Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2~Memories

- Zamierzasz się zapisać do pomponiarek?- drgnęłam słysząc znajomy głos.

- Adam idioto! Wystraszyłeś mnie- uderzyłam do w ramię nie szczędząc sobie siły.

- Sorka. Jak Ci minął pierwszy dzień w starej szkole?- zapytał opierając się o framugę.

- Tak jak zawsze w tej szkole. Nudno. W Dublinie chociaż raz w tygodniu dochodziło do bójek a tu? Nie zauważyłam nawet by ktokolwiek ściągał na dzisiejszej klasówce z biologii. Ta szkoła to totalne dno- mruknęłam opierając się o drzwi.

- Ale nasze wyniki w sporcie się poprawiły- odparł puszczając mi oczko.

- Wielkie wyróżnienie nie ma co- prychnęłam- Kto jest teraz kapitanem pomponiarek?

- Sarah Duanne- odparł wzdychając

- Kto?- zapytałam ponownie ponieważ kompletnie nie kojarzyłam tego nazwiska- To jakaś nowa?

- Też tak myślałem. Pamiętasz jak w pierwszej klasie jakaś dziewczyna cisnęła tacą z lunchem jakiemuś kujonowi bo wylał na jej buty shake'a?- kiwnęłam głową- To właśnie Sarah była tym kujonem

- Z samego dołu na sam szczyt. Kto by pomyślał- zaplotłam ręce na piersiach.

- Z pewnością nie Cece, której odebrano rolę kapitana. Jest wściekła na Sarah, tak mocno, że ostatnio podobno podmieniła jej odżywkę do włosów w szatni. Ale pomyliła szafki i ucierpiała jakaś pływaczka.

- Peszek- rzuciłam odrywając się od drzwi i ruszając naprzód.

- Gdzie idziesz?- zapytał blondyn podbiegając do mnie.

- Jak to gdzie? Na trybuny. Chcę zobaczyć tą maskaradę. W końcu rok temu to ja jej przewodziłam. Chcę wiedzieć czy ta dziewczyna jest warta zagrzewania naszej szkolnej drużyny do zwycięstwa- wyjaśniłam wspinając się po metalowych schodkach i zajmując miejsce w najwyższym rzędzie. Oparłam nogi o ławkę przede mną i z zaciekawieniem obserwowałam jak Sarah wydaje polecenia dziewczynom z drużyny.

- To w Dublinie zmieniłaś styl?- zapytał Adam wskazując na moje podarte ubrania

- Taaa. Trzeba było się wpasować w tłum.

- Fajny. Podoba mi się- pochwalił.

- Mi też- odparłam z rozbawieniem.

***

- Ta dziewczyna nie ma pojęcia o dopingowaniu- skwitowałam gdy opuściliśmy salę gimnastyczną- Jakim cudem została przyjęta do składu? Ta szkoła już do końca obniżyła standardy- dodałam otwierając szafkę i wkładając do niej niepotrzebne już mi książki.

- Co knujesz?- zapytał.

- Nic takiego. Zobaczymy się potem- oznajmiłam z uśmiechem zamykając szafkę.

-Taa- mruknął chłopak ale ja już kierowałam sie w stronę stołówki mając nadzieję, znaleźć tam osobę której szukam.

Przekroczyłam próg i uderzył we mnie odór wysoko tłuszczowych hamburgerów i frytek oraz gwar rozmów. Skierowałam się na prawo, tam gdzie były stoliki popularnych dzieciaków. Jasną głowę Cece widziałam już daleka. Nie witając się z nikim usiadłam obok niej i rzuciłam z prosto z mostu.

- Mam propozycję- blondyna spojrzała w moją stronę i uniosła brew.

- Znamy się?

- Emma Hyland. Możemy pogadać?

- A to ty. Coś się w tobie zmieniło. No więc słucham. Co takiego ważnego masz mi do powiedzenia?- oznajmiła wymachując dziwnie rękoma.

- W cztery oczy- posłałam jej wymowne spojrzenie. Blondynka ciężko westchnęła wstając od stolika. Odeszłyśmy kawałek od jej znajomych.

- No więc słucham- oznajmiła zrezygnowana blondynka.

- Słyszałam, że nie jesteś już kapitanem cheerleaderek

- Taa i? Ta mała suka zniszczyła mi oceny przez co Collins mnie wyrzuciła z drużyny. Wiesz oceny najważniejsze i tak dalej. Przejdziesz do rzeczy czy mam sobie iść?- zapytała

- Interesuje mnie czy nie chciałabyś odzyskać to stanowisko?

- A dlaczego sama nie możesz wrócić do cheerleaderek? W końcu to ty niedawno przewodziłaś drużyną.

- Ponieważ mnie to nie kręci a oddałam pieczę nad drużyną tobie. Ale jak widzę postanowiłaś zignorować ten dar i po prostu się poddać- powiedziałam ostro- W dodatku jakiejś kujonicy, która może spaść ze szczytu na sam dół równie szybko jak się na nim znalazła. Pytanie czy jednak to ma sens? Chcesz być kapitanem czy nie?- zapytałam śledząc reakcję dziewczyny- Chcesz doprowadzić naszą drużynę do zwycięstwa? Chcesz otrzymać dyplom za godne reprezentowanie szkoły?

- Chce- odparła cicho

- Nie usłyszałam

- Chce! Cholernie tego chce.

- Więc dajmy posmakować tej małej kujonicy co oznacza gniew prawdziwych kapitanów- oznajmiłam pełna zapału

- Hej Emma!- odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Luke'a. Zaśmiałam się zwalniając kroku. Cece się zmyła zostawiając mnie z blondynem sam na sam.

- Cześć Lucas. Co tam?- zagadnęłam

- Chciałem odświeżyć tą starą szopę babci i przydałaby mi się pomoc a jako, że też tam przychodzisz oczekuję jej od ciebie- wypalił na co wybuchłam śmiechem.

- Okey. Kiedy mam przyjść?- zapytałam poprawiając ramię plecaka.

- Najlepiej to dziś. Chciałbym dziś zacząć żeby skończyć ją przed urodzinami babci

- Spoko. Przyjdę zaraz po szkole- poinformowałam- Do zobaczenia

- Cześć- pomachałam mu po czym odwróciłam się i zaczęłam kierować się na francuski.

***

- Jestem- oznajmiłam stając za blondynem, który czyścił deski. Blondyn odwrócił się i zmierzył mnie wzrokiem.

- Nie boisz się zniszczyć tych ubrań?- zapytał.

- Bez obaw. W te spodnie już się nie zapinam a bluzkę ukradłam Meredith- oznajmiłam sięgając po papier ścierny. Luke wybuchł śmiechem.

- Wścieknie się jak się dowie- oznajmił.

- A mnie to szczerze nie obchodzi- odparłam słodkim głosikiem.

- Niesamowite- odparł chłopak kręcąc głową.

- Wiem. Więc gdzie zacząć?

- Możesz wziąć się za tamtą ścianę- powiedział. Przytaknęłam i zabrałam się do pracy.

Iiiii mamy już 2! Jak myślicie co knuje Emma?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro