Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

Przez następne dni nic ciekawego się nie działo oprócz kilku kłótni z grupą największych rozrabiaków w szkole. Zaprzyjaźniłam się bardziej z Amandą oraz Elizabeth i w trójkę spędzałyśmy czas razem z Severusem, Bellatrix, Lucjuszem, Regiem oraz Narcyzą.
Co do moich ocen są one bardzo dobre, co cieszy i mnie i moich rodziców, którzy swoją drogą są ze mnie dumni, ponieważ ich jedyna córka trafiła do Slytherinu.
***
Rankiem obudziła mnie oraz Elizabeth Amanda, krzycząc, że dzisiaj jest wypad do Hogsmeade.

- Na Merlina, Amanda! Zamknij się, błagam. - odezwała się Rairru - Czy ty wiesz, która jest godzina?

- No tak, dochodzi dziewiąta.

- Dobra to nie ma sensu. Myślę, że jednak powinnyśmy już wstać, Liz, bo zanim się ogarniemy będzie już późno i nie zdążymy na śniadanie. - oznajmiłam ziewając, a Amanda spojrzała na mnie wdzięcznie.

- Dobra. To wy się zbierajcie, a ja już pójdę na śniadanie. - szatynka po wypowiedzeniu tych słów znikła za drzwiami, a ja spojrzałam się na blondynkę.

- Idź pierwsza. - rzekła, gdy zorientowała się, iż na nią spoglądam. Bez słowa wygrzebałam się z łóżka, aby wyciągnąć jakieś ciuchy i podreptałam do łazienki, aby się ubrać. Uszykowałam sobie czarne, przylegające do nóg spodnie i szary sweterek. Na nogi założyłam buty za kostkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a następnie wyszłam z pomieszczenia.

- Mam już iść czy poczekać na ciebie?

- Możesz iść, dołączę do was później - Kiwnęłam tylko głową i wyszłam z dormitorium.

Kierowałam się do Wielkiej Sali, aż nagle ktoś zakrył mi usta i wepchnął do jakiejś pustej klasy. Przestraszyłam się, ponieważ nie miałam pojęcia kto to mógłby być. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam dwie Puchonki z 6 roku - Cassidy Astor oraz jej najlepszą przyjaciółkę Annabel Rose. Każdy uważa, że one powinny być w Slytherinie, ponieważ są podłe, bystre, ambitne oraz znęcają się nas młodszymi.

- Czego wy ode mnie chcecie? - odruchowo włożyłam rękę do kieszeni, lecz nie znalazłam tam mojej różdżki. Pomyślałam, że napewno zostawiłam ją w dormitorium.

- Czego? Odkąd pojawiłaś się w Hogwarcie prawie każdy chłopak ślini się na twój widok! - Cassidy dała nacisk na słowo "każdy". Zdziwiłam się nieco jej słowami. - A tak nie może być? To my jesteśmy najładniejszymi dziewczynami w tej szkole! Rozumiesz?! Nie ty. My!

- Więc, żeby pozbyć się problemu po prostu pozbędziemy się ciebie. - oznajmiła druga z nich. Muszę przyznać, że przestraszyłam się ich. - Levicorpus! - po chwili wisiałam głową w dół. Cassidy podeszła do mnie.
- No i co by tu teraz z tobą zrobić? - uśmiechnęła się szyderczo. - Już wiem! - zrobiła kilka kroków, aby być bliżej mnie i z całej siły zaczęła bić mnie po brzuchu. Czułam napływające mi łzy do oczu, więc zacisnęłam powieki, aby żadna z łez nie spłynęła mi po policzkach, ponieważ dałoby im to ogromną satysfakcję.

Po chwili usłyszałam huk i ktoś wbiegł do sali.
- Co wy jej robicie?!

Jak myślicie? Kto wbiegł do sali? Czy pomoże naszej bohaterce? Piszcie w komentarzach! Chciałam także powiedzieć, że przepraszam, iż tak długo nie było żadnego rozdziału, lecz nie miałam weny oraz byłam przytłoczona nauką, ponieważ już za kilka tygodni będę zdawała egzaminy 8-klasisty. Ale postaram się, aby rozdziały pojawiały się teraz regularnie! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro