Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10~Complications

NOWY ORLEAN

Miasto jazzu, whisky i pijanego życia. Kiedy Emma i Kyle minęli znak informujący, że wjechali do oto tego miasta, na dworze już zmierzchało. Emma nawet nie zorientowała się, że przez całą drogę ściskała mocno w ręku bransoletkę Alison. Była zbyt zdenerwowana zmierzeniem się ze swoim prześladowcą (nie wiedziała, czy może powiedzieć Clarissą), a upiorne piosenki puszczane w radiu nie ułatwiały jej tego. Kyle, co chwilę spoglądał na swój telefon, sprawdzając czy lokalizacja się nie zmieniła. W końcu zatrzymali się w jakiejś uliczce, gdzie trwała jakaś parada.

- To Nowy Orlean. Takie parady są tu co drugi dzień- odezwał się chłopak.

Wysiedli z auta i skierowali się do pobliskiego baru. Emma rozglądała się dookoła, poprawiając wciąż opadający rękaw . Nowy Orlean miał coś w sobie, co dziewczynę przerażało. Nie wiedziała co. Może to pijani ludzie, wylewający się tłumem z barów, z ledwością trzymając się na dwóch nogach, czy może sfera tajemniczości krążąca nad tym miastem. Kyle otworzył przed nią drzwi i przepuścił ją w progu.

- To na pewno tutaj?- zapytała, widząc kilkoro ludzi siedzących przy stolikach, bądź barze.

- Tak. Sygnał pochodzi stąd- odparł chłopak spoglądając na telefon- To musi być tutaj

- Ale nie widzę nigdzie Clarissy. Teraz mam pewne wątpliwości do tego, czy to ona jest A- mruknęła

- Pewności nigdy nie mieliśmy. Chodź zapytamy się barmanki, czy ją widziała- pociągnął ją w stronę baru.

Przywitał się ze stojącą za barem dziewczyną i przeszedł do konkretów

- Tak widziałam tą dziewczynę. Wyszła stąd kilka minut temu, ale zostawiła torebkę więc wróci. Poczekajcie, a może wam się pofarci. Coś podać?

- A co macie do jedzenia?- zapytała zrezygnowana

- Wszelkiego rodzaju fast foody- odparła barmanka, wycierając szklankę

- Więc poproszę frytki- odparła Emma, siadając na jednym ze stołków.

- Ja dziękuje- dodał Kyle, zajmując miejsce obok przyjaciółki

Kilka godzin później Emma spojrzała na zegarek i westchnęła. Siedzieli już tu od ponad półtora godziny, a Clarissa się nie pojawiła. W dodatku Kyle wydał się być zainteresowany brązowowłosą barmanką, której imię zaczynało się jakoś na C

- Musze się przewietrzyć. Jakby Clarissa się pojawiła, dzwoń- poinformowała wstając ze stołka. Kyle, aby coś burknął w odpowiedzi.

Emma wydostała się z baru i zaczęła kierować się w nieznanym kierunku. I dokładnie w tym momencie tuż przednią pojawiła się Clarissa.

- Słyszałam, że mnie szukałaś- oznajmiła- To źle. Dla ciebie- dodała, a brunetka poczuła mocne uderzenie w kark, a potem ciemność

***

Obudziła się w jakimś obcym pomieszczeniu. Ktoś usilnie próbował go przekształcić na prowizoryczny pokój, ale bądźmy szczerzy. Niezbyt mu to wyszło. Emma gwałtownie podniosła się ze zniszczonego łóżka i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zbutwiała i zakurzona zielonobrązowa tapeta odrywała się w pewnych miejscach. Pod zakratowanym oknem stał mały stolik z białym, składanym krzesłem. Pod ścianą naprzeciwko łóżka stała niewielka komoda, a na niej wazon z ususzonymi kwiatami. Emmę ogarnął lęk. Wiedziała, że Clarissa jest szalona, ale nie sądziła, że będzie zdolna do porwania. Ześlizgnęła się z łóżka i podeszła do drzwi. Chwyciła za klamkę i niemal pisnęła z radości, gdy drzwi się otworzyły. Jednak jej zapał został szybko ostudzony, bo przed nią nagle pojawiła się wysoka brunetka.

- Witaj Emmo. Wybierasz się gdzieś?- zapytała z złośliwym uśmiechem.

Emma zacisnęła zęby ze złości. A było tak blisko. Nie miała zamiaru się bić tym bardziej, że miała złamaną rękę przez co nieznajoma dziewczyna miała nad nią przewagę. Zapytała tylko

- Kim jesteś?- brunetka posłała jej płytki uśmiech.

- Znajomą znajomego. Nikim istotnym- wzruszyła ramionami.

- Gdzie ja jestem?- ponowiła pytanie

- Gdzieś pomiędzy czymś, a niczym- odparła dziewczyna- Musimy iść

- Gdzie? Gdzie mnie zabierasz?- zapytała lekko zdezorientowana Emma.

- Czy ty musisz zadawać tyle pytań?- warknęła nieznajoma, chwytając Emmę mocno za łokieć i prowadząc ją w nieznanym dziewczynie kierunku.

- Gdzie jest Clarissa? To ona jest odpowiedzialna za to całe gówno?- zapytała

- Clarissa? Clarissa jest tylko pionkiem. Nikim ważnym. Jej jedynym zadaniem było sprowadzenie cię tutaj- poinformowała dziewczyna.

- Gdzie jest mój telefon?- zapytała nagle Emma- Oddaj mój telefon!

- A właśnie. Masz strasznie upierdliwych przyjaciół. Ponad sto nieodebranych połączeń w ciągu ostatnich czterech godzin. Nużące i wkurzające. Chociaż ten Australijczyk jest niczego sobie. Przyda mu się jakieś pocieszenie kiedy znikniesz tak samo jak twoja przyjaciółeczka

- To wy zabiliście Alison? Dlaczego?- nieznajoma wywróciła oczami, wpychając ją do auta

- Zadajesz na prawdę zbyt dużo pytań, Słońce- mruknęła zatrzaskując drzwi i po chwili usiadła za kierownicę.



Komentujcie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro