13
Wybacz, chyba chcę cię pocałować
Wybacz, bo sprawiasz mi ból, samą obecnością
Dzwięk dzwonka do drzwi wyrwał mnie z zamyślenia. Szybko wstałem i wybiegłem z pokoju.
— Idę otworzyć! — krzyknąłem, informując tym mojego brata który oprócz mnie był w naszym mieszkaniu.
Stanąłem przed drzwiami frontowymi i przez chwilę wahałem się, czy aby na pewno powinienem otworzyć.
W końcu niewiele myśląc otworzyłem drzwi uśmiechając się na widok swojego gościa.
— Cześć. — przywitał się, a ja otworzyłem szerzej drzwi, odsuwając się i dając mu tym samym znak, że może wejść do środka.
— Cześć, Tae. Miło, że udało ci się przyjść. — zamknąłem drzwi, i poczekałem, aż chłopak zdejmie swoją kurtkę.
— Rodzice pojechali na zakupy, a siostra mogła popilnować mojego psa. Więc jestem. — uśmiechnął się. Był uroczy.
— Dobra, to choć. Chcesz coś do picia? — zapytałem, gdy przeszliśmy już do salonu.
— Zrobię wam herbaty. — widziałem, jak Taehyung zdziwił się, widząc Jina wychodzącego z kuchni.
— Yym część. — zaśmiałem się, widząc jak nasz gość zareagował na widok mojego brata. W końcu widział go pierwszy raz.
— Siema. — Jin podszedł do niego, wystawiając swoją rękę, a po chwili widziałem, jak przybijają piątkę.
Weszliśmy do mojego pokoju, i pierwsze co Tae zrobił było podejście do mojego łóżka, by podziwiać mojego kota śpiącego na nim.
Zapytał tylko czy może go pogłaskać, na co oczywiście się zgodziłem, uprzedzając że nie odpowiadam za to jeśli go ugryzie.
To był uroczy widok. Kiedy delikatnie głaskał jego głowę, bojąc się że może się wystraszyć i go podrapać.
— Wyczuwa kiedy ktoś ma wobec niego złe zamiary. Dostałem go dawno temu na urodziny. I kiedy wziąłem go na ręce takiego małego i słodkiego, ugryzł mnie i siedział przez całą noc pod kanapą. — zaśmiałem się, przypominając sobie to miłe, aczkolwiek dość bolesne wspomnienie. Po tym ugryzieniu przez tydzień nosiłem plaster na ręce.
Taehyung zaśmiał się, podchodząc do mnie. Podniosłem głowę, uświadamiając sobie, że stoimy bardzo blisko siebie. Poczułem, jak moje policzki robią się gorące.
— Czyli musi ci bardzo ufać, skoro śpi w twoim łóżku. — odsunął się ode mnie. Wypuściłem powietrze, zrobiło mi się duszno.
— Najwyraźniej. — zaśmiałem się. — To co, pójdę po tą herbatę. Słodzisz?— zapytałem, podchodząc do drzwi z zamiarem wyjścia ze swojego pokoju.
— Nie musisz sobie robić kłopotu. — odpowiedział. Zresztą moje pytanie było zbędne, ponieważ za każdym razem gdy do mnie przychodził nie chciał nic do picia. No może z wyjątkiem wody.
— Dobra, to pójdę po szklankę, bo butelkę wody mam przy biurku. — szybko wyszedłem z pokoju, by zabrać szklankę z kuchni i szybko wrócić do Taehyunga.
Na sofie w salonie siedział Seokjin oglądając jakiś serial na telewizorze. Popatrzył tylko na mnie dziwnym wzrokiem, a ja nie zwracając na to uwagi podeszłam do aneksu kuchennego.
— To co, jednak zapomniałeś o tej herbacie? — popatrzyłem na niego z góry.
— To jest ten Matemaks? — usłyszałem, gdy już miałem wyjść z salonu.
— To jest Taehyung. — przewróciłem oczami, patrząc na swojego brata rozwalonego na sofie z miską pełna chipsów położoną na brzuchu.
— Pamiętaj Jimin, nikt kto rozumie matmę nie jest normalny. — upomniał mnie niczym rodzic upomina 5 letnie dziecko, a ja tylko zaśmiałem się i poszedłem sobie.
Był starszy ode mnie tylko 3 lata, a czasem miałem wrażenie jakby był starszy co najmniej 5 razy tyle. Odkąd pamiętam był tym starszym, odpowiedzialnym bratem. A ja byłem tym młodszym, tym którego zawsze musiał chronić.
Chociaż czasem były momenty, w których czułem się te kilka lat starszy od niego, dojrzalszy. Bywały chwile, w których to ja stawałem się tym starszym bratem.
Gdy wszedłem do pokoju zastałem Taehyunga siedzącego przy moim biurku i czytającego coś z zeszytu.
— Ćwiczyłem coś, i właśnie miałem ci pokazać to ostatnie zadanie domowe, czy zrobiłem je dobrze. — podszedłem do niego, kładąc na blat kolorową szklankę. Przysunąłem do siebie drugie krzesło, i usiadłem na nim, przysuwając się do bruneta.
Popatrzyłem na otwarte strony zeszytu.
Zeszytu, który miał okładkę w kwiatki, dokładnie takie same jak ten zeszyt od matematyki. Jednak to nie był ten zeszyt.
Sam kilka razy pomyliłem je, ale nigdy nie pozwoliłem, by ktoś zobaczył ten drugi, ten w którym zamiast mnóstwa równań, liczb i łez znajdowały się moje zapiski. Moje przemyślenia, moje smutki, to wszystko czego nikomu nie potrafiłem powiedzieć, dlatego to zapisywałem.
— Boże Taehyung. Zapomniałem schować ten zeszyt. To jest takie bez sensu. — cały czerwony jednym ruchem ręki zamknąłem go, i zabrałem sprzed oczu chłopaka.
Taehyung nic nie mówił. Bez słowa wyciągnął ze swojej torby podręcznik do tego diabelskiego przedmiotu szkolnego.
— Dobra już wyciągam ten właściwy zeszyt. Tak szczerze, to nikt nigdy nie miał tego widzieć. To tylko głupoty, które piszę jak mam ochotę i wiesz
— Jimin, to jest piękne. — przerwał mi, patrząc na mnie. Zaskoczony popatrzyłem na niego. Naprawdę uważał te słowa za coś ładnego? A już w ogóle za coś pięknego.
Szybko zaprzeczyłem i schowałem zeszyt do szafki swojego biurka.
— Nie musisz być dobry w tym, w czym wszyscy są dobrzy. Ja nigdy nie umiałem pisać i z wypracowań dostawałem ledowe dwóje. A to? Przepraszam, że to przeczytałem, ale każde słowo było tak idealnie dobrane. Jakbyś spędzał wiele godzin nad tym by to wszystko tak idealnie do siebie pasowało. Żeby ktoś, kto to czyta mógł poczuć to, co ty czułeś pisząc to. — Taehyung popatrzył na mnie, w dodatku uśmiechnął się. Byłem zszokowany i nie wiedziałem za bardzo co powiedzieć.
Czułem się obnażony, zawstydzony. Ale to tylko przez moją głupotę. Przez moją nieuwagę. To wszystko przeze mnie.
Tylko przeze mnie Kim Taehyung, mój kolega z klasy i nigdy nikt więcej odkrył mój największy sekret.
Łapię powietrze, cierpiąc
To boli
Za każdym razem gdy pomyślę o tobie
Zadałeś rany, nawet o tym nie wiedząc
///
wybaczcie za tak długą nieobecność, i wszelkie błędy jakie może zawierać ten rozdział
miłego dnia♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro