#18
Chłopak uśmiechnął się szeroko, a następnie przybliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta swoimi, co odwzajemniłam.
- Kocham cię. - wyszeptałam patrząc w jego oczy.
- Ja ciebie bardziej skarbie.
Posiedzieliśmy jeszcze w Pokoju Życzeń trochę czasu po czym wyszliśmy i zaczęliśmy sobie spacerować po zamku trzymając się za dłonie.
- Jestem szczęśliwy. A wiesz czemu? - stanął w miejscu i złapał mnie za ramiona i spojrzał w moje oczy - Bo wreszcie mam ciebie przy sobie.
- Też jestem z tego powodu szczęśliwa. - odparłam szczerze przytulając się do chłopaka, a ten odwzajemnił gest - Masz zamiar powiedzieć to swoim przyjaciołom?
- Oczywiście! Muszę się pochwalić, że moją dziewczyną jest najładniejsza laska w Hogwarcie!
- Najładniejsza? Pierwsze słyszę. - zaśmiałam się cicho.
- Tak, najładniejsza! - chłopak wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
- James, gdzie ty mnie niesiesz?! - śmiałam się w niebogłosy.
- Do mojego dormitorium, kochanie! Śpisz dzisiaj ze mną.
- Ale ja nie mam rzeczy na jutro do szkoły! - zachichotałam.
- To wstaniesz wcześniej rano, ubierzesz coś mojego i pognasz do swojego dormitorium, aby się ubrać! Czyż nie jest to świetny pomysł? - zarechotał.
- No okej. - zaśmiałam się - Ale powinnam pójść do Pokoju Wspólnego Slytherinu i powiedzieć moim przyjaciołom, że nie wrócę na noc, bo zostaje u mojego chłopaka. - uśmiechnęłam się uroczo, a ten westchnął i ponownie się zaśmiał.
- Dobra, wygrałaś. To zawracamy, powiesz im, że nie wracasz na noc i weźmiesz ubrania, te babskie rzeczy oraz plecak i idziemy do mnie. Okej?
- Okej. - chłopak postawił mnie na ziemi i zaczęliśmy kierować się tam, gdzie mówiłam wcześniej.
Po niecałych trzydziestu minutach wraz z moimi rzeczami weszliśmy do Pokoju Wspólnego Gryfonów, a wzrok wszystkich zgromadzonych tu osób - w tym Huncwotów - padł na nas.
- Ludzie! - krzyknął James - Mam dziewczynę! I to najładniejszą w całym Hogwarcie!
- Kogo? - zapytała jakaś blondynka z brązowymi oczami.
- Ślepa jesteś? - burknął - To chyba oczywiste, że najdroższą Isabellę Black!
Gryfoni zaczęli składać nam gratulacje. W końcu podszedł do nas Syriusz, Remus oraz Peter.
- No kochani. - odezwał się mój bliźniak - Gratulacje - zaśmiał się.
A jaka była reakcja moich przyjaciół i Rega oraz reszty domu, która się dowiedziała? Reg i Amanda byli szczęśliwi, Cyzia trochę mniej, lecz też się ucieszyła. Lucjusz mówił, że to zwykły zdrajca krwi i nie powinnam tracić na niego czasu, lecz życzył mi szczęścia. A Sev był zły. Reszta przyjęła to neutralnie, choć były osoby, którym to nie pasowało i patrzyli na mnie złowrogo.
James wziął mnie za rękę, a następnie poszliśmy usiąść na kanapę w salonie Gryfonów.
- No to jak to się stało, że jesteście razem? - zapytał Remus.
- No normalnie. Zakochaliśmy się w sobie, poszliśmy na randkę i zapytałem się Belli czy chciałaby być moją dziewczyną. Magia, prawda? - zaśmiał się okularnik, a my całą grupą powtórzyliśmy gest.
- Oj, dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
- No cóż Luniaczku, więc nie wiem. Mój poziom inteligencji nie jest aż tak wysoki jak twój. Możesz mnie teraz uważać za głupiego, ale ja i tak wiem, że ty wiesz, że ja jestem inteligentny.
- Inteligentny to ty może jesteś, ale zbyt leniwy aby to ukazać. - wtrąciłam ze szczerym uśmiechem, a ten prychnął udając obrażonego na co wybuchnęła śmiechem.
***
Gadaliśmy tak jeszcze do późna, aż salon Gryfonów opustoszał. W końcu zdecydowaliśmy się wstać i iść położyć się spać. James splótł nasz dłonie i razem poszliśmy do dormitorium moich przyjaciół.
Gdy weszliśmy do pokoju podeszłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej piżamę, a następnie poszłam do łazienki i przygotowałam się do snu. Gdy wyszłam z pomieszczenia spojrzałam w stronę łóżek chłopców i zauważyłam, że oni już śpią. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam w stronę łóżka Jamesa i ułożyłam się obok niego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro