Love Me On Stage 12
Byliśmy coraz bliżej do naszego comebacku. Z dnia na dzień byłem coraz bardziej zafascynowany tym, że niedługo będziemy występować na scenie a krzyki ARMY będą napawać mnie dobra energią.
Tak naprawdę zostały dwa tygodnie do wydania albumu Love Yoursefl Tear. Czyli drugiej części Love Yoursefl Her. Jestem strasznie podekscytowany w szczególności, że jedną piosenkę napisałem ja sam. Jestem ciekawy jak odbiorą ja nasze fanki. Aktualnie wytwórnia karze nam być cicho i nie odzywać się na Twitterze czy innych portalach społecznościowych do których mamy dostęp i możemy coś wstawiać. Teraz będzie tydzień ciszy.
Aktualnie byłem w salonie z Hoseokiem i graliśmy w jakieś gry. Lubię z nim grać i spędzać czas. Napawa mnie taka dobra energia a jego uśmiech umie zdziałać cuda. Nie licząc oczywiście uśmiechu i ogólnie osoby Jimina.
-Uważaj teraz, bo mogą nas załatwić. - odezwał się Hobi.
-Jasne jasne. Jestem czujny.
Ogólnie gra polegała na tym, że ja i Hoseok'i byliśmy razem w jednej drużynie która mieści 10 osób. Wyruszamy w jakąś misje, która musimy spełnić. Wiadome jest to, że my jesteśmy ci dobrzy a ci drudzy, którzy chcą nas zabić są tymi złymi. No i w sumie na tym to polega. My mamy zabić tych złych i się przed nimi ukrywać. Lubię takie gry chociaz bardziej wolę sportowe.
-Zagrajmy w coś innego - powiedziałem a Hobi przytaknął głowa na znak, że tak. Włączyłem grę w której gra się w kosza. Jestem sobie takim człowieczkiem (przepraszam, ale nie pamiętam jak to się nazywa XD ta gra co się trzyma w dłoniach takie jakby patyki i się ta postać w telewizorze słucha. Boże jaki wstyd że nie pamiętam jak to się nazywa XD przepraszam)
I rzuca się piłką do kosza. Jestem w tą grę najlepszy. Hobi to cienasek i nie potrafi. On w ogóle jest beznadziejny jeżeli chodzi o sport. Często się z niego śmieje.
-Zakladamy się o coś ? - spytałem chłopaka. Miałem już w głowie plan.
-Dawaj. Jeżeli ja wygram będziesz dzielił się ze mną swoim jedzeniem.
-Ejej z nikim się nie dzielę.
-Zakład to zakład. - uśmiechnął się .
-Jeżeli ja wygram śpisz sam w pokoju a Jimin przechodzi do mnie. - wyszczerzylem swoje królicze zęby a chłopak się zaśmiał.
-Stoi.
Zaczęliśmy grać. Mieliśmy zdobyć 100 punktów trafiając do kosza co nie było wcale takie proste jak się wydaje. Czasami ten komputer gry sie zacina bądź nie słucha się moich dłoni i rzuca gdzieś indziej.
Na początku szliśmy łeb w łeb natomiast potem prześcignąłem Hobiego. Potem to on mnie ograł ale i tak na koniec wygrałem ja.
-Dobra, jesteś lepszy.
-Spokojnie Hobi, chcesz chipsy wodorostowe ?
-A masz ? - spojrzał na mnie oczkami zbitego psa.
-Caly zapas. Mogę tobie dać paczkę.
-Pewnie młody. To chodź i mi daj a ja zacznę sobie je jeść.
-Dobra, chodź staruszku.
Wskoczyłem temu staruchowi na plecy i klepnąłem w tyłek żeby zaczął iść na górę do mojego pokoju. Niestety Jimin to zobaczył a jego mina nie była wcale taka przyjemna dla widoku. Był poważny i spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem. Spuściłem głowę w dół i zszedłem z chłopaka. Jimin bacznie mnie obserwował i dołączył do nas. A ja głupi będę z nim dzisiaj spał w pokoju. Cholera.
-O Jiminie. Co robisz ? - spytał Hobi kierując się w stronę mojego pokoju.
-Bylem w kuchni po chrupki. - spojrzał na mnie wzrokiem który wywierał mi dziurę w głowie. Zmieniłem swoje miejsce i zacząłem iść po stronie Hobiego tak aby być dalej od Jimina.
-Kookie ciebie wygrał.
-Co? - zapytał zdziwiony.
-Zalozylismy się, że jak wygra w grę w kosza to idziesz do jego pokoju a ja zostaje sam.
-I Jungkook wygrał? - spojrzał na mnie i oblizał usta. Kurcze boję się.
-Tak. Za to ja dostaje paczkę chipsów wodorostowych.
-Brzmi świetnie. Strasznie chrapiesz Hyung. - zaśmiał się Jimin a Hobi się wkurzył.
-Ej ja nie chrapie.
-Hyung chrapiesz. Jak chodzę spać o 3 w nocy a ty śpisz to okropnie chrapiesz - klepnął chłopaka w plecy dotykając zaraz moich pleców. Spojrzałem na blondyna który szybko zabrał rękę i spojrzał się na mnie znowu tym okropnym wzrokiem. Naprawdę się boje.
Weszliśmy do mojego pokoju a rzuciłem Hobi'emu Hyung'owi paczkę chipsów.
-Dzieki młody. Jimin chodź się pakować.
-Jasne. Idę - blondyn wyszedł z pokoju zostawiając mnie chociaż na chwilę samego. Jak na złość musiał zobaczyć jak klepnąłem Hyunga w tyłek i jak na złość musiałem akurat założyć się o to, że Jimin do mnie przychodzi do pokoju.
Mam pecha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro