18. A.M.
Następnego dnia, w poniedziałek Louis zniecierpliwiony czekał na listonosza. A gdy ten, tylko pojawił się pod drzwiami jego domu, chłoapk wyrwał mu z ręki swój list i pobiegł do salonu, by siedząc na kanapie w spokoju mógł go odczytać.
Siedemnasty tydzień bez Ciebie
Pamiętasz nasze nocne rozmowy?
I czy pamiętasz kiedy pytałem Cię, czy nie chcesz zaczekać ze mną do rana?
Ponieważ szystkie moje ulubione rozmowy, zawsze tworzą się o tej porze.
Te dni mogły trwać wiecznie
Chcieliśmy zniszczyć te zegarki i zapomnieć o czasie
Na zewnątrz mogła trwać nawet trzecia Wojna Światowa, ale my byliśmy pochłonięci tylko sobą.
Ty i ja wychowaliśmy się w tej samej części miasta
Dostawaliśmy blizny na tym samym podwórku
Pamiętasz jak kręciliśmy się dookoła, po prostu tracąc czas?
I pytanie, które zadawałem zawsze gdy chciałeś już iść:
Nie zaczekasz do rana?
Wszystkie moje ulubione rozmowy
Zawsze tworzą się rano
Ponieważ nie wiemy, co mówimy
Rozpływamy się w naszych szklankach
I gadamy po prostu o naszych tyłkach
O tym, czy damy sobie radę
Nie chciałem iść spać, ponieważ właśnie rozmawiając z Tobą, śniłem na jawie.
I moje odwieczne pytanie:
Nie zaczekasz do rana?
Wszystkie nasze najlepsze rozmowy
Zawsze tworzyły się rano
Ponieważ nie wiedzieliśmy, co mówimy
Rozpływaliśmy się w naszych szklankach
I gadaliśmy o nas samych
Wiesz, że zawszę będę wracał do tego miejsca
Wiesz o tym dobrze
I powiem
Że zawsze będę szukał w nim twojej twarzy
Wiesz o tym...
Więc, czy jeszcze kiedykolwiek...
Zaczekasz ze mną do rana?
Kocham Cie tak bardzo mocno Louis
I jeszcze mocniej przepraszam
************************************
Louis nie mógł opanować łez.
Siedział na kanapie, z kolanami przysuniętymi pod samą brodę i przytulał kartkę od Harry'ego.
Bez zastanowienia ruszył na korytarz i szybko zaczął się ubierać.
Wybiegł z domu i błyskawicznie znalazł się w autobusie, który jechał wprost na ulice gdzie mieszkał jego chłopak.
Harry nie miał już sił.
Cierpiał za długo.
Udał się do łazienki i wyjął z szafeczki żyletkę. Jedną, srebrną, malutką- a tak bardzo zabójczą.
- Przepraszam Louis...
Wziął przedmiot w dłoń i wykonał pierwsze długie przecięcie na swoim lewym nadgarstku. Syknął z bólu.
Po siedemnastym płynnym ruchu narzędziem, słaby i ledwo przytomny upadł na podłogę- powolnie oddychając.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
Ale on nie był w stanie podejść i otworzyć. Jedynym co teraz widział była krew.
Louis zaniepokojony tym, że nikt nie przyszedł mu otworzyć, nacisnął klamkę. I ku jego zaskoczeniu było otwarte.
- Harry?- zawołał w miarę cicho.
Zobaczył otwarte drzwi od łazienki i usłyszał szloch dochodzący z niej.
Natychmiast tam pobiegł, a gdy dotarł na miejsce...jego dłonie musiały przykryć usta ze strachu i szoku.
- Harry...mój boże- zaczął płakać i natychmiastowo podbiegł do chłopaka- mój Harry... Co on Ci najlepszego zrobił- zawył
- Lou...Louis... C..co tu robisz?
- Ciii skarbie- zatkał mu usta- za moment jestem- natychmiastowo pobiegł do kuchni, aby przynieść apteczkę.
Najpierw szybko przemył rany zielonookiego, a potem je zabandażował.
Następnie pomógł mu wstać i zaprowadził go do salonu, gdzie mógł już wygodnie się położyć i odpocząć.
- Muszę zadzwonić na pogotowie..- powiedział Louis, ale drugi mu przerwał.
- Dlaczego tu jesteś? Skrzywdziłem Cie...- odwrócił wzrok.
- To nie Twoja wina skarbie- powiedział Louis, ocierając łzy- to wszystko przez Niall'a. Nic nie wiedziałem o Twoich listach. Wczoraj je znalazłem. On je przede mną chował. Zabierał mi telefon. To przez niego mnie zdradziłeś. Wrzucił Ci środek odurzający do drinka. Ponieważ był o mnie zazdrosny.
Oczy Harry'ego niezmiernie się rozszeżyły. Nie mógł uwierzyć, że osoba, którą traktował jak przyjaciela, wyrządziła jemu i Louis'owi tak wielką krzywdę.
- I tak przepraszam...- powiedział leżący chłopak- gdybym nie pił tego...
- Harry, to nie Twoja wina. Nie jestem już ani trochę na Ciebie zły.
Chłopcy złączyli się z delikatnym uścisku.
- Tęskniłem, tak bardzo- powiedział Louis, szlochając lekko.
- Ja też. Nawet nie wiesz jak...
Niebieskooki wstał do pozycji siedzącej i spojrzał drugiemu, głęboko w oczy.
- Kocham Cię Harry
Harry zaczął płakać i odpowiedział to samo.
- Też Cię kocham Louis. I już nigdy więcej nie pozwolę Ci odejść.
I w tym momencie nie brakowało już niczego.
Tylko oni, ich miłość i pocałunek, w którym tylko i wyłącznie umocnili samych siebie, że już zawsze będą razem.
The End
*******
Tak oto kończy się ff Love you and sorry
Specjalne podziękowania dla xxMalaCholeraxx która zawzięcie komentowała każdy rozdział
Bardzo doceniam
Nie wiem kiedy znów coś napisze, oby wena przyszła szybciej
Dziękuje również każdej jednej osobie która przeczyta to ff w przyszłości
All the love xxj
Moje inne prace:
Hi Harreh- Larry
Aurelia- krótki texting
Dziękuje wam wszystkim ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro