#11
Niedługo potem znaleźliśmy się na stacji w Hogsmeade. Powolnym krokiem podeszliśmy do powozów i wsiedliśmy do jednego z nich, po czym ruszyliśmy w kierunku Hogwartu.
Oparłam głowę o ramię Lucjusza i przysłuchiwałam się rozmową między Regiem a Amandą. Przymknęłam oczy i zasnęłam na dosłownie kilka minut.
- Psst. Bella, wstawaj. Jesteśmy w Hogwarcie. - usłyszałam głos blondyna. Leniwie otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do niego, po czym wstałam i wzięłam moje bagaże.
***
Siedzieliśmy w Wielkiej Sali. Dumbledore właśnie kończyć przemawiać swoją przemowę, a na stole pojawiły się potrawy, przygotowane przez szkole skrzaty domowe. Nie miałam ochoty na jedzenie czegokolwiek, więc po prostu oparłam swoją głowę na moich rękach i zamknęłam oczy.
*Perspektywa Regulusa*
- Ej, ona śpi? - automatycznie spojrzałem się w stronę Narcyzy nie rozumiejąc jej słów. Ta skinięciem głowy pokazała na moją starszą siostrę. Zachichotałem cicho widząc jej pozę.
- Co wy na to, aby zrobić jej mały żarcik? - rzucił Lucjusz.
- A ty co? W Huncwotów chcesz się bawić? - dopowiedziała Amanda i wszyscy się zaśmialiśmy. - No ale dobra. Tylko co dokładnie?
- Reg, weź podsuń jej swoją owsiankę. Natomiast ty Sev odsuń trochę jej ręce. Tym sposobem jej twarz wpadnie do miski no i wiecie. - odparł Malfoy. Przytaknęliśmy mu i zrobiliśmy to co kazał.
Chwilę potem Isabella miała twarz całą w owsiance. Bella szybko wyciągnęła głowę z miski i pisnęła. Cały stół Ślizgonów spojrzał na nią i wybuchł śmiechem, włącznie z nami.
*Perspektywa Syriusza*
Na całej sali rozległy się śmiechy. Szybko z chłopakami rozejrzeliśmy się po Wielkiej Sali i zauważyliśmy stół Ślizgonów, który dosłownie cały się śmiał co szczerze było dziwnym widokiem.
- C-czy Slytherin się.. śmieje? - zapytał Peter
- A nie widzisz? Tylko jestem ciekaw z czego. - mruknąłem, a chwilę potem odezwał się James.
- Spójrzcie co jest pomiędzy Smarkiem a twoim bratem. - automatycznie odwróciłem głowę w tamtym kierunku i zauważyłem moją bliźniaczkę, która miała prawdopodobnie owsiankę na jej twarzy.
Zdenerwowana wstała i wyszła z Wielkiej Sali. Spojrzałem znacząco na chłopaków i wybiegłem z Wielkiej Sali.
*Perspektywa Belli*
Rozwścieczona wyszłam w pomieszczenia, po czym kierowałam się w stronę lochów.
- Bella! Bella zaczekaj! - odwróciłam się i ujrzałam Syriusza, który biegł w moją stronę.
- Hm? Co chcesz?
- Chciałem cię przeprosić. Wiem, że nie powinienem cię tak nazywać i wiem także, że nie powinienem tak nazmyślać przy twoich..um.. przyjaciołach. Bardzo tego żałuję, siostrzyczko. Zresztą nie tylko ja. James także. No i Remus oraz Peter, lecz oni najmniej zawinili. Przepraszam cię, naprawdę. Chciałbym się z tobą pogodzić, chciałbym mieć z tobą wyśmienity kontakt. Chciałbym, abyś przyjaźniła się także z resztą Huncwotów. Zależy mi na tym wszystkim. Kocham cię, siostrzyczko. No i zanim coś powiesz, to pozwól mi cię oczyścić. Tergeo!*
- Dziękuję. No i, wiesz Syriuszu.. To co powiedziałeś naprawdę mnie zabolało. Nie wiem czy powinnam ci tak łatwo wybaczyć, no ale dobrze. Przeprosiny przyjęte. Ja też bym tego chciała. Tylko co do tego z przyjaźnią to nie wiem czy chłopcy by chcieli. Też cię kocham, braciszku.
- Oh, uwierz mi, że oni by tego chcieli!
- No to.. No to okej, niech będzie.
- Zgaduję, że będziesz się kryła z tym, że się przyjaźnimy? - korytarz wypełnił smutny śmiech Syriusza.
- Nie. Nie będę. Poza tym w Hogwarcie nie ma już nikogo kto byłby na tyle głupi, żeby cokolwiek powiedzieć lub zrobić z tym. Chyba, że paru Ślizgonów, ale nie ma co się przejmować. - uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam Syriusza, a ten odwzajemnił gest.
- To świetnie! - ucieszył się - Powiem Grubej Damie, aby zawsze cię wpuszczała, gdy będziesz chciała do nas przychodzić. Jesteś u nas zawsze mile widziana. Ale dobra, ja już spadam, więc pa! - pomachał mi i odszedł.
Uśmiechnięta wyruszyłam w podróż do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
Chwilę potem znalazłam się w danym miejscu, gdzie siedziało kilku Ślizgonów, którzy uśmiechnęli się do mnie, co odwzajemniłam i pokierowałam się do dormitorium, gdzie znajdowała się Amanda.
- Hej, gdzie byłaś? - zapytała, gdy wyszłam. Zanim jej odpowiedziałam usiadłam na łóżku.
- Hej. Rozmawiałam z Syriuszem.
- I co? Pogodziliście się?
- Tak, pogodziliśmy. Zaproponował mi także przyjaźń z ich paczką.
- Zgodziłaś się?
- Tak, bo czemu nie? Może też chciałabyś się wkręcić? Wiesz, czasami przyłapuję cię jak spoglądasz na mojego bliźniaka. - zaśmiałam się, gdy Amanda się zarumieniła.
- Co?! To nieprawda! Tylko ci się wydaje! A co do twojej propozycji to tak, bo czemu nie? - dziewczyna zacytowała moje słowa chichocząc.
- Dobra, idę wziąć prysznic. - szatynka przytaknęła mi. Wstałam i zabrałam z kufra moją piżamę, a następnie weszłam do łazienki.
***
Gdy wyszłam z pomieszczenia niebieskooka już spała, więc podeszłam do mego łóżka i się na nim położyłam, po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.
Rankiem obudziła mnie Amanda, za co jej podziękowałam i poszłam do łazienki. Ubrałam na siebie czarne jeansy i szarą bluzę, a na nogi zarzuciłam zwykłe białe trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Szybkim krokiem wyszłam i ponownie byłam w pokoju, gdzie czekała na mnie Amanda. Elizabeth w dalszym ciągu nie było.
Razem z szatynką wyszłyśmy z pokoju i odrazu zaczęłyśmy iść do Wielkiej Sali rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, kiedy ktoś nas zatrzymał.
- Cześć, piękne! Gdzie tak pędzicie? - odwróciłyśmy się i zauważyłyśmy Huncwotów. Uśmiechnęłam się lekko.
- Hej, na śniadanie. A w ogóle to, to jest Amanda. Moja najlepsza przyjaciółka. A ich nie będę ci przedstawiać, bo wiesz kim są.
- Cześć, śliczna. Będę na ciebie mówić Am, ponieważ twoje imię jest zadługie - odezwał się Syriusz podchodząc do nas z chłopakami.
- Pewnie. - moja przyjaciółka uśmiechnęła się lekko.
***
Do końca drogi na Wielką Salę szliśmy śmiejąc się z byle czego. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, salę przeszły szepty niedowierzania.
- To cześć. - odezwał się Remus i odszedł z chłopakami machając nam na co się zaśmiałyśmy i poszłyśmy w stronę naszych przyjaciół, którzy nam się przyglądali.
- Cześć. - odezwali się, a my im
odpowiedziałyśmy tym samym.
- Pogodziliście się? - odezwała się Cyzia.
- Tak. - przytaknęłam, a Sev spojrzał na mnie i Amandę smutnym wzrokiem. Rozumiałam go poniekąd czemu się zasmucił. Przecież pogodziliśmy się z osobami, które go głębią. Ale z drugiej strony to jest mój brat oraz jego przyjaciele.
- To dobrze! - zachwycił się Reg, a my wszyscy się zaśmialiśmy z jego reakcji.
Nagle do Wielkiej Sali wleciała sowa, a na jej widok wszyscy się zdziwili, ponieważ nie była to pora na sowią pocztę. Ptak ten był czarny. Domyśliłam się, iż była to sowa rodu Rairru, gdy tylko podleciała do nas i rzuciła mi oraz reszcie listy.
Drżącymi rękoma otworzyłam przesyłkę najszybciej z naszej paczki, ponieważ oni prawdopodobnie bali się to otworzyć. Na sali panowała cisza.
Isabello!
Wiemy, iż mimo krótkiego czasu byłaś jedną z bliższych przyjaciółek naszej córki, dlatego chcieliśmy ci powiedzieć, że Elizabeth nie żyje. Nie odpisywała ci jak i wszystkim jej przyjaciołom na listy, ponieważ przed jej śmiercią została ona porwana. Gdy została ona znaleziona kilka dni temu była w bardzo ciężkim stanie, ponieważ podczas porwania była ona torturowana. Niestety, wczorajszego wieczora Liz od nas odeszła. Bardzo nam z tego powodu przykro.
Corvus & Leta Rairru
***
Myśłam, że ten rozdział będzie jednym z krótszych, ponieważ nie miałam weny na ten rozdział, a tym czasem okazał się on najdłuższy ze wszystkich 🤣
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro