Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

- Proszę, pomóż mi - młody mężczyzna patrzył błagalnie na swojego towarzysza. Wiedział, że prosił go o wiele, ale to była jedyna osoba, która mogła mu pomóc w osiągnięciu swojego celu - Ten ostatni raz!

- Już to słyszałem - burknął niezadowolony, nerwowo krążąc w pokoju - Nawet nie wiesz, ile ryzykuję dla ciebie!

- Wiem i doceniam to - zapewnił - I obiecuję, że to ostatni raz, jak proszę, abyś mi w tym pomógł. Wkrótce stąd znikniemy i będziesz mógł zapomnieć o tej sprawie.

- Jak miałbym to niby zrobić? Dobrze wiesz, że to, co robisz, jest karalne, a ja ci w tym pomagam...jeśli policja się dowie...

- Nie dowie się! Nie znajdzie Jimina, tylko musisz mnie skontaktować z Jinh Donhgi. To ja się z nią spotkam, a gdy tylko wyrobi dla nas fałszywe dokumenty, zabiorę Jimina do Nowej Zelandii. Tam już mam wszystko załatwione.

- Dlaczego wymagasz ode mnie, abym kontaktował się z ludźmi, z którymi nie chcę mieć już nic więcej do czynienia? - to byli jego znajomi z ciemnego okresu życia. Wspominając tamte czasy, nie czuł dumy i cieszył się, że udało mu się z tego wyrwać.

- Przysięgam, że to ostatnia osoba, z którą chcę, abyś mnie skontaktował - był bliski rozpaczy. Wiedział, że niewiele brakuje, aby osiągnął swój cel. Nie mógł się teraz poddać. Musiał zdobyć te fałszywe dokumenty.

- To samo słyszałem, kiedy Seo i Hyun uprowadzili dla ciebie Jimina, a mimo to przyszedłeś ponownie prosić, abym skontaktował cię z Jihyon w sprawie dragów.

- Nie sądziłem, że będzie stawiał, aż taki opór i próbował uciekać - mruknął niezadowolony. Nie lubił myśleć, ani mówić o tym, że podaje blondynowi środki otępiające. Nie planował tego, ale innej drogi nie było.

- Przecież jeśli policja cię dorwie...nawet nie chcę myśleć, co się wtedy stanie z tobą...oraz ze mną - wziął kilka głębszych oddechów, próbując uspokoić swoje rozszalały serce i nie dopuścić do paniki. Naprawdę nie podobało mu się to wszystko, ale nie potrafił odmówić drugiemu mężczyźnie, kiedy prosił go o pomoc.

- Nie złapie, obiecuję! Tylko Musisz mi pomóc ten ostatni raz - był gotów, aby w każdej chwili klęknąć przed towarzyszem i błagać go o pomoc.

- W porządku - westchnął, czując, jak łzy bezsilności cisną się do oczu. Miał wiele do stracenia, mimo to zgodził się zaryzykować - Ostatni raz...

********

Zatrzymał się na poboczu, nerwowo przeglądając w niewielkim lusterku i poprawiając swoje włosy. W końcu po kilku głębokich, uspokajających oddechach wysiadł z samochodu, w dłoni trzymając bukiet piwonii. Serce waliło mu jak szalone, w dalszym ciągu nie mógł uwierzyć, że postanowił umówić się z Jinem. Pamiętał to uczucie euforii, kiedy z samego rana odczytał wiadomość od mężczyzny, który zgodził się spotkać. Nic do końca tygodnia nie było w stanie mu zepsuć humoru nawet fakt, że rozmowy z kolejnymi świadkami i kolejne próby poszukiwań nie przyniosły skutku.

Seokjin już na niego czekał i po zostawieniu kwiatów w wazonie z wodą, wspólnie opuścili jego mieszkanie. Namjoon specjalnie na ten wieczór zarezerwował stolik w jednej z lepszych restauracji w Seulu z tradycyjną kuchnią japońską, pamiętając, jak bardzo starszy ją lubił.

- Byłem zaskoczony twoją wiadomością - Jin wpatrywał się roziskrzonymi oczami w swojego towarzysza, w dłoni trzymając kieliszek z winem, którym lekko kołysał - Co ze sprawą? - uśmiechnął się łagodnie.

- Niestety w miejscu - westchnął - Jednak może się ona ciągnąć miesiącami, jeśli nie latami, a ja nie chcę tyle czekać - wyciągnął swoją dłoń, chwytając tę należącą do starszego Kima, która leżała na stoliku - Już raz mi uciekłeś, nie chcę, aby to się powtórzyło.

- Spokojnie - promienny uśmiech zagościł na twarzy mężczyzny - Tym razem nigdzie się nie wybieram, a jeśli jednak coś by się zmieniło, to obiecuję, że dam znać co się dzieje.

- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby - z zachwytem wpatrywał się w mężczyznę po drugiej stronie stołu. Był tak samo piękny, jak wtedy, gdy po raz pierwszy się spotkali. Nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak Jin zainteresował się nim. Namjoon nie uważał siebie za atrakcyjnego, z kolei starszy przyiągał uwagę wielu osób.

- Ja również - splótł ich palce ze sobą, wywołując tym przyjemne dreszcze w ciałach obu mężczyzn.

Cały posiłek przebiegł w spokojnej i przyjemnej atmosferze, wypełnionej błyszczącymi oczami, szerokimi uśmiechami i przyjemnym ciepłem, rozchodzący się po ich ciałach. Nie chcąc zbyt szybko się rozstawać, Seokjin zaproponował spacer wzdłuż rzeki Han, która znajdowała się niedaleko.

Początkowo szli obok siebie, wierzchy ich dłoni co jakiś czas delikatnie się stykały, aż w końcu starszy z Kimów, odważył się chwycić dłoń policjanta, wywołując tym u niego lekkie rumieńce na policzkach.

- Dalej uwielbiasz sztukę, tak jak kiedyś? - zatrzymał się, ściskając mocniej dłoń partnera, aby również przystaną. Odwrócił się twarzą do niego i przesunął ciut bliżej.

- Nic się od tego czasu nie zmieniło - jego miłość do sztuki i zwiedzania muzeów czy galerii nie minęła. Poczuł przyjemne ciepło, na wspomnienie ich wspólnych wakacji, kiedy to ciągał marudzącego Jina po wszelkiego rodzaju dostępnych muzeach, skansenach, galeria sztuki - Skąd to nagłe pytanie?

- W przyszłym tygodniu, w galerii Tae, odbędzie się premiera wystawy Suki Seokyeong Kang. Może poszedłbyś ze mną? - detektyw w świetle pobliski latarni widział nieśmiałe spojrzenie Jina, który wyczekiwał od niego odpowiedzi. Pomimo tego, że Namjoon dał mu kolejną szansę, w dalszym ciągu tkwił w nim niepokój, że jednak odejdzie.

- Zapraszasz mnie na kolejną randkę? - nie spodziewał się, że Kim wyjdzie z taką inicjatywą. Pamiętał, że podczas ich wspólnych wakacji, to raczej on organizował jakikolwiek wspólne wyjścia.

- Czy to nie oczywiste? - przybliżył się jeszcze bardziej. Ich klatki piersiowe się stykały, a twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.

- Z wielką przyjemnością - dostrzegając do czego dąży starszy, objął jego twarz i złożył na pełnych wargach delikatne pocałunek. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo mu tego brakowało. Wargi Jina wciąż były tak samo miękkie i delikatne, jak je zapamiętał. Po chwili odsunęli się od siebie, posyłając sobie nieśmiały uśmiechy i kontynuowali dalszy spacer.

Kilka minut później, postanowili zawrócić, gdyż ze względu na późną porę, zaczęło robić się coraz chłodniej. Namjoon jak na dżentelmena przystało, odwiózł partnera pod jego blok i odprowadził pod same drzwi mieszkania.

- Może wejdziesz na rameyun?

********

Lubił takie dni, gdy Tae robił mu niespodziankę i przyjeżdżał po niego, kiedy kończył dyżur, zwłaszcza że od jakiegoś czasu zdarzało się to coraz rzadziej. Dzisiaj był właśnie taki dzień. Wychodząc ze szpitala, od razu napotkał swojego ukochanego, który czekał na niego.

- Chodź - wyciągnął dłoń w kierunku młodszego, aby ten mógł ją ująć - Zabieram cię na obiad do twojej ulubionej restauracji - dokończył po tym, jak ich usta spotkały się w powitalnym pocałunku.

- A to z jakiej okazji? - pozwolił pokierować się w stronę samochodu Kima.

- Wystawa już praktycznie gotowa, w najbliższą sobotę jest premiera. Wiem, że przez ostatnie tygodnie cię zaniedbałem, więc postanowiłem wykorzystać spokojniejszy dzień, abyśmy mogli spędzić trochę więcej czasu razem - cmoknął jeszcze pielęgniarze w policzek, nim się rozstali, by zająć miejsce w samochodzie.

Jeongguk był bardzo podekscytowany, nie tylko tym, że jego chłopak zabrał go na randkę, ale również dlatego, że wciąż pamiętał o jego obietnicy. Zbliżała się premiera wystawy, nad którą jego partner ostatnio ciężko pracował, więc wyczekiwał, w którym momencie poruszy temat ich wyjazdu weekendowego. Miał nadzieję, że zrobi to właśnie podczas i wspólnego posiłku. Ostatnio coraz częściej zastanawiał się nad przeniesieniem ich związku na wyższy etap i uznał, że wspólny weekend mógłby być do tego idealną okazją. Miał już nawet upatrzony pierścionek, który wyglądałby wspaniale na dużych dłoniach Kima.

Po posiłku, wypełnionym ich rozmowami, podczas których nadrabiali ostatnie tygodnie, wrócili do wspólnego mieszkania. Guki cały czas miał nadzieję, że jego chłopak poruszy temat obiecanej wycieczki. Tak się jednak nie stało, więc sam postanowił zacząć.

- Myślałeś już, gdzie moglibyśmy pojechać na weekend? - odłożył na kuchenny blat torby z zakupami, które zrobili w drodze powrotnej i odwrócił się do podążającego za nim Taehyunga - Ostatnio się trochę rozglądałem i...

- Wyjazd? - zmarszczył brwi w zdziwieniu, jakby nie wiedział, o czym jego partner mówi. To wywołało nieprzyjemny ścisk w żołądku pielęgniarza.

- Obiecałeś mi, że po premierze najnowszej wystawy wyjedziemy gdzieś na weekend - przypomniał starszemu - Wystawa otwiera się w najbliższą sobotę, a ja za dwa tygodnie nie mam dyżuru, więc moglibyśmy wtedy wyjechać. Tylko wypadałoby już teraz zacząć się rozglądać za jakimś miejscem - miał nadzieję, że pomimo iż Tae zapomniał o swojej obietnicy, to jednak przystanie na ten wyjazd.

- To nie jest dobry pomysł - tym jednym zdaniem zadał kolejną ranę w sercu Jeongguka.

- Dlaczego? To był twój pomysł! - nic nie mógł poradzić na to, że głos mu drżał, a do oczu cisnęły się łzy. Był już zmęczony tym, jak ostatnio wyglądała jego relacja z ukochanym.

- Miałem nadzieję, że do tego czasu odnajdzie się Jimin. Tak się nie stało, a ja nie będę w stanie wypoczywać, nie wiedząc co się dzieje z moim najlepszym przyjacielem - wyjaśnił spokojnie, wpatrując się w załamaną twarz chłopaka.

- No tak, oczywiście znowu Jimin - prychnął, już nie powstrzymując łez, które teraz płynęły po jego policzkach.

- To mój przyjaciel!

- A ja jestem twoim chłopakiem! - nie powstrzymywał się od podniesionego tonu - I to od kilku lat, a czuję się, jakby było zupełnie na odwrót! Skoro nie byłeś pewny czy dojdzie do wyjazdu, to po co w ogóle go proponowałeś?

- Jak zwykle dramatyzujesz! - Kim również tracił cierpliwość, był zmęczony kłótniami ciągle o jedno i to samo.

- Może bym nie dramatyzował, gdyby mój własny chłopak chociaż raz postawił mnie na pierwszym miejscu, niż swojego najlepszego przyjaciela!

- Przecież to robię! - w tym momencie i on nie powstrzymywał się od krzyku.

- Nieprawda, przynajmniej nie w sytuacjach, kiedy chodzi o Jimina. Wtedy to on zawsze wygrywa! Skoro tak bardzo ci na nim zależy, to po co związałeś się ze mną?! Dlaczego nie próbowałeś umawiać się z nim?! Może nasz związek to błąd?! - w złości nie do końca panował nad tym co wypływa z jego ust. Zbyt duża frustracja kłębiła się w nim od dłuższego czasu.

Zapadła chwila ciszy, w trakcie której intensywnie patrzyli się na siebie. Podczas gdy pielęgniarz wpatrywał się w swojego chłopaka z mieszanką rozpaczy i wściekłości, twarz starszego powoli przyjmowała coraz bardziej obojętny wyraz. To nie wróżyło dobrze i młodszy bał się, jakie będą kolejne słowa ukochanego.

- Może faktycznie to był błąd - głos Kima był równie chłodny i obojętny co jego twarz.

- C-co?

- Ty jesteś non stop zazdrosny, chociaż mówię ci, że nie masz o co. Ja już jestem zmęczony twoimi aferami w kółko o jedno i to samo. Nasz związek nie jest dobry dla żadnego z nas. Pora to zakończyć! - oznajmił to tak normalnie, jakby informował go o dzisiejszej pogodzie. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni zostawiając zszokowanego Jeongguka. Czuł się jak w letargu, nie do końca dochodziło do niego, co się dzieje. Dopiero gdy usłyszał trzask drzwi od mieszkania, zrozumiał całkowicie sens słów Tae. Czuł się, jakby jego serca zostało zmiażdżone, a ból tym wywołany rozprzestrzenił się po całym jego ciele. Oparł się o kuchenny blat, chroniąc się tym przed upadkiem, a z jego ust wydostał się głośny szloch. Jeszcze kilka godzin temu zapowiadał się dobry dzień, który zakończył się dla niego tragedią.

********

To już ponad miesiąc, jak z Jiminem byliby małżeństwem, gdyby...sam nie wiedział co. Nie miał pojęcia, co dzieje się z jego ukochanym. Detektyw Kim jeszcze parę razy pojawił się u niego na rozmowie, jednak nie otrzymał żadnych nowych informacji, bo co innego Yoongi miałby mu powiedzieć?

Przez pierwsze kilkanaście dni jeszcze się jakoś trzymał, a przynajmniej starał. Nie było to łatwe, jednak zmuszał się do wyjścia z domu, pójścia do pracy i jako takiego funkcjonowania. Jednak im dłużej to trwało, tym bardziej czuł się bezsilny i załamany. Prawda była taka, że od ponad tygodnia nie pojawił się w biurze. Najpilniejszymi sprawami zajmował się telefonicznie albo za pomocą komputera. Prawdopodobnie gdyby nie Hobi, nawet by nic nie jadł. Przyjaciel przez cały ten czas był przy nim, wspierając go. Był mu za to ogromnie wdzięczny.

Tego wieczora również go odwiedził. Jak zawsze przywiózł ze sobą jedzenie na wynos, które spożyli podczas oglądania przypadkowej koreańskiej dramy. Opakowania już od jakiegoś czasu leżały puste, oni rozłożeni na kanapie skupiali się na kolejnym odcinku. A przynajmniej Hoseok to robił, ponieważ Yoongi jedynie wpatrywał się w ekran, podczas gdy myślami był w zupełnie innym miejscu. Jung dostrzegł to dopiero w momencie, kiedy zadał starszemu pytanie, ale nie uzyskał odpowiedzi.

- Yoonie? - szturchnął lekko przyjaciela, tym samym wybudzając go z transu.

- Hm? - wciąż lekko nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na tancerza.

- Nie zamartwiaj się tak, Jimin... - jego wypowiedź przerwał poirytowany głos redaktora.

- Jeśli masz zamiar mi powiedzieć, że się znajdzie, to proszę daruj sobie.

- W porządku... - westchnął ciężko, unosząc się na kanapie by sięgnąć po pilota i wyłączyć telewizor - Wiem, że jest ciężko. Twój narzeczony zaginął i nie ma żadnych śladów, które by do niego prowadziły. Nie możesz jednak ukrywać się przed całym światem w domu. To ci nie pomoże w niczym.

- Będzie dobrze, kiedy znowu będę z Jiminem.

- A co jeśli się nie odnajdzie? - już jakiś czas temu chciał zadać to pytanie przyjacielowi, ale się powstrzymywał. Bo niestety, ale musieli być przygotowani na każdą ewentualność, nawet taką, że blondyn nigdy się nie odnajdzie.

- N-nie... - głos starszego lekko zadrżał. Nie potrafił o tym myśleć, więc za każdym razem, kiedy taka wizja go nawiedzała, odpychał ją jak najdalej od siebie - Nie przyjmuję takiej opcji...

- Yoonie - widzę drżące ciało Mina automatycznie przesunął się do niego zgarniając do uścisku. Siedzieli w ciszy, podczas której Hoseok trzymał w swoich ramionach starszego, lekko nim kołysząc i uspokajająco gładząc po plecach.

- On musi się znaleźć - głos mężczyzny w dalszym ciągu drżał, jednak nie pozwolił, aby łzy opuścił jego oczy. Odchylił głowę, aby móc spojrzeć w twarz swojego przyjaciela. Hoseok widział rozpacz i strach wymalowane na twarzy starszego. Tak bardzo chciał zabrać od niego cały ten ból, chciał mu jakoś pomóc, więc zrobił pierwszą rzecz, która przyszła mu do głowy. Chociaż w obecnej sytuacji nie należała ona do najmądrzejszych. Pocałował go.

Ciało Mina momentalnie zesztywniało w zaskoczeniu, a chwilę później odepchnął od siebie tancerza, odsuwając się na drugi koniec kanapy. Panika ogarnęła Junga, kiedy uświadomił sobie, co właśnie zrobił.

- Co to miało być? - o dziwo w głosie starszego nie był dosłyszalny gniew, tylko szok.

- Przepraszam... - teraz to Hobi musiał powstrzymywać łzy, bał się, że tym czynem wszystko pomiędzy nimi zniszczył - Ale wciąż cię kocham i nie jestem w stanie patrzeć, jak cierpisz.

- Ty co?! - nie podejrzewał, że pomimo tylu lat od ich rozstania tancerz w dalszym ciągu żywi do niego głębokie uczucia. Sam nie do końca wiedział, co w związku z tym czuję. Na pewno nie był zły, ale również te słowa nie wywołały w nim żadnego ciepłego uczucia. Bardziej zrobiło mu się żal przyjaciele, że przez tyle lat musiał się ukrywać i patrzeć na to jak on i Jimin tworzą szczęśliwą parę.

- Kocham cię i nigdy nie przestałem - nie był w stanie dłużej tego ukrywać - Gdybyś tylko chciał... - nie dokończył, wiedząc, że redaktor zrozumie.

- Hobi... - nie chciał ranić przyjaciela, ale nie chciały również dawać mu fałszywej nadziei - Widzę w tobie tylko przyjaciela, jestem ci ogromnie wdzięczny za wszystko, co dla mnie robisz, jednak w moim sercu jest tylko Jimin. I tak długo jak mam nadzieję, że do mnie wróci, pomiędzy nami na pewno nic nie będzie.

- Rozumiem - pomimo tego, że spodziewał się takiej odpowiedzi, potworny ból przeszły jego serce, a następnie rozprzestrzeniał się na każdy skrawek ciała - W takim razie będę trwał przy tobie jako przyjaciel. Wolę taką relację, niż stracić cię na zawsze.

Min uśmiechnął się słabo, nie wiedząc, czy to była dobra decyzja. Prawdą było, że sam nie był gotów stracić takiego przyjaciela, jakim był Hoseok.

*********

Został ostatni rozdział, w którym wszystko się wyjaśni. Ktoś już jest w 100% pewny, kto porwał Jimina?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro