#7
Transmutacja minęła mi szybko, tak samo jak reszta lekcji. Odkąd skończyliśmy zajęcia nie mogłam znaleźć ani jednego z moich przyjaciół, więc chodziłam samotnie korytarzami Hogwartu rozglądając się czy przypadkiem nie ma gdzieś jakiejś bliskiej mi osoby.
W pewnym momencie zderzyłam się z czymś, przez co wylądowałabym na zimnej posadce, gdyby nie tego czegoś, a raczej kogoś ramiona, które oplotły mnie w talii. Spojrzałam w górę i zauważyłam orzechowe oczy Pottera, które wpatrywały się we mnie.
- A witam śliczną panienkę Black. - uśmiechnął się. - Jak widać lecisz na mnie, skarbie.
- Ja? Na ciebie? Chciałbyś, Potter. Już prędzej poleciałabym na Lucjusza. - rzekłam nadal wpatrując się w niego.
- Ah tak? Więc czemu jesteś w moich ramionach, a nie w ramionach Lucynki?
- Ja... Oh! Puść mnie, Potter! - starałam się wyswobodzić z rąk chłopaka, lecz nic z tego.
- Wybacz mi, Black, ale nie ma nic za darmo. Pocałujesz mnie w policzek, a wtedy cię puszczę. Jeśli tego nie zrobisz nie wypuszczę cię z moich objęć. - puścił mi oczko, po czym uśmiechnął się. Spojrzałam na niego zszokowana.
- Co? Czy ciebie pogięło? W życiu cię nie pocałuje. Nie ważne czy w policzek czy w usta. Czy gdziekolwiek indziej. Nie zrobię tego.
- A ja myślę, że zrobisz. Patrz. - chłopak przybliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta swoimi, po czym puścił mnie i uciekł posyłając mi uśmiech, a ja wpatrywałam się w miejsce, gdzie dopiero stał chłopak. Obróciłam się i wściekła poszłam do lochów.
Wparowałam zła jak osa do dormitorium, gdzie znajdowały się moje przyjaciółki. Posłały mi zdziwione spojrzenia.
- Nienawidzę go! - krzyknęłam.
- Kogo? - zapytały w tym samym czasie dziewczyny.
- No jak to kogo? Szanownego Jamesa Pottera!
- A co on ci zrobił? - zapytała Amanda, a Liz przytaknęła na jej słowa.
- Pocałował mnie! Rozumiecie? Pocałował! - na moje słowa dziewczyny pisnęły, a ja spojrzałam na nie jak na idiotki.
- Isabella Potter. Jak to ładnie brzmi! - wykrzyknęła Elizabeth, a ja w tym momencie pożałowałam, że cokolwiek im powiedziałam.
- Dokładnie! - przytaknęła jej Amanda.
- Czy z wami wszystko w porządku? Jaka Isabella Potter? W życiu!
*Perspektywa Jamesa*
- Co zrobiłeś? - zapytał Łapa niedowierzając moim słowom. - Pocałowałeś moją siostrę? Dlaczego? - dodał, a Remus z Peterem
wpatrywali się we mnie jak w jakiegoś idiotę.
- Nie wiem. Po prostu zapatrzałem się w jej oczy, a gdy powiedziała że w życiu mnie nie pocałuje coś we mnie wstąpiło i ja to zrobiłem. - odparłem, siląc się na spokojny ton.
- Zapatrzałeś się w jej oczy? Tylko mi nie mów, że się w niej zakochałeś, co poskutkuje tym, że będziemy rodziną w przyszłości. - Syriusz wybuchł śmiechem na swoje słowa, co uczynili także Lunatyk z Glizdogonem.
- Rodziną? Ty to naprawdę jesteś głupi, Łapo. - warknąłem, usiłując zakryć uśmiech na mej twarzy. - I nie! Nie zakochałem się w twojej siostrze! W życiu, wolę Lileczkę. A w ogóle, Luniak? Kiedy następna pełnia? - dodałem.
- Odwracasz temat czy co? - odparł Lupin z uśmiechem. - Z piątku na sobotę. - na jego słowa skinąłem głową, i próbowałem nie myśleć o moim pocałunku z panną Isabellą Black.
* normalna perspektywa*
Razem z dziewczynami skończyłyśmy temat Pottera i wyszłyśmy do salonu Ślizgonów, gdzie siedzieli tylko Bellatrix, Cyzia, Lucjusz, Sev oraz Reg.
- Hejka! - rzuciłam i położyłam się na kanapie tak, że moja głowa wylądowała na nogach mojego młodszego brata, a moje nóżki wylądowały na kolanach Severusa.
- Nie za wygodnie ci, siostra? - zapytał ze śmiechem mój brat, a miłośnik eliksirów potwierdził jego wypowiedź.
- Nie. Jesteście bardzo niewygodni. - powiedziałam zamykając oczy, a wszyscy z naszej paczki zaczęli się śmiać, na co lekko się uśmiechnęłam. Nagle sobie przypomniałam o sprawie z Jamesem, więc szybko usiadłam.
- Nie wiedziałem, że jesteśmy aż tak niewygodni, że wstajesz jak oparzona. - na słowa Severusa nasi przyjaciele zaczęli się śmiać jeszcze bardziej, a ja się lekko zawstydziłam.
- Nie. Znaczy tak. Znaczy nie. Na Merlina, Reg możemy porozmawiać? - wypaliłam, a chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
- Oczywiście. Chodź. - chłopak wziął mnie za rękę i wyprowadził z Pokoju Wspólnego Slytherinu.
Poszliśmy w ciszy do biblioteki, gdzie usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Regulus spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.
- No bo.. Dzisiaj, gdy spacerowałam po Hogwarcie natknęłam się na Pottera... No i.. Jak to on, uśmiechał się do mnie w typowy dla niego sposób i odzywał się do mnie tak jakby mnie podrywał.. A na końcu on... Mnie pocałował. - odważyłam się teraz spojrzeć na mojego brata. Jego twarz wyrażała wielkie zdziwienie.
- Kochasz go, Bello?
- Ja.. Nie, Reg. Ja go nawet nie znam, rozmawiałam z nim dosłownie dwa razy no i raz obroniłam Seva przed nim. Więc gadałam z nim w sumie trzy razy.
- Więc czemu on cie pocałował?
- Nie mam pojęcia, Regulusie.
Hejka! Mam nadzieję, iż rozdział wam się podobał. Myślicie, że niedługo zrodzi się jakieś uczycie między Jamesem a Bellą? A może będą oni się unikali? Dajcie swoje pomysły w komentarzach! Miłego dnia💛🌼
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro