Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#12

Rozdział specjalnie dla DIABLICA_Red hahah😜
***
W moich oczach pojawiły się łzy. Trzęsącymi rękoma odłożyłam list i spojrzałam na resztę, którzy mieli podobne miny do mnie. Nawet Lucjusz czy Regulus. Nie wytrzymałam i wybiegłam z Wielkiej Sali. Słyszałam jak Reg zawołał za mną łamiącym się głosem.

*Perspektywa Regulusa*
Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Nasza droga przyjaciółka Elizabeth odeszła. Nie zobaczymy już więcej jej uśmiechu, radosnego spojrzenia, nie usłyszymy już jej śmiechu czy miłego dla uszu głosu. Przeleciałem wzrokiem po tekście jeszcze raz, a następnie usłyszałem jak ktoś z nas gwałtownie wstał i zaczął biec prawdopodobnie w kierunku wyjścia. Uniosłem wzrok i ujrzałem moją siostrę, która wybiegała z sali.

- Bella! - zawołałem, a mój głos załamał się. Nie zamierzałem za nią biec, ponieważ wiedziałem, iż potrzebowała ona czasu. Niemniej wiedziałem, że Syriusz zainteresuje się tym i z nią pogada.

Spojrzałem na Amandę, która siedziała obok mnie. Łzy spływały po jej rumianych policzkach. Niewiele myśląc przytuliłem ją do siebie, co uczynił także Lucjusz, ale z Narcyzą. Sev przetarł twarz dłońmi i wlepił w nas wszystkich smutny wzrok.

- Co się stało? - zapytał ktoś z naszego domu.

- Liz.. Elizabeth Rairru. Ona nie żyje. - rzekłem nie patrząc na tą osobę, starając się opanować mój głos.

Chwilę potem spojrzałem na mojego brata, który wlepiał w nas swój wzrok ze stołu Gryffindoru. Spojrzałem na niego znacząco, a ten zrozumiał moją intencję  i wyszedł z Wielkiej Sali.

*Perspektywa Belli*
Pobiegłam na Wierzę Astronomiczną. Tam usiadłam przy jednej z barierek i zaniosłam się cichym szlochem. Po chwili usłyszałam jak ktoś wszedł tutaj i podszedł do mnie. Podniosłam lekko głowę i zauważyłam mojego bliźniaka, który uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.

- Hej, siostra. - odezwał się - Jak się czujesz?

- A jak myślisz, Syriuszu? Moja przyjaciółka nie żyje! Jak ja mogę się czuć?

- Fakt, głupie pytanie. Ale wszystko będzie dobrze, Bella. Wszystko się ułoży. Poza tym pomyśl sobie, że Elizabeth nie chciałaby abyś się smuciła. Zapewniam cię, że ona chciałaby, żebyś była szczęśliwa, uśmiechnięta. Więc dawaj, Bells! Otrzyj łzy i uśmiechnij się, młoda! Pamiętaj, że jestem tu dla ciebie. - chłopak podszedł do mnie i przytulił, a ja odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się do niego. - Może chodź do nas, co? Znaczy do mojego i chłopaków dormitorium. Przecież jest sobota, a myślę, że twoi przyjaciele lub Reg wzięli dla ciebie plan lekcji.

- No dobrze. - szarooki uśmiechnął się szeroko i wstał, po czym podał mi rękę i pomógł mi się podnieść.

Do ustalonego chwilę wcześniej miejsca szliśmy kilka minut. Syriusz cały czas próbował mnie rozweselić co mu się udało. W końcu doszliśmy do Pokoju Wspólnego Gryfonów, gdzie odrazu przeszliśmy do dormitorium Huncwotów. Starszy z braci otworzył drzwi i wszedł do środka, a ja uczyniłam to samo.

- Bella! Jak się czujesz? - w pomieszczeniu rozległ się krzyk jednego z chłopców, a mianowicie Jamesa.

- Jest okej - odezwałam się.

- Dobra, ej. Ja z Remusem idziemy poszukać Petera. Idziecie z nami?

- Nie, ja z Isabellą tu zostaniemy. Pa Syriusz, pa Remus.

- Okej, pa. - odpowiedzieli i wyszli za drzwi, a James obrócił głowę w moim kierunku i uśmiechnął się szeroko. - To co robimy? Może chcesz się gdzieś przejść?

- Pewnie, czemu nie?

- To chodź. - okularnik pomógł mi wstać, po czym złapał mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. - Może chodź na Błonia? - zapytał  puszczając moją rękę.

- Tak, możemy tam iść. - uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, a ten odwzajemnił gest.

Musiałam przyznać, że James był świetną partią na przyjaciela. Potrafił rozbawić każdą osobę nawet najmniejszym żartem

W końcu doszliśmy na Błonia i usiedliśmy pod jednym z drzew i zaczęliśmy rozmawiać.

- Wiesz co, Bella? Ładna jesteś.

- Um dzięki. Ty też jesteś niczego sobie, wiesz? - zaśmiałam się.

- A no wiem. - wypiął dumnie pierś - Ale gorąco jest. Powinno być już zimno, przecież to już wrzesień!

- Ty chyba chory jesteś, James! - wykrzyknęłam ze śmiechem - Ty wiesz, że lato się jeszcze nie skończyło, co nie?

- No tak, oczywiście, że wiem to! Ja tylko żartowałem. - zaśmiał się, a ja uczyniłam to samo. Przy okazji postanowiłam się mu przyjrzeć. Musiałam przyznać, iż Potter był naprawdę przystojny.
Miał cudowny uśmiech, piękne oczy i dobrze zarysowane rysy twarzy. Nie dziwiłam się już czemu ma on aż tyle fanek czy dziewczyn, które są w nim zauroczone lub zakochane.
***
Ale mnie wena dopadła 🥴 Chciałybyście maraton?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro