6 Naszyjnik
Po lekcjach na których byłam z Eleną miałam dosyć wszystkiego. Żałuję, że nie zostałam w LA. Tam przynajmniej nie musiałabym udawać. Naprawdę nie wiem jak nastolatkowie mogą wytrzymywać tyle czasu w szkole. Dziękuję bogu, że urodziłam się w czasach, w których uczyłam się języków i tylko przydatnych rzeczy. Te rzeczy, których dzisiaj się nauczyłam nie przydają się w ogóle w życiu. Bo co ja mam zrobić z wzorem na miedź? Rozumiem, kwasy i trucizny przydają się jak najbardziej, ale wzór na miedź? Myślałam, że tylko dzieci rysują figury geometryczne, ale widocznie się pomyliłam. Caroline oprowadziła mnie po szkole i opowiedziała tyle plotek w dwadzieścia minut, że byłam pod dużym wrażeniem. Plan mojego brata i mój polega na zbliżeniu się do Eleny. Ołówek wyleciał mi z ręki gdy usłyszałam dźwięk dzwonka. Zamknęłam oczy próbując wytrzymać ten dźwięk. Gdy po kilku sekunach ten okropny dźwięk przestał mnie torturować, otworzyłam oczy. Schowałam ołówek do małego kremowego piórnika, zamknęłam segregator i schowałam wszystko do torby. Wstałam z krzesła i skierowałam się do wyjścia z sali.
Plany potrzebują czasu, czasami pewnych wyrzeczeń, starań i energi władowanej w niego. Moją wadą od zawsze był brak cierpliwości. Mogłam czekać dwa tygodnie, ale nie miesiące. Nie będę czekać miesiąca czy też roku żeby zrealizować cele. Już wiem, że Bonnie jest potomkinią Emily. Zastanawiam się czy tak jak ona dysponuje dużą mocą? W ogóle odkryła ją w sobie? Nie mogę wykorzystać Bonnie, ponieważ kiedyś obiecałam Emily, że będę pomagała jej potomką w czasie kiedy będą potrzebować pomocy. Caroline dobrze sprawdzi się w roli informatorki. Nie chce mi się dłużej siedzieć w szkole, dlatego planuje wyjść z niej niezauważona tylnym wyjściem. Skręciłam w lewo. Usłyszałam głos Eleny dochodzący z sali chemicznej. Ustałam przy przymkniętych drzwiach.
- Coś jest z nią nie tak. Ona jest taka jak ty?
Taka jak ty? Czyli jak kto? Nie powinni rozmawiać przy otwartych drzwiach, bo nawet człowiek mógłby ich usłyszeć.
- Tak, ona też jest wampirem. Mówiła, że zmieniła się. - Stefan odpowiedział jej
Czyli rozmawiają o mnie. Ciekawi mnie ile jeszcze powiedzą i co? Lepszym pytaniem jest od kiedy ona wie o nadnaturalnym świecie? Uśmiechnęłam się, czyli nie wyszłam z wprawy, a święty Stefan wierzy w moją przemianę.
- A co z Damonem? Mówiłeś, że jest niebezpieczny.
Damon przy Stefanie jest tak naprawdę aniołem. Damona da się rozpracować, a gdy pozna się schemat jego działania jest się bezpiecznym. Stefan to chodząca zagadka. A gdy zmieni się w rozpruwacza nikt nie jest bezpieczny. Elena powinna wiedzieć że musi na mnie uważać.
- Noś naszyjnik z werbeną. Należał kiedyś do kogoś ważnego dla mnie. Będzie cię chronił.
Naszyjnik z werbeną? To całkiem dobra sztuczka, chociaż coś czego nie da się zerwać byłoby lepsze. Bo co ona robi kiedy jakiś wampir, na przykład ja, zerwie jej go z szyi i użyje na niej hipnozy? Nic nie zrobi. Stefan zdążył przekonać sobowtóra do nie lubienia mnie i Damona, więc nasz plan trochę wydłuży się. Muszę zrobić wywiad z kimś kto ją dobrze zna. I znowu mój wybór padnie na Caroline. Nudzi mnie stanie tutaj. A gdyby tak wtrącić się do ich nudnej rozmowy?
- Dasz radę chronić ją na wiewiórkowej diecie? - popchnęłam drzwi ręką, w efekcie czego szeroko otworzyły się.
Elena patrzyła na mnie przerażona, a Stefan był zaskoczony. Tak, bój się mnie. Zauważyłam jej naszyjnik. Gdzieś go już widziałam, tylko gdzie?
- Nic ci nie zrobię - patrzyłam w jej oczy, na razie, ale nie musi o tym wiedzieć- Gdybyś żywił się normalnie wiedziałbyś, że jestem za drzwiami.
- Normalnie? - zapytała
- Ludzką krwią. Wtedy mógłby w pełni korzystać z naszego przeklętego życia - oparłam się bokiem o ramę drzwi.- Upsss, ale wtedy zmieniasz się w rozpruwacza.
- W co się zmieniasz?! - Elena odsunęła się kilka kroków od niego.
Tak, zraź się do niego. Muszę pokazać jej złą stronę Stefana, żeby pokazać jej że ktoś kto żyje moim stylem życia nie jest zły. Blondyn podszedł do mnie.
- Dlaczego to robisz?
Czyżby chce pokutować żeby pokazać jej że jednak jest dobry? Sądząc po jego tonie znowu chce zrobić ze mnie diabła, a z siebie anioła
- Co robię? Mówię jej prawdę? -patrzyliśmy się sobie w oczy. Ja w jego zielone, a on w moje błękitne.- Jesteście razem i nie powiedziałeś jej o swojej przeszłości? Nie? Nie ładnie Stefan.
Nagle oświeciło mnie. Otworzyłam usta. Jak on śmiał? Podeszłam do Eleny. Złapałam za srebrną zawieszkę od naszyjnika i pociągnęłam za nią. Gdy zerwałam naszynik, spojrzałam wkurzona na brata, a po tym z wampirzą prędkością wyszłam z pomieszczenia. Naszyjnik nasączony werbeną palił mnie w dłoń, w której go trzymałam, dlatego wrzuciłam go do torby. Gdy byłam na parkingu dostrzegłam blondynkę.
- Caroline! - zawołałam ją idąc w jej stronę.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Szłyśmy ku sobie. Zatrzymałam się kiedy stałam na przeciwko niej.
- Chcesz iść do mnie? Obejrzałybyśmy jakiś film, zjadły coś i poznały się lepiej? - uśmiechnęłam się zachęcająco. Stefan zaczyna grać nieczyto więc powinnam wiedzieć różne informacje zanim wejdę na pole bitwy. -Mam przystojnego brata- dodałam śmiejąc się.
Zgodź się, proszę, bo naprawdę obie nie chcemy żebym zaczęła tobą manipulować. Dziewczyna uśmiechnęła się i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ok - kiwnęła głową.
Uśmiechnęłam się. Och, Caroline, jeszcze nie wiesz w co się wpakowałaś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro