Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 Ciebie spotka inny los

- Zaproponujesz jej tylko to? - nadal byłam do niego przytulona.

- Tak, po tym jak otrzymałem zaproszenie do jej domu i rozmawiałem z Jenną, nie mam wątpliwości, że zależy jej najbardziej na rodzinie.

- Ona powinna z nami tutaj zostać.

- Nie. Będzie miała przy sobie moich ludzi.

- Elijah, będę musiała ci coś jeszcze powiedzieć - odsunęłam się od niego. - Zaprosiłam Klausa do Mystic Falls bo chciałam mu pomóc ją zabić.

- Musimy bardziej pilnować kołku z białego dęba i sztyletów.

- Dobrze, to gdzie ona jest?

Elijah nie puszczając mojej ręki, zaprowadził mnie do małego pomieszczenia na pierwszym piętrze. Weszliśmy do małego pokoju, w którym jest Elena. Nie trzymamy jej związanej bo i tak nie ucieknie stąd przez to że jest tu zamknięta zaklęciem, a dodatkowo jest na nią nałożone zaklęcie maskujące przez co nikt jej nie znajdzie. Jest zdana na nasze miłosierdzie, ciekawe czy wie że umiemy się go bardzo szybko wyzbyć?

- Jak mogłaś się na to zgodzić? - odsunęła się pod ścianę gdy tylko nas zobaczyła. -Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.

- Katherine kłamała, nie chcemy zrobić ci krzywdy - zmieniłam temat.

Nie chcę rozmawiać o naszej 'przyjaźni'. Kiedy ona myślała o mnie jak przyjaciółce, ja w tym czasie miałam ją za środek do osiągnięcia celu. Nie zwracałam uwagi na to jaką osobą jest tylko jakie korzyści mogę z niej mieć. Może powinnam bardziej zwrócić uwagę na nią? Wolę jej tego nie mówić skoro mamy razem przebywać, a jeśli uważa mnie za przyjaciółkę to niech dalej dla niej nią będę.

- Kłamała? - zapytała zaskoczona.

- Katerina Petrova, jej ileś tam razy pra babka, opowiedziała im historię o tym jak z Klausem chcieliście ją złożyć w ofierze i znając ją opowiedziała kilka kłamstw - wytłumaczyłam Elijahowi.

- Ciebie spotka inny los - patrzył na przestraszoną nastolatkę. -Chciałbym zaproponować ci układ.

Och, tak, przechodzimy do sedna. Sama zgodziłabym się na takie coś, a wiedząc, że oni uważają pierwotnych za bogów, mamy stuprocentową szansę, że się zgodzi. A jeśli ktoś nam przeszkodzi, on swoją mocą zabierze ich z tego świata.

- Na czym miałby polegać? - zainteresowana podeszła bliżej nas.

- Ty żyłabyś swoim życiem, my chronilibyśmy cię i twoich bliskich, a w szkole dodatkowo pilnowałaby cię Phoebe.

- A co z Klausem?

- Będziesz przynętą dzięki której Elijah go zabije - odezwałam się.

- Zabijesz go? To najstarszy wampir na świecie.

- Nie powiedziałabym - zaśmiałam się. Finn dalej leży w trumnie, według Klausa, na dnie jakiegoś oceanu. - Co Katherine ci jeszcze powiedziała?

- Mówiła o tym że została wygnana na dwór do Angli, po tym jak urodziła nieślubne dziecko, o relacji z Elijahem i Klausem i o klątwie słońca i księżyca. Opowiadała o tym jak Klaus zamordował całą jej rodzinę. Ostrzegała mnie też przed pierwotnyni i kazała uciekać.

- Gdzie ona jest? - Elijah cały czas słuchał bicia jej serca, tak samo jak ja. Chcieliśmy mieć pewność, że mówi prawdę.

- W grobowcu pod kościołem.

- Co ty na to żeby złożyć jej wizytę? - jego ciemne tęczówki spojrzały na błękitne, należące do mnie.

- Jestem za - uśmiechnęłam się.

- Musicie uważać, jeśli tam wejdziecie to już nie wyjdziecie. Kiedy mnie wypuścicie? Jenna się pewnie martwi.

- Zgadzasz się na naszą propozycję?

- Tak - odpowiedziała.

- Zanim stąd wyjdziesz, przypomnij Salvatorom o tym, że jeśli jeszcze raz ośmielą się nas zaatakować lub przyjdzie im jakiś inny pomysł do głowy to jedyne co będą mogli robić to obserwować nas z drugiego świata - pierwotny ostrzegł, na co serce naszej drogiej Eleny, zaczęło bić szybciej.

- Twój samochód stoi na podjeździe - powiedziałam. -Nie mów nikomu gdzie jesteśmy - spojrzałam na bruneta. -Zapomniałeś o naszej ulubionej części.

- Och, tak. Eleno jeśli złamiesz umowę, to nie Klaus złoży cię w ofierze, tylko ja.

Sobowtór spojrzała na nas przerażona po czym słyszałam jak wybiega z domu. Razem z brunetem spojrzeliśmy na siebie i roześmialiśmy się.

- To co zaplanowałeś dla moich braci? - zapytałam ciekawa. Wolałam wiedzieć wcześniej co ich czeka żebym mogła wpłynąć na niego i  zmienić jego pomysł na taki, aby tyle nie cierpieli.

- Mam ochotę potorturować Damona, a Stefana zostawiłbym na razie w spokoju.

- To dość łagodne rozwiązanie jak na ciebie. Możemy zabrać z ich domu werbenę - wyszłam z pomieszczenia.

Oboje wiemy że to drugie musimy w miarę możliwości zrobić jak najszybciej. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie co mogę im zrobić.

- Musimy zrobić coś z łowcą. O czym myślisz? - szedł obok mnie.

- Myślę, że przydałby nam się i moglibyśmy sprawić że w ich domu zamiast wody z kranów płynęłaby werbena

- Musisz sprawić żeby przeszedł na naszą stronę, wierzę, że uda ci się to z twoim urokiem - położył swoją dużą dłoń na mojej lewej żuchwie, kiedy zatrzymaliśmy się.

W końcu nie mogę nosić rzeczy, w których tutaj przyszłam, bo mi w nich niewygodnie. Kiedy ja ostatni raz nosiłam spodnie?

-Dzisiaj zmusimy Taylera Lockwooda do aktywowania klątwy, ale wcześniej musimy coś załatwić - ściągnął wieszak z przylegającą błękitną sukienką, którą mi podał.

- A co jeśli on kogoś ugryzie po przemianie? Ty przeżyjesz, a jedno ugryzienie mnie zabije.

- Nie martw się, zahipnotyzuję go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro