5.Ja i profil randkowy?!...
Smash
O siedemnastej Alison przyszła po mnie, a następnie udaliśmy się do Cody'iego. Zadzwoniliśmy dwa razy dzwonkiem i po chwili ujrzeliśmy chłopaka w drzwiach.
- Cześć! - powiedział i wpuścił nas do domu.- Chodźmy od razu do mnie do pokoju.
Tak też zrobiliśmy. Drewnianymi schodami udaliśmy się na piętro, gdzie znajdowało się królestwo Marshall'a.
Jego pokój był duży. Ściany miał pomalowane w odcieniu jasnej szarości i spoczywało na nich mnóstwo zdjęć. Na wprost wejścia stało dwuosobowe łóżko, a po obu jego stronach znajdowały się szafki nocne. Po lewej stronie miejsce zajmowało biurko, regały na książki i pudełka z drobiazgami oraz drzwi, prowadzące do łazienki. Po prawej natomiast miał dużą szafę, komodę i drzwi balkonowe. Na jasnych panelach leżał mięciutki, puchaty dywan w pasujący do ścian kolorze. Bardzo podobał mi się jego pokój. Taki przytulny i stylowo urządzony.
Usiedliśmy wszyscy na łóżku.
- Bardzo się cieszę, że wreszcie spotykamy się w naszym trio- rzekła Alison.
- Ja też się cieszę- powiedziałem.
- Cody i jak tam twój ukochany z neta? - zadała ciekawskie pytanie dziewczyna.
- To nie jest mój ukochany- Cody się wyparł, ale ja i tak wiedziałem, że ten chłopak na pewno wpadł mu w oko. - To jest tylko przyjaciel. Znajomość nam się układa pozytywnie. Jak już mówiłem jest miły i mnie rozbawia. A ty Alison założyłaś sobie to konto?
- Tak- odrzekł energicznie. - I nawet już jeden chłopak do mnie napisał.
- Uuuuu. Jaki? - szatyn był zaciekawiony. Ja w zasadzie też, bo Alison mówiła o tym z uśmiechem na twarzy, co oznaczało, że coś było na rzeczy.
Dziewczyna weszła na swoje konto na telefonie i pokazała nam profil tego chłopaka. Miał zdjęcie, choć nie wyraźne. Było widać, że miał czarne włosy, ale twarz zasłaniał dłońmi, na których dało się zauważyć rozmaite tatuaże.
- No profke ma niezłą- skomentowałem.
- Pisałam z nim trochę dzisiaj. Powiedział, iż chodzi do tej szkoły, co my. Ciekawe kto to jest?
- Nie wiem, ale te tatuaże wydają mi się znajome. Nie wiem jednak z kąd- powiedział Cody, przyglądając się zdjęciu.
- Jest w twoim wieku i chodzi do drugiej klasy, więc być może kojarzysz go ze swojego towarzystwa?- Alison popatrzyła z nadzieją na Marshalla, że ten może znać chłopaka.
- Z mojego towarzystwa na sto procent nie, gdyż odrazu bym wiedział kim on jest, ale być może znam go z widzenia. Bez twarzy nie jestem w stanie nic konkretnego powiedzieć.
Alison westchnęła zrezygnowana.
- Podoba Ci się? - zapytałem.
- Nie wiem. Przecież właściwie go nie znam, ale jak z nim pisałam, to był taki bardzo wyrozumiały. Wysłuchał wszystko co mu napisałam. Mieliśmy tyle wspólnych tematów, że ciężko nam było przerwać rozmowę, a niestety musialiśmy, bo matka kazała mi jechać do ciotki, a potem jak wróciłam, to już się szykować musiałam na spotkanie z wami.
- Jak mu zależy, to poczeka- szturchnąłem Jones pocieszające w bark. - Dobrze, że oboje kogoś poznaliście. Miło jest widzieć uśmiechy i zadowolenie ogólnie na waszych twarzach.
Cieszyłem się ich szczęściem. W końcu widzieć uśmiech na twarzach bliskich ci osób, to największe szczęście. Mam jedynie nadzieję, że ci chłopcy, to nie palanty, którzy dla jaj piszą sobie z nimi, aby zabawić się ich uczuciami.
- Smash, a wiesz co ja uważam? - popatrzyłem na przyjaciółkę pytająco.
- Myślę, że ty powinieneś też się tu zalogować.
Jej wypowiedź mnie sparaliżowała. Ja i profil randkowy?! Czy ona zmysły potraciła?!!! Na cholere mam się tam logować?! Nie mam zamiaru pisać z ludźmi, których w życiu na oczy nie widziałem i zapewne nie zobaczę.
- Nie ma mowy! - odparłem zdecydowanie.
- No ale dlaczego? Podaj mi jeden konkretny powód, który stoi na przeszkodzie, abyś chociaż spróbował?! - Alison próbowała mnie namówić i wiedziałem, że ona nie odpuści.
- Nie widzę sensu zakładania tam konta, bo nie zamierzam pisać z kimś nieznajomym- bałem się do kogokolwiek zagadać bezpośrednio, a co dopiero miałbym pisać z nie wiadomo kim w necie. Nie ma mowy.
- Posłuchaj Smash- tym razem zwrócił się do mnie Cody. - Ja rozumiem, że się obawiasz. Ja też się wahałem, ale podjąłem ryzyko, a wiesz dlaczego?
Pokiwałem przecząco głową.
- Zaryzykowałem, bo uznałem, że już i tak mam na tyle zjebane życie, że już nie może być gorzej. Serio, bałem się, iż mnie ktoś wykorzysta, lecz stwierdziłem, że w dupie to wszystko mieć. Czasem warto podjąć ryzyko.
Spuściłem wzrok, poddawając się lekkiej refleksji. Słowa Cody'iego dały mi trochę do myślenia. No, bo faktycznie patrząc na to z takiej perspektywy, to rzeczywiście nie mam nic do stracenia. Nie można przecież bardziej skomplikować sobie życia, niż ja już miałem je poplątane. Może nawet jakby to przyniosło złe skutki, to przecież będzie mi to na rękę. W końcu będę mógł upaść tak nisko, by już nigdy nie powstać. Tego przecież tak bardzo pragnąłem, a teraz miałem do tego otwartą drogę. Skoro natrafiła się okazja, trzeba było ją wykorzystać.
- No w sumie nie mam nic do stracenia.
- No właśnie, dlatego dawaj tu szybko telefon- wyciągnęła do mnie rękę Alison, prosząc o mojego iphona.
- Eee... Ale ja wolałbym sam założyć sobie to konto- nie chciałem robić tego w ich obecności. Może to głupie, ale po prostu nie chciałem robić tego przy nich. - Kiedy będę sam na sam.
- Czemu?- dziewczyna nie rozumiała. Co się dziwić. Sam siebie nie rozumiem w takich sytuacjach.
- Wolę zrobić to sam. Nie wiem czemu, jakoś będzie mi łatwiej.
Przyjaciele spojrzeli na siebie, a potem Cody rzekł do mnie ostrzegawczo:
- No dobra, ale jak nas wykiwasz i się tam nie zalogujesz, to masz przesrane.
Nie miałem zamiaru ich wykiwać, bo wiedziałem, że potem by mnie zamęczyli. Po drugie nigdy ich nie oszukiwałem. Jak coś mówię, to to robię.
- Wiem. Założę na sto procent- obiecałem.
Potem jeszcze chwilę pogadaliśmy o poznanych przez Jones oraz Marshall'a chłopakach i pooglądaliśmy jakąś komedię romantyczną, która niezbyt mi przypadła do gustu, ale im się podobała i ciągle się śmiali, dlatego nie chciałem marudzić.
Około dzięsiątej wieczorem się rozstaliśmy. Postanowiłem wrócić do domu pieszo, bo nie chciało mi się dzwonić po Noah.
Wracałem powolnym krokiem ze słuchawkami w uszach, a kiedy dotarłem od razu udałem się do swojego pokoju. Byłem trochę zmęczony, ale pamiętałem o złożonej obietnicy.
Niepewnie pobrałem aplikacje. Wcisnąłem w ikonkę serduszka w kropki. Pojawiło się różowe tło z dwoma przyciskami. Na jednym pisało: zaloguj się, a na drugim: zarejestruj się. Wybrałem rzecz jasna drugą opcję. Na początku musiałem ustalić sobie nick. Długo się nad tym zastanawiałem. Ostatecznie nazwałem się Smashy123. Później wybrałem łatwe do zapamiętania hasło. Następnie wyskoczyła ikonka: dodaj zdjęcie profilowe. Można było w prawdzie pominąć i nie wstawiać fotki, ale uznałem, że mogę dodać jakąś, nie zdradzającą zbytnio twarzy. Przeglądnąłem galerię, wybrałem jedno z różą, przerobiłem je i dodałem (zdjęcie dodane w mediach). Z kolei potem wyskoczyły pytania, na które trzeba było udzielić odpowiedzi.
Czytałem każde, zaznaczając odpowiedź.
Szukasz przyjaciela czy przyjaciółki?
Przyjaciela.
Ile masz lat?
18.
Szukasz kogoś koniecznie w swoim wieku?
Nie.
Miasto, w którym mieszkasz i chciałbyś kogoś poznać?
Sydney.
Rejestracja została zakończona. Wyświetlił mi się mój profil. Wszystko było w różnorodnych odcieniach różu. Słodko się to prezentowało.
Uznałem, iż nie będę pierwszy pisał do kogoś. Poczekam, a może ktoś sam do mnie najpierw napisze.
Teraz byłem zmęczony, więc poszedłem do łazienki, aby wziąść prysznic. Po wykonanej czynności położyłem się do łóżka. Nim się obejrzałem odpłynąłem do krainy Morfeusza. Beth nie było w domu, dlatego mogłem spać w miarę spokojnie, choć oczywiście senne demony mi nie odpóściły, przez co zrywałem się trochę w nocy. Jednakże pomimo tego udało mi się w miarę normalnie spać.
---------------------------------------------------------
Moim drodzy kolejny rozdział za nami. Jeżeli chodzi o błędy, to regularnie staram się je poprawiać. Poprzednie rozdziały już nieco zaktualizowałem, starając się je wyeliminować. W zasadzie, to zastanawiałem się nad usunięciem tego opowiadania, ale jednak się wstrzymam. Zapraszam oczywiście do komentowania oraz wyrażania swoich opinii, bo to dla mnie ważne. Następne rozdziały postaram się regularnie dodawać. Mam nadzieję, że będziecie czytać dalej?!
~natex
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro