nie łączy nic więcej niż czysto przyjacielska miłość, to czasem ich zachowanie tego nie pokazywało.
Nie żebym był wtedy o nich zazdrosny. Kook był dobrym kumplem mojego przyjaciela, więc nie mogłem tak po prostu się nim nie przejmować. Nie kiedy Hobi cały czas nawijał o "naszej paczce".
— Nie, właściwie oglądałem film, ale mów jakąmasz sprawę. — w tle usłyszałem szczekanie psa, na co mimowolnie się uśmiechnąłem.
— No tak. Wiec jak wiesz moje umiejętności matematyczne są poniżej przeciętnej, a w maju matura, i chciałbym zapytać, czy miałbyś czas może dać mi jakieś korki czy coś. — kończąc ostatnie słowo wstrzymałem oddech, wyczekując na odpowiedź.
Pamiętam, że westchnął. Tak, to było westchnienie po którym nastąpiła cisza. Usłyszałem jak panele w pomieszczeniu, w którym się znajduje zaskrzypiały, co oznaczało że gdzieś szedł. Nie wiem, nie byłem nigdy w jego domu.
— Ta przerwa trwa od 11 do 24? - zapytał, ale to brzmiało raczej jak pytanie retoryczne, więc nie widząc co robić tylko mruknąłem coś na potwierdzenie. — Nigdzie nie wyjeżdżam. W sumie czemu nie. — w końcu odpowiedział.
I w tamtym momencie nastąpiło coś czego nie rozumiem. Poczułem jak moje policzki robią się gorące, a w pokoju stało jakoś dziwnie duszno.
— Dziękuję ci bardzo. Ratujesz mi życie. — wydusiłem z siebie, śmiejąc się nerwowo.
— Ok, to ugadamy się jeszcze o której się spotykamy i u kogo. Dobranoc. — życzyłem mu dobrej nocy i tyle. Pamiętam tylko histeryczny śmiech Hoseoka ściskającego moją poduszkę w kształcie serca.
Nie wyobrażam sobie co mogłoby być
Gdybym ciebie nie miał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro