Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

każdy sekret kiedyś wyjdzie na jaw

Kiedy dźwięk budziku rozniósł się po pomieszczeniu, Taehyung miał ochotę rzucić nim z całej siły o jedną ze ścian. Ostatecznie jednak jedynie uderzył w niego dłonią, chowając swoją głowę pod pościel, z nadzieją, że jego rodzice są już w pracy i nikt nie będzie kazał mu wstać. Przecież jeżeli pójdzie na drugą lekcję, nic się nie stanie, a wychowawcy powiedziałby o problemach z budzikiem, czy coś takiego. Niestety jego nadzieje zniknęły, wraz z dźwiękiem otwieranych drzwi.

Nie zamierzał ruszać się z miejsca od razu, chcąc ewentualnie wynegocjować dodatkowy czas na bezczynne leżenie w łóżku. Jednak ku jego zaskoczeniu nikt nie zaczął na niego krzyczeć, wołając, aby ruszył swoje cztery litery. Zamiast tego poczuł jak materac ugina się obok pod wpływem nacisku jakiegoś ciała na nie.

Mimo iż był schowany pod pościelą, czuł na sobie wzrok osoby, jaka pojawiła się w jego sypialni. Wahał się jeszcze przez krótką chwilę, ostatecznie uchylając kawałek kołdry, aby zobaczyć, kto postanowił jednak zagonić go do szkoły. Zdecydowanie nie spodziewał się zobaczyć przed sobą czarnowłosego chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy, leżącego zaraz obok niego.

Kim bez zawahanie zrzucił z siebie resztę materiału, szybkim ruchem przysuwając się do starszego o parę miesięcy chłopaka, wtulając mocno w jego klatkę piersiową. Uśmiechnął się szeroko, czując jego mocne perfumy, drażniące delikatnie nozdrza blondyna. Był wręcz pewien, że w pomieszczeniu pojawiła się jego rodzicielka z zamiarem zrzucenia go z łóżka, ale zdecydowanie bardziej ucieszył się na widok Mina, niż własnej matki.

— Kochanie, wstawaj, bo znowu się spóźnisz, a wtedy twój ojciec zrzuci całą winę na mnie — szepnął cicho, składając krótki pocałunek na czole chłopaka.

Yoongi był dosyć specyficzną osobą, którą nie każdy potrafił rozgryźć. W murach szkoły uchodził za tego dzieciaka, jaki rozkochuje w sobie wszystkie dziewczyny, aby następnie łamać im serca. Wszystko przez to, że zwyczajnie kochał czarny kolor, przez co również ubierał się głównie w takie ubrania. Palił papierosy za szkołą i chodził w skórzanych kurtkach, stając się przez przypadek tym złym chłopcem.

Tylko jedno zdecydowanie się zgadzało — Min przyciągał do siebie ludzi, niczym magnez. Było w nim coś, co jak już złapało człowieka, za żadne skarby nie chciało puścić. Połowa dziewczyn ze szkoły przechodziła zawał serca, kiedy ten tylko spojrzał w ich stronę, w rzeczywistości nawet nie zwracając na nie uwagi. Tak naprawdę nikt nie znał prawdziwego oblicza złego chłopca.

Taehyung również należał do osób, które Yoongi zwyczajnie okropnie fascynował. Był czarujący, przystojny i miał strasznie uroczy uśmiech, przez jaki Kim dostawał palpitacji serca. Mimo opinii, jaką posiadał, blondyn nie potrafił trzymać się od niego z daleka, a wszystko zaczęło się przez głupi projekt na biologię. W momencie, w którym nauczyciel wyznaczył ich razem do pary, nie wiedział, co powinien powiedzieć, ani czy się bać. Okazało się jednak, że później dziękował mężczyźnie za taki dobór pary.

Kiedy blondyn pierwszy raz przyszedł do domu Mina, wręcz trząsł się ze strachu przed tym jak to wszystko będzie wyglądać. Szybko okazało się, że Yoongi to jedna z najmilszych osób, jakie kiedykolwiek spotkał, a jego magiczne spojrzenie zaczarowało go wręcz od razu, chociaż sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać. Wszystko rozkręciło się jednak trochę później, na imprezie u starszego, gdy oboje przez przypadek zatrzasnęli się w pokoju.

Blondyn zaczynał panikować przez fakt, że jego komórka się rozładowała, a Yoongi swoją zostawił gdzieś w salonie. Gdy był już na skraju płaczu, starszy chłopak złapał go za rękę, poprowadził w stronę łóżka i posadził na swoich kolanach, przytulając Kima do swojego ciała. Żaden z nich nie wiedział, ile razem byli tam zamknięci, ale kiedy rodzice Mina otworzyli drzwi, oni spali już przytuleni do siebie. Następnego dnia czarnowłosy tak po prostu zaprosił go na randkę i wszystko się zaczęło.

Niestety mimo chęci oraz uczucia, jakie rodziło się w nich z dnia na dzień, wciąż musieli pozostać sekretem, jednak nie z własnej woli. Szkoła, do jakiej uczęszczali zdecydowanie nie należała do najbardziej tolerancyjnych, a każdy, kto otwarcie przyznał się do innej orientacji, niż hetero, był wręcz szykanowany. Yoongi nie martwił się o siebie, bo dałby sobie radę, ale młodszy chłopak był zdecydowanie bardziej wrażliwy i przechodziłby przez całą tą sytuację z wielkim trudem.

Dlatego na przerwach rozmawiali i zachowywali się jak zwykli przyjaciele, nie zwracając na siebie uwagi społeczeństwa. Natomiast każdego dnia podczas długiej przerwy, spotykali się w środkowej kabinie we wnętrzu męskiej toalety, gdzie nie musieli się hamować. Za zamkniętymi drzwiami Kim nie bał się usiąść swojemu chłopakowi na kolanach, ani pocałować go, mimo niezbyt przyjemnej scenerii. To odrzucające pomieszczenie stało się ich miejscem, gdzie mogli być po prostu sobą.

— Nie chcę iść do szkoły, tam jest nudno — odpowiedział, trochę zaspanym głosem, zarzucając swoją nogę na biodro Mina.

Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie, kładąc jedną ze swoich dłoni na głowę Taehyunga, aby móc bawić się jego miękkimi włosami. Chłopak nigdy nie przepadał za chodzeniem do szkoły i wiedzieli o tym wszyscy wokół, ale niestety to było jego obowiązkiem, którego Yoongi starał się dopilnować najlepiej, jak tylko potrafi. W końcu kiedy jego chłopak opuszczał jakiś dzień lekcji, ojciec Kima natychmiast rzucał oskarżenia na niego, a on nigdy nie wiedział, w jaki sposób powinien się obronić.

— Jak teraz wstaniesz to później zabiorę cię gdzieś na jakieś lody, czy coś. Co ty na to? — zaproponował, doskonale wiedząc, że taka wiadomość ruszy młodszego.

Oczywiście nie mylił się, bo blondyn już po chwili podniósł swoją głowę z jego klatki piersiowej, aby spojrzeć mu prosto w oczy z błyskiem w swoich tęczówkach. W tamtym momencie czarnowłosy był już pewien, że przekonał swojego promyczka do ruszenia tyłka z wygodnego materaca.

— Ale będą truskawkowe? — zapytał, unosząc jedną brew i wywołując tym samym lekki uśmiech na twarzy partnera.

— Kupię ci wszystkie smaki lodów, jakie tylko sobie zażyczysz, słoneczko — odparł, po chwili składając przelotny pocałunek na czubku noska blondyna.

Chłopak uśmiechnął się szeroko i wręcz przeskoczył przez ciało swojego partnera, od razu ruszając w stronę łazienki, aby zaliczyć poranną toaletę. W tym czasie jego równieśnik położył się na plecach, wpatrując bez celu w sufit, czekając na to, aż tamten będzie gotowy. Oczywiście cały zapał Kima ostygnął po krótkiej chwili, przez co Yoongi zdążył przymknąć swoje powieki w oczekiwaniu na pojawienie się blondyna.

Kiedy po paru minutach usłyszał wreszcie dźwięk zbliżających się kroków, otworzył oczy, ale nie zdążył zareagować w odpowiednim czasie. Taehyung szybkim ruchem usiadł okrakiem na jego biodrach, łapiąc go za nadgarstki, aby umiejscowić je nad głową trochę niższego dziewiętnastolatka. Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie, badając wzrokiem skupioną twarz Kima, znajdującą się naprzeciwko tej jego.

Blondyn nie powiedział kompletnie nic, zamiast tego składając na jego wargach szybki pocałunek, natychmiastowo zaskakując z ciała swojego hyunga i łapiąc go za rękę. Chwycił jedynie torbę, leżącą obok swojego biurka i ruszyli do wyjścia z domu w celu udania się do tej koszmarnej placówki, zwanej również szkołą.

Według nich obu wychodzenie do domu oraz wracanie do niego należało do najbardziej przyjemnych części dnia. Samo siedzenie praktycznie bezczynnie w szkole o słuchanie o rzeczach, które być może nigdy w życiu do niczego im nie przydadzą, wcale nie było ciekawe. Jednak rozmawianie w trakcie drogi i nie przejmowanie się otoczeniem było o wiele ciekawsze.

Tym razem Yoongi również przełożył torbę przez ramię i tak po prostu chwycił dłoń trochę młodszego chłopaka, wywołując tym samym szeroki uśmiech na jego twarzy. Czarnowłosy uwielbiał łapać go za rękę, ale niestety mógł to robić tylko w domu, kiedy nikt ich nie widział, albo na ulicach, gdzie nie było nikogo z ich szkoły. Wtedy czuli się swobodnie.

Gdyby Min spróbował złączyć ich palce w szkole, blondyn prawdopodobnie zwyczajnie odsunąłby go od siebie i starszy doskonale o tym wiedział. Towarzystwo, w jakim byli zmuszeni się obracać zwyczajnie sprawiłoby, że żaden z nich nie chciałby już stawić nogi w szkole. Nie ważne, ile razy Yoongi tłumaczył, że obroniłby chłopaka przed każdym złym komentarzem, on za bardzo się bał. Po prostu nie chciał wszystkiego ryzykować.

Kiedy tylko zbliżali się do placówki, oboje wkładali swoje dłonie do kieszeni spodni, udawając, że rozmawiają na normalne tematy. Wszyscy ich znajomi doskonale wiedzieli, że przychodzą na lekcje razem, nie ważne, czy zaczynają o tej samej godzinie, czy nie. Zazwyczaj to Min czekał w bibliotece na swoją godzinę, pojawiające się w szkole wcześniej tylko dlatego, aby dopilnować, że młodszy naprawdę dotarł do odpowiedniej klasy. Czasami czekał nawet z nim na dzwonek, nie chcąc zostawiać go zbyt szybko, ale według innych byli po prostu przyjaciółmi.

Chodzili do jednej klasy, jednak rozszerzali inne przedmioty, przez co Yoongi nie zawsze mógł być obok swojego chłopaka. On postanowił lepiej poznać biologię, podczas gdy Taehyung wybrał angielski, uznając ostatecznie, że z tego jest w miarę dobry w porównaniu do reszty, czego Min nie mógł powiedzieć o sobie. Dlatego momentami musieli się rozstać na jedną, albo dwie godziny i poczekać na przedmiot, na którym wreszcie będą mogli znajdować się w jednej klasie.

Tamtego dnia czarnowłosy również był zmuszony iść do biblioteki, podczas gdy Taehyung usiadł na parapecie w korytarzu, machając nogami w przód i tył. Chciał już mieć ten dzień za sobą, bo jakoś dziwnie czuł, że zwyczajnie nie będzie on dosyć przyjemny, mimo iż Min zaproponował krótką wycieczkę na lody, jakie uwielbiał.

Siedział tak sam aż do momentu, w którym na korytarzu szkolnym rozbrzmiał dzwonek, a drzwi do odpowiedniej klasy się otworzyły. Usiadł w ostatniej ławce, chcąc przetrwać angielski w cichy i w miarę możliwości uniknąć pytania, co zdecydowanie nie zakończyłoby się dobrą oceną.

Blondyn miał tylko jeden cel, jakim było przetrwać do chwili, w której ponownie usłyszy dzwonek, oznaczający przerwę. Zazwyczaj jego miejsce zapewniało mu kompletne odizolowanie od reszty, ale niestety czasami zdawało się, że nauczycielka zwracała uwagę również na niego, często każąc mu się wreszcie wziąć do roboty.

W momencie, w jakim na miejscu obok niego usiadła Jiyeon, kojarzona przez wszystkich jako ta pusta laska, zwracająca uwagę tylko na ładnych chłopców, Kim stracił nadzieję na dobry dzień. Od jakiegoś czasu widział już jak dziewczyna bezczelnie się na niego patrzyła, albo starała zaczepić na korytarzu, ale do tej pory zwyczajnie ją ignorował. Niestety teraz nie miał wyjścia i musiał po prostu siedzieć obok i udawać, że również nie rusza go jej obecność.

Z początku było łatwo, blondyn zwyczajnie odwrócił głowę w stronę okna, obserwując szkolnego woźnego, dopatrującego trawnik na zewnątrz. Szatynka wydawała się też mieć gdzieś jego obecność, skupiając się na lekcji, jednak niestety nie trwało to długo, bo w końcu postanowiła się do niego odezwać.

— Taehyung, co robisz po szkole? — zapytała, trącając chłopaka delikatnie swoim kolanem w udo.

Kim naprawdę nie miał ochoty zamieniać z nią ani jednego słowa, a już na pewno zdradzać swoich prawdziwych planów co do popołudnia. Najchętniej podpiłowałby jej jedną nogę od krzesła, aby przypadkiem wylądowała tym swoim opuchniętym tyłkiem na zimnej podłodze. To nie tak, że miał problem ze wszystkimi kobietami, ale ta jedna była zdecydowanie najgorsza z nich wszystkich.

— Nie twoja sprawa — odpowiedział chłodnym tonem, nawet nie odwracając się w jej stronę.

Niestety Jiyeon nie zamierzała tak łatwo zrezygnować z ofiary, jaką sobie wypatrzyła. Oczywiście Kim nie wiedział jeszcze o prawdziwych intencjach dziewczyny, które miały popsuć mu humor na dłuższy czas.

— Trudno, najwyżej Yoori będzie dzisiaj sama — powiedziała, wprawiając blondyna w lekkie zakłopotanie. — Wiesz może coś o tym, czy Yoongi jest dzisiaj zajęty? Chciałabym wyrwać się gdzieś z nim po szkole, a ty jesteś jego najlepszym przyjacielem.

— Raczej nie będzie chciał nigdzie z tobą iść — rzucił, mając nadzieję, że tyle wystarczy, aby dziewczyna po prostu zostawiła ten temat w spokoju.

Przez chwilę między nimi naprawdę zapadła cisza, a Kim mógł się ponownie skupić na podziwianiu krajobrazu za oknem, ale była szatynka najwidoczniej nie zamierzała odpuścić. Zaraz po skończeniu swojego zadania w zeszycie, ponownie odwróciła się w jego stronę, tym razem wręcz kopiąc jego łydkę. Tym razem blondyn spojrzał na nią z zaciśniętymi pięściami oraz wyraźnym wkurzeniem wypisanym w oczach.

— Ups, za mocno? — odparła, łapiąc się teatralnie za miejsce, w jakim zazwyczaj znajduje się serce. — Nie rozumiem, czemu Yoongi nie chciałby spędzić ze mną trochę więcej czasu. Z tego, co wiem nie ma teraz nikogo i przydałaby mu się jakaś odskocznia od rzeczywistości.

W tym momencie Taehyung miał wrażenie, że po prostu zwymiotuje resztki wczorajszej kolacji na własną ławkę. Jasne, wiedział, że większość dziewczyn ze szkoły leci na Mina głównie przez to, jaką opinie sobie wyrobił wśród innych. Mimo wszystko, nie mógł słuchać o tym, jak bardzo którakolwiek chciałaby się z nim umówić, bo Yoongi był tylko i wyłącznie jego, czego nie mógł nikomu pokazać.

Oczywiście, opinia społeczeństwa w ich przypadku była bardzo ważna, ponieważ nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, co naprawdę jest między nimi. Byli sekretem, jaki nie mógł wyjść na jaw i czasami nawet żyli pogodzeni z tym faktem. Jednak za każdym razem, gdy jakaś dziewczyna chciała się zbliżyć do któregokolwiek z nich, ten drugi dostawał wręcz szału, chcąc odgonić ją jak najdalej od swojego partnera.

— Odczep się od niego, nie jest zainteresowany takimi pustakami, jak ty — odpowiedział po chwili, uśmiechając się w jej stronę z widoczną kpiną na twarzy.

— A ty co, zazdrosny? Łazisz za nim wszędzie, do łóżka mu nie wskoczysz, chodźby nie wiem co. Myślisz, że nikt nie widzi jak się na niego gapisz z tym swoim głupim uśmieszkiem? — rzuciła, a serce blondyna chwilowo zastygło w bezruchu. — On w odróżnieniu do ciebie jest prawdziwym facetem. Jesteś jego przyjacielem, nie chłopakiem i raczej na to nie licz. Yoongiego stać na o wiele lepszy model.

Taehyung zacisnął mocno swoje dłonie w pięści i już miał otworzyć buzię, aby cokolwiek jej odpowiedzieć, kiedy dzwonek postanowił wreszcie zakończyć lekcję. Posłał jej więc jedynie piorunujące spojrzenie i schował do torby rzeczy, których i tak nie używał praktycznie wcale.

Dziewczyna jako pierwsza opuściła klasę, ruszając nienaturalnie swoimi biodrami na obie strony, odpychając tym samym blondyna coraz bardziej od siebie. Nie wiedział, skąd biorą się takie paszczury, ale zdecydowanie nie było to przyjemne miejsce. Ten, kto postanowił stworzyć taki gatunek, zdecydowanie popełnił błąd.

Opuścił pomieszczenie jako ostatni, idąc ze spuszczoną głową, aby na pewno uniknąć spojrzenia nauczycielki, oraz jakiejkolwiek uwagi co do ciszy z jego strony. Podniósł głowę dopiero wtedy, gdy jego nogi przekroczyły już próg klasy, wystawiając jego ciało na korytarz. Wystarczyła krótka sekunda, aby zwyczajnie tego pożałował, mając ochotę zakopać się pod ziemię.

Najwidoczniej czarnowłosy postanowił podejść pod jego klasę, ale przypadkiem Jiyeon postanowiła dopiąć swego i podejść do chłopaka jeszcze zanim Kim wyszedł z sali. Już z tej perspektywy wyraźnie widział, że dziewczyna stara się go poderwać, trzymając dłoń na ramieniu Mina, uśmiechając się do niego w sposób, jaki miał przypominać ten uroczy. Nie zamierzał im jednak przeszkadzać, dlatego po prostu poprawił torbę na swoim ramieniu i ruszył pod klasę, w jakiej tym razem mieli mieć zajęcia w pełnym składzie.

Bycie z Yoongim miało swoje plusy, ale niestety pojawiały się również minusy. Jednym z nich było to, że nikt nie wiedział, że chłopak tak naprawdę jest już zajęty i nikt nie ma prawa się do niego zbliżać. Przez to Taehyung musiał się zmagać z wieloma adoratorkami własnego partnera, które zawsze były odrzucane. W jego odczuciu nie było mimo wszystko nic dziwnego, że czuje się trochę zagrożony. Przecież czarnowłosy naprawdę był przystojny i w jego przypadku zapach mietowych papierosów przyciągał, zamiast odpędzać kobiety.

Dla niego to nie było w porządku, zwłaszcza, że za nim nikt się nie uganiał, a on sam pozostawał w cieniu starszego. Nie zauważali go, bo nie chodził w czerni z łańcuchami przyczepionymi do spodni. Kiedy Min pokochał w nim tą normalność i delikatność, reszta zwyczajnie uważała go za kogoś, na kogo nie warto patrzeć przez dłuższy czas. Prowadzili zdecydowanie nierówną grę.

Gdy blondyn w końcu znalazł się pod drzwiami z odpowiednim numerkiem, usiadł jak zwykle na parapecie, spuszczając wzrok na swoje własne buty. Nie chciał się do tego przyznać, ale słowa Jiyeon jakoś dziwnie w niego trafiły, chociaż tak bardzo starał się wcale nimi nie przejmować. W rzeczywistości dziewczyna po prostu trafiła w jego słaby punkt, sugerując mu z łatwością, że Min prędzej wybrałby ją, niż jego.

Tak zabłądził w swoich własnych przemyśleniach, że nawet nie zauważył, w której chwili jego równieśnik znalazł się również pod drzwiami od sali, stając obok niego. Zwrócił uwagę na jego obecność dopiero wtedy, gdy ten postanowił przeczochrać dłonią jego jasne włosy, uśmiechając się przy tym delikatnie.

— Hej, czemu tak szybko poszedłeś, czekałem na ciebie, nie widziałeś? — zapytał, zajmując miejsce obok trochę młodszego chłopaka na tym samym parapecie.

— Widziałem, ale miałeś towarzystwo i nie chciałem ci przeszkadzać — odpowiedział szeptem, wciąż wpatrując się we własne buty. — Gdzie cię zaprosiła? No wiesz, możemy zawsze iść na lody innym razem.

Czarnowłosy uniósł delikatnie jedną brew do góry, kompletnie nie rozumiejąc, o co chodzi Kimowi. Przecież nie było go razem z nim w klasie i nie wiedział o słowach, jakie dziewczyna wypowiedziała w jego stronę. Może gdyby tylko chłopak spojrzał na niego, zobaczyłby cokolwiek w jego oczach, ale ten najwidoczniej nie zamierzał tego uczynić.

— Przecież oboje doskonale wiemy, że czegokolwiek by mi nie zaproponowała, nie zgodziłbym się — odpowiedział, patrząc z boku na profil wyraźnie niezadowolonego blondyna. — Nie gadaj takich głupot, nigdy nie zrezygnowałbym z ciebie dla jakiejś córki betoniarki.

— Mhm — mruknął, zeskakując po chwili z swojego dotychczasowego siedzenia, aby potem ustać naprzeciwko czarnowłosego, wciąż jednak na niego nie patrząc. — Jak wolisz się spotkać z kimś innym, nie patrz na mnie, przecież musisz zachować pozory.

Po tych słowach Min również zszedł z parapetu, stając nogami na podłodze, przez co różnica ich wzrostu stała się raczej widoczna. Normalnie nie przeszkadzało mu to, że to o parę miesięcy młodszy chłopak patrzy na niego z góry, ale w tamtym momencie czuł się dziwnie mały. W tej jednej chwili zwyczajnie chociaż przez chwilę chciałby ukazać wyższość, jakiej niestety nie posiadał.

— Taehyung, o czym ty w ogóle do mnie mówisz? — zapytał, zakładając ręce na piersi.

— No wiesz, tyle dziewczyn już chciało się z tobą umówić, a ty im ciągle odmawiasz. Może w końcu powinieneś spróbować, bo jeszcze ze złego chłopczyka staniesz się jebanym pedałem, a tego przecież nie chcesz, mam rację? Nie bez powodu chowamy się po jebanych kiblach, w których jebie gównem — wyrzucił z siebie, wreszcie podnosząc spojrzenie na Mina.

— Wstałeś lewą nogą z ławki, czy co? Skąd ci się coś takiego nagle wzięło? Nie idę nigdzie z żadną pustą laską, tylko zostaję z tobą i pójdziemy na te pieprzone lody — odparł, na co blondyn zareagował cichym prychnięciem.

— Chyba ochota mi już przeszła, ale może zabierzesz Jiyeon, zdecydowanie się ucieszy — rzucił, klepiąc starszego po ramieniu, po czym tak po prostu się odwrócił.

Min zdezorientowany obserwował jak postać wyższego oddala się w stronę drzwi do sali, przy których następnie ustał, zakładając kaptur swojej szarej bluzy na głowę. Z początku miał ochotę do niego podejść i wyjaśnić, o co mogło mu chodzić, ale ostatecznie postanowił przemilczeć sprawę. W końcu skoro to on zawsze musiał wyciągać rękę jako pierwszy, raz może tego nie zrobić, nic się nie stanie.

Dlatego ostatecznie żaden z nich się nie odzywał, bez słowa siadając we wspólnej ławce i nie zwracając na siebie uwagi. Gdyby ktokolwiek znalazł się obok nich, bez problemu wyczułby napięcie, jakie wisiało pomiędzy nimi w powietrzu. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że można było ciąć je nożem i wcale by się nie pomylił. Po raz pierwszy żaden z nich nie odwracał się w kółko w stronę drugiego, ani nie pisał nic na kartce. Siedzieli tam, jakby drugie krzesło było zwyczajnie puste.

Czarnowłosy nie miał pojęcia, co tak bardzo ruszyło Kima, skoro doskonale wiedział, że nie zostawi to dla pierwszej lepszej dziewczyny ze sztucznymi ustami. O wiele bardziej wołał wieczorami bawić się włosami swojego chłopaka i przytulać go do siebie. Nie był zainteresowany nikim i był pewien co do stabilności swoich uczuć, a młodszy zazwyczaj również nie miał żadnych wątpliwości. Dlatego nie rozumiał, co stało się tym razem, skoro tak bardzo ruszyła go krótka rozmowa z tą laską.

Blondyn przez całą lekcję znowu patrzył się za okno z zaciśniętymi wargami oraz rękoma założonymi na piersi. Za wszelką cenę chciał pokazać swojemu partnerowi, że jest na niego obrażony, chociaż momentami sam nie do końca wiedział, czemu akurat Min miał na tym cierpieć. Teoretycznie nie było w tym jego winy, ale z drugiej strony jednak potrafił ją zauważyć. Nie rozumiał samego siebie, lecz potrzeba pokazania chłopakowi, jak bardzo nie podobają mu się chwile, w których inne dziewczyny go podrywają była silniejsza.

Kiedy wreszcie dzwonek zadzwonił, Taehyung wyszedł z klasy jako pierwszy, wymijając nawet Yoongiego, jaki przecież siedział od zewnętrznej strony ławki. Ruszył prosto do męskiej toalety, doskonale wiedząc, że właśnie teraz jest długa przerwa i mają się w niej spotkać, tak jak codziennie. Bez zastanowienia zamknął się w środkowej kabinie, siadając na zamkniętej klapie sedesu, ukrywając swoją twarz w dłoniach.

Nienawidził tego, w jakich warunkach musieli się widywać, aby nikt nie patrzył na nich krzywo, ale nie był w stanie nic z tym zrobić. Żyli w otoczeniu wielkich homofobów, a on po prostu nie chciał przechodzić przez szereg prześladowań. Mimo iż momentami był gotowy zaryzykować wszystko, zazwyczaj w miarę szybko uświadamiał sobie, co byłoby potem — prawdziwy koszmar.

Męska toaleta była najlepszym wyjściem, bo pomimo wiecznego smrodu, praktycznie nikt do niej nie przychodził. Nauczyciele nawet bali się zajrzeć do środka i Taehyung czasami miał wrażenie, że nawet sprzątaczki uważały to miejsce za jakiś dziwny punkt jakiegoś kultu.

Tym razem jednak niezbyt zwracał uwagę na to, co go otacza, starając się ułożyć sobie to wszystko w głowie. Wiedział, że Yoongi z pewnością będzie chciał wiedzieć o tym, co dokładnie go ugryzło. Ale co on miał mu powiedzieć? Przecież nie przyzna się tak po prostu do zazdrości o wszystkie dziewczyny, jakie ich otaczają. Nie może powiedzieć jak bardzo chciałby pokazać całej szkole, do kogo należy Min oraz zabronić reszcie się do niego zbliżać.

Min miał swoją reputację i jego styl ubierania pomagał mu ją utrzymać. Uchodził za najfajniejszego chłopaka w szkole, a gdyby Kim powiedział cokolwiek o ich związku, pewnie całe to dobre imię natychmiast by przepadło. Nie chciał, żeby przez niego, jego partner przestał być zapraszany na wszystkie imprezy oraz wszechobecnie lubiany. Zwyczajnie nie miał serca mu tego odebrać.

Nie wiedział, jak długo siedział w kabinie, jednak zaniepokoiło go to, że wciąż nikt nie pukał do drzwi. Zazwyczaj starszy przychodził jakąś minutę, albo dwie po nim, ale gdy spojrzał na godzinę w swoim telefonie, okazało się, że siedzi samotnie już połowę długiej przerwy. Niemożliwym było, żeby była kolejka, albo jakikolwiek świadek, dlatego zerwał się z siedzenia i otworzył drzwi, aby wyjść na zewnątrz. Nikogo nie było.

Schował telefon do kieszeni i zarzucił swoją torbę na ramię, kierując się do wyjścia z pomieszczenia. Do tej pory jeszcze żadnemu z nich nie zdarzyło się opuścić spotkania, dlatego chłopak trochę się zmartwił nieobecnością swojego partnera i postanowił go poszukać.

Zaczął od klasy, w jakiej mieli mieć teraz lekcję, bo być może Min po prostu postanowił poczekać na dzwonek. Niestety tam również go nie było. Wtedy Kim rozpoczął swoją małą wycieczkę po całej szkole, mając nadzieję, że wreszcie znajdzie czarnowłosego.

Zrobiło mu się strasznie przykro przez to, że starszy po prostu go olał, ale z drugiej strony wiedział, czym mogłoby być to spowodowane. Przecież zdecydowanie dawał mu znaki, aby dał mu spokój, więc ten postanowił najwidoczniej spełnić jego życzenie. Chodził tak przez dłuższy czas z kapturem na głowie, aż wreszcie trafił do odpowiedniego miejsca.

Czarnowłosy siedział w bibliotece na dużej pufie w kształcie piłki, również z kapturem na głowie, przeglądając coś w swoim telefonie. Był sam, ale w ułamku sekundy Kimowi zachciało się po prostu płakać przez to, że starszy nie wygląda nawet na smutnego.

Bez zastanowienia otworzył drzwi do pomieszczenia i rozejrzał się, zauważając jedynie kilku nieznajomych chłopaków w pierwszych ławkach, a czarnowłosy siedział na końcu sali. Blondyn włożył najpierw dłonie w kieszenie swoich spodni, przyglądając się Minowi z zaciśniętymi wargami. Dopiero w momencie, w którym poczuł zbierające się łzy, zaczął się do niego zbliżać.

Yoongi spodziewał się ruchu młodszego chłopaka, odkąd tylko zobaczył jego postać, stojącą parę metrów przed nim. Właśnie dlatego nie zdziwił się, kiedy blondyn wcisnął się na miejsce obok niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi i przytulając się do niego tak mocno, jak tylko potrafił. Zarzucił nawet swoją nogę na kolano niższego, w tamtym momencie najwidoczniej będąc gotowym zaryzykować.

Trochę starszy chłopak od razu schował swoją komórkę do kieszeni spodni i objął Taehyunga, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Wystarczyła dosłownie chwila, aby usłyszał pierwsze pociągnięcie nosem swojego promyczka i poczuł jak jego serce rozrywa się na milion kawałków.

Nie poszedł do łazienki z jasnego powodu — on po prostu chciał dać blondynowi nauczkę i pokazać, że nie tylko on musi wychodzić z przeprosinami. Mimo wszystko nie chciał jednak, aby jego partner po prostu się popłakał, tego zdecydowanie nie było w planach i poczuł się przez to cholernie winny. Przecież nic by się nie stało, gdyby tym razem również wyciągnąć dłoń w jego stronę jako pierwszy.

— Taehyungie, nie płacz, proszę — szepnął, łapiąc ciało blondyna w ten sposób, aby bez problemu mógł zmienić pozycję ich ciał.

Pierwszy raz w życiu Kim nie opierał się, kiedy Yoongi w miejscu publicznym po prostu położył go na swoim ciele i przytulił mocno do siebie. Zamiast się odsunąć, złapał w dłonie materiał jego czarnej koszulki, a głowę oparł na ramieniu chłopaka, starając się w miarę szybko powstrzymać łzy i unormować swój oddech. Lekkie gładkanie po plecach zdecydowanie pomagało mu w tym wszystkim, jednocześnie dodając pewnej odwagi. Tym razem Taehyung nie bał się dosłownie usiąść okrakiem na kolanach swojego partnera, ani oprzeć swojego czoła o to jego, zamykając własne powieki.

— Coś się stało? — spytał cicho, tak, aby jego głos doszedł jedynie do uszu Taehyunga. — Przepraszam, że nie przyszedłem, ale wyglądałeś, jakbyś chciał, żebym zszedł ci z oczu.

— Bo chciałem — odpowiedział bez zawahania, ponosząc się na chwilę nieznacznie, aby wytrzeć swoje oczy, po czym utkwił wzrok w trochę wyschniętych wargach czarnowłosego. — Ale już nie chcę.

— Powiesz mi, czemu tak nagle się na mnie obraziłeś? — zapytał, podnosząc się delikatnie na pufie i kładąc dłonie na biodrach Kima, który ciągle siedział na nim. — Naprawdę chodzi tylko o to, że Jiyeon do mnie podeszła, czy porozmawiała najpierw z tobą, zanim podeszła do mnie.

Przez chwilę blondyn tylko milczał, zagryzając dosyć mocno swoją dolną wargę i bawiąc się materiałem koszulki starszego, przekładając ją pomiędzy swoimi palcami. Wiedział, że te słowa kolejny raz go zabolą, ale wiedział również, że Min będzie z nim szczery i odrzuci wszystkie wątpliwości. Dlatego zaryzykował.

— Powiedziała, że prędzej umówiłbyś się z nią, niż zwrócił na mnie uwagę — szepnął, uciekając wzrokiem od spojrzenia Yoongiego. — Powiedziała też, że stać cię na o wiele lepszy model, bo jestem prawdziwym facetem, w odróżnieniu do mnie.

— Taehyungie — zaczął, kładąc swoje dłonie na bokach kaptura chłopaka i przyciągając go bliżej swojej twarzy, tak, że ich czoła znowu się ze sobą stykały. — Dla mnie jesteś zdecydowanie najlepszym modelem, jesteś najbardziej uroczym chłopakiem, jakiego w życiu spotkałem i nawet nie chciałbym, żebyś był taki jak reszta. Kocham tego słodkiego głuptaska.

Po tych słowach Taehyung momentalnie poczuł jak jego policzki robią się strasznie czerwone i zaczynają go wręcz palić. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do mówienia sobie takich rzeczy w miejscach publicznych, a już na pewno nie w szkole. Nie miał jeszcze pojęcia o tym, że Yoongi nie zamierzał tak szybko przestać.

— Uwielbiam jak się rumienisz, kochanie. Słuchaj, za ten róż na twoich policzkach mogę oddać wszystkie wyobrażenia o męskim mężczyźnie Taehyungu. O wiele bardziej szaleję na punkcie twojego uroczego brzuszka, niż jakiegoś tam wyrzeźbionego kaloryfera. Jesteś moją kluseczką i wręcz zabraniam ci chodzenia na siłownię, zamknę cię w pokoju z lodami i nie wypuszczę, aż ich nie zjesz — powiedział, wywołując cichy śmiech z ust młodszego. — Nie zamienię cię na nikogo innego, bo nie znajdę lepszego chłopaka od ciebie.

— Hyung... — szepnął, mając ochotę dosłownie zakopać się pod ziemię przez temperaturę, jaka panowała na jego policzkach. — Zawstydzasz mnie.

Tym razem to Yoongi się zaśmiał, doskonale zdając sobie sprawę z tego faktu. Niestety nie mógł poradzić nic na to, że taki Kim zdecydowanie był jednym z jego ulubionych. Takich zachowań trochę młodszego chłopaka, jakie należały do tej listy było strasznie dużo, ale dla Mina czerwone policzki miały jedne z pierwszych miejsc.

— Doskonale o tym wiem i żałuję, że wcześniej tego nie robiłem — szepnął.

Blondyn wreszcie odważył się spojrzeć swojemu partnerowi prosto w oczy i dosyć odruchowo oblizał powoli swoje wargi, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Znowu rozejrzał się na boki, sprawdzając, czy nikogo nie ma obok nich, aby zwyczajnie zaryzykować wszystkim.

Tym razem to Kim chwycił za brzegi kaptura czarnowłosego, naciągając je w ten sposób, aby zakryć jego twarz w miarę możliwości. Następnie zbliżył się, zamykając swoje powieki i z początku składając jedynie krótki i niewinny pocałunek na wyschniętych wargach. Po tym zabiegu miał się odsunąć i w miarę możliwości wrócić do normalnego funkcjonowania, ale Yoongi zamierzał mu zdecydowanie to utrudnić.

Starszy również chwycił za brzegi kaptura blondyna i zanim tamten zdążył się od niego odsunąć, przysunął go ponownie do siebie, oddając pocałunek. Kiedy tylko wargi Mina otarły się powoli o jego usta, Taehyung dosłownie odpłynął, przysuwając się na kolanach partnera jeszcze bliżej jego ciała. Uwielbiał sposób, w jaki czarnowłosy poruszał swoimi poduszkami, często bezkarnie zasysając się na jednej z jego warg i nigdy nie potrafił się mu oprzeć. Tym razem również zjechał dłońmi trochę niżej, ponownie zaciskając je na koszulce Mina i pozwalając mu przejąć całkowitą kontrolę nad sobą.

W tamtej chwili oboje zapomnieli o tym, że znajdują się w szkole i w każdej następnej chwili ktoś może zobaczyć ich w takiej, a nie innej sytuacji. Jednak zatracili się w sobie do tego stopnia, że taka wizja dla nich przestała być realna.

Yoongi wciąż trzymał swoje dłonie na kapturze trochę młodszego chłopaka, poruszając zwinnie swoimi ustami, wywołując tym samym wręcz nieme westchnienia, pochodzące od Kima. Blondyn również delikatnie ruszał swoimi miękkimi poduszkami, odruchowo nie mogąc też utrzymać swoich rąk w jednym miejscu. Raz dłonie Taehyunga znajdowały się na brzuchu rówieśnika, a raz na jego ramionach, co zdecydowanie podobało się czarnowłosemu.

Wreszcie kiedy Min zagryzł delikatnie jego dolną wargę i pociągnął w swoją stronę, blondyn jęknął cicho, dopiero wtedy przypominając sobie, gdzie tak naprawdę się znajduje. Odsunął się od czarnowłosego z szeroko otwartymi oczami i natychmiastowo schował swoją twarz w zagłębieniu jego szyi, czując jak jego policzki znowu zachodzą soczystą czerwienią. Gdy z jego ust wydobył się nieproszony dźwięk, zdał sobie sprawę, że przecież nie są u niego w pokoju, tylko bibliotece szkolnej.

Czarnowłosy na ten ruch zareagował cichym śmiechem i cmoknął jeszcze przelotnie głowę Kima, zanim ten zdążył się z niego podnieść i ustać przed pufą ze spuszczoną głową, zasłaniając wargi własną dłonią. Na głowie wciąż miał kaptur i bał się chociaż rozejrzeć, aby upewnić się czy aby na pewno nikt ich nie widział. Wiedział o szklanych drzwiach, oknach, przez które zaraz po wyjściu z budynku było widać wszystko. Może i zasłonił twarz, ale ciekawość zazwyczaj zwyciężała, a jeżeli ktoś ich zobaczył, zdecydowanie nie odejdzie bez słowa.

Natomiast Min nie przejmował się kompletnie niczym, nie bojąc się rozejrzeć. Jednak w tamtym momencie liczył się dla niego tylko Taehyung, dlatego również wstał ze swojego wcześniejszego siedzenia, aby znaleźć się naprzeciwko trochę wyższego chłopaka. Miał gdzieś swoją torbę, leżącą gdzieś obok nich oraz kurtkę, rzuconą na bok pufy. Nie obchodziło go również trochę więcej rzeczy, o których Kim nie miał jeszcze pojęcia.

Zbliżył się do swojego partnera i przekręcił trochę jego ciało, kładąc dłonie na ciepłych policzkach blondyna i podnosząc nieznacznie jego głowę, aby móc spojrzeć mu w oczy. Przez chwilę młodszy starał się uniknąć wzroku Mina, ostatecznie jednak zagryzając wewnętrzną stronę policzka i napotykając na swojej drodze jego ciemne tęczówki.

— Przepraszam, nie powinienem tego robić, jesteśmy w szkole, ktoś mógł nas zobaczyć, Yoongi, przepraszam — wyrzucił z siebie na jednym wdechu, wymachując rękoma na wszystkie strony.

— Spokojnie — szepnął, zmieniając pozycję swoich dłoni, aby złapać te, należące do Kima, które w jednej sekundzie były w dziesięciu miejscach. — Nie krzycz jak się odwrócisz, dobrze?

— Co? O czym ty mówisz? — zapytał i chciał się odwrócić, jednak uścisk Yoongiego powstrzymał go przed tym ruchem.

— Bądź spokojny, dobrze? Nic się nie dzieje, kochanie — powiedział.

Tym razem nie był w stanie powstrzymać dosyć gwałtownego ruchu Taehyunga, niestety pozwalając mu wyrwać się ze swojego uścisku. Kiedy tylko jego ciało zmieniło swoje położenie, natychmiast tego pożałował, a w jego oczach pojawiły się łzy. W jednej sekundzie miał ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy spod niej nie wychodzić.

W drzwiach stała dosyć duża grupka osób, szepcząca coś bez przerwy między sobą, albo śmiejąca się pod nosem. Jednak najgorsza była obecność Jiyeon na samym przodzie z telefonem w dłoni, która postanowiła najwidoczniej nagrać do wszystko. Kim przez chwilę stał sparaliżowany, będąc głuchym na słowa swojego partnera. Łzy w jednej sekundzie zasłoniły mu widok, a on sam gdy tylko odzyskał kontrolę nad swoim ciałem, wybiegł z pomieszczenia, zostawiając Mina samego.

Czarnowłosy nie biegł za nim od razu, najpierw podchodząc do Jiyeon, stojącej na przedzie z szerokim, kpiącym uśmieszkiem. Wszyscy wokół doskonale wiedzieli, że chłopak obecnie wcale nie wygląda na zadowolonego, a jego ręce założone na piersi oraz napięte mięśnie nie znaczą nic dobrego. Wszystkie chichoty nagle ustały, ale dziewczyna nie zamierzała zakończyć nagrywania, przynajmniej jeszcze nie teraz.

— Yoongi, mógłbyś powiedzieć wszystkim, jak to jest całować się z takim pizdusiem? — powiedziała, pokazując chłopakowi swoje przesadnie wybielone zęby. — Byłam pewna, że jesteś prawdziwym mężczyzną, a tu taka niespodzianka.

— Zadowolona? Doprowadziłaś Taehyunga do płaczu, fajnie, co nie? Zajebista zabawa. A to ci po co? — zapytał, pokazując na telefon. — Nie udało ci się przyprowadzić ze sobą całej szkoły, hm?

— Ojoj, wielki zły chłopczyk będzie bronił swojego pedałka? Chyba nieźle ci obciąga, skoro jeszcze go nie przegoniłeś — powiedziała, a w Yoongim po prostu coś pękło i nie zamierzał już używać hamulców.

W jednej sekundzie jedna ręka Mina wystrzeliła do góry, a w drugiej telefon szatynki leżał już na ziemi, porozrzucany na dwie części. Czarnowłosy zrobił krok do przodu, patrząc na dziewczynę z góry i zaciskając mocno swoje pięści. Za Jiyeon wszyscy zrobili krok do tyłu, jednocześnie rozpoczynając trochę niepokojące milczenie. Z kolei sama szatynka patrzyła na Yoongiego z wyraźnym strachem w oczach.

— Jestem pewien, że robi to sto razy lepiej od ciebie, chociaż Taehyungie wciąż sądzi, że to ja jestem w tym lepszy — powiedział, starając się opanować swoje emocje. — Spróbuj się do niego chociaż zbliżyć, a przysięgam, że opublikuję listę osób, którym wskoczyłaś do łóżka na wszystkich portalach, gdzie ktokolwiek cię rozpoznaje. Nie zapominaj, że zadarłaś ze złym chłopcem, Yeon.

Po tych słowach odsunął się od plastiku i wyszedł na korytarz. Ku jego zadowoleniu, podczas przechodzenia przez tłum, ludzie sami usuwali mu się z drogi, bojąc się najwidoczniej chociaż dotknąć czarnowłosego, po zobaczeniu czegoś takiego. Kiedy znajdował się już poza biblioteką, odwrócił się przodem do zgromadzenia i rozłożył ręce, uśmiechając się łobuziacko.

— Coś jeszcze? Ktoś też chce mi powiedzieć, że jestem pedałem? — zapytał z kpiną w głosie. — Zaskoczę was, doskonale wiem o tym, że wolę chłopców i jestem gejem, to nie sekret. Możecie jechać po mnie, ale niech tylko ktoś powie złe słowo o Tae, przysięgam, że to się dobrze dla niego nie skończy.

Na tym zakończył swoje przemówienie i odwrócił się od lekko wystraszonego tłumu, rzucając się w bieg, aby znaleźć jak najszybciej swoje słoneczko. Nie musiał długo szukać, ponieważ wystarczyła tylko krótka przebieżka do szatni, żeby zobaczyć skulonego w kącie blondyna, przytulającego swoje nogi do własnej klatki piersiowej. Min podszedł do niego szybkim krokiem i klęknął naprzeciwko, układając swoje dłonie na kolanach młodszego chłopaka.

— Kochanie, wstań z ziemi, proszę — szepnął cicho, głaszcząc delikatnie jego skórę.

Kim pociągnął nosem, ale posłusznie podniósł się z podłogi, spuszczając jednak od razu głowę w dół i zasłaniając oczy swoimi dłońmi, schowanymi w rękawach bluzy. Czarnowłosy schylił się delikatnie i również swoimi kciukami otarł łzy blondyna, podnosząc jednocześnie jego głowę do góry.

— Nie płacz, Taeś, nie warto, nic się nie stało i nawet nie próbuj mnie przepraszać — powiedział, widząc jak ten próbuje otworzyć swoje usta. — Chodź, idziemy stąd, nie zabraliśmy swoich rzeczy.

Taehyung nic nie odpowiedział, jedynie kiwając głową i idąc zaraz za Yoongim w stronę wyjścia z szatni. Pewnie szedłby tak przez całą drogę, gdyby zaraz po przekroczeniu progu pomieszczenia, czarnowłosy nie zrobił czegoś, przez co ten otworzył szeroko swoje mokre oczy, jednocześnie zaraz rozglądając się na wszystkie strony.

— Co robisz? — zapytał, kiedy trochę niższy chłopak niespodziewanie chwycił jego dłoń, splatając razem ich palce.

— Pokazuję im, że jesteś mój i nikt inny nie ma prawa się do ciebie zbliżyć — odpowiedział z uśmiechem, po chwili składając również delikatny pocałunek na policzku trochę młodszego chłopaka.

Blondyn nie zdążył już nic odpowiedzieć, ponieważ Min ruszył do przodu, wciąż trzymając jego rękę. Oczywiście nie potrafił jej wyrwać, bo zwyczajnie za bardzo lubił chwilę, w których Yoongi trzymał jego dłoń i dodatkowo delikatnie gładził kciukiem skórę blondyna. Jednak kiedy wyszli na pełen ludzi korytarz, zamknął na chwilę oczy, bojąc się reakcji innych.

Otworzył je po jakimś czasie i ze zdziwieniem zdał sobie sprawę, że inni wręcz unikają patrzenia w ich stronę, zupełnie jakby coś ich przerażało. Szedł tak zdezorientowany, aż do biblioteki, gdzie Yoongi zarzucił na swoje ramiona własną torbę. Kurtkę podał Taehyungowi, przytrzymując również jego rzeczy, aby ten mógł założyć skórę, jednak ten rozejrzał się nerwowo, nie rozumiejąc o co chodzi.

— Yoongi, co się stało, przecież wszyscy...

— Po prostu powiedziałem im to, co powinni wiedzieć już dawno temu — odparł, nie dając mu dokończyć swojej wypowiedzi. — Załóż ją, od teraz wszyscy mają wiedzieć, że Kim Taehyung należy tylko do mnie i nikt nie ma prawa go skrzywdzić, ani nawet dotknąć bez mojego pozwolenia.

Blondyn wciąż nie rozumiał, co się właściwie stało, ale nie potrafił powstrzymać swojego szerokiego uśmiechu. Dlatego z uniesionymi kącikami ust założył na siebie skórzaną kurtkę swojego partnera, a następnie zarzucił na ramię własną torbę, łapiąc jednocześnie trochę zimną dłoń Yoongiego, który natychmiast splótł razem ich palce.

— Od dzisiaj jeżeli tylko ktoś na ciebie krzywo spojrzy, mówisz mi, a ja zrobię to, co trzeba, dobrze skarbie? — powiedział, na co Taehyung kiwnął głową z szerokim uśmiechem. — W końcu jestem twoim złym chłopcem.

— Czyli mogę się teraz bezkarnie do ciebie przytulać, kraść ci bluzy, skakać ci na plecy i siadać na kolanach w szkole?

Czarnowłosy zaśmiał się pojedynczo i kiwnął twierdząco głową.

— Tak, TaeTae i przepraszam, że musiałeś na to tyle czekać. Kocham cię, mój mało męski, uroczy chłopczyku — wyznał, obrywając niezbyt mocno w swoje ramię.

— Bardzo śmieszne — fuknął, udając obrażonego. — Też cię kocham, panie niegrzeczny, zły chłopcze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro