19 Ciebie spotka inny los
- Zaproponujesz jej tylko to? - nadal byłam do niego przytulona.
- Tak, po tym jak otrzymałem zaproszenie do jej domu i rozmawiałem z Jenną, nie mam wątpliwości, że zależy jej najbardziej na rodzinie.
- Ona powinna z nami tutaj zostać.
- Nie. Będzie miała przy sobie moich ludzi.
- Elijah, będę musiała ci coś jeszcze powiedzieć - odsunęłam się od niego. - Zaprosiłam Klausa do Mystic Falls bo chciałam mu pomóc ją zabić.
- Musimy bardziej pilnować kołku z białego dęba i sztyletów.
- Dobrze, to gdzie ona jest?
Elijah nie puszczając mojej ręki, zaprowadził mnie do małego pomieszczenia na pierwszym piętrze. Weszliśmy do małego pokoju, w którym jest Elena. Nie trzymamy jej związanej bo i tak nie ucieknie stąd przez to że jest tu zamknięta zaklęciem, a dodatkowo jest na nią nałożone zaklęcie maskujące przez co nikt jej nie znajdzie. Jest zdana na nasze miłosierdzie, ciekawe czy wie że umiemy się go bardzo szybko wyzbyć?
- Jak mogłaś się na to zgodzić? - odsunęła się pod ścianę gdy tylko nas zobaczyła. -Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
- Katherine kłamała, nie chcemy zrobić ci krzywdy - zmieniłam temat.
Nie chcę rozmawiać o naszej 'przyjaźni'. Kiedy ona myślała o mnie jak przyjaciółce, ja w tym czasie miałam ją za środek do osiągnięcia celu. Nie zwracałam uwagi na to jaką osobą jest tylko jakie korzyści mogę z niej mieć. Może powinnam bardziej zwrócić uwagę na nią? Wolę jej tego nie mówić skoro mamy razem przebywać, a jeśli uważa mnie za przyjaciółkę to niech dalej dla niej nią będę.
- Kłamała? - zapytała zaskoczona.
- Katerina Petrova, jej ileś tam razy pra babka, opowiedziała im historię o tym jak z Klausem chcieliście ją złożyć w ofierze i znając ją opowiedziała kilka kłamstw - wytłumaczyłam Elijahowi.
- Ciebie spotka inny los - patrzył na przestraszoną nastolatkę. -Chciałbym zaproponować ci układ.
Och, tak, przechodzimy do sedna. Sama zgodziłabym się na takie coś, a wiedząc, że oni uważają pierwotnych za bogów, mamy stuprocentową szansę, że się zgodzi. A jeśli ktoś nam przeszkodzi, on swoją mocą zabierze ich z tego świata.
- Na czym miałby polegać? - zainteresowana podeszła bliżej nas.
- Ty żyłabyś swoim życiem, my chronilibyśmy cię i twoich bliskich, a w szkole dodatkowo pilnowałaby cię Phoebe.
- A co z Klausem?
- Będziesz przynętą dzięki której Elijah go zabije - odezwałam się.
- Zabijesz go? To najstarszy wampir na świecie.
- Nie powiedziałabym - zaśmiałam się. Finn dalej leży w trumnie, według Klausa, na dnie jakiegoś oceanu. - Co Katherine ci jeszcze powiedziała?
- Mówiła o tym że została wygnana na dwór do Angli, po tym jak urodziła nieślubne dziecko, o relacji z Elijahem i Klausem i o klątwie słońca i księżyca. Opowiadała o tym jak Klaus zamordował całą jej rodzinę. Ostrzegała mnie też przed pierwotnyni i kazała uciekać.
- Gdzie ona jest? - Elijah cały czas słuchał bicia jej serca, tak samo jak ja. Chcieliśmy mieć pewność, że mówi prawdę.
- W grobowcu pod kościołem.
- Co ty na to żeby złożyć jej wizytę? - jego ciemne tęczówki spojrzały na błękitne, należące do mnie.
- Jestem za - uśmiechnęłam się.
- Musicie uważać, jeśli tam wejdziecie to już nie wyjdziecie. Kiedy mnie wypuścicie? Jenna się pewnie martwi.
- Zgadzasz się na naszą propozycję?
- Tak - odpowiedziała.
- Zanim stąd wyjdziesz, przypomnij Salvatorom o tym, że jeśli jeszcze raz ośmielą się nas zaatakować lub przyjdzie im jakiś inny pomysł do głowy to jedyne co będą mogli robić to obserwować nas z drugiego świata - pierwotny ostrzegł, na co serce naszej drogiej Eleny, zaczęło bić szybciej.
- Twój samochód stoi na podjeździe - powiedziałam. -Nie mów nikomu gdzie jesteśmy - spojrzałam na bruneta. -Zapomniałeś o naszej ulubionej części.
- Och, tak. Eleno jeśli złamiesz umowę, to nie Klaus złoży cię w ofierze, tylko ja.
Sobowtór spojrzała na nas przerażona po czym słyszałam jak wybiega z domu. Razem z brunetem spojrzeliśmy na siebie i roześmialiśmy się.
- To co zaplanowałeś dla moich braci? - zapytałam ciekawa. Wolałam wiedzieć wcześniej co ich czeka żebym mogła wpłynąć na niego i zmienić jego pomysł na taki, aby tyle nie cierpieli.
- Mam ochotę potorturować Damona, a Stefana zostawiłbym na razie w spokoju.
- To dość łagodne rozwiązanie jak na ciebie. Możemy zabrać z ich domu werbenę - wyszłam z pomieszczenia.
Oboje wiemy że to drugie musimy w miarę możliwości zrobić jak najszybciej. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie co mogę im zrobić.
- Musimy zrobić coś z łowcą. O czym myślisz? - szedł obok mnie.
- Myślę, że przydałby nam się i moglibyśmy sprawić że w ich domu zamiast wody z kranów płynęłaby werbena
- Musisz sprawić żeby przeszedł na naszą stronę, wierzę, że uda ci się to z twoim urokiem - położył swoją dużą dłoń na mojej lewej żuchwie, kiedy zatrzymaliśmy się.
W końcu nie mogę nosić rzeczy, w których tutaj przyszłam, bo mi w nich niewygodnie. Kiedy ja ostatni raz nosiłam spodnie?
-Dzisiaj zmusimy Taylera Lockwooda do aktywowania klątwy, ale wcześniej musimy coś załatwić - ściągnął wieszak z przylegającą błękitną sukienką, którą mi podał.
- A co jeśli on kogoś ugryzie po przemianie? Ty przeżyjesz, a jedno ugryzienie mnie zabije.
- Nie martw się, zahipnotyzuję go.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro