25 Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi
Hej, tak, żyję. Chciałabym przeprosić was wszystkich za tak długą przerwę, była ona spowodowana bardzo dziwnym stanem psychicznym w jakim byłam przez bardzo długi czas, ale jest już lepiej i wracam. Planuję dodawać dwa rozdziały na miesiąc, tak na dobry początek. Mam nadzieję że spodoba wam się rozdział, jeśli zauważycie jakieś błędy to przepraszam, ale z własnego dosyć długiego doświadczenia wiem, że często pomija się jakieś błędy podczas sprawdzania, jeśli chcecie to możecie mnie poprawić. Dziękuję, że nadal tu jesteście. Pamiętajcie o piciu wody i nawilżaniu skóry.
Ok, nie przedłużam już, miłego czytania -liv.
____________________
Kiedy dyrektor skończył ogłaszczać przykrą wiadomość zorientowałam się że Klaus zniknął. Nie przejęłam się tym, poczekałam aż pierwsi przestraszeni nastolatkowie opuszczą pomieszczenie, a następnie zrobiłam to samo. Postanowiłam iść zobaczyć ciało dopóki mam okazję, dlatego skręciłam w lewo i szłam do środkowego odcinka korytarza, w miejsce gdzie znajduje się damska toaleta. Przy miejscu zbrodni kręciło się dużo ludzi. Przecisnełam się pomiędzy gapiami. Jeremy nie kłamał, było tam naprawdę dużo krwi. Zbyt dużo krwi jak na jedną osobę, pomimo tego że dziewczyna wykrwawiła się przez rozwalony lewy bok głowy. Jej głowa była tak rozwalona że można było zobaczyć błyszczący się mózg. Szybko wycofałam się kiedy zauważyłam policjanta z aparatem. Nie mogę dopuścić do tego aby ktoś robił mi zdjęcia w takich sytuacjach. Odwróciłam się w stronę pustego korytarza i ruszyłam powoli ku jego wnętrzu. Kiedy powoli szłam ku bocznemu wyjściu ze szkoły, usłyszałam płacz Eleny i Stefana mówiącego jej że nie może nic zrobić. Postanowiłam sprawdzić co się tam dzieje, więc ruszyłam w tamtym kierunku. Zatrzymałam się w wejściu do klasy. Elena siedziała na podłodze i płakała nad martwym ciałem Bonnie.
- Dlaczego Bonnie nie żyje? - zapytałam
- Klaus ją zabił - wyszlochała. -To wszystko moja wina.
- Widziałaś go? - zdziwiłam się.
- Ja go widziałem i to tylko przez chwilę -odpowiedział blondyn.
- Skąd wiesz, że to był on, jeśli go nigdy nie widziałeś? - zapytałam.
Oczywiście, że go widział, ale go nie pamięta. Ah ta niezawodna hipnoza pierwotnych.
- Tylko on mógłby zabić Bonnie - odpowiedział.
On coś ukrywa?
- Zabierz ją stąd Phoebe - polecił mi Damon, kiedy minął mnie i ustał nad ciałem nastolatki. -Muszę posprzątać.
- Nie, nie możesz - Elena odwróciła się w naszą stronę i zasłoniła Bonnie swoim ciałem.
Zamrugałam kiedy w moich oczach pojawiły się łzy. Wiem jak to jest zasłaniać ukochaną osobę swoim ciałem w nadziei na jej lepszy los, ale Bonnie nie można już pomóc.
- Naprawdę będzie lepiej jeśli pojedziesz z Phoebe, trzeba ją pochować - Stefan podszedł do swojej dziewczyny.
- Nie chcę - wyszlochała nastolatka.
- Chcesz żeby znaleźli ją policjanci? Wtedy zniszczą jej ciało sekcją, a następnie pochowają kiedy nie będzie wyglądała już tak ładnie. Chcesz ją taką zobaczyć po raz ostatni?
Sobowtór odwróciła się w stronę przyjaciółki, patrzyła na nią przez chwilę, otarła twarz i wstała z podłogi.
- Możesz pochować ją w miejscu, w którym będę mogła ją odwiedzać? - patrzyła w oczy mojego najstarszego brata.
- Tak, zaprowadzę cię tam później - odpowiedział.
- Uważaj na nią - poprosiła Elena.
Podeszła do mnie, ja spojrzałam ostatni raz na to co się tam stało po czym odwróciłam się i razem z Eleną powoli poszłyśmy w stronę wyjścia. Oczywiście, że mogłam zaproponować wskrzeszenie Bonnie, ale jeśli widziała Klausa, zaczęła być niewygodna, więc niech ziemia jej lekką będzie.
- Zadzwonić do Jenny? - zapytałam
Nastolatka w odpowiedzi tylko pokiwała głową. Wyjęłam telefon z torebki, odblokowałam go, poszukałam numeru Jenny i przyłożyłam telefon do ucha.
- Hej Jenna -przywitałam się kiedy tylko odebrała. -Wróciłyśmy z Eleną wcześniej z imprezy do mnie do domu bo była strasznie nudna i w tracie oglądania filmu Elena zasnęła. Nie chcę jej budzić bo trochę posprzeczała się z Bonnie - skłamałam.
- Ok, niech jutro do mnie zadzwoni - odpowiedziała.
- Pa - pożegnałam się i rozłączyłam.
Zablokowałam urządzenie i schowałam je do kieszeni.
- Phoebe, kto stoi przy twoim samochodzie? - zapytała Elena.
Szerzej otworzyłam oczy gdy zobaczyłam Klausa, opartego o drzwi mojego samochodu. O mój boże. Czy on zwariował?
- To jest Nick - improwizowałam, odpowiadając na jej pytanie. Wiem że on to usłyszał. -Jest starym znajomym, mogłaś widzieć jak z nim tańczyłam.
- Witaj be - podszedł do mnie. -A to jest?
- Jestem Elena Gilbert - przedstawiła się dziewczyna. -Skąd znasz be?
- Spotkaliśmy się kiedyś na przyjęciu, Elijah nas poznał.
Tak, poznaliśmy się znacznie bliżej przez Elijaha. Kiedy byłam człowiekiem traciłam przez niego garści włosów przez stres jaki fundował mi z Kolem.
- Znasz go? - zainteresowała się.
- Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, teraz przyjaźnię się tylko z be.
- Długa historia - dopowiedziałam.
- Jedziesz z nami? - zapytał.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Jak to z nami?
- Phoebe jest tak miła, że pozwoliła mi u siebie zatrzymać na jakiś czas.
Nie, nie zatrzymasz się u mnie. Nie chcę cię w domu razem z ukrytym ciałem zasztyletowanego przeze mnie mojego męża.
- Eleno wsiądź do samochodu -rozkazałam jej kiedy otworzyłam samochód z pilota. -Na miejsce pasażera z przodu.
- Możesz zatrzymać się w kawalerce którą wynajełam, nie sprowadzisz jej do mnie- zaczęłam mówić głośnym szeptem kiedy Elena zamknęła drzwi. Wyciągnęłam klucze w jego stronę. -Adres jest na przypince.
- Nie tak się umawialiśmy Phoebe, twój plan może za chwilę runąć -zagroził.
Jak on śmie mi grozić i to w takim miejscu? Przy Elenie? To dzięki mnie o niej wie. Ok, może się zatrzymać, ale pod pewnymi warunkami. Schowałam klucze do torebki.
- Jeśli nie będziesz grzeczny i nie będziesz się odpowiednio przy niej zachowywał przebiję cię kołkiem z białego dębu, rozumiesz?
Nie czekałam na jego odpowiedź, tylko wsiadłam do samochodu trzaskając drzwiami. To ostatni raz kiedy pozwala sobie na takie coś. Ma szczęście że jest tutaj Elena, inaczej nie dałabym mu kluczy do tego mieszkania które wynajęłam w razie sytuacji gdybym ja albo Elijah, chcielibyśmy odetchnąć po jakiejś poważniejszej kłótni.
**********
Ja, Klaus, Elena i zasztyletowany Elijah w jednym domu. To nie może skończyć się dobrze. Na całe szczęście najwyższe piętro domu, na którym znajduje się moja sypialnia i miejsce w którym jest Elijah jest zaczarowane tak żeby nikt tam nie wszedł oprócz mnie, Elijaha i służącej. Teraz będę musiała dodać do tego jeszcze Elenę.
Może i Elijah jest bezpieczny ale Klaus w każdej chwili może zbliżyć się za bardzo do Eleny.
- Zaprowadź Nicka do drugiego skrzydła na drugie piętro, niech wybierze sobie pokój i daj mu wszystko czego potrzebuje- patrzyłam na niską dziewczynę, a potem spojrzałam na pierwotnego. -Nie wysysaj z niej krwi, jest mi potrzebna.
Kiedy Klaus i dziewczyna odeszli ja spojrzałam na Elenę.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że on tu będzie. Obiecuję ci że nie będzie cię niepokoił - obiecałam. -Zaprowadzę cię do twojego pokoju, ale najpierw coś zjedz.
W czasie kiedy szłyśmy do kuchni, pisałam smsa do mojego czarownika z prośbą o dodanie Eleny do listy osób które mogą wejść na najwyższe piętro domu.
- Odesłałaś go na drugi koniec domu przeze mnie?
Tak, bo wolę cię mieć blisko mnie. W razie gdyby Klausowi zaczęło się za bardzo nudzić.
- Tak, potrzebujesz teraz spokoju.
Potrzebujesz spokoju bo mój gość właśnie zabił ci twoją najlepszą przyjaciółkę.
- Wydaje się miły - powiedziała.
Powstrzymałam parsknięcie śmiechem. Ja też powiedziałam to co ona po pierwszym spotkaniu z Klausem. Ciekawe czy powiedziałaby to samo gdyby wiedziała że mówi to o Klausie. Tym Klausie przez którego znowu musiała zacząć brać leki od psychiatry.
- Nie ufaj mu za bardzo - ostrzegłam ją.
Mi też nie powinnaś ufać.
Po wejściu do kuchni, spojrzałam na Elenę
- Co chciałabyś zjeść? - zapytałam
- Płatki? - usiadła przy wyspie kuchennej.
- Ok.
Otworzyłam szafkę, z której wyjęłam miskę. Postawiłam ją przed nastolatką, podeszłam do lodówki z której wyjęłam butelkę z mlekiem i wyjęłam z szafki karton z płatkami. Postawiłam jedzenie przed miską i sięgnęłam z szuflady srebrną łyżkę, którą położyłam na blacie obok jej prawej ręki.
- Dziękuję, a ty nie jesz?
- Nie, nie jestem głodna.
Gdy Elena zjadła kolację, zaprowadziłam ją do odpowiedniego pokoju na drugim piętrze i zamknęłam za nami drzwi. Podeszłam do szafy której drzwi otworzyłam.
- Wiesz co było moją ulubioną rzeczą jakie kiedyś posiadały domy? -sobowtór podeszła do mnie- Tunele, ukryte korytarze i pomieszczenia i inne ciekawe rzeczy. Jeśli odsuniesz te ukryte drzwi -zaprezentowałam jej to, odsuwając pomalowany kawał drewna na ścianie imitujący obraz- to masz windę. Wystarczy, że wejdziesz na ten kawałek drewna i zaczniesz wciągać się na górę, albo zaczniesz zjeżdzać na dół, możesz szybko dostać się do wyjścia albo do małego tunelu, którym trzeba czogać się żeby dostać się na dach. A z dachu możesz zejść drabinką. A z kolei jeśli wejdziesz do szafy i na jej tyle przesuniesz drzwi, wejdziesz do tunelu i po trzecich minionych drzwiach znajdziesz się w moim pokoju, tylko bądź uprzejma i zapukaj w nie najpierw.
- Po co mi to mówisz? - zapytała zmięszana.
- Zawsze wszystko może się zdarzyć -odpowiedziałam jej.- Nikt nie wie co może zdarzyć się za kilka godzin. Jeśli coś się stanie to wiesz w jak najbezpiecznieszy sposób uciec.
- Chodzi o Nicka?
- Nie - uspokoiłam ją. -Zaraz przyniosę ci jakieś ubrania na zmianę, a ty wykąp się.
- Ok, dziękuję.
Wyszłam z pokoju, zostawiając ją tam samą. Sama nie wiem dlaczego pokazałam jej w jaki sposób może uciec z tego domu.
Czy ja naprawdę chcę dla niej dobrze?
Po wyjściu z pokoju spotkałam Anne.
- Zanieś Elenie ręczniki i zrób jej coś do jedzenia. Gdzie zatrzymał się mój znajomy?
- Jest w pokoju naprzeciwko biblioteki.
- Dziękuję.
Wykorzystałam moją wampirzą super prędkość aby szybciej znałeść się w garderobie. Wybrałam Elenie jedną z moich koszul nocnych, szafrok, dopasowaną czarną sukienkę i komplet bielizny. Mam nadzieję że przyniesione rzeczy będą na nią pasować. Zaniosłam to do jej pokoju. Może nie powinnam pomóc Klausowi jej zabić. Myślę że zaczynam ją nawet trochę lubić. Może faktycznie powinnam upić Klausa burbonem i przebić jego serce białym kołkiem? Może powinnam wyjąć sztylet z mojego męża i pozwolić mu stoczyć walkę z jego bratem?
Nie, nie mogę wypuścić na razie Elijaha. Znam już rozwiązanie.
Zapukałam do drzwi pokoju, w którym jest Klaus.
- Wejdź! - usłyszałam z zza drzwi.
Otworzyłam drzwi.
- Klaus musimy porozmawiać - weszłam w głąb jego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
Usiadłam na wygodnym fotelu obok niego. Nie boję się przeprowadzić z nim tej rozmowy bo każdy pokój w tej części domu jej wyciszony tak, aby nic nie było z niego słychać ze względu na bibliotekę.
- O czym? - zaciekawiony pierwotny odłożył książkę.
Jak zaproponować mu współdziałanie? Jak mam dobrze sformułować to o co chcę go prosić tak aby mnie nie oszukał? Ok, może innym razem, a teraz zapytam go o coś co od dawna chodzi mi po głowie.
- Ja wiem, że w dziewięćdziesiątym czwartym zasztyletowałeś Elijaha. Dlaczego mówiłeś że nie wiesz gdzie jest? Dlaczego pomagałeś mi go szukać, chociaż dokładnie wiedziałeś gdzie jest?
- Minęło tyle lat - uśmiechnął się ironicznie. -Nie pamiętam.
Uśmiechnęłam się kpiąco. Jasne, że pamięta. Aż tak bardzo mu się nudziło? Wstałam z fotela, nie będę się z nim dzisiaj męczyła.
- Obraziłaś się? - zapytał kiedy byłam w połowie pokoju.
- Czuję się bardziej zraniona -wyznałam prawdę, chociaż pewnie on pomyślał że "dramatyzuję", -myślałam, że się przyjaźnimy, ale się przeliczyłam - wyszłam z pokoju.
Jeśli chcecie aby poruszyć/rozwinąć jakiś wątek bardziej to macie szansę, aby o tym napisać. Wszystkie propozycje są mile widziane.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro