9~Light in the tunnel
- Jak się czujesz?- zapytała Emma, siadając naprzeciwko Adama, który coś szkicował.
- Dobrze. Ale to chyba ja powinienem zadać ci to pytanie- wskazał podbródkiem na jej rękę
- Jest dobrze- zapewniła- Nie było Cię dziś w szkole- stwierdziła
- Taa. Rano trochę mnie bolał brzuch, ale łyknąłem jakieś proszki i mi przeszło-poinformował. Brunetka kiwnęła ze zrozumieniem głową- Wiadomo już, co było przyczyną wybuchu?
- Jeszcze nie. Tata dzwonił do nich wczoraj, ale nikt nie odbierał
- Niezbyt profesjonalnie- stwierdził z gorzkim uśmiechem chłopak
- Co rysujesz?- zapytała, zmieniając temat. Szatyn odwrócił w jej stronę blok. Rysunek przedstawiał dwie postacie. Dokładniej dziewczyny. Jedna z nich klęczała z błaganiem w oczach i pojedynczymi łzami spływającymi po pobrudzonych policzkach, a druga stała nad nią, ze zwycięskim uśmiechem, z uniesioną dłonią, w której błyszczał idealnie zaostrzony sztylet. Obie miały blond włosy i ubrane były w niebieskie bluzki. Emma mogła tylko uważać, że dziewczyny są siostrami, a może nawet...
- Kiedy zacząłeś to rysować?- zapytała niespodziewanie, próbując ukryć nutę zdenerwowania w jej głosie.
- Nie wiem, kilka dni temu. Przyśniła mi się taka scena, pewnej nocy. Dwie dziewczyny. Kłócące się o coś. Potem jedna z nich zabija drugą. Jakaś głupota. Ciągle mi się takie śnią- oznajmił widząc minę dziewczyny. Jednak jej to nie uspokoiło
- Czy w tym śnie, te dziewczyny były spokrewnione? No wiesz były siostrami, albo kuzynkami?- zapytała niepewnie, obawiając się odpowiedzi
- Em. One były bliźniaczkami- odparł potwierdzając wszelkie jej dopuszczenia
***
- To miałoby sens- oznajmiła dziewczyna nerwowo krążąc po pokoju Kyle'a- Alison i Clarissa się o coś pokłóciły w noc zabójstwa. Potem Clarissa zabija Alison i zakopuje ją w ogródku. Wszystko składa się w logiczną całość
- To nie ma żadnego sensu. Adamowi to się przyśniło, pragnę przypomnieć. Nie sądzę, aby był jasnowidzem. To nie pieprzone science fiction. Więc przestań się tak podniecać- Kyle usilnie próbował ostudzić jej zapał, ale niezbyt mu się powodziło
- Ale nie wydaje ci się, że to wszystko jest w jakiś pokręcony sposób połączone? Ktoś wysyła mi sms związane z Alison, Clarissa nagle jest w Stanach, a Adamowi śnią się, być może sceny z nocy zabójstwa Alison. Brakuje tylko tego, by ktoś obserwował dom Luke'a
- Właściwie to już się stało- odezwał się Luke, stając w progu drzwi, w towarzystwie nieznanego chłopaka
- Co? Kto to był? Widziałeś coś?- Emma od razu rzuciła się na niego z pytaniami.
- Niewiele. Jedynie ciemną bluzę z kapturem. Ale na pewno była to dziewczyna- oznajmił- Zgubiła to, gdy próbowaliśmy ją z Michelem złapać- rozłożył dłoń ukazując srebrną bransoletkę. Kyle momentalnie podniósł się z łóżka wyrywając mu ją. Obydwoje wraz z Emmą zaczęli się jej przyglądać. Luke usłyszał tylko skrawek rozmowy
Czy to możliwe?... przecież miała ją na sobie...wiem ale może jednak...
- Może, powiecie nam do cholery, czy wiecie czyje to jest?- zapytał zniecierpliwiony Michael. Brunetka westchnęła ciężko, po czym wyznała.
- Należała do Alison. Miała ją na sobie w trumnie- oznajmiła grobowym tonem.
****
Kolejny dzień w Pineville przyniósł niespodziewany deszcz i mocne powiewy wiatru. Emma właśnie skończyła lekcje i przeklinała siebie, że nie wzięła ze sobą parasolki. Otworzyła szklane drzwi i w tym momencie niemal została potrącona przez kierującego autem jej ojca Kyle'a.
- Kto ci dał prawko?- zapytała wzburzona, wsiadając do środka
- Wciąż ciężko mi się przyzwyczaić jeździć po prawej stronie drogi. Więc wybacz mi mój chwilowy brak kompetencji- odparł
- Nieważne. Masz coś?- zapytała zapinając pas
- Jak wychodziłem to nadal szukało sygnału- wyjaśnił, włączając kierunek. Emma poczuła zawód. Chciała, by już było po wszystkim. Chłopak widząc jej minę odezwał się ponownie- Znajdziemy tego, kto Cię prześladuje, zobaczysz
- Mam nadzieję- mruknęła
Kilka minut później, przekraczali próg domu, w którym panowała niezachwiana cisza.
- Dziwne. Samochód Meredith stoi na podjeździe.
- A ja mam to gdzieś. Jesteś głodny? Możemy zamówić pizzę, albo tajskie żarcie
- Nie dzięki- odparł rozglądając się po salonie. Coś mu nie grało. Zanim ojciec dziewczyny użyczył mu auta w domu byli wszyscy domownicy i nie było po nich widać, by się gdzieś wybierali. Emma natomiast przeszła do kuchni i wlała sobie soku.
- To jak? Idziemy sprawdzić jak idzie szukanie?- zaproponowała, a chłopak po chwili zadumy skinął głową. Weszli do tymczasowego pokoju Kyle'a i już od wejścia przywitało ich powiadomienie o powodzeniu operacji. Chłopak od razu podbiegł do komputera i przeczytał zawartość
- Pakuj się- oznajmił- Jedziemy do Nowego Orleanu.
Zjebałam tak bardzo, przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro