Prolog ❃ Kim jesteś?
Szafirowy Jaguar zatrzymuje się pod jednym z wykończonych brązową cegłą domów w Hampstead. Brunetka za kierownicą spogląda w lusterko, upewniając się, że jej makijaż wciąż jest nieskazitelny i bierze z siedzenia dwa pudełka z kawą i wypiekami. Wysiada z gracją, a jej kremowe szpilki powoli wystukują rytm na kilku kamiennych schodkach, gdy jednocześnie próbuje znaleźć właściwy klucz do zielonych drzwi.
Uśmiecha się szeroko, gdy udaje jej się wejść do środka i daruję sobie zaglądanie do salonu, zamiast tego wspina się od razu po schodach na piętro, gdzie odstawia na chwilę pudełeczka, aby wyswobodzić się z okrycia. Ubrana już tylko w wąskie czarne spodnie i elegancką koszulę w jasnym kolorze, obraca się do schodów prowadzących do sypialni.
I wtedy dopiero rzuca się jej w oczy krótki czerwony płaszcz, niedbale rzucony na podłogę, a na ten widok jej serce bije trochę szybciej. Nie wiele myśląc, szturcha go stopą z największą odrazą i postanawia zdjąć jednak szpilki, by nie robić hałasu. Z gracją baletnicy lawiruje na schodach wśród porozrzucanych ubrań, zarówno męskich, jak i damskich. Pod samymi drzwiami sypialni leży kwiecista sukienka i koronkowe majtki, a kobieta krzywiąc się lekko, przekłada kubki z kawą do tej samej ręki, w której miała torbę ze śniadaniem i sięga po sukienkę.
Jeszcze ułamek sekundy słucha śmiechów dochodzących z sypialni, zanim naciśnie łokciem klamkę i bez cienia skrępowania wejdzie do środka.
– Kupiłam nam kawę, więc jak nie chcesz, żeby wystygła to postaraj się skończyć trochę szybciej – mówi i spogląda na łóżko, w którym młoda dziewczyna o jasnych włosach błyskawicznie zakrywa się kołdrą, a leżący obok niej blondyn nie wie co powiedzieć. – O cholera, trochę to niezręczne... mam śniadanie tylko dla dwojga.
Brunetka nie spuszcza z nich wzroku, z niemal sadystyczną przyjemnością karmi się ich zażenowaniem, nic sobie z niego nie robiąc.
– Przepraszam, ale kim jesteś do cholery? – pyta w końcu jasnowłosa dziewczyna, podciągając mocniej kołdrę na swój biust.
– Och, nie wspomniał Ci? Jestem jego przyszłą żoną Złotko – odpowiada bez cienia zdenerwowania, a dziewczyna w łóżku wymierza mężczyźnie obok siebie ostry policzek.
– To nie tak. Ona jest tylko moją znajomą, stroi sobie z nas żarty Megan... – mówi w końcu blondyn, próbując zatrzymać dziewczynę.
– Mam na imię Margo – syczy dziewczyna, a druga z nich stojąca w pewnej odległości, rzuca jej znalezioną przed drzwiami sukienkę.
– To chyba Twoje i może ja poczekam w kuchni – mówi ciepłym głosem i wychodzi z sypialni, jednak nie ma najmniejszego zamiaru schodzić na dół, tylko czeka przed drzwiami, aż dziewczyna za nimi skończy się drzeć i w końcu wybiegnie z pokoju.
Kobiety wymieniają jeszcze jedno spojrzenie pełne pogardy, gdy blondynka zbiega po schodach, podnosząc części swojej garderoby.
– Mam nadzieję, że kupiłaś mi czarną kawę Chris! – woła z sypialni męski głos, a brunetka obracając się tanecznie, bierze kubki z kawą i wskakuje na kołdrę naprzeciwko niego.
– Dzień dobry Tommy – mówi słodko, upijając łyk swojego cynamonowego latte. – Jak minął wieczór?
– W sumie był całkiem udany, to była naprawdę świetna dziewczyna, a ty znów wszystko zjebałaś – odpowiada blondyn, mierząc ją swoimi niebieskimi oczami.
– Daj spokój, nie zapamiętałeś nawet jej imienia, a na randkę z Tobą założyła kieckę z Primarka i jedyne droższe majtki, jakie miała – odpowiada kpiącym głosem Chris. – Klęczała przed Tobą dopiero w sypialni, czy już w przedpokoju? – pyta bez cienia skrępowania. – Stawiam, na przedpokój, wyglądała na taką.
– Jesteś paskudną osobą – odpowiada Tom, upijając łyk kawy i odstawiając kubek na szafkę. – A jak bardzo chcesz wiedzieć, to już w samochodzie.
– Też nie jesteś najlepszy na świecie – odparowuje na jego zarzut, gdy skończy się głośno śmiać. – Powinieneś się szanować, to nie jest Twoja liga Hiddleston.
– Ty uważasz, że jako jedyna jesteś w mojej lidze.
– Oczywiście i wiesz, że mam rację – mówi chłodno kobieta i zaczyna jeść swoją muffinkę.
Tom uśmiecha się do niej kpiąco, czasem nie mogąc uwierzyć, jak tak śliczna dziewczyna, o niemal bajkowej aparycji może być jednocześnie tak bezczelnie wyrachowana. Jednak chyba właśnie te kontrasty uwielbia w niej najbardziej, w końcu jest najbardziej zimną brytyjską kobieta, jaką kiedykolwiek poznał.
– Powiesz mi w końcu, czemu zawdzięczam Twoją wizytę w moim łóżku? – pyta Tom, sięgając po swojego bajgla.
– Naszą umową, chciałabym ją w końcu zrealizować.
– Nie ma mowy Christine! – śmieje się Tom. – Ile razy mam Ci powiedzieć, że to się nie wydarzy, żebyś w końcu się z tym pogodziła?
– Och daj spokój, oboje na tym skorzystamy. Ja w końcu dostanę pełnię władzy w firmie, a Ty będziesz miał trochę szumu w mediach – mówi, szturchając go lekko stopą. – Wiesz, że nic tak nie podkręca ploteczek, jak gorący romans.
– Och, nie miałabym najmniejszego problemu, żeby wdać się z Tobą w płomienny romans Kluseczko.
– Nie nazywaj mnie tak! Nie wiem nawet, czy to rasistowskie, czy dziecinne – przerywa mu, marszcząc nos.
– Od zawsze Cię tak nazywam i od zawsze Cię to wkurza, nie jest to nic nowego – sarka blondyn.
– Nazywałeś mnie Kluseczką przy swoim oszałamiająco przystojnym koledze na gali GQ. Nigdy Ci tego nie wybaczę.
– Już mi wybaczyłaś – śmieje się, a ona kopie go w ramię i znów sięga po kawę. – Wracając do naszego romansu, nie miałabym z nim problemu, ale ślubu z Tobą nie wezmę.
– Tommy... – wzdycha dziewczyna, robiąc do niego maślane oczy. Christine wie, że jak będzie go prosić i wzdychać wystarczająco długo to jej przyjaciel w końcu się złamie, w każdej kwestii. Poza tą jedną, którą wałkuje z nim od miesięcy bezskutecznie. – Proszę, skoczymy razem na jeden czerwony dywan, zrobimy jakieś szybkie duże wesele, żeby wszyscy o nim pisali i pół roku później się rozwiedziemy. Będziesz mógł nawet kreować mnie na potwora w mediach, zrobię, co zechcesz...
– Co zechcę? Znalazłoby się kilka rzeczy, które z chęcią bym z Tobą zrobił... – sarka blondyn, a ona przewraca oczami.
– Mam Ci obciągnąć, żebyś się zgodził? Czy dać Ci się przelecieć na stole, bo wiesz, że jestem gotowa to zrobić – odpowiada Chris, znudzonym głosem i rozpina kilka guzików w swojej koszuli. – Po ślubie będziesz miał, co tylko zechcesz, jak tylko się ze mną szybko rozwiedziesz. Kurwa, nawet oddam Ci klucze od domu.
– Nie zrobisz tego, sama pomogłaś mi go wyremontować.
– Bo byłeś biedny i nie miałeś dobrych ról, a ja mam dobre serce i pomogłam przyjacielowi w potrzebie...
– Używanie tego przeciwko mnie Ci się nie uda Kluseczko – mówi, a ona zapina z powrotem guziki koszuli, jednak robi to na tyle wolno, że Tom czuję, jak robi mu się cieplej, gdy miga mu przed oczami fragment koronki bielizny na jej drobnych piersiach. – Dlaczego znów do tego wracamy?
– Bo rada nadzorcza dalej traktuje mnie jak reklamę, a nie CEO – odpowiada, obracając kubek w dłoni. – De facto rządzę tą firmą od trzech lat, a nie mogę zrobić nic bez ich zgody, dopóki moja mama nie przepisze na mnie pakietu większościowego.
– I możesz mi jakoś racjonalnie wyjaśnić, czemu musisz mieć męża, by Rachel to zrobiła?
– Bo moja mama uważa, że jestem pracoholikiem, powinnam chodzić w związku z tym na terapię, a skoro się nie zgodziłam, to wymyśliła, że muszę mieć w życiu "coś bardziej istotnego niż praca", bo inaczej nie będę miała nic.
– I tym czymś miałoby być nasze papierowe małżeństwo? Chris, chyba sama słyszysz, że to nie ma sensu – śmieje się Thomas. – Nie możesz po prostu poślubić jakiegoś swojego kolegi geja? W naszym wypadku wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi z piaskownicy.
– Jesteś jedynym facetem w przypadku którego moja mama uwierzyłaby, że to nie fikcja, właśnie przez to, że jesteśmy przyjaciółmi z dzieciństwa – odpowiada Christine. – Jeśli zmusiłam Cię w wieku pięciu lat do zeżarcia szufelki piasku to, wiadomo, że nic Cię przy mnie nie zaskoczy.
– Nie wyjdę za Ciebie Kluseczko – ucina Tom. – Nie dlatego, że Cię nie kocham tylko dlatego, że jesteś, jak moja wkurwiająca młodsza siostra...
– Czy Ty kilka zdań temu, nie sugerowałeś mi płomiennego romansu? Lannister vibes... – Śmieje się brunetka.
– Miałem bardziej na myśli to, że chcę się o Ciebie troszczyć i co by nie mówić, Twoja mama to mądra kobieta i ma rację. Przydałoby Ci się zakochać...
– Jesteś kurwa najgorszy Hiddleston – wzdycha dziewczyna. – Nie mam czasu na pierdoły, mam firmę do prowadzenia.
– Właśnie tu jest pies pogrzebany Chris, w Twoim braku czasu na pierdoły, w nazywaniu miłości pierdołą, powinnaś trochę zmienić priorytety.
– To zabawne, że to właśnie Ty dajesz mi takie rady Tommy, drugi co do wielkości pracoholik, jakiego znam. Ty przecież to ubóstwiasz, premiery, czerwone dywany, wywiady, garnitury i młode dziewczyny krzyczące głośno Twoje imię.
– Och, też byś krzyczała moje imię – sarka, a ona od razu uśmiecha się bezczelnie.
W całej ich prawie trzydziestoletniej relacji nigdy nie zdarzyło się między nimi cokolwiek więcej niż jeden nieśmiały pocałunek, gdy mieli po jakiś dwanaście lat, w któreś sobotnie popołudnie, jak ich rodzice byli zajęci grą w brydża. Christine nie raz żartowała z tego, że Tom musi być skrytym gejem, skoro ani razu nie wykorzystał jej, gdy pijana zasypiała w jego łóżku, gdy stawiali pierwsze dorosłe kroki w życiu w Londynie na własną rękę. A później po prostu zaakceptowała, że niebieskooki przystojniak, zwyczajnie nie jest i nie będzie nią zainteresowany, dlatego przyjaźń, którą się darzyli, miała takie silne podstawy, nawet jak okraszona była dużą ilością nieprzyzwoitych żarcików.
– Więc skoro z naszego ślubu nici, to niepotrzebnie przywiozłam Ci kawę – mówi brunetka, chcąc wstać z łóżka, ale Tom łapie ją za rękę i na chwilę do siebie przyciąga
– Nie powiedziałbym, że nic z tego nie będzie. Z chęcią za Ciebie wyjdę Christine. – Śmieje się. – Jak się w końcu przyznasz, że kochasz mnie do szaleństwa i dlatego nie masz nikogo.
– Tak, masz rację – mówi dziewczyna przejętym głosem i opada na poduszki obok niego, przykładając teatralnie dłoń do czoła. – Kocham Cię, pragnę Cię i potrzebuję. Naprawdę nie wiem, jak poradzę sobie w życiu bez Twoich silnych ramion, kochanie...
Tom śmieje się z jej beznamiętnego tonu i marnego aktorstwa, wiedząc, że ona w końcu się złamie.
Dzień dobry,
więc ta historia właśnie zaczęła się od tego prologu, miałam pomysł, by przedstawić Toma, jako kogoś zupełnie innego niż do tej pory. Później wszystko, a najbardziej Chris, zaczęło nabierać kolorów i tym sposobem powstało to opowiadanie.
Tak jak wspomniałam, będzie to trochę Instagram, więc część rozdziałów będzie dość krótka, ale dlatego planuje publikować częściej.
Każdy post z Instagrama ma datę, więc chociaż raz w moim opowiadaniu upływ czasu będzie wyraźnie zaznaczony.
K ❃
PS. Tekst jest sprawdzany tylko przeze mnie, więc z góry przepraszam za wszystkie literówki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro