Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Wiedząc, że Xiao do wieczora na pewno nie wróci, napisałem do Lumine z prośbą o spotkanie. Potrzebowałem pogadać z kimś rozsądnym na temat przesadnej nadopiekuńczości mojego chłopaka. Automatycznie wykluczało to Childe'a i Kaeyę. Czasami mieli dobre pomysły, ale... tylko czasami. A jeśli miałbym dodatkowo rozmawiać o sobie, to moja siostra była jedyną osobą, do której mogłem zwrócić się o pomoc.

Wszedłem do kawiarni, w której często zamawialiśmy kawę na wynos dla pracowników naszej firmy. Niewielka, przytulna klitka znajdowała się po drugiej stronie ulicy od Zarch. Mieli tu dobrej jakości kawę i przepyszne desery, które uwielbiałem. 

Lumine siedziała już przy jednym za stolików z nosem zatopionym w książce. Uśmiechnąłem się na ten widok. Widząc ją zaczytaną i zafascynowaną lekturą, przypominały mi się nasze czasy w liceum. Zawsze była pilną uczennicą, która wolała siedzieć w rogu korytarza i czytać, niż szaleć na boisku z rówieśnikami. 

Gdy ruszyłem w stronę stolika, jej siostrzany instynkt musiał zadziałać, ponieważ podniosła głowę i widząc mnie, zaczęła entuzjastycznie machać. 

- Tak dawno Cię nie widziałam! Daję słowo, że minęło tylko czternaście godzin od imprezy! - przywitała mnie z szerokim uśmiechem.

- Też się stęskniłem. - zaśmiałem się. - Długo czekałaś?

- Może pięć minut? - spojrzała na zegarek. - Zamówiłam nam karmelowe latte z piankami i podwójną czekoladą. 

Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co się działo po moim opuszczeniu imprezy. Blondynka z wypiekami na twarzy pokazała mi bardzo ciekawy filmik, na którym Childe się upił i zaczął śpiewać Ed'a Sheeran'a do pustej butelki, stojąc na krześle z rozpiętą koszulą. Ponoć Zhongli był na tyle wściekły, że był gotów zakończyć imprezę wcześniej, ale Kazuha opanował sytuację, odprowadzając rudowłosego do wolnego pokoju w hotelu nad restauracją. Oczywiście chwilę później zniknął też Zhongli, ale to nie był problem dla reszty pracowników. Zabawa się rozkręciła. Rozmawialiśmy tak o minionej nocy, dopóki kelnerka nie przyniosła nam naszego zamówienia. 

- Pyszne jak zawsze. - skwitowała blondynka po pierwszym łyku.

- Aż dziwne, że za dzieciaka nie mieliśmy próchnicy.

- Prawda. - zaśmiała się krótko. - A teraz do rzeczy. O czym chciałeś pogadać? Nawet nie wiesz, jaka zdziwiona byłam, gdy dostałam od Ciebie takiego poważnego SMS-a. 

Wziąłem głęboki wdech. Od czego tu zacząć... 

- Muszę porozmawiać z Tobą o Xiao... Ale zanim zacznę cokolwiek mówić, to powiedz: Co o nim sądzisz?

Zmarszczyła brwi i usadowiła się wygodnie na krześle, pogrążając we własnych myślach. Lumine poznała mojego chłopaka ponad rok temu. Pamiętam, jak pierwszy raz na niego naskoczyła, gdy wróciłem ze szpitala w jego asyście. Myślałem, że po tej akcji nie zdołają się dogadać, ale na szczęście — pomyliłem się. Jednak czułem lekkie wyrzuty sumienia, ponieważ nigdy nie powiedziałem jej całej prawdy. Lumine wie tylko tyle, że Xiao nie należy do "zwykłych" obywateli i uznawany jest za niebezpiecznego. Sama domyśliła się, że jego praca nie jest humanitarna, ale nie pytała o więcej. Możliwe, że nie chciała wiedzieć.

- Xiao jest dziwnym typem. Jego oczy chcą mnie zabić i cały wizerunek sprawia, że mam ciarki na plecach. Może to jego zimna maska, którą zakłada przed światem. - pokazowo otrzepała się. - No! Jest wobec mnie przyjazny i co najważniejsze traktuje Cię poważnie. Więc myślę, że jest naprawdę w porządku... Ale skoro o to pytasz... Coś się stało?

- Nie powiedziałbym, że coś się stało. - westchnąłem. - Pamiętasz mój wypadek? Xiao nadal to przeżywa i jest przewrażliwiony na tym punkcie. Nawet sam nie mogę się o niego martwić, ponieważ, gdy tylko coś powiem, on odbija piłeczkę w moją stronę.

- Próbowałeś z nim o tym pogadać?

- A bo to raz. Dzisiaj mnie zlał i poszedł do... pracy. - zawahałem się nad ostatnim słowem. - Ja naprawdę się o niego martwię. I jest to martwienie wskazane w moim przypadku. Ale nie w jego! - ukryłem twarz w dłoniach.

- Aether. - spojrzałem na nią. - Bądź facetem.

- To Twoja rada?

- Nie wiem, co mogę Ci poradzić, skoro nie znam szczegółów. - przekręciła oczami. - I nie chce ich znać. Mniej wiem, dłużej żyję. - dodała, gdy już otwierałem usta, by jej odpowiedzieć. - Prawda jest taka, że spodziewam się, kim jest Xiao i... Nie dziwię się, że się martwisz. Ale jeśli nie chcesz, by to zakończyło się jakąś bezsensowną kłótnią, to na spokojnie z nim porozmawiaj. A jak będzie zmieniał temat, to zbuntuj się i postaw na swoim! Przypnij go do łóżka lub zablokuj pod ścianą! Chłopie masz więcej siły, jak wyglądasz!

- On też ma więcej siły, jak wygląda. - prychnąłem. - Ale schodząc z tematu. On o tym nie wie i... Dlatego chciałbym mu powiedzieć o... tej sytuacji.

- Hmm? O jakiej sytuacji? - wzięła łyka kawy. 

Gdy spojrzałem na nią poważnym wzrokiem, uśmiech zaczął stopniowo schodzić jej z twarzy.

- Wiem, Lumine. - odpowiedziałem, widząc jej spojrzenie. - Ale chcę mu o tym powiedzieć. Nie chcę przez całe życie być w jego oczach osobą, którą trzeba nadmiernie chronić! - uniosłem się. - Skoro spodziewasz się, kim jest...

Blondynka westchnęła głośno, poprawiając swoją grzywkę. Po raz kolejny wbiła wzrok w jeden punkt i zatopiła się w swoich myślach. Jeśli miałbym powiedzieć Xiao o sobie i to uspokoiłoby jego nadopiekuńczość...

- Jesteś pewny, że to pomoże? - uniosła wzrok. - Może efekt będzie odwrotny?

- Muszę spróbować, tylko... - zacisnąłem zęby. - Nie chcę, żeby pomyślał, że go oszukiwałem. Cholernie boję się jego chłodnego, zranionego wzroku. 

- Aether... - Lumine złapała mnie za dłoń. - Ufasz mu, tak? Powiedziałam już, co o nim sądzę. Xiao Cię kocha, nigdy by Cię nie zranił. Jestem pewna, że zrozumie.

- A jeśli nie?

- To wtedy będę tu dla Ciebie. - uśmiechnęła się ciepło. - I nakopię mu do dupy.

- Wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć. 

Pozostało mi tylko zebrać się w sobie i znaleźć odpowiedni moment.


***

Ohayo!

Taki rozdział zapychajka, ponieważ nie miałam pomysłu. Rozmazuje mi się obraz przed oczami i boli mnie kręgosłup... Idę odpocząć...

Stwierdziłam, że rozpiszę trochę historię Aethera - why not?

Do napisania!
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro