Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Cichy szum wody koił ich zmysły, pozwalając się zrelaksować i chociaż częściowo odejść niepokojom i zmartwieniom. Jimin naciągnął na siebie koc, czując, jak gęsia skórka tworzy się na jego przedramionach, gdy owiał go chłodny wiatr. Wtulił się w ciało ukochanego. Leżeli przytuleni do siebie, na huśtawce, która stała na niewielkim zadaszonym tarasie. Przed nimi rozpościerał się widok na jezioro, którego spokojna tafla w tym momencie była wzburzona przez krople deszczu. Niewielki domek z idealnym widokiem na jezioro. Daleko od ludzi, hałasów, tylko spokój i cisza. To był idealny wyjazd na złapanie oddechu.

To była ich ostatnia noc w tym uroczym miejscu, jutro musieli wrócić do rzeczywistości. Ostatnie dni były dla nich zabiegane, mieli dla siebie naprawdę niewiele czasu. Yoongi był redaktorem naczelnym w jednym z koreańskich wydawnictw i ostatnio zajmowali się bardzo głośną premierą książki, przez co wiele dni spędzał na nadgodzinach. Jimin przygotowywał się do otwarcia swojego własnego studia tańca, co również pochłaniało ogrom czasu. Dlatego cieszyli się, gdy udało im się wyrwać na kilka dni, tylko we dwoje, do głuszy.

- Nie chcę wracać - Jimin oparł brodę na klatce piersiowej partnera, spoglądając na niego błyszczącymi, spokojnymi oczami - Zostańmy tu na zawsze, tylko ty i ja.

- Brzmi jak plan idealny - mruknął, uśmiechając do młodszego - Tylko my, tutaj, we dwoje - uniósł dłoń, którą obejmował partnera i zaczął gładzić go po policzku - Żadnego Taehyunga - zaśmiał się, widząc oburzoną minę Parka.

- Ej... - klepnął Yoongiego w pierś - Myślałem, że temat TaeTae został zamknięty. To mój najlepszy przyjaciel, jest dla mnie jak brat i dobrze wiesz, że nic tego nie zmieni.

- Wiem, wiem - cmoknął młodszego w nos - Tylko się z tobą droczę. Jednak nic nie poradzę, że czasami wasza bliskość odrobinę mnie niepokoi.

- Zawsze tacy byliśmy względem siebie - usiadł na biodrach mężczyzny - Gdyby coś miało między nami być, to już dawno by się wydarzyło, jeszcze nim zacząłem się z tobą umawiać, a on z Gukim. To raczej ja miałbym większe podstawy do zazdrości - wystawił Minowi język.

- Niby jakie? - uniósł brew ciekawy, co jego chłopak mu powie.

- Twoja przyjaźń z Hobim.

- To tylko przyjaźń - dobrze wiedział do czego zmierza młodszy, jednak chciał się z nim dalej podroczyć.

- Ale byliście w związku i to dość poważnym, bo z tego co pamiętam, doszło nawet oświadczyn.

- Oświadczyn, których nie przyjąłem - podniósł się do siadu obejmując Jimina w pasie, aby nie spadł - O czym również dobrze wiesz, bo byłeś jednym z powodów, dlaczego powiedziałem nie.

Jimin i Yoongi poznali się, kiedy starszy był jeszcze w związku z innym mężczyzną. Park i Hoseok pracowali wtedy wspólnie w jednej ze szkół tańca i to tam spotkali się po raz pierwszy, kiedy to Min przyniósł swojemu partnerowi torbę na trening, którą ten zapomniał z domu. Później spotkali się jeszcze parę razy, gdy starszy przychodził ze swoim partnerem na ich pracownicze wypady do baru lub klubu. Szybko złapali wspólny język i w niedługim czasie zostali przyjaciółmi, i choć obaj byli sobą zainteresowani, to nie wykonywali w kierunku siebie żadnych ruchu. Oboje wiedzieli, że Yoongi jest w związku.

Jednak związek Mina i Junga zaczynał się sypać, z czego często zwierzał się młodszemu. Mężczyzna powoli zaczyna dochodzić do wniosku, że najlepszą opcją będzie rozstanie, póki jeszcze są szanse, aby zostali chociaż w przyjaźni. To nie było to samo co wcześniej, dodatkowo był Jimin, przy którym serce Yoongiego mocniej biło. Nie chcąc dłużej dawać nadziei swojemu chłopakowi, że jest dla nich jakaś szansa na ratunek, postanowił to zakończyć. Hoseok chyba był jednak innego zdania, próbując ratować ich poprzez oświadczyny. Min do dziś pamiętam, jak czuł się zagubiony w tamtym momencie, w pierwszym odruchu chciał się zgodzić, bojąc się zranić partnera. Jednak gdy udało mu się trochę uspokoić szalejące myśli, odmówił. Nie zapomni tego bólu i niezrozumienia w oczach Hobiego, który uciekł wtedy zażenowany z restauracji. Starszemu zajęło kilka dni, nim w końcu udało mu się porozmawiać ze swoim byłym chłopakiem. Po wyjaśnieniu wszystkiego, na szczęście Jung zrozumiał motywy byłego kochanka i przyznał mu rację. Chociaż początki były ciężkie, postanowili zostać przyjaciółmi.

Rozstanie z Hoseokiem nie oznaczało również, że od razu związał się z młodszym tancerzem. Chociaż bardzo chciał, oboje bardzo chcieli, to Jimin bał się reakcji przyjaciela z pracy. Bardzo lubił Junga i nie chciał, aby ten pomyślał, że to on odbił mu chłopaka. Nawet jeśli w jakimś stopniu mogła to być prawda. Dlatego dość długo zapierał się przed zgodą na pierwszą randkę z Minem. Dopiero gdy starszy tancerz, który zauważył kiełkujące uczucie pomiędzy Jiminem i Yoongim, zapewnił go, że nie będzie zły, nie będzie miał do niego o nic żalu, umówił się ze starszym. To było trzy lata wcześniej, oni dalej byli w sobie tak samo zakochani, jak na początku.

- Okropnie to zabrzmiało - skrzywił się na słowa ukochanego.

- Przepraszam - cmoknął pełne wargi, które tak kochał - Chciałem tylko w ten sposób podkreślić, że nie masz powodu o co być zazdrosny.

- Wiem i nie jestem. A ty nie powinieneś być zazdrosny o Tae.

- Postaram się - westchnął, wiercąc się pod Jiminem, wyciągając coś z kieszeni dresów - Ale będę też dużo bardziej spokojniejszy, jeśli powiesz "tak" - w końcu udało mu się dobyć to czego szukał, a przed twarzą Parka ukazało się pudełeczko z prostym, ale pięknym pierścionkiem zaręczynowym.

Pomimo tego, że młodszy nie raz już myślał, aby wynieść ich związek na kolejny etap, nie spodziewał się i był bardzo zaskoczony oświadczynami Yoongiego. Emocje w nim szalały, wciskając mu do oczu łzy wzruszenia, usta automatycznie ułożyły się w szerokim uśmiechu, którego nie kontrolował.

- Tak - tylko tyle udało mu się wypowiedzieć przez ściśnięte gardło.

********

Miał zawroty głowy, było mu niedobrze, a otwarcie oczu było wyjątkowo trudnym zadaniem. Był otumaniony i nie miał pojęcia, co się dzieje. W końcu, gdy udało mu się otworzyć oczy, ujrzał nad sobą niebieski sufit. Zmarszczył brwi, ponieważ w ich sypialni był pokryty białą farbą. Powoli, bojąc się, że każdy nagły ruch wywoła u niego wymioty, usiadł na materacu i rozejrzał się dookoła. Kojarzył ten pokój, jak i widok na jezioro, który rozpościerał się za oknem. To tutaj spędzał czas z Yoongim, kiedy to rok temu przyjął jego oświadczyny. Nie rozumiał co się dzieje, ani o co chodzi. Był skołowany. Nieprzyjemny dreszcz zaczął rozprzestrzeniać się po jego ciele, oddech przyspieszył, podobnie jak bicie jego własnego serca. Nie podobało mu się to, potrzebował chwili, kilka głębszych wdechów, aby uspokoić reakcję swojego organizmu, nim był w stanie skupić się na tym co miało miejsce.

To miał być jego dzień, jego i Yoongiego. Dzisiaj mieli zostać małżeństwem, więc co robił tutaj? Kto go tu przywiózł i dlaczego? Ostatnią rzeczą jaką pamiętał, była podróż taksówką, na miejsce, gdzie miało odbyć się wesele. Pierwotnie miał go tam zawieźć Jin, brat jego najlepszego przyjaciela, jednak pół godziny przed wyjazdem, zadzwonił do młodszego z informacją, że ma problemy z samochodem i dlatego zamówił mu taksówkę. Ostatnie co pamiętał, to jadący na nich pojazd.

Gdy zawroty głowy ustały i nie bał się, że mocniejszy ruch wywoła wymioty, podniósł się z łóżka, podchodząc do drzwi. Strach i panika ponownie przeszły przez jego ciało, gdy okazało się, że nie jest w stanie ich otworzyć. Ze wszystkich sił ciągnął za klamkę, próbował też pchać drzwi, jednak nic nie pomagało. Nie mógł ich otworzyć. Podszedł do okna, rozsuwając długie firany, aby odkryć, że w oknach znajdował się kraty. Jego ostatnią deską ratunku była łazienka, jednak jak się okazało również i w tamtejszym oknie, była zamontowana krata. Nie mógł się wydostać, nie wiedział, o co chodziło, ani kto za tym stoi. Wrócił na łóżko, siadając skulony przy zagłówku i czując, jak całe jego ciało drży. Był przerażony, bo nie wiedział co go czeka.

Po chwili również zaczął myśleć o swoich bliskich. Przecież miał dzisiaj brać ślub. Czy już zauważyli jego zniknięcie? Czy się martwili? Czy zaczęli poszukiwania? Co jeśli Yoongi pomyśli, że Jimin uciekł, nie chcąc go poślubić? Czy jeśli wyjdzie z tego cało, pozwoli mu wyjaśnić? Dalej będzie chciał z nim być? Czy go zostawi? Tyle myśli, tyle pytań. Jeden wielki chaos.

Sam nie wiedział, ile tak siedział, jednak za oknem zaczynało się ściemniać, kiedy usłyszał trzask drzwi wejściowych. Czy to miał być moment, kiedy uzyska odpowiedź, na chociaż część swoich pytań?

********

Salon przypominał jeden wielki chaos, jednak w tym momencie mężczyzna się tym nie przejmował. Jimin zapewne by go skarcił, mówiąc że nie powinien przyjmować gości w takim domu, jednak jego tu nie było, a mężczyzna siedzący na fotelu pod oknem nie był uważany przez Mina za gościa.

Od zaginięcia młodszego, minęła doba. Pieprzony jeden dzień, podczas którego starszy odchodził od zmysłów, nie wiedząc co ma zrobić. W pierwszej chwili, kiedy dowiedzieli się, że Jimina jeszcze nie ma na miejscu, chociaż powinien tam być od dobrych 30 minut, zwalili to na korki drogowe. Jednak czas upływał, a jego ukochanego dalej nie było. Wtedy zaczęli się niepokoić. Próbowali się z nim skontaktować, jednak od nikogo nie odbierał. Miał wyłączony telefon.

Ostatecznie podjęli decyzję o powiadomieniu policji. Po dłuższym czasie oczekiwania, pojawiło się dwóch funkcjonariuszy, którzy po zebraniu podstawowych informacji, powiadomili ich, że wstępne poszukiwania rozpoczną od razu, a w przypadku dalszych działań ktoś się będzie z nimi kontaktował.

Min, jak i reszta bliskich Parkowi osób, był wściekły, czuli się, jakby sprawa została zbagatelizowana. Umierał wewnętrznie, martwiąc się o swojego narzeczonego. Szał w jaki wpadł, gdy wrócił do domu doprowadził do tego, że salon teraz wyglądał jak jedno wielkie pobojowisko. Jednak nie było mu z tego powodu przykro.

Mężczyzna, który siedział w jego mieszkaniu, bacznie mu się przyglądając, był detektywem seulskiej policji i przedstawił się mu jako Kim Namjoon.

- Chciałbym zadać kilka pytań - wyciągnął notes, w którym planował zapisywać i wygodniej rozsiadł się na fotelu, spojrzał na Mina.

- Słucham - jego głos był bez emocji, chociaż wewnętrznie cały się trząsł.

- Gdzie pan był wczoraj pomiędzy 11.00 a 12.00?

- Pan sobie żartuję? - prychnął z irytacją.

- Proszę odpowiedzieć - jego twarz była poważna, a ciemne tęczówki uważnie śledziły zachowanie Yoongiego.

- W sali weselnej, gdzie miał się odbyć ślub mój i Jimina.

- Kto był ostatnią osobą, która widziała pana narzeczonego?

- Prawdopodobnie jego przyjaciel Kim Taehyung. Noc przed ślubem spędziliśmy osobno, oni nocowali tutaj, a ja u swojego przyjaciela.

- Jak nazywa się ten przyjaciel?

- Jung Hoseok - odpowiedział marszczą brwi, kompletnie nie rozumiał dokąd miały prowadzić te pytania - Mogę wiedzieć o co chodzi? Dowiedzieliście się czegoś?

- Dotarliśmy do taksówki, którą podróżował pana narzeczony. Jak się okazało miała wypadek, wygląda na to, że ktoś wyprzedzajac zepchnął ją z drogi.

Yoongi słysząc słowa detektywa, czuł, jak w żyłach mrozi mu się krew. Serce waliło mocno w piersi, a żołądek nieprzyjemnie się ściskał.

- Czy coś się stało Jiminowi?

- Problem w tym, że nie wiemy - westchnął, a na jego twarzy po raz pierwszy pojawiła się jakaś emocja - Nie było go w samochodzie, kiedy wezwano pogotowie.

- Jak to? Jakie są szanse, że sam opuścił samochód? - dopytał, jednak zyskując ciche "Ciężko stwierdzić ", kontynuował - A kierowca...?

- Jest mocno poobijany, ale żyje. Jednak nie wie co się stało z panem Parkiem, stracił przytomność. Jedyne co wiemy to, to że jakiś samochód wyprzedzał, wjeżdżając na jego pas, a ten próbując uniknąć zderzenia, stracił panowanie nad kierownicą i wyrzuciło ich z drogi.

- Ale przecież to Seul, nawet jeśli nie samo centrum, ale na pewno gdzieś w okolicy znajdowały się kamery drogowe - mężczyzna próbował uzyskać od detektywa jak najwięcej informacji.

- Są, ale jak próbowaliśmy sprawdzić, okazało się, że tego dnia nie działały. Także nie mamy żadnych nagrań, które nam podpowiedzą, gdzie szukać. Przykro mi panie Min. Nie wiemy co się stało, ale patrząc się jak to wszystko wygląda, podejrzewamy porwanie.

- Porwanie? - poczuł jak serce podchodzi mu do gardła - Kto i po co miałby porywać Jimina?

- Stąd te pytania - Kim kontynuował - Wiem, że w tym momencie jest pan zdruzgotany, ale prawdą jest, że każdy może być w tej sprawie podejrzany. Nawet pan.

- Twierdzi pan, że porwałbym własnego narzeczonego? - czuł jak krew zaczyna w nim buzować. Jak mogli go o coś takiego podejrzewać, po co miałby to robić? Przecież kochali się, mieszkali razem i mieli zostać małżeństwem.

- Były podobne przypadki, więc i tego nie możemy wykluczyć - spokojnie wyjaśnił - Na dzisiaj myślę, że już wystarczy, ale jakby mógł mi pan jeszcze przypomnieć, kto miał pierwotnie przywieźć pana Parka na ślub?

- Kim Seokjin.

*********

Jak wrażenia po pierwszym rozdziale?

Kolejny za tydzień. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro