Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Too cute to handle

- Papi! Obudź się Papi! - Off wyrwał się ze snu, wciąż nie otwierając oczu.

- Papi! Mamy kłopoty! Obudź się! - Gun szarpnął ramię Offa, żeby go obudzić.

- Zdrówko!... więcej pić... - mruczał Off jeszcze zaspany.

W końcu uchylił powieki wprost na rażące słońce i zerknął na Guna, którego wyraz twarzy wyrażał jedynie wściekłość.

- Dzień dobry... - uśmiechnął się Off, nadal nieświadomy sytuacji.

- Off. - powiedział Gun używając jego imienia, co oznaczało, że jest teraz śmiertelnie poważny.

- Nie śpię już. Co się stało? - zapytał Off.

- Rozejrzyj się. - poinstruował Gun bez cienia uśmiechu.

- Ach... gdzie są wszyscy?

- Nie ma nikogo i to właśnie jest problem.

- Co masz na myśli? Gdzie są Mike i White? - zapytał Off zaczynając dostrzegać problem, wciąż był jednak z lekka zdezorientowany.

- Nikogo nie ma! Mike'a i White'a też nie ma. Chyba nas zostawili.

- Jest już 11 rano, a powinniśmy być na łodzi opuszczającej tę wyspę o godzinie 9... Spóźniliśmy się na nią i nikt nie wie, że nas brakuje. - Gun pokazał Offowi czas na swoim zegarku.

- Jesteśmy w poważnych tarapatach... Gun, nie martw się... Znajdziemy sposób na wyjście z tej sytuacji. Jestem pewien, że na tej wyspie jest jeszcze ktoś taki jak my, albo ktoś kto może nam pomóc wezwać prywatną łódź, czy coś w tym stylu. - próbował uspokoić Gun'a Off.

Off poczuł się lepiej, patrząc jak Gun kiwa głową będąc trochę mniej zestresowanym.

- Chodź, rozejrzymy się trochę dalej. - powiedział Off, wstając i odchrząkując przesuszone gardło.

- Trzymaj. Znalazłem wodę w pudle. Nie była otwarta, gdy ją znalazłem, więc jest czysta. - Gun dał Offowi swoją butelkę z wodą.

- Oho, mój chłopak jest taki troskliwy i
słodki nawet wtedy, gdy jest zły.

- Nie jestem zły... chcę tylko jak
najszybciej znaleźć rozwiązanie i opuścić to miejsce. Poza tym,
gdybyś umarł z pragnienia... byłbym na tej wyspie sam. To byłoby zbyt samotne... - powiedział Gun i odszedł.
Off upił jeden łyczek próbując dogonić Guna.

Spędzili ponad godzinę chodząc po opustoszałej wyspie. Za drzewami i na szerokiej plaży było mnóstwo śmieci, pudełek i pustych butelek, ale nie było widać ludzi. Ostatecznie zaakceptowali fakt, że na ten moment są tu jedynymi osobami.

Usiedli na plaży skryci w cieniu drzewa, patrząc na otwarte morze.  Zastanawiali się, co jeszcze mogą zrobić.

- Myślę... że powinniśmy na razie przestać myśleć o wydostaniu się z tej wyspy. - powiedział nagle Off.

- Co? Dlaczego? - zdziwił się Gun.

- To jest imprezowa wyspa, która tętni życiem tylko w weekendy. W praktyce oznacza to, że dopiero za jakieś 4-5 dni pojawią się w tym miejscu ludzie... więc jeśli przetrwamy te kilka dni... to wyjdziemy stąd cali...

- To prawda, ale... co jeśli ludzie faktycznie znikną, i znikną nie dlatego, że o nas zapomnieli? Co jeśli nie wrócą, bo znaleźli inne wyspy na imprezy? Co jeśli...-

-...Gun... uspokój się. Za dużo myślisz. Potraktuj to jako nasz miesiąc miodowy na prywatnej wyspie... Brzmi lepiej? - Gun zaczerwienił się.

- Nie martw się zbytnio. Zaufaj mi. - powiedział Off i przyciągnął Guna do siebie obejmując go ramieniem.

***

- Papi, patrz! Znalazłem w tej skrzyni jakieś konserwy i chleb.

Po spędzeniu trochę czasu na plaży przytulając się do siebie, postanowili poszukać na wyspie więcej niezbędnych rzeczy, aby przetrwać. Wrócili do skrzyń ukrytych za drzewami, postanowili wyłamać zamki i zobaczyć co jest w środku.
Mieli szczęście.

- Świetnie! To może być jutro nasze śniadanie. Sprawdźmy, co znajdziemy w kolejnych.

- Pomóż mi z tą, jest ciężka. - Off nie był w stanie podnieć skrzyni samemu.

- Och, faktycznie, ciężka jest. Co myślisz, co jest w środku? - zapytał Gun.

- Na pewno coś dobrego. Otwórzmy ją, to się przekonamy.

Z pomocą gałęzi drzewa, Off łatwo wyłamał mały zamek.
Policzyli do 3 przed otwarciem...
"1... 2... 3!"

- Tak! To wystarczy na tydzień.

- Papi, jesteś najlepszy! Znalazłeś skarb. Z tyloma butelkami czystej wody na pewno nie umrzemy z pragnienia! - Gun skakał z radości i wtulił się w Offa.

***

- Woda?
- Jest.

- Jedzenie?
- Też jest.

- Namiot?
- Obecny... ale... - Gun spojrzał niepewnie na chłopaka.

- Robiłeś to kiedyś? - zapytał Off.

- Nigdy. A ty?

- Nie mam pojęcia... ale przecież zawsze jest ten pierwszy raz, prawda? Jeśli mi pozwolisz... postaram się zrobić wszystko, żeby Cię nie zawieść...

- Okay. W takim razie powierzę Ci to zadanie, a ja pójdę zebrać trochę gałęzi, by zrobić płot wokół naszego namiotu, tak na wszelki wypadek. - powiedział Gun i odszedł, aby zebrać gałęzie.

Gdy Off zobaczył, że Gun odszedł, zaczął drapać się po głowie: "Nigdy cię nie zawiodę... łatwo powiedzieć, ale tak szczerze, to nie mam pojęcia jak rozłożyć ten namiot... jak i gdzie powinienem zacząć?"

(30 minut później)

- Myślisz, że wytrzyma? - zapytał Gun patrząc na namiot rozstawiony przez Offa.

- Nie wygląda najlepiej, ale wytrzyma... chyba że wiatr będzie zbyt silny w nocy... ale nie martw się... teraz potrafię go rozłożyć w mig. Jestem już ekspertem. - odpowiedział Off.

- Chodźmy do środka i sprawdźmy, co z tego wyszło. - dodał.
Chociaż namiot nie wyglądał dobrze z zewnątrz, to w środku wydawał się być większy, przestronny i przytulny.

- Widzisz, mówiłem Ci, że Cię nie zawiodę.

- Papi jest najlepszy. - Gun uśmiechnął się szeroko.

- A czy mogę prosić o nagrodę? -
Gun zbliżył się do Offa i dał mu buziaka w policzek.

- Tylko tyle?

- Hmm...tak...na razie, bo mamy jeszcze jedno zadanie przed zachodem słońca.

- Czego jeszcze potrzebujemy? Mamy już wszystko, prawda?

- Potrzebujemy ognia, zanim słońce zgaśnie, bo zrobi się ciemno.

- Ciemno? Przecież żaden z nas nie boi się ciemności, poza tym masz mnie i ja mam Ciebie...to wystarczy, żeby nie bać się ciemności, nieprawdaż?

- Dlaczego nagle jesteś taki słodki? - Gun spojrzał w oczy chłopaka.

- Czy to dla Ciebie zbyt wiele?

- Nie, nic nie jest dla mnie zbyt słodkie.

- W takim razie... zróbmy TO, kiedy jeszcze jest jasno i coś widać. - powiedział Off całując zabawnie Guna po całej twarzy, by na końcu zatrzymać się dłużej na jego ustach.

___
ciąg dalszy nastąpi ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro