Bilety już są kupione
*Ruggero*
Zrobiłem wielkie oczy, nie wiedziałem o co chodzi.
-Żartuję głuptasie!!!-wybuchła śmiechem-Pamiętasz jak mi mówiłeś o tym, że potrzebuję wakacji??
-Ym...-powiedziałem wciąż, lekko oszołomiony sytuacją z przed chwili.
-No właśnie!!!
To jak wyszedłeś, postanowiłam, że czegoś sobie poszukam i...
-I...?-zapytałem
-I...
Mam na jutro rano zarezerwowany samolot do Meksyku-uśmiechnęła się- Cieszysz się???
-Tak, bardzo-ucieszyłem się i przytuliłem mocno Meksykankę.-Pomóc Ci?-zapytałem.
*Karol*
-Nie, nie trzeba, już prawie kończę. Ale jak Ci się tak bardzo nudzi, to możesz zrobić mi śniadanie-powiedziałam.
-Wiesz co?
Chyba aż tak bardzo mi się nie nudzi-uśmiechnął się tak, że jak to robił w ten sposób zawsze miałam ochotę go pocałować. Podeszłam do niego, usiadłam mu na kolanach i obdarowałem jego usta pocałunkiem, a ten szybko go odwzajemnił i pogłębił. Po paru minutach wzięłam go za rękę i romantycznym krokiem (takim, jakiego używa się do zaprowadzenia partnera do łóżka) poprowadziłam mojego partnera do kuchni i dałam mu klapsa w tyłek, na co on cicho jęknął.
10 minut późnej
Zapisywałam szczegółowo na kartce, co muszę dopakować jeszcze do walizek w ostatniej chwili, ale po chwili z moich przemyśleń wyrwał mnie zapach świeżo pieczonych włoskich ciasteczek i pysznej cappuccino z dużą ilością pianki. Mój ukochany podszedł do mnie z tacą pyszności i dał mi soczystego buziaka w szyję i oczywiście nie byłby sobą, gdyby na "pożegnanie" nie zgniótł mi wszystkich narządów wewnętrznych od za mocnego uścisku.
Po paru chwilach usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Gdy nagle ten zmienił temat naszej rozmowy.
-Nie uważasz, że powinienem coś dostać przed wyjazdem?
-Tak, a co chcesz?
Kupić Ci kucyka, lego, telefonik zabawkowy czy...
-Nie to-parsknął śmiechem
-A co?-ten puścił mi oczko, a ja już byłam pewna czego on chce.
-Seksoholik-rzuciłam w jego stronę, po czym zaczęłam się śmiać.
-Nie prawda-powiedział, udając zasmuconą, a przy tym rownież urażoną minę.-Po prostu Cię kocham, dobra, a tak zmieniając temat. Jesteś już gotowa?
-Tak tylko muszę jeszcze dopakować pare rzeczy i mogę jechać-powiedziałam.
-To dobrze.
Poniedziałek
-Nie wierzę, że wyjeżdzasz i to beze mnie-powiedział Pasquarelli, stojąc przy drzwiach.
-No widzisz-uśmiechnęłam się, a ten mnie przytulił-Aj... dostałam SMS'a
-Ta, bo lepszej chwili nikt nie mógł wymyślić do wypisywanie do Ciebie-zrobił wkurzoną minę
-To Vale!
Życzy mi miłej podróży
-Super.-odparł nie wzruszony, a ja go przytuliłam.
*Pik pik*
Mój telefon zawibrował
-To znowu ona?-zapytał zirytowany Włoch
-Nie-zrobiłam się smutna-Tym razem to moja taksówka, już czeka na dole. Ruggero zrobił się smutny.-Hej... przecież niedługo wracam!!! Ten miesiąc mini szybciej
-Miesiąc?!-krzyknął
-Tak, a...
Y...-uśmiechnęłam się sztucznie- Ja już muszę iść, a Ty powinieneś się zacząć szykować, jeżeli chcesz zdążyć na plan-pośpieszyłam go. Dałam mu buziaka na pożegnanie i pośpiesznie wyszłam.
*Ruggero*
Dziwnie mi się żyje samemu!
Nie mam z kim kłócić rano o łazienkę, ani kto robi śniadanie, tylko wszystko muszę robić sam.
"Dobra chłopie!!!
Ogarnij się!!!
Jesteś sam dopiero od jakiś 15 minut, a przed tobą jeszcze jakieś 43829,0639 minuty"-mówił jakiś głos w mojej głowie.
Po 30 minutach byłem gotowy do wyjście, poszedłem przez park, aby posłuchać więcej piosenek, aż nagle ktoś się na mnie rzucił...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro