Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11

Niedługo potem znaleźliśmy się na stacji w Hogsmeade. Powolnym krokiem podeszliśmy do powozów i wsiedliśmy do jednego z nich, po czym ruszyliśmy w kierunku Hogwartu.

Oparłam głowę o ramię Lucjusza i przysłuchiwałam się rozmową między Regiem a Amandą. Przymknęłam oczy i zasnęłam na dosłownie kilka minut.

- Psst. Bella, wstawaj. Jesteśmy w Hogwarcie. - usłyszałam głos blondyna. Leniwie otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do niego, po czym wstałam i wzięłam moje bagaże.
***
Siedzieliśmy w Wielkiej Sali. Dumbledore właśnie kończyć przemawiać swoją przemowę, a na stole pojawiły się potrawy, przygotowane przez szkole skrzaty domowe. Nie miałam ochoty na jedzenie czegokolwiek, więc po prostu oparłam swoją głowę na moich rękach i zamknęłam oczy.

*Perspektywa Regulusa*
- Ej, ona śpi? - automatycznie spojrzałem się w stronę Narcyzy nie rozumiejąc jej słów. Ta skinięciem głowy pokazała na moją starszą siostrę. Zachichotałem cicho widząc jej pozę.

- Co wy na to, aby zrobić jej mały żarcik? - rzucił Lucjusz.

- A ty co? W Huncwotów chcesz się bawić? - dopowiedziała Amanda i wszyscy się zaśmialiśmy. - No ale dobra. Tylko co dokładnie?

- Reg, weź podsuń jej swoją owsiankę. Natomiast ty Sev odsuń trochę jej ręce. Tym sposobem jej twarz wpadnie do miski no i wiecie. - odparł Malfoy. Przytaknęliśmy mu i zrobiliśmy to co kazał.

Chwilę potem Isabella miała twarz całą w owsiance. Bella szybko wyciągnęła głowę z miski i pisnęła. Cały stół Ślizgonów spojrzał na nią i wybuchł śmiechem, włącznie z nami.

*Perspektywa Syriusza*
Na całej sali rozległy się śmiechy. Szybko z chłopakami rozejrzeliśmy się po Wielkiej Sali i zauważyliśmy stół Ślizgonów, który dosłownie cały się śmiał co szczerze było dziwnym widokiem.

- C-czy Slytherin się.. śmieje? - zapytał Peter

- A nie widzisz? Tylko jestem ciekaw z czego. - mruknąłem, a chwilę potem odezwał się James.

- Spójrzcie co jest pomiędzy Smarkiem a twoim bratem. - automatycznie odwróciłem głowę w tamtym kierunku i zauważyłem moją bliźniaczkę, która miała prawdopodobnie owsiankę na jej twarzy.

Zdenerwowana wstała i wyszła z Wielkiej Sali. Spojrzałem znacząco na chłopaków i wybiegłem z Wielkiej Sali.

*Perspektywa Belli*
Rozwścieczona wyszłam w pomieszczenia, po czym kierowałam się w stronę lochów.

- Bella! Bella zaczekaj! - odwróciłam się i ujrzałam Syriusza, który biegł w moją stronę.
- Hm? Co chcesz?

- Chciałem cię przeprosić. Wiem, że nie powinienem cię tak nazywać i wiem także, że nie powinienem tak nazmyślać przy twoich..um.. przyjaciołach. Bardzo tego żałuję, siostrzyczko. Zresztą nie tylko ja. James także. No i Remus oraz Peter, lecz oni najmniej zawinili. Przepraszam cię, naprawdę. Chciałbym się z tobą pogodzić, chciałbym mieć z tobą wyśmienity kontakt. Chciałbym, abyś przyjaźniła się także z resztą Huncwotów. Zależy mi na tym wszystkim. Kocham cię, siostrzyczko. No i zanim coś powiesz, to pozwól mi cię oczyścić. Tergeo!*

- Dziękuję. No i, wiesz Syriuszu.. To co powiedziałeś naprawdę mnie zabolało. Nie wiem czy powinnam ci tak łatwo wybaczyć, no ale dobrze. Przeprosiny przyjęte. Ja też bym tego chciała. Tylko co do tego z przyjaźnią to nie wiem czy chłopcy by chcieli. Też cię kocham, braciszku.

- Oh, uwierz mi, że oni by tego chcieli!

- No to.. No to okej, niech będzie.

- Zgaduję, że będziesz się kryła z tym, że się przyjaźnimy? - korytarz wypełnił smutny śmiech Syriusza.

- Nie. Nie będę. Poza tym w Hogwarcie nie ma już nikogo kto byłby na tyle głupi, żeby cokolwiek powiedzieć lub zrobić z tym. Chyba, że paru Ślizgonów, ale nie ma co się przejmować. - uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam Syriusza, a ten odwzajemnił gest.

- To świetnie! - ucieszył się - Powiem Grubej Damie, aby zawsze cię wpuszczała, gdy będziesz chciała do nas przychodzić. Jesteś u nas zawsze mile widziana. Ale dobra, ja już spadam, więc pa! - pomachał mi i odszedł.

Uśmiechnięta wyruszyłam w podróż do Pokoju Wspólnego Slytherinu.

Chwilę potem znalazłam się w danym miejscu, gdzie siedziało kilku Ślizgonów, którzy uśmiechnęli się do mnie, co odwzajemniłam i pokierowałam się do dormitorium, gdzie znajdowała się Amanda.

- Hej, gdzie byłaś? - zapytała, gdy wyszłam. Zanim jej odpowiedziałam usiadłam na łóżku.

- Hej. Rozmawiałam z Syriuszem.

- I co? Pogodziliście się?

- Tak, pogodziliśmy. Zaproponował mi także przyjaźń z ich paczką.

- Zgodziłaś się?

- Tak, bo czemu nie? Może też chciałabyś się wkręcić? Wiesz, czasami przyłapuję cię jak spoglądasz na mojego bliźniaka. - zaśmiałam się, gdy Amanda się zarumieniła.

- Co?! To nieprawda! Tylko ci się wydaje! A co do twojej propozycji to tak, bo czemu nie? - dziewczyna zacytowała moje słowa chichocząc.

- Dobra, idę wziąć prysznic. - szatynka przytaknęła mi. Wstałam i zabrałam z kufra moją piżamę, a następnie weszłam do łazienki.
***
Gdy wyszłam z pomieszczenia niebieskooka już spała, więc podeszłam do mego łóżka i się na nim położyłam, po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.

Rankiem obudziła mnie Amanda, za co jej podziękowałam i poszłam do łazienki. Ubrałam na siebie czarne jeansy i szarą bluzę, a na nogi zarzuciłam zwykłe białe trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

Szybkim krokiem wyszłam i ponownie byłam w pokoju, gdzie czekała na mnie Amanda. Elizabeth w dalszym ciągu nie było.

Razem z szatynką wyszłyśmy z pokoju i odrazu zaczęłyśmy iść do Wielkiej Sali rozmawiając o najróżniejszych rzeczach, kiedy ktoś nas zatrzymał.

- Cześć, piękne! Gdzie tak pędzicie? - odwróciłyśmy się i zauważyłyśmy Huncwotów. Uśmiechnęłam się lekko.

- Hej, na śniadanie. A w ogóle to, to jest Amanda. Moja najlepsza przyjaciółka. A ich nie będę ci przedstawiać, bo wiesz kim są.

- Cześć, śliczna. Będę na ciebie mówić Am, ponieważ twoje imię jest zadługie - odezwał się Syriusz podchodząc do nas z chłopakami.

- Pewnie. - moja przyjaciółka uśmiechnęła się lekko.
***

Do końca drogi na Wielką Salę szliśmy śmiejąc się z byle czego. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, salę przeszły szepty niedowierzania.

- To cześć. - odezwał się Remus i odszedł z chłopakami machając nam na co się zaśmiałyśmy i poszłyśmy w stronę naszych przyjaciół, którzy nam się przyglądali.

- Cześć. - odezwali się, a my im
odpowiedziałyśmy tym samym.

- Pogodziliście się? - odezwała się Cyzia.

- Tak. - przytaknęłam, a Sev spojrzał na mnie i Amandę smutnym wzrokiem. Rozumiałam go poniekąd czemu się zasmucił. Przecież pogodziliśmy się z osobami, które go głębią. Ale z drugiej strony to jest mój brat oraz jego przyjaciele.

- To dobrze! - zachwycił się Reg, a my wszyscy się zaśmialiśmy z jego reakcji.

Nagle do Wielkiej Sali wleciała sowa, a na jej widok wszyscy się zdziwili, ponieważ nie była to pora na sowią pocztę. Ptak ten był czarny. Domyśliłam się, iż była to sowa rodu Rairru, gdy tylko podleciała do nas i rzuciła mi oraz reszcie listy.

Drżącymi rękoma otworzyłam przesyłkę najszybciej z naszej paczki, ponieważ oni prawdopodobnie bali się to otworzyć. Na sali panowała cisza.

Isabello!

Wiemy, iż mimo krótkiego czasu byłaś jedną z bliższych przyjaciółek naszej córki, dlatego chcieliśmy ci powiedzieć, że Elizabeth nie żyje. Nie odpisywała ci jak i wszystkim jej przyjaciołom na listy, ponieważ przed jej śmiercią została ona porwana. Gdy została ona znaleziona kilka dni temu była w bardzo ciężkim stanie, ponieważ podczas porwania była ona torturowana. Niestety, wczorajszego wieczora Liz od nas odeszła. Bardzo nam z tego powodu przykro. 

Corvus & Leta Rairru

***
Myśłam, że ten rozdział będzie jednym z krótszych, ponieważ nie miałam weny na ten rozdział, a tym czasem okazał się on najdłuższy ze wszystkich 🤣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro