Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.Cały czas mam go w głowie...

Lucky

Czekałem niecierpliwie na jego zdjęcie. Tak bardzo chciałem je dostać. Móc spojrzeć na jego, jakże przypuszczałem słodką sylwetkę. Czekałem i właśnie w tym momencie zawołała mnie mama.
- Lucky! - wparowała mi do pokoju, co mnie zdziwiło, bo było już późno. - Skarbie, proszę cię, choć mi pomóc z komputerem. Coś się popsuło, a ja go teraz bardzo potrzebuje.

Nie no, kurwa serio?!! Właśnie teraz!
- Mamo, błagam poczekaj chwilę- nie mogłem teraz odejść od telefonu. Nie w takim momencie.
- Oj zostaw ten telefon- zbliżyła się do mnie, wyrwała mi urządzenie, rzuciła je gdzieś w inne miejsce na łóżku i pociągnęła mnie za sobą do swojej sypialni.

Niech to diabli szczelą!!!! Czy wiecznie cały świat musiał być przeciwko mnie?!!!

Spojrzałem szybko na ekran matczynego laptopa. Rzeczywiście wyświetliła się jakaś dziwna ramka.

***

Cholera, to był pierdolony wirus. Przywrócenie serweru i oczyszczenie go zajęło mi dosyć długo.

Potem sprintem wróciłem do pokoju. Zamknąłem tym razem drzwi na klucz, żeby nikt nie wparował mi już do środka.

Z nie wiem jak wielką siłą i prędkością rzuciłem się na łóżko. Chwyciłem w dłonie telefon. Były wiadomości.

Smashy123: No dobrze. Skoro aż tak ci na tym zależy, to proszz...

Japierdole. Zawał. Jeżeli uważacie, iż jedynie dziewczęta mają odczucia motyli w brzuchu, kiedy się zakochują, to niestety muszę obalić wam tą ideę, bo ja właśnie wtedy to poczułem. Moje serce się jakby zatrzymało.

Boziuuuu był taki słodki. Widać gołym okiem jego delikatność. Byłem zaskoczony, że miał kolczyk w nosie. Wyglądał przez to zajebiście seksownie. Do tego jeszcze te urocze włoski i te usta... Musiały być takie ciepłe, delikatne.

Wiedziałem, iż być może nie powinienem w taki sposób o nim myśleć, bo przecież praktycznie się nie znaliśmy, ale to było silniejsze ode mnie.

Powiecie, że oszalałem, ale ja serio się w nim zabujałem. Chciałem z nim pisać. Mówić mu o wszystkim i by on też rozmawiał ze mną o byle pierdole. Musiałem mieć z nim kontakt. Stał się dla mnie najważniejszy. Tak. Najważniejszy, mimo że tak krótko się znaliśmy.

Lostboy092: Japierdole... Cukiereczku jesteś tak zabójczo słodki, a za razem i seksowny...😋

Nie odpowiadał, co mnie martwiło. Kurwa... Może się obraził, że tak długo nie odpowiadałem? Boszeee, a może on pomyślał, iż mi się nie spodobał i teraz moje biedactwo płacze gdzieś po kątach?!!

Martwiłem się. Pojawiła się we mnie panika.

Lostboy092: Smash, maleństwo moje czemu nie odpisujesz?

Lostboy092: Boziuuu, proszę cię odpisz! Martwię się o ciebie😥

Lostboy092: Smash, ja serio się martwię... Błagam napisz, bo wyzionę ducha z paniki

Lostboy092: Boszzz... Skarbuś co się dzieje? Gdzie ty jesteś?! Boję się, że coś Ci się stało...

Lostboy092: Cukiereczku, błagam wróć, bo ze strachu sam sobie coś zrobię...

Cały byłem spanikowany. Dygotałem z obawy o niego. Miałem bardzo złe przeczucia. Bałem się, iż chłopak mógł zrobić sobie krzywdę i to z mojego powodu.

Napisałem jeszcze z milion podobnych wiadomości, lecz Smash nadal nie odpowiedział na żadną z nich. Byłem cholernie zmartwiony. Przecież gdyby się obraził, to by przynajmniej napisał, że mam spierdalać, czy coś, więc na pewno nie o to chodziło. Musiało się coś stać. Nie wiedziałem jednak co, w wyniku czego wyobrażałem sobie masę czarnych scenariuszy.

Wyobrażałem sobie jego zapłakaną twarzyczkę, przez co czułem, że serce mi pęka. Nie mogłem znieść myśli o jego cierpieniu, a tym bardziej z mojego powodu.

Zrezygnowany, a za razem i załamany odłożyłem telefon na biurko, ustawione tuż przy moim legowisku. Próbowałem zasnąć, ale na marnę, gdyż z obawy o niego nie byłem w stanie nawet oka zmrużyć.

Przeleżałem więc całą noc, tonąc we własnych myślach. Wszystkie dotyczyły Smasha. Gdyby ktoś mi tydzień temu powiedział, że z dnia na dzień dostanę świra na punkcie chłopaka z internetowego portalu randkowego, to bym go wyśmiał oraz kazał puknąć mu się w łeb. A tu proszę. Zabujałem się w nim tak ostro, iż nie mogłem przestać się o niego zamartwiać.

Brzmi jak jakiś absurd, czyż nie? Możliwe, że tak, lecz ja na to nie patrzyłem. On stał się kimś dla mnie ważnym. Stał sie moim przyjacielem, a w końcu przyjaźnie online były obecnie na topie, więc to nic dziwnego.

Wręcz modliłem się, aby nic mu nie było. Miałem cichą nadzieję, że rano do mnie napisze i wszystko będzie w porządku. A może jedynie chciałem tak myśleć, a tak na serio wiedziałem, iż to było mało prawdopodobne?

Nie wiedziałem. Byłem jedynie pewny, że wewnętrzny strach nie pozwolił mi zasnąć choćby na sekundę.

***

- Ej, stary ty żyjesz w ogóle? - Zack mówił coś do mnie, ale ja go nie słuchałem. Byłem zmęczony po bezsennej nocy pełnej strachu o bezpieczeństwo Smasha. Wciąż nie napisał ani słowa. Nie dał żadnego znaku życia, co mnie dobijało.

Chyba czas najwyższy było powiedzieć Miller'owi o całej sytuacji. Nic mu do tej pory nie wspominałem o nowo poznanym chłopaku. Teraz musiałem jednak wygadać się komuś. Potrzebowałem tego.

Spojrzałem na blondyna. Włosy miał jak zawsze uniesione lekko do góry. Miał na sobie czarne dżinsy oraz biały t-shirt z nadrukiem wizerunku Xxxtentacion, którego był fanem. Pamiętam jak popadł w doła, kiedy dowiedział się o śmierci artysty.

Jego wiecznie pełne humoru oczy, jakby przygasły, zapewne widząc mój stan.
- Lucky, wszystko gra?
Westchnąłem, a potem o wszystkim mu opowiedziałem. O tym jak poznałem Smasha i się w nim zadłużyłem. Pokazałem mu nawet naszą konwersację. Powiedziałem mu jak bardzo martwię się, iż coś mogło mu się stać, a on uważnie mnie wysłuchał. Miller może i był czasami niedojrzały, ale jako przyjaciel sprawdzał się na najwyższym poziomie. Darzyłem go niezwykłym zaufaniem.
- Kurwa, bracie- rzekł po moich wyznaniach. - Widzę, że serio wkręciłeś się w tą znajomość.
- Tak. Ja nie umiem przestać o nim myśleć. Cały czas mam go w głowie. Całą noc się o niego martwiłem, co nadal nie minęło. Boję się, że coś sobie zrobił, a tego sobie nie wybaczę.

Spóściłem głowę w dół, bo czułem, iż za sekundę się rozkleję. Zack położył mi dłoń na ramieniu i powiedział z troską.
- Ej, nie dopuszczaj od razu do siebie czarnych myśli. Może po prostu nie mógł już wczoraj pisać. Nie popadaj w deprechę, a czekaj spokojnie aż się odezwie. Uważam, że jeśli zależy mu na tobie tak mocno, jak tobie na nim to na sto procent napisze. Natomiast jak się nie odezwie, to będzie oznaczało, że jest idiotą niewartym twojej uwagi.

Miller miał rację. Musiałem poczekać. Odezwie się. Na pewno się odezwie. Może potrzebował trochę czasu albo rzeczywiście nie mógł akurat pisać. Trzeba był czekać. Przecież nie ma co się spieszyć. Tak jak powiedział mi przyjaciel, jeśli mu zależy, to napiszę, a jeśli nie, to będę musiał o nim zapomnieć. Zdawałem sobie jednak sprawę, iż to by było dla mnie ciężkie. Za bardzo mi już na nim zależało, ale cóż... Pozostawało jedynie czekać.

Dzwonek, oznaczający koniec przerwy zmusił mnie i Millera do powrotu na lekcje. Na całe szczęście teraz muzyka. Miałem okazję przespać się.

------------------
Kolejny rozdział się pojawia, a ja niestety odnoszę smutne wrażenie, iż nikt tego nie czyta😩Nie wiem, czy jest w ogóle sens dodawania nowych części. Wiem, że nie jestem rodzonym pisarzem, ale proszę jeśli coś konkretnego wam się nie podoba, to piszcie o tym wprost w komentarzach. Póki co będę kontynuował pisać ,,Love sweet Love", ale chyba dodam też jednak jakieś nowe opowiadanie. Tym razem nie homo.

Nowy rozdział pojawi się być może gdzieś na dniach, ale nie obiecuję. Jeszcze raz proszę was o pisanie opinii na temat tej historii.

Miłego dnia💓

~natex13

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro