Rozczarowanie
-Bo...-zacząłem głośno ale nie dokończyłem nie wiedziałem nawet czemu.
-Bo?-zapytał Luke
-........Nie wiem tato.To wszystko....Znaczy ona,ta cała Olivia,przypomina mi Lorine.A to nadal boli.Ja nie daje rady.-powiedziałem spokojnie
-Victor,zanim poznałem Kati miałem wiele przeszkód.Z początku w ogóle ją olewałem,ale później nawet nie wiem kiedy mogłem za nią oddać życie.A jak teraz widzisz jesteśmy razem.A o Lorine zapomnij.Ona to przeszłośc,i daj szansę Olivi.
-Ale ja nie chcę z nią gadać,ani nic.Okej?
-Dobra.-powiedział i wyszedł z mojego pokoju.
Nie minęło pół godziny jak znów usłyszałem śmiechy.Było około 15.Moja ,,choroba,, ustępywała.Ale nadal mnie bolała głowa.Zarzucilem na siebie bluzę i zszedłem na dół.Nie wytrzymam tego dłużej!Dosłownie zbiegłem po schodach,skierowałem się do salonu,z którego dobiegały śmiechy.Weszłem do pomieszczenia i co zobaczyłem.Olivię,jej przyjaciół od siedmiu boleści i roziców.Nie no,Kurwa,szczęśliwa rodzinka się znalazła.Zrobiło mi się przykro.Bo rodzice chyba nigdy nie spędzali czasu ze mną i moimi przyjaciółmi.Stałem przy wejściu.Nagle zobaczyła mnie Olivia.Zamilkła,a po niej całą reszta.Mama otwierała usta żeby coś powiedzieć,ale ją wyprzedziłem.
-Nie,spoko rozumiem.Nie tłumacz was.-powiedziałem i szybko wróciłem do pokoju.Ubrałem dżinsy,i białą koszulę,w której podwinąłem rękawy.Włożyłem maixy i z prędkością światła opóściłem dom.Jak chcą się bawić w dobrych ,,rodziców zastępczych,, to niech się bawią,ale beze mnie.Wsiadłem na motor i pojechałem do bliźniaków.Gdy podjechałem pod ich dom zapukałem do drzwi.Po minucie otworzył mi Jared.
-O a ty nie chory?-zapytał
-Prawie zdrowy jestem,ale w domu nie wytrzymuje!
-Co się dzieje?
-Może lepiej żebyś na czymś usiadł,jak ci to powiem.
-Okej,wchodź
Weszłem do nieco ,no dobra sporo mniejszego pomieszczenia i usiadłem w swoim ulubionym miejscu.Czyli w fotelu.
-Gadaj
-No to po pierwsze,mam nowego lokatora w domu o imieniu Olivia Carter.W ciągu tych dwóch dni przekabaciła moich rodziców na swoją stronę.A teraz mam coraz gorszy kontakt z rodzicami.I jeszcze sprowadza mi do domu tego geja i największą plotkarę na świecie.
-O Stary,współczuje.A planujesz imprezę?-zapytał Jared.
-Taaa,na pewno.Jeszcze zapomniałem ci powiedzieć,że nie możecie już tak do mnie często przychodzić,ale jeśli ona może sprowadzać kogo chce to i ja też mogę.Więc o 19 u mnie.Okej?
-Okej,to powiem Jerremu i Liam'owi.
-Ja lecę przygotować jakieś rzarcie.
Wyszłem z domu i od razu natknąłem się na jakiegoś faceta.
-Sory-powiedziałem
-Victor?-zapytał ktoś,spojrzałem za siebie,i zobaczyłem Calum'a.
-Calum,co ty tu robisz?-zapytałem,bo do tej dzielnicy mało kto nie obrażając jego wieku przychodzi tu.To raczej dzielnica młodzieżowa.
-Szukałem cię,potrzebuje twojej pomocy.-powiedział
-Potrzebujesz mojej pomocy czy rodziców?-zapytałem
-Twojej,więc pamiętasz jak mówiłem że mam żonę i tak dalej?To tak naprawdę nie mam żony a dziewczynę,i Luke nas zaprosił na kolację do was.I czy byś mógł powiedzieć im ze nie przyjdziemy?-zapytał
-Okej ,ale co mam konkretnie powiedzieć?-zapytałem,ale w tej chwili ktoś podszedł do Calum'a całując go w policzek.Nie wierzyłem własnym oczom.To Anna.Siostra ojca.
-Victor,to An....-nie dokończył bo mu przerwałem.
-Wiem,nie mamy między sobą dobrych kontaktów.A i przekaże ojcu wiadomość ale muszę lecieć pa-powiedziałem,wsiadłem na motor i pojechałem do domu.Weszlem do niego ale była w nim grobowa cisza.Weszłem do kuchni i zobaczyłem tam kartkę.
,,Misiu pojechaliśmy na zakupy z Olivią.Będziemy około 17,,
Mama
Zajebiście.Nie minęło 5 minut jak drzwi do domu otworzyły się i usłyszałem śmiechy.Szlag mnie zaraz trafi.Weszli do kuchni.
-Victor,gdzie byłeś?-zapytał tato
-Calum nie przyjdzie na kolację-powiedziałem i wróciłem do pokoju.
Nie mogę znesc tego widoku.Widoku wiecznie śmiejącej się Olivii.Mam jej już dość.
14 luty
Dzisiaj obchodzę 18 urodziny.Tak się cieszę.Nawet nie wiecie jak.Rodzice złożyli mi życzenia i dali super prezent.Karta bez limitu i wolną chatę na cztery dni.Wyjechali jakieś pół godziny temu.Była 10.Zadzwoniłem do chłopaków i wyjaśniłem co który ma kupić.Ja zająłem się urzadzaniem domu.Nagle poczułem jak ktoś mnie delikatnie tyka w bark.Obrocilem się i zobaczyłem Olivie.
-Wszystkiego najlepszego Victor-powiedziała i dała mi jakąś torebeczkę
-Dzięki-powiedziałem ciepło.Z opakowania wyjąłem małe pudełeczko.Otworzyłem je i zobaczyłem to o czym marzyłem odkąd pamiętam.Był to brylok,którego szukałem dwa lata.Była to edycja limitowana.Wydano takich sto na całą Australię.Jak ona to zdobyła i skąd wiedziała?To było pewnie bardzo drogie.
-Dziewczyno jak ty to zdobyłaś?-zapytałem
-Trochę pracy i jest.-powiedziała już śmielej
-Ale to kosztowało majątek.
-Ale jest malutki problem,bo to jest tylko połowa.
A nie powiedziałem wam.Każdy brelok jest podzielony na owie części i jeśli się kogoś kocha daje mu się jedną część,oraz każdy ma na tyle inny napis.
U mnie było napisane ...e you.Nie zastanawiając się ,szybko przyczepiłem go do kluczyków od motoru.Jednak wtedy nie zdawałem sobie sprawy,co z tego wyniknie.
********************************
Nowy rodział o który tak prosiliście.Przepraszam że tak długo go nie było ale wiecie dużo miałam sprawdzianów w tym tygodniu.
Więc mam nadzieję że się spodobał.
Zajrzyjcie też do @loveczosnek na jej opowiadania
Pozdrawiam:NieZnanaAutorkA
XOXO
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro