7
Wyszedł drzwiami dla personelu i pierwsze co zobaczył, to wielki bukiet róż w odcieniu intensywnego rożu. Dopiero po chwili, przesuwając wzrok w górę zauważył uśmiechniętą twarz Namjoona.
- Byłeś niesamowity - podszedł do mężczyzny, wręczając mu kwiaty i całując miękko.
Dzisiaj teatr, w którym Jin pracował, miał premierę nowej sztuki, gdzie starszy Kim dostał główną rolę. Oczywiście w tak wielkim wydarzeniu musiał wziąć udział jego chłopak.
- Dziękuję - przyjął kwiaty, pozwalając, aby detektyw zabrał jego torbę z rzeczami - Jedziemy do mnie?
- Liczyłem, że to zaproponujesz - cmoknął starszego w policzek i kładąc mu dłoń na plecach poprowadził w kierunku swojego samochodu - Ale co z Tae?
Po tym jak najmłodszy Kim zerwał ze swoim chłopakiem, wprowadził się tymczasowo do Seokjina, dopóki nie uda mu się znaleźć czegoś własnego.
- Nie ma - spojrzał znacząco na partnera, kładąc swoją dłoń na jego udzie, podczas gdy ten odpalał samochód - Mamy mieszkanie tylko dla siebie.
- Podoba mi się - z zadowolonym uśmieszkiem ruszył spod teatru. Całą drogę do mieszkania starszego wypełniało głównie gadanie Namjoona, który z podekscytowaniem dzielił się swoimi wrażeniami po obejrzanym spektaklu.
Po dotarciu na miejsce, Jin udał się do kuchni, aby wstawić kwiaty do wody i przygotować wino oraz kieliszki, by uczcić dzisiejszy wieczór, podczas którego był gwiazdą. Namjoon w tym czasie krążył po salonie, przyglądając się zdjęciom, które w dużej mierze przedstawiały dzieciństwo i młodość Seokjina. Pomimo tego, że widział je już nie raz, w dalszym ciągu uwielbiał je oglądać.
W mieszkaniu rozległo się głośny pukanie do drzwi, co oderwało detektywa od poprzedniej czynności.
- Joonie, mógłbyś otworzyć? - usłyszał krzyk partnera z kuchni - To pewnie jedzenie, które zamówiłem gdy tutaj jechaliśmy.
- Jasne - ruszył w kierunku drzwi, uchylając je. Jak się okazało, na korytarzu wcale nie stał dostawca jedzenia, tylko obca mu kobieta.
- Tak? - widział zdziwienie na jej twarzy. Spojrzała na numer na drzwiach i odezwała się, dopiero gdy upewniła się, że stoi pod właściwymi.
- Szukam Taehyunga lub Jina.
- Jin - odwrócił się, wołając w głąb w domu. Nie musieli długo czekać, jak w holu pojawił się zaskoczony właściciel. Młodszy Kim dostrzegł, jak ciało jego partnera się napina, a na twarzy maluje się panika. Nie podobało mu się to, miał wrażenie, że Jin czuje się zagrożony i był gotów go bronić, jednak nie wiedział przed czym.
- Umm...Donhgi, co cię tu sprowadza? - czuł, jak jego dłonie zaczynają drżeć, więc schował je za siebie.
- Szukam twojego brata - oznajmiła, zakładając ramiona na piersi. Wyglądała na poirytowaną - W dalszym ciągu wisi mi 500 000 wonów.
- Za co? - wyrwało się detektywowi, chociaż rozmowa go nie dotyczyła.
- Jooni, mógłbyś zaczekać w salonie? - widział jak Seokjin jest roztrzęsiony, więc niechętnie, ale się zgodził. Coś było nie tak, czuł to. Czy Taehyung wpadł w kłopoty? Czy przy okazji ściągnął je na swojego brata? Wiedział, że nie powinien podsłuchiwać, jednak martwił się.
- Gdzie jest twój brat? - Donhgi wyglądała na wkurzoną. Pomimo tego, że sprawiała wrażenie niepozornej, Jin wiedział, że jest niebezpieczna.
- Wyjechał - ściszył głos, nerwowo zerkając na przejście, w którym zniknął jego partner.
- Kiedy wróci?
- Nie wiem, na razie się na to nie zapowiada...
- Słuchaj, umówiłam się z nim na 1 000 000 won, za dwa komplety fałszywych dokumentów. Dostałam tylko 500 000 - dziewczyna była coraz bardziej wściekła, a Jin wiedział, że to nie wróży nic dobrego - Nie obchodzi mnie, kto zapłaci, ty czy on. Jeśli nie dostanę kasy, policja dowie się o przekrętach twojego brata.
- Już, zapłacę - nie chciał zachodzić jej za skórę. Pamiętał, do czego była zdolna - Poczekaj, muszę po nie iść - pospiesznie udał się do sypialni, gdzie w szafce znajdowała się koperta z gotówką. Zawsze część pieniędzy wypłacał z konta i chował do koperty. Szybko wrócił do kobiety, wręczając jej pieniądz. Po przeliczeniu uśmiechnęła się z zadowoleniem i klepiąc lekko mężczyznę po policzku, opuściła jego mieszkanie.
Seokjin dokładnie zamknął za nią drzwi, opierając o nie czoło. Jego serce waliło mocno w piersi, bał się wrócić do salonu. W tym momencie przeklinał swojego brata. Ryzykował tak wiele, tylko po to, aby mu pomóc. Od początku mu się to nie podobał, jednak za bardzo się martwił o Tae, przez co ten potrafił go łatwo zaszantażować.
- Jin? - wzdrygnął się, słysząc za sobą głos detektywa. Nie odwrócił się, nie był w stanie w tym momencie spojrzeć w oczy ukochanego - Musimy porozmawiać - jego głos był twardy, nie było w nim już tej czułości, która pojawiała się za każdym razem, gdy zwracał się do starszego - Gdzie jest Taehyung?! - kontynuował, gdy znaleźli się w salonie - Po co mu fałszywe dokumenty?
Seokjin spojrzał na Namjoona błagalnym wzrokiem, dając mu znać, że nie chce tych tematów poruszać. Wtedy policjant zrozumiał...
- Taehyung ma coś wspólnego ze zniknięciem Jimina - cisza jaką uzyskał i wyraz twarzy aktora wystarczyły mu, jako odpowiedź twierdząca - Pomagałeś mu? - choć znał odpowiedź, w duchu łudził się, że mężczyzna zaprzeczy.
- Joonie... - był przerażony i to nie tym, że może stanąć przed sądem, ale bardziej utratą Namjoona.
- Opowiedz! - naciskał. Widok zrozpaczonego Jina łamał mu serce, jednak musiał być twardy.
- Musiałem...ja...groził mi, że skończy ze sobą, jeśli tego nie zrobię - głos mu drżał, jednak jeszcze potrafił powstrzymać się od łez - On...on ma obsesję na punkcie Jimina. Już raz próbował zrobić sobie krzywdę, dlatego przygarnąłem go i się nim zaopiekowałem, gdy wyniósł się z domu, po kłótni z rodzicami. Załatwiłem mu psychologa, myślałem, że sytuacja się poprawia. Później zaczął umawiać się z Gukim i wydawało się, że już jest dobrze, ale później...Jimin ogłosił, że zaręczył się z Yoongim.
- Dlaczego nie zgłosiłeś tego odpowiednim służbom? - pomimo tego, że wewnętrznie cierpiał, sprawiał wrażenie niewzruszonego.
- T-to mój brat - widział przerażenie w oczach mężczyzny na samo wspomnienie o tym.
- Któremu powinno się pomóc. Jin, gdzie wyjechał twój brat?
Starszy Kim zadrżał na to pytanie, zaciskając mocno usta, tym samym dając znać, że nie ma zamiaru odpowiedzieć.
- Seokjin - głos policjanta był oficjalny - Twoja sytuacja nie jest za ciekawa, pomagałeś w przestępstwie, jednak jeśli teraz zaczniesz współpracować, kara może być łagodniejsza.
Straszy, wpatrywał się w detektywa, analizując jego słowa. Czy był gotów zdradzić Taehyunga? Widział, że stracił zaufanie policjanta i był w stanie zrobić wszystko, aby je odbudować. Kochał go i nie chciał stracić, jak już raz to zrobił. Jednak czy był w stanie poświęcić własnego brata, dla mężczyzny, którego kocha?
- Czy...czy jeśli pomogę odnaleźć Tae i Jimina, to jest jeszcze dla nas jakaś szansa? - młodszy Kim widział ten błysk nadziei w ciemnych tęczówkach i jak bardzo pragnął potwierdzić, tak nie mógł tego zrobić. Jin za bardzo go zranił, mocno nadszarpując jego zaufanie, które nie wiedział, czy kiedykolwiek udałby się odbudować. Czuł się rozdarty, a jego ciało przeszywał niewyobrażalny ból, na samą myśl, co musi zrobić. Jednak nie było innego wyjść.
- Przepraszam Jinnie - w końcu maska opanowanego, twardego policjanta zaczęła znikać, a w oczach można było dostrzec łzy.
- W takim razie nic nie powiem - Tae razem z Namjoonem byli dla niego najważniejsi. Skoro stracił ukochanego, nie chciał stracić brata, a wiedział, że ten trafiając do więzienia lub psychiatryka, był zdolny do wszystkiego.
********
Drobny mężczyzna siedział na drewnianym pomoście, wpatrując się w spokojną taflę jeziora. Ciemne włosy unosiły się lekko na wietrze, który rumienił również jego policzki. W ramionach ściskał pluszową kaczkę w zielonej kamizelce. Był pewny, że ją zgubił, jak się okazało, przez cały czas miał ją jego przyjaciel.
Czuł lekki chłód ogarniający jego ciało, jednak czuł również przyjemne odprężenie i nie chciał go przerywać, by wrócić do drewnianego domu, znajdującego się za nim. Było mu dobrze, był zrelaksowany, chociaż ciche głosy z tyłu głowy mówiły mu, że coś było nie tak. Coś złego się stało i powinien uciekać. Ale co? Nie pamiętał, przecież był bezpieczny. Był tutaj ze swoim najlepszym przyjacielem, który o niego dbał i nigdy by go nie skrzywdził. Co mogło mu grozić?
- Zmarzniesz - uniósł głowę, gdy poczuł, jak na jego ramiona opada ciepła bluza. Dostrzegł Taehyunga, który wpatrywał się w niego z troską.
- Dziękuję Tae - oparł się głową o ramię mężczyzny, pozwalając, aby ten go objął.
- Dla ciebie wszystko, Mini - pocałował tancerza w głowę, nim oparł na niej swój policzek - Co powiesz, aby wyjechać na Alaskę?
- Alaskę? - był zaskoczony tym nagłym pytaniem. Minęło zaledwie kilka dni, jak przybyli do Nowej Zelandii.
- Zawsze chcieliśmy wspólnie podróżować, pamiętasz? Pomyślałem, aby najpierw pozwiedzać, nim zostaniemy gdzieś na stałe - wytłumaczył, mając nadzieję, że to Parkowi wystarczy. Póki co nie mogli zostać zbyt długo w jednym miejscu, zbyt duże ryzyko, że ich odnajdą.
- Niech będzie Alska - skinął lekko głową, mocniej wtulając się w ciało Kima.
- Kocham cię i nikomu cię nie oddam - ogromna determinacją zapłonęła w jego oczach, gdy wypowiadał te słowa.
**********
I tak oto kończymy to opowiadanie. Wiem, że pozostawia wiele do życzenia, jednak mam nadzieję, że dobrze spędziliście czas podczas czytania.
Małe wyjaśnienie odnośnie związku Jeongguka i Taehyunga.
Tae naprawdę kochał Jeongguka. Owszem, zaczął się z nim umawiać z nadzieją, że wzbudzi tym zazdrość Jimina, który odkryje głębsze uczucia względem Tae. Jednak ten w dalszym ciągu widział w nim tylko najlepszego przyjaciela. Tae dalej umawaił się z Gukim, i z czasem faktycznie go pokochał. Jednak obsesja na punkcie Jimina i uczucia, którymi go darzył były silniejsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro