14.Cały czas mam go w głowie...
Lucky
CzekaÅem niecierpliwie na jego zdjÄcie. Tak bardzo chciaÅem je dostaÄ. Móc spojrzeÄ na jego, jakże przypuszczaÅem sÅodkÄ
sylwetkÄ. CzekaÅem i wÅaÅnie w tym momencie zawoÅaÅa mnie mama.
- Lucky! - wparowaÅa mi do pokoju, co mnie zdziwiÅo, bo byÅo już późno. - Skarbie, proszÄ ciÄ, choÄ mi pomóc z komputerem. CoÅ siÄ popsuÅo, a ja go teraz bardzo potrzebuje.
Nie no, kurwa serio?!! WÅaÅnie teraz!
- Mamo, bÅagam poczekaj chwilÄ- nie mogÅem teraz odejÅÄ od telefonu. Nie w takim momencie.
- Oj zostaw ten telefon- zbliżyÅa siÄ do mnie, wyrwaÅa mi urzÄ
dzenie, rzuciÅa je gdzieÅ w inne miejsce na Åóżku i pociÄ
gnÄÅa mnie za sobÄ
do swojej sypialni.
Niech to diabli szczelÄ !!!! Czy wiecznie caÅy Åwiat musiaÅ byÄ przeciwko mnie?!!!
SpojrzaÅem szybko na ekran matczynego laptopa. RzeczywiÅcie wyÅwietliÅa siÄ jakaÅ dziwna ramka.
***
Cholera, to byÅ pierdolony wirus. Przywrócenie serweru i oczyszczenie go zajÄÅo mi dosyÄ dÅugo.
Potem sprintem wróciÅem do pokoju. ZamknÄ Åem tym razem drzwi na klucz, żeby nikt nie wparowaÅ mi już do Årodka.
Z nie wiem jak wielkÄ siÅÄ i prÄdkoÅciÄ rzuciÅem siÄ na Åóżko. ChwyciÅem w dÅonie telefon. ByÅy wiadomoÅci.
Smashy123: No dobrze. Skoro aż tak ci na tym zależy, to proszz...
Japierdole. ZawaÅ. Jeżeli uważacie, iż jedynie dziewczÄta majÄ odczucia motyli w brzuchu, kiedy siÄ zakochujÄ , to niestety muszÄ obaliÄ wam tÄ ideÄ, bo ja wÅaÅnie wtedy to poczuÅem. Moje serce siÄ jakby zatrzymaÅo.
Boziuuuu byÅ taki sÅodki. WidaÄ goÅym okiem jego delikatnoÅÄ. ByÅem zaskoczony, że miaÅ kolczyk w nosie. WyglÄ daÅ przez to zajebiÅcie seksownie. Do tego jeszcze te urocze wÅoski i te usta... MusiaÅy byÄ takie ciepÅe, delikatne.
WiedziaÅem, iż byÄ może nie powinienem w taki sposób o nim myÅleÄ, bo przecież praktycznie siÄ nie znaliÅmy, ale to byÅo silniejsze ode mnie.
Powiecie, że oszalaÅem, ale ja serio siÄ w nim zabujaÅem. ChciaÅem z nim pisaÄ. MówiÄ mu o wszystkim i by on też rozmawiaÅ ze mnÄ o byle pierdole. MusiaÅem mieÄ z nim kontakt. StaÅ siÄ dla mnie najważniejszy. Tak. Najważniejszy, mimo że tak krótko siÄ znaliÅmy.
Lostboy092: Japierdole... Cukiereczku jesteÅ tak zabójczo sÅodki, a za razem i seksowny...ð
Nie odpowiadaÅ, co mnie martwiÅo. Kurwa... Może siÄ obraziÅ, że tak dÅugo nie odpowiadaÅem? Boszeee, a może on pomyÅlaÅ, iż mi siÄ nie spodobaÅ i teraz moje biedactwo pÅacze gdzieÅ po kÄ tach?!!
MartwiÅem siÄ. PojawiÅa siÄ we mnie panika.
Lostboy092: Smash, maleÅstwo moje czemu nie odpisujesz?
Lostboy092: Boziuuu, proszÄ ciÄ odpisz! MartwiÄ siÄ o ciebieð¥
Lostboy092: Smash, ja serio siÄ martwiÄ... BÅagam napisz, bo wyzionÄ ducha z paniki
Lostboy092: Boszzz... SkarbuÅ co siÄ dzieje? Gdzie ty jesteÅ?! BojÄ siÄ, że coÅ Ci siÄ staÅo...
Lostboy092: Cukiereczku, bÅagam wróÄ, bo ze strachu sam sobie coÅ zrobiÄ...
CaÅy byÅem spanikowany. DygotaÅem z obawy o niego. MiaÅem bardzo zÅe przeczucia. BaÅem siÄ, iż chÅopak mógÅ zrobiÄ sobie krzywdÄ i to z mojego powodu.
NapisaÅem jeszcze z milion podobnych wiadomoÅci, lecz Smash nadal nie odpowiedziaÅ na żadnÄ z nich. ByÅem cholernie zmartwiony. Przecież gdyby siÄ obraziÅ, to by przynajmniej napisaÅ, że mam spierdalaÄ, czy coÅ, wiÄc na pewno nie o to chodziÅo. MusiaÅo siÄ coÅ staÄ. Nie wiedziaÅem jednak co, w wyniku czego wyobrażaÅem sobie masÄ czarnych scenariuszy.
WyobrażaÅem sobie jego zapÅakanÄ twarzyczkÄ, przez co czuÅem, że serce mi pÄka. Nie mogÅem znieÅÄ myÅli o jego cierpieniu, a tym bardziej z mojego powodu.
Zrezygnowany, a za razem i zaÅamany odÅożyÅem telefon na biurko, ustawione tuż przy moim legowisku. PróbowaÅem zasnÄ Ä, ale na marnÄ, gdyż z obawy o niego nie byÅem w stanie nawet oka zmrużyÄ.
PrzeleżaÅem wiÄc caÅÄ noc, tonÄ c we wÅasnych myÅlach. Wszystkie dotyczyÅy Smasha. Gdyby ktoÅ mi tydzieÅ temu powiedziaÅ, że z dnia na dzieÅ dostanÄ Åwira na punkcie chÅopaka z internetowego portalu randkowego, to bym go wyÅmiaÅ oraz kazaÅ puknÄ Ä mu siÄ w Åeb. A tu proszÄ. ZabujaÅem siÄ w nim tak ostro, iż nie mogÅem przestaÄ siÄ o niego zamartwiaÄ.
Brzmi jak jakiÅ absurd, czyż nie? Możliwe, że tak, lecz ja na to nie patrzyÅem. On staÅ siÄ kimÅ dla mnie ważnym. StaÅ sie moim przyjacielem, a w koÅcu przyjaźnie online byÅy obecnie na topie, wiÄc to nic dziwnego.
WrÄcz modliÅem siÄ, aby nic mu nie byÅo. MiaÅem cichÄ nadziejÄ, że rano do mnie napisze i wszystko bÄdzie w porzÄ dku. A może jedynie chciaÅem tak myÅleÄ, a tak na serio wiedziaÅem, iż to byÅo maÅo prawdopodobne?
Nie wiedziaÅem. ByÅem jedynie pewny, że wewnÄtrzny strach nie pozwoliÅ mi zasnÄ Ä choÄby na sekundÄ.
***
- Ej, stary ty żyjesz w ogóle? - Zack mówiÅ coÅ do mnie, ale ja go nie sÅuchaÅem. ByÅem zmÄczony po bezsennej nocy peÅnej strachu o bezpieczeÅstwo Smasha. WciÄ Å¼ nie napisaÅ ani sÅowa. Nie daŠżadnego znaku życia, co mnie dobijaÅo.
Chyba czas najwyższy byÅo powiedzieÄ Miller'owi o caÅej sytuacji. Nic mu do tej pory nie wspominaÅem o nowo poznanym chÅopaku. Teraz musiaÅem jednak wygadaÄ siÄ komuÅ. PotrzebowaÅem tego.
SpojrzaÅem na blondyna. WÅosy miaÅ jak zawsze uniesione lekko do góry. MiaÅ na sobie czarne dżinsy oraz biaÅy t-shirt z nadrukiem wizerunku Xxxtentacion, którego byÅ fanem. PamiÄtam jak popadÅ w doÅa, kiedy dowiedziaÅ siÄ o Åmierci artysty.
Jego wiecznie peÅne humoru oczy, jakby przygasÅy, zapewne widzÄ
c mój stan.
- Lucky, wszystko gra?
WestchnÄ
Åem, a potem o wszystkim mu opowiedziaÅem. O tym jak poznaÅem Smasha i siÄ w nim zadÅużyÅem. PokazaÅem mu nawet naszÄ
konwersacjÄ. PowiedziaÅem mu jak bardzo martwiÄ siÄ, iż coÅ mogÅo mu siÄ staÄ, a on uważnie mnie wysÅuchaÅ. Miller może i byÅ czasami niedojrzaÅy, ale jako przyjaciel sprawdzaÅ siÄ na najwyższym poziomie. DarzyÅem go niezwykÅym zaufaniem.
- Kurwa, bracie- rzekÅ po moich wyznaniach. - WidzÄ, że serio wkrÄciÅeÅ siÄ w tÄ
znajomoÅÄ.
- Tak. Ja nie umiem przestaÄ o nim myÅleÄ. CaÅy czas mam go w gÅowie. CaÅÄ
noc siÄ o niego martwiÅem, co nadal nie minÄÅo. BojÄ siÄ, że coÅ sobie zrobiÅ, a tego sobie nie wybaczÄ.
SpóÅciÅem gÅowÄ w dóÅ, bo czuÅem, iż za sekundÄ siÄ rozklejÄ. Zack poÅożyÅ mi dÅoÅ na ramieniu i powiedziaÅ z troskÄ
.
- Ej, nie dopuszczaj od razu do siebie czarnych myÅli. Może po prostu nie mógÅ już wczoraj pisaÄ. Nie popadaj w deprechÄ, a czekaj spokojnie aż siÄ odezwie. Uważam, że jeÅli zależy mu na tobie tak mocno, jak tobie na nim to na sto procent napisze. Natomiast jak siÄ nie odezwie, to bÄdzie oznaczaÅo, że jest idiotÄ
niewartym twojej uwagi.
Miller miaÅ racjÄ. MusiaÅem poczekaÄ. Odezwie siÄ. Na pewno siÄ odezwie. Może potrzebowaÅ trochÄ czasu albo rzeczywiÅcie nie mógÅ akurat pisaÄ. Trzeba byÅ czekaÄ. Przecież nie ma co siÄ spieszyÄ. Tak jak powiedziaÅ mi przyjaciel, jeÅli mu zależy, to napiszÄ, a jeÅli nie, to bÄdÄ musiaÅ o nim zapomnieÄ. ZdawaÅem sobie jednak sprawÄ, iż to by byÅo dla mnie ciÄżkie. Za bardzo mi już na nim zależaÅo, ale cóż... PozostawaÅo jedynie czekaÄ.
Dzwonek, oznaczajÄ cy koniec przerwy zmusiÅ mnie i Millera do powrotu na lekcje. Na caÅe szczÄÅcie teraz muzyka. MiaÅem okazjÄ przespaÄ siÄ.
------------------
Kolejny rozdziaÅ siÄ pojawia, a ja niestety odnoszÄ smutne wrażenie, iż nikt tego nie czytað©Nie wiem, czy jest w ogóle sens dodawania nowych czÄÅci. Wiem, że nie jestem rodzonym pisarzem, ale proszÄ jeÅli coÅ konkretnego wam siÄ nie podoba, to piszcie o tym wprost w komentarzach. Póki co bÄdÄ kontynuowaÅ pisaÄ ,,Love sweet Love", ale chyba dodam też jednak jakieÅ nowe opowiadanie. Tym razem nie homo.
Nowy rozdziaÅ pojawi siÄ byÄ może gdzieÅ na dniach, ale nie obiecujÄ. Jeszcze raz proszÄ was o pisanie opinii na temat tej historii.
MiÅego dniað
~natex13
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro