Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

²⁴ Ty znasz Klausa?

Szczęśliwego nowego roku




_______________________________________________

- Nie Elena, nigdzie nie idziesz! - głośno zaprotestowałam.

Wiem, że Klaus nie chce narazie niczego od niej, ale muszę nadal utrzymywać pozory. Nie mogę dopuścić do tego, żeby uwierzyła swoim prawdziwym rodzicom. Gdyby tak się stało cały nasz plan byłby skończony.

- Nie możesz mi zabronić, muszę korzystać z życia zanim Klaus mnie zabije - po skończeniu swojej wypowiedzi rozłączyła się.

Co jej się stało, że nagle chce korzystać z życia? Z resztą, nieważne. Przez nią czuję się jak matka alkoholiczka, która zaniedbała swoje dzieci do tego stopnia, że weszły jej na głowę. Schowałam telefon do kieszeni skórzanej kurtki, którą mam na sobie. Zła na cały świat spojrzałam na Klausa, który siedział rozwalony na kanapie i coś rysował.

- Nienawidzę jej - nalałam sobie krwi do szklanki i napiłam się kilka łyków.

- Każdy jej nienawidzi - odezwała się siedząca na krześle Katherine.

- Nie miałaś wbijać sobie noża w nogi? - zmierzyłam ją wzrokiem.

- Zmień nogę Katherine - polecił jej pierwotny.

Zignorowałam jęki i zduszone krzyki Karherine kiedy ta raz po razie wbijała nóż w swoje uda. Zrezygnowana usiadłam obok niego. Oparłam głowę o oparcie kanapy, obok jego ramienia i od niechcenia spojrzałam na to co rysował. Gdy zobaczyłam czym jego wyobraźnia postanowiła zapełnić kartkę, zamknęłam oczy. Nie mogę z nimi.

- Chcesz zobaczyć inne? - blondyn położył skończony rysunek przedstawiający torturowaną Katherine na swoich kolanach.

- Masz tego więcej? -zapytałam zaskoczona.

- Tak - podał mi swój szkicownik.

Wzięłam od niego szkicownik i otworzyłam go. Skupiałam swoją uwagę na każdym szkicu przez jakiś czas po czym przewracałam kartkę dalej. Im dalej tym gorzej, chociaż średniowieczni fanatycy tortur, albo psychopaci cieszyliby się z takich obrazków.

- Nie uważasz że już jej wystarczy? Ona tylko cię zdradziła i to ponad pół tysiąca lat temu - zapytałam

- Aż zdradziła - zawarczał.

- Nie denerwuj się - uciekam temat. Zamknęłam szkicownik i mu go oddałam. -Całkiem nieźle ci to wyszło. 

- Nie powinnaś biec do Eleny? -wciąż zły patrzył się na mnie.

- Nie, nie będę biegała za nią po szkolnych imprezach. Zwłaszcza kiedy nie lubię lat sześćdziesiątych, wtedy mieli straszne ubrania.

- A gdybym tak dzisiaj tam się pojawił w swoim ciele?

- Co chcesz zrobić?

- Pójść tam, spokojnie be, nie zrobię nic. A ty pójdziesz ze mną.

W momencie gdy chciałam mu odpowiedzieć oboje dostaliśmy sms. Wyciągnęłam telefon z kieszeni skórzanej kurtki i spojrzałam na wyświetlacz, na którym wyświetlona była wiadomość od Damona, który zwoływał spotkanie w jego domu za pół godziny. Gdy przeczytałam wiadomość, schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Napiłam się krwi i patrzyłam na zbierającego się do wyjścia Klausa.

- Od kiedy jesteś punktualny? - zapytałam.

- Miałem lepiej udawać Alarica.

- Powinieneś wziąść kołki i kusze czy czym on tam strzela do wampirów.

Klaus odwrócił się w moją stronę.

- Tęsknota ci nie służy, robisz się taka jak Elijah.

Przerwóciłam oczami.

- Ciesz się że nie weszłam na etap matkowania ci bo wtedy siedziałbyś w swoim ciele w mojej piwnicy - wstałam z kanapy i skierowałam się do wyjścia.

Klaus wyszedł zaraz po mnie. Zaczęłam powoli schodzić po schodach, kiedy on zamykał drzwi.

- Jedziemy razem? - zapytał kiedy po wyjściu z budynku ciągle szłam obok niego.

- Tak - odpowiedziałam.

Blondyn otworzył samochód z pilota. Wsiadłam do pojazdu i usiadłam na miejscu pasażera. Blondyn odpalił samochód dzięki czemu mogliśmy ruszyć w drogę na bardzo ważne spotkanie. Patrzyłam na mężczyznę kiedy on kierował.

- Naprawdę obiecujesz, że nic dzisiaj nie zrobisz? - zapytałam

- Dlaczego się o to martwisz?

Nie chcę żeby zasztyletowanie Elijaha okazało się błędem.

- Nie chcę zniszczyć twojego planu - odpowiedziałam.

Resztę drogi milczeliśmy. Kiedy blondyn zaparkował przed domem moich braci, wysiadłam z samochodu i weszłam do domu, a za mną Klaus. Bonnie, Stefan, Elena i Damon już tam czekali.

- Po co chciałeś się spotkać? - spojrzałam na mojego najstarszego brata.

- Klaus tu jest - powiedziała Elena.

- Naprawdę? - Klaus w ciele Alarica udawał zainteresowanie.

- Zahipnotyzował dziewczynę żeby powiedziała mi o tym że chce ze mną zatańczyć ostatni taniec - sobowtór wyjaśniła.

Spojrzałam na sekundę na Klausa w ciele Alarica. On nic nie zrobi?

- Zgromadziłam moc która pozwoli mi na zabicie go - powiedziała Bonnie. Damon przewrócił oczami, więc czarownica rzuciła go przez pół pokoju na ścianę. - Widzicie? Powalę każdego.

- Phoebe, ty znasz Klausa - odezwał się Stefan. -Jak myślisz co chce zrobić?

Wszyscy spojrzeli na mnie.

- Znając Klausa i jego humor pewnie się z wami bawi i tak naprawdę go tutaj nie ma. Robi to żeby was sprowokować i ocenić wasze siły. Na waszym miejscu nie robiłabym nic żeby nie pokazać mu ile sił potrzebuje żeby mieć nad wami przewagę.

Ciekawe jakby zareagowali na to że od kilku dni współpracują z Klausem?

- Myślę, że Phoebe ma rację - Klaus w ciele Alarica poparł mnie. -Gdyby zobaczył ile nas jest mógłby poznać nasze słabe strony i zgromadzić swoją armię.

- I potężniejszych czarowników niż ja - dokończyła Bonnie.

- Niech każdy będzie w pogotowiu - polecił Stefan. -Potrzebujemy werbeny.

- Ja mam werbenę - powiedziałam. -Elena i Bonnie mogą jechać ze mną do mojego domu. Jeśli nie macie jeszcze przebrań mogę wam coś pożyczyć.

- Skąd takie pokłady dobroci w tobie? - zapytał zaskoczony Damon.

- Korzystajcie jeśli takie coś się pojawia - odpowiedziałam. -Idziecie?

- Tak - odpowiedziała Elena. -Chodź Bonnie, będzie fajnie.

- Któraś z was ma samochód? - odwróciłam się w ich stronę kiedy wyszłyśmy z domu.

- Ja mam - odpowiedziała Bonnie.

Weszłam z Bonnie i Eleną do sali gimnastycznej, w której ma być ta impreza. Dawno nie widziałam takiego tłumu ludzi w jednym miejscu. Od kiedy znalazłyśmy się na terenie szkoły rozglądam się za Klausem w jego prawdziwym ciele. Znając jego, spóźni się żeby zrobić wejście, ale ostrożności nigdy za wiele.

- Phoebe, gdzie jest Elijah? - zapytała Elena.

- Musiał wyjechać. Idę się napić - powiedziałam kiedy zauważyłam jak w naszą stronę idzie Tyler.

Dzisiaj jest trzeci i ostatni dzień pełni więc nie mam zamiaru się do niego zbliżać. Szybko przemknęłam w tłumie tańczących ludzi. Zauważyłam Damona obserwującego Elenę, dlatego zaczęłam iść w jego stronę.

- Dałaś im werbenę? - czarnowłosy nie odrywał wzroku od Eleny przebranej za hipiskę.

- Tak, zrobiłam im napar - skłamałam.

Zrobiłam im napar, ale nie z werbeny, a czegoś bardzo podobnego w smaku. Nie wspomniałam także o tym że zahipnotyzowałam Bonnie tak aby nie zabiła Klausa i sprawiłam, że o wszystkim zapomniała.

- Nie musisz go szukać, Klaus nie zniżyłby się do takiego poziomu żeby przyjść na szkolną potańcówkę - patrzyłam na tańczących ludzi.  - Mówię prawdę - po raz kolejny skłamałam.

- Ok, wierzę ci.

Poszedł prosto w stronę Eleny. Ja nie zamierzam czekać na Klausa, dlatego podeszłam do jakiejś grupy tańczących ludzi i zaczełam tańczyć razem z nimi.



Po kilku godzinach tańczenia postanowiłam zrobić sobie przerwę, dlategl skierowałam się do wyjścia. Gdy już przeszłam kilka korytarzy usiadłam na murku. Nie ma to jak przewietrzyć się nocnym powietrzem.

- Czekałaś na mnie? - zapytał Klaus

- Szczerze? Zapomniałam o tobie.

Patrzyłam jak wampir siada obok mnie. Mamy mały matching ubrań, ja jestem ubrana w jasnozieloną sukienkę typu a line i jasnozielone szpilki, a on jest ubrany w jasnozieloną koszulę i tego samego koloru garniturowe spodnie. Wyglądaliśmy jak jedno z bogatych małżeństw, którymi w tamtym czasie się otaczaliśmy.

- Ałć - złapał się za serce udając ból. -Dobrze, że jesteśmy tutaj w środku jest małe zamięszanie.

- Miałeś być grzeczny - przypomniałam mu.

Jeremy podbiegł do nas.

- Znaleźli trupa w damskiej łazience - powiedział zdyszany nastolatek. -Wszędzie jest pełno krwi. Powinnaś na siebie uważać bo morderca może być wśród nas.

- Dziękuję za ostrzeżenie Jeremy. Dam sobie radę. Co jej się stało że jest cała w krwi?

- Najprawdopodobniej uderzyła głową o zlew - odpowiedział nastolatek. -Damon kazał ci to przekazać.

Po skończeniu relacjonowania mi wydarzenia nastolatek wycofał się.

- Co ty robiłeś w damskiej łazience?- spojrzałam na pierwotnego.

- Tym razem to nie ja jestem mordercą - bronił się. -Za niedługo każdy dowie się o tym nieszczęśliwym wypadku i to wszystko się skończy, ale zanim się tak stanie zatańczysz ze mną.

- Niech ci będzie - wstałam z murka, na którym siedziałam.

Weszliśmy razem do szkoły i do sali, w której tańczyli ludzie. Odwróciłam się w stronę wampira. Położyłam dłonie na jego ramionach, a on swoje dłonie po bokach moich żeber. Zaczęliśmy poruszać się w rytmie wolnego kawałka. Chwilę potem piosenka skończyła się i zmieniła się na żywszą, więc zaczęliśmy tańczyć normalnie.
Zabawę przerwał nauczyciel matematyki przez którego muzyka przestała grać.

- Niestety muszę przerwać wam zabawę, ale mam wam do przekazania przykre wieści. Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, w którego wyniku wasza koleżanka została znaleziona martwa, dlatego jak najlepszym wyjściem będzie zakończenie zabawy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro