Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Wyszedł drzwiami dla personelu i pierwsze co zobaczył, to wielki bukiet róż w odcieniu intensywnego rożu. Dopiero po chwili, przesuwając wzrok w górę zauważył uśmiechniętą twarz Namjoona.

- Byłeś niesamowity - podszedł do mężczyzny, wręczając mu kwiaty i całując miękko.

Dzisiaj teatr, w którym Jin pracował, miał premierę nowej sztuki, gdzie starszy Kim dostał główną rolę. Oczywiście w tak wielkim wydarzeniu musiał wziąć udział jego chłopak.

- Dziękuję - przyjął kwiaty, pozwalając, aby detektyw zabrał jego torbę z rzeczami - Jedziemy do mnie?

- Liczyłem, że to zaproponujesz - cmoknął starszego w policzek i kładąc mu dłoń na plecach poprowadził w kierunku swojego samochodu - Ale co z Tae?

Po tym jak najmłodszy Kim zerwał ze swoim chłopakiem, wprowadził się tymczasowo do Seokjina, dopóki nie uda mu się znaleźć czegoś własnego.

- Nie ma - spojrzał znacząco na partnera, kładąc swoją dłoń na jego udzie, podczas gdy ten odpalał samochód - Mamy mieszkanie tylko dla siebie.

- Podoba mi się - z zadowolonym uśmieszkiem ruszył spod teatru. Całą drogę do mieszkania starszego wypełniało głównie gadanie Namjoona, który z podekscytowaniem dzielił się swoimi wrażeniami po obejrzanym spektaklu.

Po dotarciu na miejsce, Jin udał się do kuchni, aby wstawić kwiaty do wody i przygotować wino oraz kieliszki, by uczcić dzisiejszy wieczór, podczas którego był gwiazdą. Namjoon w tym czasie krążył po salonie, przyglądając się zdjęciom, które w dużej mierze przedstawiały dzieciństwo i młodość Seokjina. Pomimo tego, że widział je już nie raz, w dalszym ciągu uwielbiał je oglądać.

W mieszkaniu rozległo się głośny pukanie do drzwi, co oderwało detektywa od poprzedniej czynności.

- Joonie, mógłbyś otworzyć? - usłyszał krzyk partnera z kuchni - To pewnie jedzenie, które zamówiłem gdy tutaj jechaliśmy.

- Jasne - ruszył w kierunku drzwi, uchylając je. Jak się okazało, na korytarzu wcale nie stał dostawca jedzenia, tylko obca mu kobieta.

- Tak? - widział zdziwienie na jej twarzy. Spojrzała na numer na drzwiach i odezwała się, dopiero gdy upewniła się, że stoi pod właściwymi.

- Szukam Taehyunga lub Jina.

- Jin - odwrócił się, wołając w głąb w domu. Nie musieli długo czekać, jak w holu pojawił się zaskoczony właściciel. Młodszy Kim dostrzegł, jak ciało jego partnera się napina, a na twarzy maluje się panika. Nie podobało mu się to, miał wrażenie, że Jin czuje się zagrożony i był gotów go bronić, jednak nie wiedział przed czym.

- Umm...Donhgi, co cię tu sprowadza? - czuł, jak jego dłonie zaczynają drżeć, więc schował je za siebie.

- Szukam twojego brata - oznajmiła, zakładając ramiona na piersi. Wyglądała na poirytowaną - W dalszym ciągu wisi mi 500 000 wonów.

- Za co? - wyrwało się detektywowi, chociaż rozmowa go nie dotyczyła.

- Jooni, mógłbyś zaczekać w salonie? - widział jak Seokjin jest roztrzęsiony, więc niechętnie, ale się zgodził. Coś było nie tak, czuł to. Czy Taehyung wpadł w kłopoty? Czy przy okazji ściągnął je na swojego brata? Wiedział, że nie powinien podsłuchiwać, jednak martwił się.

- Gdzie jest twój brat? - Donhgi wyglądała na wkurzoną. Pomimo tego, że sprawiała wrażenie niepozornej, Jin wiedział, że jest niebezpieczna.

- Wyjechał - ściszył głos, nerwowo zerkając na przejście, w którym zniknął jego partner.

- Kiedy wróci?

- Nie wiem, na razie się na to nie zapowiada...

- Słuchaj, umówiłam się z nim na 1 000 000 won, za dwa komplety fałszywych dokumentów. Dostałam tylko 500 000 - dziewczyna była coraz bardziej wściekła, a Jin wiedział, że to nie wróży nic dobrego - Nie obchodzi mnie, kto zapłaci, ty czy on. Jeśli nie dostanę kasy, policja dowie się o przekrętach twojego brata.

- Już, zapłacę - nie chciał zachodzić jej za skórę. Pamiętał, do czego była zdolna - Poczekaj, muszę po nie iść - pospiesznie udał się do sypialni, gdzie w szafce znajdowała się koperta z gotówką. Zawsze część pieniędzy wypłacał z konta i chował do koperty. Szybko wrócił do kobiety, wręczając jej pieniądz. Po przeliczeniu uśmiechnęła się z zadowoleniem i klepiąc lekko mężczyznę po policzku, opuściła jego mieszkanie.

Seokjin dokładnie zamknął za nią drzwi, opierając o nie czoło. Jego serce waliło mocno w piersi, bał się wrócić do salonu. W tym momencie przeklinał swojego brata. Ryzykował tak wiele, tylko po to, aby mu pomóc. Od początku mu się to nie podobał, jednak za bardzo się martwił o Tae, przez co ten potrafił go łatwo zaszantażować.

- Jin? - wzdrygnął się, słysząc za sobą głos detektywa. Nie odwrócił się, nie był w stanie w tym momencie spojrzeć w oczy ukochanego - Musimy porozmawiać - jego głos był twardy, nie było w nim już tej czułości, która pojawiała się za każdym razem, gdy zwracał się do starszego - Gdzie jest Taehyung?! - kontynuował, gdy znaleźli się w salonie - Po co mu fałszywe dokumenty?

Seokjin spojrzał na Namjoona błagalnym wzrokiem, dając mu znać, że nie chce tych tematów poruszać. Wtedy policjant zrozumiał...

- Taehyung ma coś wspólnego ze zniknięciem Jimina - cisza jaką uzyskał i wyraz twarzy aktora wystarczyły mu, jako odpowiedź twierdząca - Pomagałeś mu? - choć znał odpowiedź, w duchu łudził się, że mężczyzna zaprzeczy.

- Joonie... - był przerażony i to nie tym, że może stanąć przed sądem, ale bardziej utratą Namjoona.

- Opowiedz! - naciskał. Widok zrozpaczonego Jina łamał mu serce, jednak musiał być twardy.

- Musiałem...ja...groził mi, że skończy ze sobą, jeśli tego nie zrobię - głos mu drżał, jednak jeszcze potrafił powstrzymać się od łez - On...on ma obsesję na punkcie Jimina. Już raz próbował zrobić sobie krzywdę, dlatego przygarnąłem go i się nim zaopiekowałem, gdy wyniósł się z domu, po kłótni z rodzicami. Załatwiłem mu psychologa, myślałem, że sytuacja się poprawia. Później zaczął umawiać się z Gukim i wydawało się, że już jest dobrze, ale później...Jimin ogłosił, że zaręczył się z Yoongim.

- Dlaczego nie zgłosiłeś tego odpowiednim służbom? - pomimo tego, że wewnętrznie cierpiał, sprawiał wrażenie niewzruszonego.

- T-to mój brat - widział przerażenie w oczach mężczyzny na samo wspomnienie o tym.

- Któremu powinno się pomóc. Jin, gdzie wyjechał twój brat?

Starszy Kim zadrżał na to pytanie, zaciskając mocno usta, tym samym dając znać, że nie ma zamiaru odpowiedzieć.

- Seokjin - głos policjanta był oficjalny - Twoja sytuacja nie jest za ciekawa, pomagałeś w przestępstwie, jednak jeśli teraz zaczniesz współpracować, kara może być łagodniejsza.

Straszy, wpatrywał się w detektywa, analizując jego słowa. Czy był gotów zdradzić Taehyunga? Widział, że stracił zaufanie policjanta i był w stanie zrobić wszystko, aby je odbudować. Kochał go i nie chciał stracić, jak już raz to zrobił. Jednak czy był w stanie poświęcić własnego brata, dla mężczyzny, którego kocha?

- Czy...czy jeśli pomogę odnaleźć Tae i Jimina, to jest jeszcze dla nas jakaś szansa? - młodszy Kim widział ten błysk nadziei w ciemnych tęczówkach i jak bardzo pragnął potwierdzić, tak nie mógł tego zrobić. Jin za bardzo go zranił, mocno nadszarpując jego zaufanie, które nie wiedział, czy kiedykolwiek udałby się odbudować. Czuł się rozdarty, a jego ciało przeszywał niewyobrażalny ból, na samą myśl, co musi zrobić. Jednak nie było innego wyjść.

- Przepraszam Jinnie - w końcu maska opanowanego, twardego policjanta zaczęła znikać, a w oczach można było dostrzec łzy.

- W takim razie nic nie powiem - Tae razem z Namjoonem byli dla niego najważniejsi. Skoro stracił ukochanego, nie chciał stracić brata, a wiedział, że ten trafiając do więzienia lub psychiatryka, był zdolny do wszystkiego.

********

Drobny mężczyzna siedział na drewnianym pomoście, wpatrując się w spokojną taflę jeziora. Ciemne włosy unosiły się lekko na wietrze, który rumienił również jego policzki. W ramionach ściskał pluszową kaczkę w zielonej kamizelce. Był pewny, że ją zgubił, jak się okazało, przez cały czas miał ją jego przyjaciel.

Czuł lekki chłód ogarniający jego ciało, jednak czuł również przyjemne odprężenie i nie chciał go przerywać, by wrócić do drewnianego domu, znajdującego się za nim. Było mu dobrze, był zrelaksowany, chociaż ciche głosy z tyłu głowy mówiły mu, że coś było nie tak. Coś złego się stało i powinien uciekać. Ale co? Nie pamiętał, przecież był bezpieczny. Był tutaj ze swoim najlepszym przyjacielem, który o niego dbał i nigdy by go nie skrzywdził. Co mogło mu grozić?

- Zmarzniesz - uniósł głowę, gdy poczuł, jak na jego ramiona opada ciepła bluza. Dostrzegł Taehyunga, który wpatrywał się w niego z troską.

- Dziękuję Tae - oparł się głową o ramię mężczyzny, pozwalając, aby ten go objął.

- Dla ciebie wszystko, Mini - pocałował tancerza w głowę, nim oparł na niej swój policzek - Co powiesz, aby wyjechać na Alaskę?

- Alaskę? - był zaskoczony tym nagłym pytaniem. Minęło zaledwie kilka dni, jak przybyli do Nowej Zelandii.

- Zawsze chcieliśmy wspólnie podróżować, pamiętasz? Pomyślałem, aby najpierw pozwiedzać, nim zostaniemy gdzieś na stałe - wytłumaczył, mając nadzieję, że to Parkowi wystarczy. Póki co nie mogli zostać zbyt długo w jednym miejscu, zbyt duże ryzyko, że ich odnajdą.

- Niech będzie Alska - skinął lekko głową, mocniej wtulając się w ciało Kima.

- Kocham cię i nikomu cię nie oddam - ogromna determinacją zapłonęła w jego oczach, gdy wypowiadał te słowa. 

**********

I tak oto kończymy to opowiadanie. Wiem, że pozostawia wiele do życzenia, jednak mam nadzieję, że dobrze spędziliście czas podczas czytania.

Małe wyjaśnienie odnośnie związku Jeongguka i Taehyunga.
Tae naprawdę kochał Jeongguka. Owszem, zaczął się z nim umawiać z nadzieją, że wzbudzi tym zazdrość Jimina, który odkryje głębsze uczucia względem Tae. Jednak ten w dalszym ciągu widział w nim tylko najlepszego przyjaciela. Tae dalej umawaił się z Gukim, i z czasem faktycznie go pokochał. Jednak obsesja na punkcie Jimina i uczucia, którymi go darzył były silniejsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro