Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#19

Rozdział niesprawdany, szukajcie literówek:) Miłego czytania💛

***

Rankiem obudziłam się i rozejrzałam po dormitorium chłopców. Wszyscy - oprócz Remusa, którego łóżko było wolne, więc prawdopodobnie znajdował się w łazience - jeszcze spali.

Wygramoliłam się z objęć mojego chłopaka, ostrożnie aby go nie obudzić i podeszłam do torby, żeby wyciągnąć najpotrzebniejsze mi rzeczy, czyli bieliznę, świeże ubrania, szczotkę do włosów oraz szczoteczkę do zębów i pastę.

Usiadłam na podłodze i poczekałam chwilkę, aż zwolni się miejsce w łazience.

- Dzień dobry. - powiedział ktoś szeptem, wyrywając mnie z zamyślenia - Długo czekasz?

- Hej, Remi, nie. Niedawno wstałam. - uśmiechnęłam się, co chłopak odwzajemnił i wzięłam swoje rzeczy i pognałam do łazienki.

Po kilkunastu minutach wyszłam z pomieszczenia ogarnięta i rozejrzałam się po pokoju chłopców.

Nikt już nie spał, więc przywitałam się z nimi i usiadłam na łóżku mojego chłopaka, żeby poczekać na wszystkich. Gdy Huncwoci się ogarnęli wyszliśmy z ich dormitorium i zmierzaliśmy w kierunku wyjścia z Pokoju Wspólnego.

- Isabella! - ktoś zawołał moje imię, więc ja oraz chłopcy odwróciliśmy się i ujrzeliśmy rudą dziewczynę z zielonymi oczami - Lily Evans.
Zatrzymałam się, a ruchem głowy pokazałam chłopcom, żeby na mnie nie czekali.

- Tak? - zapytałam miłym głosem.

- Może chciałabyś się ze mną poznać? Mam na myśli to, że w końcu jesteś przyjaciółką Severusa oraz masz dobre kontakty z uczniami z Gryffindoru i wydajesz się bardzo miła, więc myślałam, że mogłybyśmy... się zaprzyjaźnić?

- Oh tak, pewnie! - uśmiechnęłam się
przyjaźnie, a nastolatka odwzajemniła ten gest.

- Nie przeszkadza ci, że jestem szlamą?

- Nie, czemu miałoby mi to przeszkadzać? Jesteś taka sama jak czarodzieje czystej lub półkrwi. Według mnie nie różnisz się od nich niczym.

- Naprawdę?

- Tak, naprawdę. Ale wiesz, może pójdziemy na śniadanie? Bo jestem strasznie głodna. - zaśmiałam się razem z Lily, po czym rudowłosa mi przytaknęła, więc wyszłyśmy z Pokoju Wspólnego Gryfonów i pomaszerowałyśmy na Wielką Salę.

Gdy weszłyśmy przez wielkie drzwi, wzrok wszystkich osób zebranych w Wielkiej Sali spoczął na nas - jak zawsze. Podeszłam szybkim krokiem do stołu Slytherinu i usiadłam na swoim miejscu.

- Cześć. - powiedziałam entuzjastycznie, a ci odpowiedzieli mi - O czym gawędzicie?

- O tym jak bardzo nie chce nam się iść na lekcje. - odpowiedział mi Lucjusz - Ale wiesz co, Bello?

- Mhm?

- Przetrawiłem fakt, że zaprzyjaźniłaś i związałaś się ze zdrajcami krwi i mieszańcem. Ale żeby spoufalać się ze szlamą? Nie spodziewałem się tego po tobie.

- Oh, wiesz co, Lucjuszu? Jak możesz? - prychnęłam z pogardą - To raczej moja sprawa, nie sądzisz? Jakoś Severus też się z nią przyjaźni i nie masz do niego pretensji. - blondwłosy nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ do Wielkiej Sali wleciały sowy z paczkami. Do nas podleciała jedna duża, czarna sowa z brązowymi oczami - sowa Bellatrix. Wszyscy z nas - Sev, Reg, Lucjusz, Narcyza, Amanda oraz ja - otworzyliśmy listy, które wysłała nam moja kuzynka.

Isabello!

Piszę do ciebie z prośbą spotkania w Zakazanym Lesie dzisiaj o godzinie zerowej.

Zapewne słyszałaś o tych wszystkich morderstwach na mugolach i czarodziejach? Właśnie o tym chciałabym z tobą i resztą porozmawiać. Do tego zapewne wiecie kto za tym stoi, więc mam dla was pewną propozycję (którą powinniście przyjąć).

Liczę na to, że się pojawisz (nalegam!).

Twoja kuzynka
Bellatrix Black.

- Czy Bellatrix do was też pisała o spotkaniu w Zakazanym Lesie? - zapytałam patrząc na moich przyjaciół.

- Tak. - odparli równocześnie.

- Idziecie?

- Raczej tak.

- Okej. - odparłam z zawahaniem.

Słyszałam o tych atakach i człowiek, który to robił - czyli niejaki Tom Riddle, inaczej zwany też Voldemort - jest chory psychicznie oraz słyszałam, iż zbiera on swoich popleczników. Bałam się, że Bellatrix będzie chciała, abyśmy dołączyli do niego. Co więcej bałam się, że ona dołączyła do niego co jest możliwe, bo jej obsesja na punkcie czystości krwi sięga zenitu.

Wstałam z miejsca i wyszłam z Wielkiej Sali kierując się na pierwszą lekcje tego dnia  - Obronę Przed Czarną Magią - z profesorem Fineasem Blishwickiem, który swoją drogą był strasznym i przerażającym mężczyzną o lodowatym spojrzeniu.

Naburmuszona usiadłam w ostatniej ławce. Do sali wchodziło coraz więcej osób, a ja czekałam na kogokolwiek kogo toleruję. Długo czekać nie musiałam, bo po chwili miejsce po mojej lewej zajął mój starszy brat, a po prawej mój chłopak. Obydwaj popatrzyli w moją stronę i wpatrywali się we mnie z niezrozumieniem.

- Co ci? - spytał mój bliźniak, a ja spojrzałam smutno na niego, a ten zmarszczył brwi.

- Zaraz przyjdzie tu ten powalony nauczyciel i będzie bardzo nieprzyjemnie. - odpowiedziałam smętnie, a chłopcy zaczęli się śmiać.

Jak na zawołanie do sali wszedł nauczyciel.

Rozdział krótszy niż zazwyczaj chyba, ale łapcieee:)💛

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro