2.Beth była uzależniona od seksu...
Smash
Rano obudził mnie śmiertelny ból. Dolne partie ciała miałem wręcz przez niego sparaliżowane.
Uniosłem dłonie w celu przetarcia oczu i w tym momencie poczułem, jak cholernie pieką mnie nadgarstki. Spojrzałem na nie. Wokół całego obwodu zarówno prawego, jak i lewego nadgarstka spoczywała ogniście czerwona szrama.
Nagle niczym fala uderzyły we mnie wspomnienia z przebytej nocy. Oczy ponownie zrobiły mi się mokre.
Jęknąłem z cierpienia psychicznego. Miałem w głowie obraz mojej siostry, która ponownie wykorzystywała mnie seksualnie.
Zwinąłem się w kłębek, choć przyniosło mi to wiele cierpienia.
Znowu ryczałem, bo czułem się niczym gówno. W ostatnim czasie było to u mnie normalne.
Zapewne bierzecie mnie w tej chwili za totalnego mięczaka, który nie potrafi się obronić przed kobietą, a w dodatku jeszcze własną siostrą. Rzeczywiście w teorii może to wyglądać w ten sposób. W praktyce natomiast okazuje się trochę inaczej.
Otóż widzicie moja siostra, Bethy Mason trenowała od wielu lat sztuki walki, takie jak judo czy karate. Wykazywała się przez to niezwykłą siłą. Beth miała jednak od zawsze coś, co ukrywała przed wszystkimi, a najbardziej przed rodzicami i swoim chłopakiem. Beth była uzależniona od seksu. Od kiedy pamiętam, zawsze mi mówiła, że nigdy nie czuła się zaspokojona pod tym względem. Do póki nie osiągnąłem dziesięciu lat jedynie o tym ze mną rozmawiała. Czasami mnie dotykała w miejscach intymnych. Nie posuwała się dalej.
Niestety wszystko się skomplikowało, gdy ukończyłem dziesiąty rok życia. Wtedy bowiem Bethy uznała, iż jestem już na tyle duży, aby się z nią pieprzyć. Nigdy z nią tego nie chciałem. Zawsze starałem się bronić, lecz to jedynie ją rozwścieczało, przez co podczas stosunku była tak agresywna, że niekiedy na drugi dzień nie byłem w stanie chodzić. Nadszedł więc wreszcie taki okres życia, gdzie nabyłem pewność, iż ona już nigdy nie wypuści mnie ze swojej sieci. Już zawsze będę od niej zależny.
Ten fakt przerażał mnie niesamowicie, tym bardziej, że byłem... No cóż, nigdy nie lubiłem dziewczyn w sensie erotycznym. Od kiedy sięgam pamięcią wolałem chłopaków.
Ona również o tym wiedziała, bo jej to dawno temu wyznałem w zaufaniu. Wyśmiała mnie wtedy i powiedziała, że to ona ma być tą najważniejszą w moim życiu, i że nie ma zamiaru więcej słyszeć, że jestem gejem.
Strasznie mnie to wtedy zabolało. Jak się potem okazało, dzisiaj boli jeszcze bardziej.
W dniu, w którym po raz pierwszy mnie zgwałciła, straciłem jakąkolwiek pozytywną samoocenę. Za każdym razem, gdy wykrzykiwała mi w twarz jakim to jestem nic nie wartym śmieciem, ja coraz bardziej utwierdzałem się w tym przekonaniu.
Teraz byłem już na etapie braku jakiejkolwiek własnej opinii. Zamknąłem się w sobie. Nie wychylałem się, ani nie zawierałem nowych znajomości, bo nie miałem nawet z kim. Nigdy publicznie nie wyrażałem własnego zdania. Wszyscy w szkole mieli mnie za dziwadło i tak też mnie traktowali. Wyśmiewali, bili, niszczyli moje rzeczy. Takie życie stało się już dla mnie szarą codziennością.
A co z rodzicami? W ich temacie mam mało do powiedzenia. Cały czas praktycznie przesiadywali w pracy. Totalnie nie ingerują w nasze życie. Myśleli, że zapewniając nam wszelkie dobra materialne, kupią sobie tym samym naszą miłość i szacunek. Nie wiedzieli, że nie na takiej zasadzie to działa.
Wziąłem kilka głębokich wdechów, aby się wewnętrznie uspokoić, gdyż muszę przygotowywać się do szkoły, bo dzisiaj poniedziałek.
Wstałem więc ostrożnie i powoli z łóżka, spostrzegając , że jestem przecież zupełnie goły.
Podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej pierwszą lepszą koszulkę oraz spodnie. Wziąłem jeszcze czyste bokserki i skarpetki.
Ruszyłem do łazienki. Rzuciłem wszystko na szafkę, po czym wskoczyłem pod prysznic. Odkręciłem wodę. Po chwili po moim ciele spływały ciepłe krople. Wmasowałem w skórę żel pod prysznic o zapachu cudownej gumy balonowej. Uwielbiałem go. Był taki słodki i delikatny.
Spłukałem się jeszcze raz wodą i wyszedłem z kabiny prysznicowej. Powycierałem się dokładnie różowym, puchatym ręcznikiem.
Potem ubrałem na siebie wcześniej wybrane ubrania. Za pomocą grzebienia rozczesałem trochę moje blond włosy, układając je w tradycyjny nieład. Umyłem jeszcze zęby, a potem opóściłem zaparowane pomieszczenie.
Schodami zszedłem na dół do kuchni, gdzie zastałem Daphne, naszą gosposię. Przygotowywała właśnie dla mnie śniadanie, bo rodzice jak zwykle byli w pracy, a Beth najwidoczniej zdążyła się już ulotnić do jednego ze swoich '' kolegów''.
- Dzień dobry Daph- przywitałem się.
- Ooo kochaniutki! Nareszcie jesteś. Już się martwiłam, że nie zdążysz nic zjeść przed wyjściem- uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
Daphne była mi bliższa niż matka. Zawsze się o mnie zamartwiała. Była dla mnie taka miła. Ona oraz Noah, mój prywatny kierowca wręcz zastępowali mi rodziców w wielu sytuacjach.
Jadłem racuchy, przygotowane przez kobietę. Były takie pyszne.
- Boże Daphne jakie to zajebiaszcze- powiedziałem z pełną buzią.
- Ejej młodzieńcze uważaj na słownictwo, a po drugie nie mówi się z pełnymi ustami- pouczyła mnie, na co wywróciłem oczami.
Po zjedzeniu odłożyłem talerz do zmywarki i pędem wróciłem do pokoju.
Nie wiem ile czasu zmarnowałem, szukając tego, durnego plecaka, który jak zwykle rzuciłem, gdzie popadnie. Wreszcie znalazłem go za kanapą. Wrzuciłem do niego zeszyty, w których miałem coś zadane, bo reszta była w szkolnej szafce, chusteczki, telefon, słuchawki oraz portfel.
Usłyszałem dźwięk klaksonu pod domem, co oznaczało, że Noah już czekał.
Zbiegłem szybko po schodach, założyłem białe Converse na stopy, zarzuciłem kurtkę dżinsową na ramiona i wybiegłem z domu, żegnając się wcześniej z gosposią.
Noah czekał przy samochodzie przed domem. Widząc mnie podszedł do tylnych drzwi czarnego BMW i mi je otworzył.
- Witaj Noah.
- Dzień dobry Panie Mason. Proszę szybciutko wsiadać, gdyż i tak jest już Pan spóźniony do szkoły.
- Dobrze, ale ty masz do mnie mówić Smash, jasne? Panie Mason to możesz mówić do mojego starego- nie lubiłem jak zwracano się do mnie tak poważnie. Rozumiem, że kultura i w ogóle, no ale bez przesady. Panie Mason?! To brzmi jakby się zwracał do conajmniej 40-letniego faceta, a nie do 18-latka.
- Oczywiście- uśmiechnął się do mnie. - Wybacz mi Smash.
- W porządku.
Wsiadłem do środka, a mężczyzna zatrzasnął za mną skrzydło drzwiowe. Sam natomiast powrócił na miejsce kierowcy. Kilka sekund później odjechaliśmy w kierunku mojego liceum.
Westchnąłem ciężko.
Ciekawe, co tym razem mnie tam czeka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro