Bunny Win
- Ahhhh... jest tak wspaniale. Miło jest spędzić czas poza miastem. P'Bai, dołącz do mnie. Spójrz, już prawie widać wyspę. - Win nabrał powietrza w płuca z głośnym wdechem.
- Naprawdę? Jeszcze nawet nie jesteśmy na miejscu, a Ty już się cieszysz. Nietrudno Cię zadowolić. - Bright powiedział do siebie z uśmiechem, po czym podszedł do Wina.
- P' Bai zobacz... jeśli rozwinię ręce w ten sposób... to jakbym latał.
- To... jeśli ja obejmę Cię od tyłu w ten sposób... to Ty będziesz moją Rose, a ja będę twoim Jack'iem, prawda?
- P' Bai, wokół nas są ludzie. Oni patrzą... - Win się zawstydził.
- Niech sobie zazdroszczą mojej miłości do Ciebie. - odparł dumnie Bright.
Win pozwolił Brightowi, by ten dalej trzymał go w swoich objęciach.
- Ale P'Bai, czy możemy nie być Rose i Jack'iem z Titanica?
- Dlaczego nie?
- Ummm... bo... Jack uratował Rose i na końcu zginął. Jeśli jesteś moim Jack'iem to nie chcę, żebyś też tak skończył.
- Oh...dlaczego tak myślisz i pleciesz głupoty, hmm? No dobrze. To przecież nie Titanic, to podróż Brighta i Wina na Love Island, ok?
- Podróż Brighta i Wina na Love Island brzmi zdecydowanie lepiej!
- Zrobimy sobie zdjęcie? Prawie dopływamy. - zapytał Bright, na co Win z uśmiechem kiwnął głową.
***
- Dzisiaj jest dużo odwiedzających. Patrz jaka kolejka do stanowiska odprawy... - powiedział Bright, gdy wchodzili do hotelu.
- Masz rację. I to nie tylko tutaj. W innych hotelach też są tłumy.
- Chwilę to potrwa zanim dadzą nam klucze. Jesteś głodny? Mamy trochę czasu, to możemy pójść na jakieś jedzonko. - zaproponował Bright.
- P' Bai jest głodny? To może ja pójdę coś kupić, a Ty tu czekaj, żebyśmy nie musieli stać znowu w kolejce.
- No w sumie... to jestem trochę głodny. Jesteś pewny, że chcesz iść sam?
- To nic, dam sobie radę. Dla Ciebie kanapka z kurczakiem?
- Czytasz mi w myślach. Uhmmm... uroczo.
- Zawsze jestem uroczy. - powiedział Win odchodząc w stronę budek z jedzeniem.
Nieco dalej od hotelu, Win podszedł do jednego ze stoisk i zamówił kanapkę z kurczakiem do podziału między siebie a Brighta oraz kubek pomarańczowego smoothie. Czekając na swoje zamówienie, został świadkiem rozmowy pomiędzy dwójką pracowników.
"Ludzie cały czas napływają, wygląda na to, że wieczorem będzie ich tu pełno."
"Mówisz o tej akcji na plaży? Słyszałem, że przygotowali wiele atrakcji, a poza tym... Słyszałem też, że punktem kulmimacyjnym wieczoru ma być występ znanego artysty.
"Serio? Pójdziemy tam po naszej zmianie?"
"Oczywiście!"
Win zastanawiał się, o co chodzi z tym wydarzeniem i postanowił dowiedzieć się trochę więcej.
- Przepraszam, ale... Stojąc tutaj słyszałem jak rozmawiacie. Wspomiałeś coś o jakimś wydarzeniu na plaży. O co z tym chodzi? - Win zapytał jednego z pracowników.
- Oh, to akcja charytatywna organizowana przez organizację Animal Shelter we współpracy z WireTV. Zaczyna się o 20:00 i trwa do późna. Powinieneś dołączyć, jeśli jesteś zainteresowany.
- Rozumiem. A ten cały gość specjalny... Wiesz kim on jest? - Win zapytał ponownie.
- Nie umieszczają tego na plakacie, ale krążą słuchy, że ten artysta jest kimś wielkim... i właśnie dlatego od kilku godzin napływa tu tyle ludzi. Tu jest plakat informacyjny. Możesz go wziąć jeśli chcesz.
- Naprawdę? Wezmę go ze sobą. Bardzo dziękuję. - Win zdecydował pokazać ogłoszenie Brightowi.
***
Kiedy Win wrócił do holu hotelowego, natychmiast poinformował Brighta o wieczornym wydarzeniu na plaży.
- Możemy spędzić popołudnie na wodnych atrakcjach, a potem tam pójść. Co myślisz? - zapytał Bright po dostrzeżeniu ekscytacji na twarzy swojego chłopca.
- Zgoda, P' Bai. Czuję się rześko i energia mnie tak rozpiera, żs starczy jej na calutki dzień. - uśmiechnął się Win szeroko.
Dzień przebiegał zgodnie z planem. Oboje dobrze się bawili na wodnych atrakcjach, a wieczorem wrócili do hotelu i spędzili trochę czasu przy basenie. Zdecydowali, że pominią kolację, ponieważ na plaży będzie mnóstwo streetfooda.
- Oho, jesteśmy! Wow, nawet nie zauważyliśmy tej części plaży za dnia. Wszystko jest pięknie oświetlone i wygląda zupełnie inaczej. Tak bardzo się tym jaram. - oznajmił Win.
- Witamy i jesteśmy wdzięczni za dołączenie. Przed wejściem na teren imprezy chcielibyśmy, abyście wybrali opaskę ze zwierzęcymi uszami jako wyraz wsparcia dla naszej organizacji ratującej zwierzęta. - wyjaśnił personel przyjaźnie ich witając.
Win spojrzał do koszyka z opaskami na głowę, ale zanim zdążył podjąć decyzję - Bright zadecydował za niego chwytając w rękę dwie sztuki.
- Bierzemy te dwie. Dziękuję. - powiedział Bright i zaczął kroczyć w stronę wejścia.
- Hę? Ja również dziękuję. - zaskoczony Win dodał od siebie i ruszył pędem goniąc Brighta.
- P'Bai! P'Bai!
Bright zatrzymał się w pół kroku i odwrócił do Wina. Po chwili dwójka chłopaków założyła sobie na głowy opaski otrzymane od organizatorów.
- P'Bai! Z wszystkich możliwych wzorów, dlaczego musiałeś wybrać akurat te z uszami królika? - Win wybuchnął oburzony.
- No bo, spójrz tylko, jest słodka, prawda? Co jest takiego przerażającego w króliku?
- To wcale nie jest urocze... - Win próbował zdjąć opaskę z głowy, ale Bright go powstrzymał.
- Nosimy je po to, by pokazać nasze wsparcie dla Animal Shelter. Nie powinieneś jej teraz ściągać. Poza tym, popatrz na mnie. - Bright wyszczerzył swoje dwa przednie zęby, udając znienawidzonego przez Wina zwierzaka.
- Od teraz jestem Króliczek Bright, a Ty... gdy znów zaczniesz śnić o królikach, będziesz mieć przed oczami moją uroczą twarz.
- Króliczek Bright? Czyli ja jestem Króliczek Win?
- Uroczy... - Bright pogłaskał Wina po włosach.
- Mam tylko nadzieję, że ta cała akcja nie sprawi, że moje koszmary będą jeszcze gorsze. - Bright postanowił trochę odpuścić.
- Nie będą. To jest przeurocze!
- To jest straszne! - poprawił go Win.
- Urocze. - nalegał dalej Bright.
- Straszne.
- Urocze.
- SŁODKIE! - Uwagę Wina przyciągnęło kociątko skrywające się za plecami Brighta.
- I tyle? Świetnie! Nie muszę Cię dalej przekonywać. - Bright westchnął z zaskoczeniem błędnie myśląc, że chłopakowi chodzi o króliki... Dołączył po chwili do Wina, który aktualnie stał przy stoisku ze zwierzakami i pochłonięty był zabawą, z chwilę temu wypatrzonym kotkiem.
***
- Dziękujemy wszystkim, którzy dzisiaj wieczorem wsparli Schronisko dla Zwierząt, a w imieniu naszych słodkich podopiecznych, którzy są tutaj razem z nami, chcielibyśmy wam raz jeszcze podziękować, ponieważ cały zebrany na tej imprezie dochód zostanie przeznaczony na cele organizacji. I jestem pewien, że każdy z tu obecnych słyszał o gościu specjalnym, który to dzisiejszej nocy zaszczczyci nas swoją obecnością. Zanim jednak to się stanie, mamy dla was jeszcze jedną atrakcję. Ogłaszamy specjalny konkurs dla najlepszej pary, który odbędzie się jutro. Zasady są bardzo proste. Nasi pracownicy będą obecni na wyspie i wystarczy, że udowodnicie im, że jesteście godnymi zwycięzcami. Jutro wieczorem będą wyniki i rozdanie nagród.
- Wygraną mamy w kieszeni. - powiedział pewnie Bright.
- A... Chcemy wziąć udział w konkursie?
- Oczywiście. Nie musimy robić wiele, a i tak wygramy. Jesteśmy najlepszą parą na tej wyspie. - odpowiedział nieskromnie Bright.
- Nie chcemy marnować więcej czasu, więc... - prowadzący wydarzenia przerwał ich rozmowę, zapraszając na scenę wykonawcę.
- Scrubb!!! - Bright i Win krzyknęli wraz z tłumem widząc zespół.
Podczas gdy Scrubb grał zaplanowane na ten wieczór utwory, dwójka chłopaków śpiewała razem z nimi wspominając, jak zespół splótł ze sobą ich losy.
Bright spoglądał na szczęśliwego Wina i sam też był zadowolony z faktu, że udało mu się namówił swoją drugą połówkę na odwiedzenie Wyspy Miłości. Uśmiech i radosne spojrzenie goszczące na twarzy Wina było bezcenne.
- Kocham Cię, Króliczku Win'ie.
___
ciąg dalszy nastąpi ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro