Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Mały Tae z fascynacją w oczach obserwował, jak wielka ciężarówka zatrzymuje się przed domem obok. Mama chłopca, powiedziała mu kilka dni wcześniej, że będę mieć nowych sąsiadów, którzy mają syna w jego wieku. Od tego czasu Taehyung odliczał dni do ich przyjazdu. Miał nadzieję, że nowy sąsiad będzie chciał się z nim zakolegować i będzie miał się z kim bawić. Jego starszy brat - Seokjin nie był zbyt chętny, by zajmować się młodszym i zabierać go na spotkania ze swoimi przyjaciółmi. Po za nimi w sąsiedztwie nie było zbyt wiele dzieci, a te co były, uważały Tae za dziwaka i nie chciały się z nim bawić, czego chłopiec nie rozumiał. To, że uwielbiam oglądać albumy z obrazami i rzeźbami, a czasem tworzył własne dzieła i chciał się nimi pochwalić, nie oznaczało, że jest dziwny.

W końcu na podjeździe zatrzymała się czarna KIA, z której wysiadło małżeństwo, a zaraz za nimi podążył mały chłopiec. Tae dostrzegł jak z zaciekawieniem i lekkim strachem rozgląda się po okolicy. W dłoniach ściskał mocno pluszową kaczkę w zielonej kamizelce. Mały Kim pragnął jak najszybciej wybiec i poznać nowego sąsiada, ale mama zabroniła mu dzisiaj przeszkadzać nowoprzybyłym, wiedząc że będą zajęci rozpakowywaniem. Dlatego, gdy następnego dnia zobaczył swojego nowego sąsiada w ogrodzie, pędem wybiegł z domu.

Stanął przy płocie, by móc uważniej przyjrzeć się swojemu rówieśnikowi, który krążył po ogrodzie, powoli kopiąc piłkę. W rękach, tak jak dzień wcześniej, trzymał pluszową kaczkę. Chłopiec był niewiele niższy od Tae, miał pucołowate policzki, na których mógł dostrzec rumieńce, a jego małe pulchniutkie usta przypominały mu dzióbek kaczuszki, takiej samej, jaka mu dzisiaj towarzyszyła.

- Cześć! Podoba mi się twoja kaczka! - pomachał, tym samym zwracając na siebie uwagę - Jestem Kim Taehyung.

- Park Jimin - podszedł bliżej płotu, mocniej przytulając do siebie pluszaka. Był lekko speszony energicznością rówieśnika, jednak to była dla niego okazja, aby zdobyć nowego kolegę, do czego zachęcała go mama - Nie uważasz, że to dziecinne?

- Co? - mały Kim nie rozumiał, o czym mówił drugi chłopiec.

- Jestem już dużym chłopcem, a dalej bawię się pluszakiem - w poprzednim miejscu zamieszkania, dzieci często z tego powodu mu dokuczały. Nie rozumiały, że pluszowa kaczka była dla małego Jimina bardzo ważna.

- Nie - pokręcił głową - Sam, gdy idę spać, lubią się przytulać do Tanniego!

- Tanniego? - Park w zdziwieniu lekko przekręcił głowę, co Taehyung uznał za niezwykle urocze.

- Yeontan, to mój pluszowy pies, dostałem go od babci na trzecie urodziny - wyjaśnił. Jimin uśmiechnął się nieśmiało, mając nadzieję, że znalazł nowego kolegę.

- Chcesz ze mną pograć? - kopnął lekko piłkę, która leżała obok jego nogi.

- Jasne! - podskakiwał w miejscu z podekscytowania, że Jimin mu to zaproponował - Powiem tylko mamie i pójdziemy na plac zabaw, który jest niedaleko, mają tam boisko.

Nowy sąsiad zgodził się, samemu informując rodziców, że idzie bawić się z Tae, przy okazji zostawiając pluszaka w domu, i po chwili zmierzali już do swojego celu. Kim przez całą drogę paplał podekscytowany, w pewnym momencie zaskakując Jimina dosyć bezpośrednim pytaniem, jak na to, że znali się mniej niż pół godziny.

- Mogę mówić na ciebie Mochi? Albo Mini? - ciemne, roziskrzone oczy wpatrywały się w niższego.

- Dlaczego?

- Jimin - Jimini - Mini - zaczął tłumaczyć - A Mochi, bo jesteś słodki i masz urocze pulchne policzki, które przypominają mi mochi - Park poczuł, jak jego twarz robi się ciepła, czując się lekko zawstydzonym. Nowy kolega był dosyć dziwny, mimo wszystko wydawał się mu bardzo sympatyczny i przede wszystkim chciał się z nim bawić. W Busan, mieście, z którego się wyprowadzili, nie miał zbyt wielu kolegów, ani przyjaciół. Dlatego cieszył się, że Taehyung sam do niego zagadał i zaproponował wspólną zabawę. Mimo wszystko miał nadzieję, że zostaną dobrymi kolegami.

- Pod warunkiem że ja mogę nazywać cię Kosmitą - mruknął.

- Może być - pokiwał głową z uznaniem - Lubię kosmitów! Chciałbym wiedzieć jaki rodzaj sztuki lubią. Widzę już plac! - wykrzyknął, chwytając rękę nowego kolegi i biegnąć z nim w stronę boiska.

********

Wyjął z portfela zdjęcie przedstawiające jego i Jimina, gdy byli dziećmi. Zostało zrobione kilka dni po tym, jak się poznali. Park w swoim portfelu miał takie samo zdjęcie. Uśmiechnął się, z rozczuleniem wspominając, jak nie raz blondyn mówił mu, że początkowo Tae był dla niego niepokojący.

Mocny ból w sercu przywrócił go do rzeczywistości. Martwił się o swojego najlepszego przyjaciela, nie mając pojęcia co się z nim dzieje. Chciał, aby był bezpieczny i szczęśliwy. Oddałby wszystko, aby znów zobaczyć uśmiech na twarzy blondyna. Schował z powrotem fotografię, biorąc swoją torbę, ruszył do wyjścia z biura. Przed galerią spotkał Jeongguka, co go zaskoczyło. Nie spodziewał się swojego chłopaka w tym miejscu, zwłaszcza po ich nocnej kłótni.

- Guki? - podszedł do młodszego, który wyjął zza pleców bukiet frezji, ulubionych kwiatów Tae.

- Przepraszam - wyciągnął kwiaty w kierunku partnera - Przegiąłem w nocy. Po prostu tęsknię za tobą i przez to czuję się mocno sfrustrowany. Wiem, że Jimin to twój najlepszy przyjaciel, w obecnej sytuacji to zrozumiałe, że się o niego martwisz. Nie powinienem mieć o to do ciebie pretensji.

- Też przesadziłem - przyjął bukiet od Jeona i przesunął się do niego - Masz rację, to ty jesteś moim chłopakiem i nawet jeśli Mini jest dla mnie bardzo ważny, to nie powinienem również zapominać o tobie. Przepraszam - nachylił się cmokając młodszego w usta.

- Również martwię się, co się stało z Jiminem, ale proszę nie zapominaj o mnie - chwycił większą dłoń i pociągnął do samochodu starszego - Zarezerwowałem nam stolik w twojej ulubionej restauracji.

- Jak bardzo jesteś głody? - zagadnął, zajmując miejsce za kierownicą swojego pojazdu. Cieszył go gest ukochanego, jednak teraz co innego chodziło po jego głowie.

- Hm?

- Wróćmy do domu, najwyżej później coś zamówimy - ułożył dłoń na udzie Jeona lekko je ściskając. Chciał wynagrodzić młodszemu, to jak ostatnimi czasy go zaniedbywał.

- Podoba mi się ten pomysł - rozpromienił się, pozwalając, aby jego ciało rozluźniło.

- Będę organizował najnowszą wystawę prac Suki Seokyeong Kang - pochwalił się, gdy zatrzymali się na czerwonym świetle - Więc w najbliższych tygodniach mogę mieć mniej czasu dla ciebie, ale obiecuję, że jak będzie po premierze, a ty nie będziesz miał dyżuru w szpitalu, to wyjedziemy gdzieś wspólnie na weekend. Co ty na to?

- Brzmi idealnie.

********

Szedł na to spotkanie, zastanawiając się, czy dobrze zrobił. Już raz został skrzywdzony przez Seokjna, kolejnego razu nie chciał. Rozkochał go w sobie, zrobił mu nadzieję, na głębszą relację, po czym urwał kontakt bez słowa wyjaśnienia. Z drugiej strony, skłamałby, mówiąc, że mężczyzna jest mu obojętny. Jin przez te wszystkie lata miał szczególne miejsce w jego sercu. Był później w kilku związkach, jednak żaden z jego partnerów nie był Kim Seokjinem.

Drżące ręce schował do kieszeni kurtki. Nie chciał pokazywać, że się przejmuje, chociaż jego serce waliło w piersi, jakby zaraz miało wyskoczyć. Nie chciał, aby starszy dostrzegł, że wciąż mu zależy.

Jin już na niego czekał w miejscu spotkania. Namjoon przyglądał mu się przez chwilę, przez okno kawiarni. Siedział w rogu pomieszczenia i jego postawa wskazywała, że również się stresuje. Noga drgała ma pod stołem i skubał skórki przy swoich paznokciach. To zadziałało na niego odrobinę uspokajająco, świadomość, że nie tylko on był zdenerwowany.

W końcu przekroczył próg lokalu, zwracają na siebie uwagę dawnego kochanka. Twarz starszego Kima od razu rozpromieniała, co również dodało odwagi detektywowi. Po szybkim zamówieniu kawy przy ladzie zajął wolne krzesło naprzeciw Seokjina.

- Cieszę się, że zgodziłeś się spotkać.

- Po prostu - odchrząknął, wzruszając ramionami - Lubię jasne sytuację, więc jeśli uzyskam odpowiedź, czemu urwałeś kontakt, to dlaczego by się nie spotkać - starał się sprawiać wrażenie obojętnego, jednak wiedział, że nie do końca mu się to udaje. Widział, jak uśmiech z twarzy starszego powoli znika, podobnie jak iskierki w jego ciemnych oczach.

Zapadła niezręczna cisza, podczas której Namjoon wpatrywać się w Seokjina. Ten jednak unikał jego wzroku, wpatrując się w swoją filiżankę z kawą, jakby była najciekawszą rzeczą na świecie. Młodszy Kim zaczął się zastanawiać, czy w ogóle jest sens, aby tu jeszcze siedział, skoro Jin nie planował nic powiedzieć.

- Nie chciałem tego robić - w końcu zebrał się w sobie, aby odezwać się do policjanta - Sytuacja rodzinna...to nie jest coś, czym chcę się w tym momencie dzielić. Nie na tym etapie znajomości - serce młodszego Kima zabiło mocniej na sugestię, że Jin chciałby dalej mieć z nim kontakt - W każdym razie, nagle musiałem stać się bardziej dorosły i zająć młodszym bratem.

- Czy wasi rodzice... - dalsze słowa nie chciały mu przejść przez gardło, jednak jego towarzysz zrozumiał.

- Nie - pokręcił głową uśmiechając się smutno - Żyją i chyba mają się dobrze, nie wiem...mam z nimi bardzo kiepski kontakt. Po prostu doszło do bardzo poważnej kłótni pomiędzy rodzicami a Tae, sprawiając, że postanowił się wyprowadzić. Nie mogłem go zostawić samego, co nie do końca spodobało się rodzicom. Mieli nadzieję, że jeśli nie będzie miał się gdzie podziać, to wróci do domu z przeprosinami. Jednak zbyt dobrze znam go i wiem, że nie zrobiłby tego. Jest zbyt uparty i dumny, więc ściągnąłem go do Seulu, i w natłoku studiów, które chciałem ukończyć, pracy oraz opieki nad Tae, nie miałam czasu, aby napisać, chociażby głupie "Hej". Gdy sytuacja zaczęła się uspokajać, minęło już kilka miesięcy, a mi było głupio się do ciebie odezwać po tak długim czasie ciszy - delikatny rumieniec pokrył policzki starszego, kiedy niepewnie spoglądał w oczy detektywa - Mimo to, często o tobie myślałem... - serce funkcjonariusza zaczęło niebezpiecznie szybko bić na słowa starszego mężczyzny. Dla niego Jin był idealny i właśnie mu wyznał, że również często o nim myślał.

- Też przez te wszystkie lata myślałam o tobie - teraz, gdy Jin wyjaśnił mu swoje zachowanie, nawet jeśli w dalszym ciągu czuł lekki wyrzut w stosunku do drugiego, to rozumiał. Rozumiał, że w tamtym momencie, gdy w jego życiu zaszło wiele trudnych zmian, ważniejszy dla niego był młodszy brat, niż wakacyjny romans. Dodatkowo skłamałby, mówiąc, że ostatnie słowa starszego nie wywołały w jego żołądku przyjemne trzepotanie.

- Czy...czy jest jakaś szansa, abyśmy odbudowali to co mieliśmy? - odrobinę pewniej wyciągnął dłoń kładąc ją na tej Namjoona. Młodszy Kim bardzo chciał, by ich palce się splotły, jednak cichy głosik z tyłu głowy, przypominający mu o obowiązkach, nie pozwolił mu na to.

- Chciałbym... - z przeprosinami w oczach zabrał swoją rękę, kładąc ją pod stołem, na kolanie. Widział jak wyraz twarzy starszego, ponownie się zmienia na bardziej niepewny, to odrobinę łamało mu serce - Hej - wyciągnął swoją dłoń, którą chwilę wcześniej ukrył, kładąc ją na tej Jina, chcąc aby ten na niego spojrzał - Nie chcę, abyśmy myślał, że to ty jesteś powodem, dla którego nie chcą spróbować. Nawet jeśli twoje zachowanie, w dalszym ciągu odrobinę mnie boli, to bardzo chciałbym ponownie spróbować. Problem polega na tym, że aktualnie jesteś świadkiem w sprawie, którą prowadzę. Gdybym zaczął się z tobą umawiać, to byłoby nieetyczne.

- Czyli muszę czekać, aż sprawa zostanie zamknięta - próbował się uśmiechnąć, jednak mu to nie wychodziło.

- Nikt nie powiedział, że nie możemy od czasu do czasu się spotkać i utrzymywać kontaktu telefonicznego - próbował swoimi słowami podnieść starszego na duchu - Jednak z bardziej ostentacyjnym zachowaniem powinniśmy się wstrzymać. Ale obiecuję, że gdy tylko sprawa się zakończy, to zabiorę cię na najlepszą randkę w swoim życiu.

- Trzymam cię za słowo.

Resztę spotkania spędzili na nadrabianiu czasu, który stracili. Wymieniali się informacjami, na temat tego co działo się w ich życiu, przez ostatnie 7 lat. Jin dowiedział się, że Namjoon postanowił wstąpić do policji, niedługo po tym jak ten zerwał z nim kontakt. Z kolei młodszy Kim, dowiedział się, że jego towarzysz ukończył studia aktorskie, o których tak marzył i teraz pracował w Narodowym Teatrze Korei.

********

Po przyjemnym wieczorze z Jinem przyszła pora by wrócić do rzeczywistości i do sprawy zaginięcia Park Jimina. Niestety w dalszym ciągu stali w miejscu, jeśli chodziło o jakiekolwiek nowe informacje. Jak dotąd zeznania bliskich blondyna zgadzały się ze sobą, póki co nikt nie zgłosił, aby widział kogoś podobnego do Jimina, ani nie odnalazł się żaden świadek wypadku, który mógłby ich nakierować w jakąś stronę. Pomimo tego, że nie miał dowodów, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to mogło być bardzo dobrze zaplanowane porwanie, w ostateczność morderstwo, jednak miał nadzieję, że to nie będzie to.

- Dzień dobry - uniósł wzrok, kiedy zatrzymał się przed nim młody pielęgniarz - Jeon Jeongguk - przedstawił się, podczas gdy detektyw podniósł się z krzesła w poczekalni, na którym siedział.

- Kim Namjoon - wyciągnął swoją odznakę, pokazując młodszemu - Detektyw z wydziału kryminalnego. Przyszedłem w sprawie zaginięcia Park Jimina, moglibyśmy gdzieś chwilę porozmawiać? - widział lekki grymas, przebiegający przez twarz pielęgniarza.

- Oczywiście, proszę za mną.

Chwilę później znajdowali się w niewielkim pomieszczeniu socjalnym, zajmując wolne krzesła przy stole.

- Jest pan w związku z Kim Taehyungiem, najlepszym przyjacielem pana Parka.

- Zgadza się.

- Jakie były pańskie relacje z zaginionym?

- Przyjaźniliśmy się. Może nie byłem z nim aż tak blisko i mocno związany jak Tae, ale mieliśmy dobre relacje - Namjoon zwrócił uwagę, że ciało pielęgniarza odrobinę się napięło, gdy mówił o Jiminie.

- Czy dochodziło pomiędzy wami do jakichś sprzeczek, nieporozumień?

- Nie kojarzę, więc jeśli już takie sytuacje się zdarzały, to bardzo rzadko i nie było to nic poważnego.

- Pański partner wspomniał, że zdarzało się panu być zazdrosnym. Czy to prawda? - dostrzegł, jak młodszy marszczy brwi w niezadowoleniu. Odnosił wrażenie, że ta cała przyjaźń pomiędzy Jiminem a Jeonggukiem była odrobinę naciągana. Szczególnie ze strony pielęgniarza.

- A kto by nie był? - prychnął, już nie ukrywając swojej irytacji całą tą rozmową.

- Co ma pan na myśli?

- Wiem, że znają się od dzieciństwa i są ze sobą bardzo mocno zżyci, jednak w dalszym ciągu uważam nie na miejscu bycie przyklejonym do siebie, szczególnie gdy w pobliżu jest druga połówka. Oczywiście, że zazdrość się u mnie pojawiała, zresztą nie tylko u mnie. Yoongi również nie był z tego zadowolony.

- Co masz na myśli przez "przyklejeni"?

- Przytulanie, siadanie na swoich kolanach, trzymanie za ręce - wzruszył ramionami, próbując grać wyluzowanego, ale detektyw dostrzegł, że wspominanie o tych rzeczach, nie było dla pielęgniarza przyjemne - Ktoś patrząc z boku, mógłby pomyśleć, że to oni są parą.

- Często były o to kłótnie? - dopytywał. Nie miał żadnych poszlak, ani dowodów, ale zazdrość o swojego partnera, mogła być dobrym powodem, by próbować pozbyć się Park Jimina.

- Początkowo, ale nie było to nic wielkiego...później się do tego przyzwyczaiłem, a przynajmniej próbowałem. Tae za każdym razem zapewniał mnie, że łączy ich tylko przyjaźń. Raz nawet rozmawiałem na ten temat z Jiminem, który również twierdził, że Taehyung jest dla niego jak brat. Wtedy też przyznał mi się, że kogoś poznał, a niedługo później przedstawił nam Yoongiego. W sumie jakiś czas po tym, jak zostali parą, Jimin i Tae stali się wobec siebie bardziej powściągliwi.

- Hm... - mruknął, przeglądając swoje notatki - Czy pan Min urządzał jakieś scen zazdrości?

- Przy nas nie - Jeon zmarszczył brwi, jakby próbował sobie coś przypomnieć - Nie wiem co było, gdy byli na osobności. Tae nigdy nic nie wspominał, a ja nie byłem z Jiminem na tyle blisko, aby zwierzał mi się z takich rzeczy. Myśli pan, że Yoongi mógł go krzywdzić? - widział zaniepokojenie na twarzy młodszego.

- Nie wiem - westchnął, kręcąc głową - Na razie nic na to nie wskazuje, ale póki się nie dowiemy, co się stało z panem Parkiem, każdy jest podejrzany. Stąd kolejne pytanie, gdzie pan był w dniu ślubu między 11:00 a 12:00?

- Odbierałem Jina spod jego domu, bo padł mu akumulator, a następnie jechaliśmy razem do sali weselnej.

- Jechałeś specjalnie po niego z sali weselnej?

- Nie, z domu.

- Dlaczego nie pojechał pan na salę weselną, razem ze swoim partnerem?

- W noc przed weselem miałem zmianę w szpitalu, więc chciałem wykorzystać jak najwięcej czasu na sen. Poza tym, tę noc Tae spędził w mieszkaniu Jimina.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro