7~Loving sisters
KILKA DNI PÓŹNIEJ:
- Nie sądzisz, że odrobinę przesadzasz?- zapytał Adam, następnego dnia odwiedzając dziewczynę w kawiarni.
Emma zgromiła go wzrokiem, energicznie przecierając blat kontuaru. Myślała, że chociaż jej przyjaciel ją zrozumie, ale widać nawet on jest przeciwko niej. Czując po raz kolejny wibracje w kieszeni wyjęła przedmiot i jednym sprawnym ruchem wyłączyła go, z powrotem chowając go do kieszeni.
- Adam. Ta suka ukrywała przed moim ojcem fakt, że ma córkę. Jesteś pewien, że przesadzam?- zapytała dziewczyna.
- No dobra, przyznaję. Jest to trochę pokręcone, ale musiałaś im od razu grozić?- odparł nie ukrywając delikatnego uśmiechu.
- A jak miałam to załatwić? Przyznaje, spanikowałam. Ale postaw się na moim miejscu. Jakbyś zareagował na taką wiadomość?
- Szczerze to nie mam pojęcia- wzruszył ramionami- Czy byłaby może malutka szansa na kolejną kawę?- zapytał zmieniając temat. Emma spojrzała na niego wymownie- Dobra. Tylko spytałem- dodał unosząc ręce w geście kapitulacji.
- Mam już dość siedzenia tutaj- jęknęła
- W sumie twoja zmiana skończyła się dziesięć minut temu- zauważył chłopak, a brunetka wytrzeszczyła oczy.
- I ty dopiero teraz mi o tym mówisz? Co jest do cholery z tobą nie tak?- zapytała oburzona, wręcz zdzierając z siebie bordowy fartuch.
- Nie pytałaś- mruknął, ale dziewczyna już go nie słyszała. Wyszła z zaplecza kilka minut później, już w normalnym stroju.
- Co będziesz teraz robił?- zapytała
- W sumie to nie mam żadnych planów. Co proponujesz?- przepuścił ją w drzwiach i skierowali się w stronę auta. I gdyby nie to, że dziewczynie akurat, by nie wypadły kluczyki z pewnością nie przeżyłaby tego spotkania. Z chwilą, gdy się schyliła po kluczyki auto stojące nieopodal wybuchło odrzucając ją do tyłu na odległość czterech metrów. Upadła na plecy głośno jęcząc z bólu. Wtedy rozległ się głośny dzwonek jej telefonu. Z trudnością wyjęła go z torebki i przeczytała sms
"Przekaż swojemu chłoptasiowi, by przestał szukać. Inaczej nie skończy się TYLKO na aucie - A."
To ostatnie co dziewczyna zapamiętała zanim zrobiło jej się czarno przed oczami i straciła przytomność.
***
Budząc się czuła wszystkie spojrzenia na sobie. Wiedziała, że w sali była cała jej "wesoła" rodzinka, więc miała ochotę ścisnąć mocniej pompkę z lekami, by nie słyszeć tych słodkich słówek skierowanych w jej stronę. Ale niestety było to niewykonalne. Niepewnie otworzyła oczy i pierwsze co zrobiła, to z powrotem je zamknęła od zbyt dużej ilości światła.
- Zgaście światło- poprosiła szeptem i jej prośba od razu została spełniona. Teraz pewniej otworzyła oczy i zobaczyła nachylającego się nad nią jej ojca z troską wymalowaną na twarzy. Skrzywiła się.
- Umyj zęby człowieku. Po twoim oddechu potrafię stwierdzić, że jadłeś pizzę na lunch- mruknęła sennie.
- Tak dobrze, że nic poważnego ci się nie stało- odetchnął.
- Gdzie Adam?- zapytała nagle- Jest cały?
- Tak. Jest jedynie poobijany- przytaknęła Kate.
- Sprowadźcie Luke'a. Jest mi potrzebny- rozkazała podnosząc się do pozycji siedzącej. Wtedy zauważyła, że ma na sobie okropną bladozieloną koszulę, a na jej prawym ręku znajduje się śnieżnobiały gips. Przemilczała tą kwestię.
- Wydaję mi się, że chyba najpierw powinien cię zobaczyć lekarz- zaczęła Meredith, ale Emma jej gwałtownie przerwała
- Jedyną osobą z którą muszę teraz porozmawiać jest Luke, a nie jakiś pieprzony lekarz! Więc, albo zaraz do niego zadzwonicie, albo sama do niego pójdę
- To nie będzie konieczne- odezwał się sam zainteresowany stając w drzwiach- Jestem tutaj
- Zostawcie nas samych- zarządziła dziewczyna. Cała trójka posłusznie opuściła pomieszczenie zostawiając nastolatków samych. Blondyn zamknął drzwi i przysiadł na łóżku.
- Więc dlaczego chciałaś mnie tak szaleńczo widzieć?- rzucił poruszając śmiesznie brwiami
- Cokolwiek robisz przestań szukać. A wie i to, że mam rękę w gipsie nie było przypadkiem. Musiało coś podłożyć do mojego auta, bo chwilę po wypadku dostałam wiadomość. Luke obiecaj, że nie będziesz się zagłębiać w tą sprawę, proszę cię.
- Obiecam tylko wtedy, gdy ty mi obiecasz, że jak tylko wyjdziesz ze szpitala pójdziesz na policję- odparł hardo.
- Nie mogę. Mam za palcami kilka brudów, które nie uszłyby mi na sucho. Nie wspominając o mojej burzliwej przeszłości. Zbyt dużo ryzykuje
- A to nie jest niebezpieczne? Emma pomyślałaś chociaż przez chwilę, że to nie są dziecinne porachunki? Komuś bardzo mocno zalazłaś za skórę i ten ktoś chce cię teraz zabić. To trzeba zgłosić na policje
- Czy w tym wieku policja jest skuteczna? Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Z resztą ta osoba musi mieć naprawdę w...
"- Mam naprawdę dość Clarissy- krzyknęła Alison, wchodząc bez pukania do mojego pokoju
- Co się stało?- zapytałam zmartwiona. Blondynka opadła na łóżko
- Udawała mnie dziś w szkole i przystawiała się do Kyle'a. Czaisz to? Już dawno powinni ją wysłać do psychiatryka, wiele razy powtarzałam to rodzicom.
- Nie sądzisz, że odrobinę przesadzasz?- zapytała niepewnie Emma
- Clarissa to manipulująca dziwka, która w dodatku zaczyna być psychiczna. Poobserwuj ją, a zobaczysz czy czasem nie przesadzam"
Emmę jakby olśniło- Daj mi mój telefon- blondyn zmarszczył brwi nie rozumiejąc
- Po co ci?
- Po prostu go daj- jęknęła zrezygnowana. Luke posłusznie wyjął z szafki przedmiot należący do dziewczyny i podał jej go. Emma szybko wybrała numer Kyle'a. Irlandczyk odebrał po pięciu sygnałach
- To zaczyna podchodzić pod stalking- mruknął sennie
- Och wiem, że marzysz o takim stalkerze- odparła- Słuchaj zdarzył się pewien wypadek..- zaczęła ale chłopak od razu jej przerwał
- Tobie? Jesteś cała?
- Tak Ky. Jestem cała. No może nie do końca, ale to nie jest w tym momencie istotne. Powiedz mi, czy może pamiętasz jak zachowywała się Clarissa, gdy znalazła ciało Alison w ogrodzie?
- No jasne. Najpierw udawała kochającą siostrzyczkę, a potem chodziła cała w skowronkach, co było co najmniej dziwne. A co się stało?
- Mógłbyś ją trochę po szpiegować dla mnie?
- Chciałbym, ale to niemożliwe. Clarissa od kilku tygodni jest w Stanach u jakiegoś swojego wujka. Przechodzi załamanie nerwowe czy coś takiego. Powiesz mi co się stało?
- Wydaje mi się, że to chyba ona wysyła mi sms z pogróżkami- oznajmiła grobowym tonem. W słuchawce zaległa cisza.
- Emma nie będę fatygował Michaela. Wsiadam w pierwszy samolot do Stanów i sam namierzę tą sukę.
- A co z egzaminami?- zapytała
- Jestem już po. Jutro popołudniu powinienem być w USA. Czekaj na mnie na lotnisku- poinformował po czym się rozłączył.
- I co? Załatwiłaś?- zapytał zainteresowany Luke
- Kyle przylatuje jutro- westchnęła- Miejmy nadzieję, ze wyjdzie na nasze
To się narobiło. Emma w szpitalu. Kyle jednak przylatuje do Pineville. A Clarissa prawdopodobnie jest chora psychicznie. No i oczywiście myślicie, że Clarissa rzeczywiście jest A? A może macie własnych faworytów do tego "wyróżnienia"? Zobaczymy co stanie się dalej :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro