#1
Pierwsze rozdziały są jednym słowem masakryczne, ale nie zrażaj się początkiem, bo od 4/5 rozdziału już są o wiele, wiele lepiej oraz są dłuższe!🌼
Nazywam się Isabella Black - dla przyjaciół Bella. Moim bliźniakiem jest Syriusz Black. Mam 14 lat, ale nie chodzę jeszcze do Hogwartu. Nie, że nie dostałam listu. Po prostu rodzice nie chcieli mnie puścić do Hogwartu. Z Syriuszem nie mam najlepszych kontaktów, w zasadzie można powiedzieć, że mnie nienawidzi. Pewnie myślicie dlaczego? Dlatego, iż on myśli, że jestem jak rodzice i jak mój młodszy brat Regulus, czyli że tępię szlamy, zdrajców krwi i tego typu sprawy. Ale to jest oczywiście nie prawdą. Szanuję ich. Ale boję się pokazać rodzicom jaka naprawdę jestem, więc jest jak jest.
Ogólnie to jest środek roku szkolnego, a moi rodzice postanowili, że to czas, żebym poszła do Hogwartu. Razem z nimi teleportowaliśmy przed hogwarską bramę. Z tego co wiem w zamku zacząć miała się za niedługo kolacja. Miałam na sobie pelerynę w kolorze czarnym, a na głowie zarzucony kaptur. Byla ona spuszczona w dół.
Niedługo potem weszliśmy do zamku i pokierowaliśmy się na tak zwaną Wielką Salę. Ojciec otworzył z hukiem drzwi od pomieszczenia. Mimo, że szłam ze spuszczoną głową czułam na sobie wzrok wszystkich osób obecnych na sali.
- Nie idź ze spuszczoną głową, Isabello. - syknęła moja mama. Natychmiastowo wyprostowałam się. Spojrzałam na stół Slytherinu i ujrzałam Regulusa, który uśmiechał się do mnie. Następnie zobaczyłam Syriusza w towarzystwie Gryfonów, który patrzał się na mnie z nienawiścią w oczach.
- Witam. - odezwał się starszy człowiek. Jestem pewna, że jest on dyrektorem Hogwartu. - Domyślam się, że państwo Black chciałoby, abym przydzielił waszą córkę do któregoś z domów.
- Dokładnie. - odezwał się mój ojciec - Lecz razem z żoną musimy już iść, ponieważ mam ważne sprawy do załaywienia w Ministerstie Magii. A ty Isabello, napisz nam później w liście do jakiego domu cię przydzielono. Chociaż z żoną przekonani, że będzię to Slytherin. Żegnam. - i po chwili moi rodzice wyszli z pomieszczenia. W międzyczasie jedna z nauczycielek przyniosła tiarę przydziału.
- Dobrze, zapraszam cię Bello. - powiedział staruszek.
Podeszłam chwiejnym krokiem do stołka i usiadłam na nim. Powiedziałam, że odkąd weszłam na salę panowała cisza? Tiara przydziału została nałożona na moją głowę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro