9 Też byś jej nie polubiła
Po kilku godzinach udawania, że to co się stało nie miało miejsca zaczęłam myśleć o tym co tu się dzieje. Moi bracia chcą poznać Elenę tylko dlatego, że wygląda jak Katherine, ale nią nie jest. Nie powinnam była wtedy tu przyjeżdżać. Ona jest gorsza, a oni tego nie widzą. Pod tą maską dobrości i świętości kryje się coś czego nie chcę odkrywać. Spojrzałam na brunetkę, nie przestając popować balonów. Po tym jak drgnęła, a jej serce zmieniło rytm wiem, że zauważyła już, że jej się przyglądam. Dobrze, że się mnie boi.
- O co chcesz zapytać? - zawiązała żółtego balona.
Jednak nie brakuje jej odwagi. Ja bałabym sporzeć się w oczy komuś kto mógłby zabić mnie w sekundę, a co dopiero patrzeć na niego z wyższością, tak jak ona teraz.
- Nie wiem co Stefan ci o mnie powiedział, ale pewnie większość to kłamstwa - zaczęłam.
Chcę się z nią trochę podroczyć. Widziałam już jej dobrą stronę. Teraz chcę zobaczyć złą, żebym mogła być choć trochę przygotowana na to czego nigdy nikomu nie pokazuje.
- Skąd to wiesz?
- Znam go. Zastanawiam się co oni w tobie widzą. Osobiście wolę Katherine, jest ciekawsza i ładniejsza.
- Do czego zmierzasz? Ona też cię przemieniła? - zdenerwowała się.
- Spokojnie, bo zaraz przekroczysz normę uderzeń na minutę. Nie przemieniła mnie. Chcę tylko wiedzieć co knujecie - oparłam się dłońmi o stół.
Oni na pewno coś knują.
- Nic nie knuję. Ja chcę tylko spokojnie żyć.
Przez chwilę analizowałam czy mówi prawdę. Z zaskoczeniem odkryłam, że tak. Ona należy do mniejszości tych którzy byli ze mną szczerzy. Czas pokaże czy pozostanie w tym gronie. Ale to że ona nic nie chce zrobić, nie oznacza że mój brat nic nie zrobi. Ona pewnie coś wie. Może gdy bardziej ją zdenerwuję wygada się?
- Gdy jesteś z wampirem, albo przyjaźnisz się z wiedźmami nie będziesz żyć spokojnie. Wiem to z doświadczenia. Jeśli naprawdę tego chcesz, dam ci radę, rzuć mojego brata.
- Stefan kazał ci mnie sprawdzić?
- Nie. Idziemy do Grilla - użyłam na niej hipnozy, choć nie byłam pewna czy na nią zadziała. W końcu nie wiem czy bierze werbenę. - W końcu zasługujemy na przerwę, prawda?
Resztę zdania dodałam gdyby źle odebrała próbę zahipnotyzowania. W końcu miłosierna Elena Gilbert daje szansy, a 'nawracająca' się na dobrą stronę dziewczyna może czasami być wredna, tak z przyzwyczajenia, prawda?
- Tak - zgodziła się.
Uśmiechnęłam się. Ku mojemu zadowoleniu sobowtór zapomniała wziąść werbenę.
- Nie - powiedziałam kiedy zauważyłam, że jeszcze chwila, a ściągnie tu barbie i wiedźmę. -One muszą popracować.
Elena pierwsza odwróciła się w stronę parkingu, a ja poszłam za nią. Stefan poznał już Elenę, a teraz moja kolej. Nie mogłabym jej poznać gdyby Stefan tu był. Ciekawe czy to wszystko okaże się prawdą?
- Wsiądź do mojego samochodu - poleciłam gdy byłyśmy przy parkingu.
Gdy nastolatka wykonała moje polecenie, zrobiłam to samo. Przekręciłam kluczyk i wyjechałam z tamtąd.
***********
- Naprawdę? Kto przemienił cię w wampira? - zapytała mięszając herbatę.
Siedzimy już tu kilka godzin. Dalej zastanawiam się co moi bracia w niej widzą. Jak dla mnie jest zwyczajną, niebyt interesującą dziewczyną, która wygląda jak ktoś kogo się znało. Gdybym jej nie znała i dosiadłaby się do mnie w barze, wylałabym na nią alkohol.
- Mój mąż - odpowiedziałam.
Wiem, że mogę trochę sobie pozwolić w tej rozmowie bo i tak wymarzę jej to z pamięci.
- Masz męża? Ile lat jesteście razem? Dlaczego nic nie mówiłaś? Gdzie on jest? - zaciekawiona nachyliła się bardziej nad stołem.
- Wzieliśmy ślub sto dwadzieścia dwa lata temu, ale nie widziałam go od jakiś piętnastu lat. Tak jest lepiej dla nas obu - napiłam się coli.
To czarne gazowane coś to okropne paskustwo, ale kiedyś przynajmniej miało ładną butelkę.
- Dlaczego oni tak jej nienawidzą?
- Gdyby nie uciekła, on miałby to co chciał. Teraz trzeba czekać na nową - odpowiedziała z odrazą podając mi chusteczkę.
- Nie lubisz jej? - otarłam łzy podanym materiałem.
- Też byś jej nie polubiła.
Spojrzałam w oczy sobowtóra. Podałam jej pieniędze, bo nie lubię gdy ktoś za mnie płaci.
- Gdy skończysz, zapłać. Zapomnij o czym rozmawiałyśmy - zahipnotyzowałam ją, gdy zobaczyłam, że wchodzi tu Bonnie. Wzięłam telefon z stolika i skierowałam się do wyjścia.
A gdyby go tu ściągnąć?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro