Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Prawdziwe?

Christine przewraca się w łóżku i wyciąga rękę, by sprawdzić, czy jest w nim sama i mruczy niezadowolona z faktu, że Richard wstał znów o świcie i poszedł biegać. Przez ostatnie kilka dni nie poruszali już żadnych poważnych tematów, oboje zgodnie uznali, że nie są im w tej chwili potrzebne do szczęścia. Dużo bardziej woleli śniadania jedzone w łóżku i wycieczki po wyspie, niż kolejny raz roztrząsanie tego, co w ich życiu nie wyszło. Zwyczajnie lepiej dla nich jest skupić się na tym, co wychodziło im zaskakująco prosto — na byciu razem tu i teraz.

– Nie! – mówi zdecydowani Richard, wchodząc do sypialni z tacą i widząc, że Chris chce wstać z łóżka. – Nie wstajesz przed śniadaniem, ja idę pod prysznic, ale Ty zostajesz w łóżku.

Stawia tacę z jedzeniem na swojej połowie łóżka i ściąga z siebie podkoszulek, co Chris komentuje bezczelnym uśmiechem.

– A może pójdę z Tobą pod prysznic i później oboje wrócimy do łóżka? – pyta z uśmiechem, zjadając kawałek ananasa z talerzyka.

Richard bez słowa bierze ją na ręce, co spotyka się z wybuchem jej śmiechu. Chris obejmuje go ramionami za szyję, gdy niesie ją do łazienki, kompletnie nie czując skrępowania, że nie ma na sobie absolutnie nic. Odkręca wodę, obserwując, jak on się rozbiera i znów śmiejąc się, wciąga go pod strumień letniej wody, by go pocałować.

– Leć ze mną do Singapuru – prosi Christine, a on uśmiecha się i sunie dłońmi po jej plecach, aż do pośladków.

– A nie będziesz tam przypadkiem pracować?

– Właściwie, jeśli nie chcę, to nie muszę, pójdę na dwa spotkania zarządu i na urodziny mojego kuzyna... – mówi brunetka, nagle rozumiejąc, że to za szybko, że wszystko dzieje się w zbyt zastraszającym tempie. Nie powinna po dwóch tygodniach kochania się na plaży zabierać go na imprezę rodzinną w Singapurze. To wszystko między nimi było zbyt świeże, zbyt delikatne, by rzucać to na pożarcie prasie i... bajecznie bogatym Azjatom.

Jego usta wędrują po jej szyi, jakby unikał odpowiedzi na jej propozycję, ale Richard zdaje sobie sprawę z dokładnie tego samego co Christine, to jest kompletnie szalone, ale naprawdę nie chce znów tracić jej z oczu na kilka tygodni.

– Mam pewien warunek – odpowiada w końcu brunet, uśmiechając się do niej i podnosząc ją lekko do góry. Chris obejmuje go nogami w pasie i rękami wokół jego szerokich ramion. – Polecisz ze mną na Ibizę.

– Kiedy? – pyta Chris z uśmiechem.

– Wylatujemy z Londynu dziesiątego sierpnia na tydzień, wszystko jest załatwione, opłacone, musisz tylko się zgodzić – odpowiada, a ona śmieje się cicho. – Ty chcesz mnie rzucić na pożarcie swojej rodzinie, ja zrobię to z Tobą przy moich znajomych. Co Ty na to?

Christine przygryza wargę i przytakuję mu pewnie, a zanim zdąży powiedzieć cokolwiek, jego usta już ją całują i ona nie ma absolutnie nic przeciwko temu. Wbija paznokcie w jego plecy, gdy w nią wchodzi i wzdycha głośno, mając pewność, że nikt ich nie słyszy i może się całkowicie poddać łączącemu ich podnieceniu. Chris jest pewna, że tym razem na pewno podrapie go za mocno, więc poluźnia delikatnie zaciśnięte dłonie i patrzy mu prosto w niebieskie oczy, uśmiechając się kolejny raz.

Jest w nim coś, co sprawia, że czuje się na właściwym miejscu i ma przeczucie, że pierwszy raz w życiu wie, jak to wszystko się potoczy i... wcale nie zmierzają w stronę katastrofy.

Kończą kochać się w łóżku, gdzie Christine przejmuję inicjatywę i po raz kolejny jest na górze, nie mogąc się zwyczajnie na niego napatrzeć. Wie też, że gdy on usiądzie i zamknie ją w swoich ramionach, będą potrzebować tylko chwili, by dojść niemal jednocześnie i opaść obok siebie na pościel. To jest jak schemat, jak perfekcyjna kompozycja, której żadne z nich nie ma dość. Nie mogą się sobą nacieszyć i od siebie oderwać, nawet jeśli w końcu opadają zmęczeni na poduszki.

Richard przewraca się na bok, składając kilka pocałunków na jej piersiach, szyi i ustach, zanim Chris przytuli się do niego z uśmiechem.

– W Singapurze będą pewnie dziennikarze, powinnam Cię o tym uprzedzić – mówi Christine, unosząc głowę, by spojrzeć mu w oczy. – Mój kuzyn poślubił dwa lata temu jedną z najpopularniejszych influencerek beauty w Azji...

– Boisz się plotek?

– Wiesz, widząc to, co dzieje się teraz z Taylor, naprawdę zaczęły mnie przerażać. Zwłaszcza że to, co jest między nami, jest...

– Jakie? – wchodzi jej w słowo Richard i spogląda na nią z uśmiechem.

– Nie wiem, właśnie o to chodzi, że nie wiem, jak to określić... nowe? Niepewne?

– A jakie byś chciała, żeby było?

– Prawdziwe? – pyta Christine, uśmiechając się szeroko.

– Dokładnie, więc może po prostu zaczniemy ze sobą być, bez większego zastanawiania się nad każdą pierdołą, co Chris?

– Totalnie za Tobą szaleję – mruczy brunetka, całując go mocno i zarzucając mu norę na biodro, a jego dłoń od razu ląduję na jej udzie.

– Więc jest coś, co powinienem wiedzieć o Twojej rodzinie?

– Och... aż nie wiem od czego zacząć. – Chris zaczyna się śmiać na jego pytanie i unosi się lekko po śniadanie, które przyniósł dobrą godzinę temu. – To jest jakieś pięćdziesiąt osób, z czego wszystkie będą mówić przy Tobie po chińsku, bo nie będzie im się podobać, że umawiam się z kimś... białym. Poza tym wszyscy są obrzydliwie bogaci, nie tak jak ja oczywiście, ale to będzie prawdopodobnie najwyższy poziom pławienia się w pieniądzach, jaki zobaczysz w życiu.

– Twoja matka nie przylatuje?

– Nie, absolutnie nie. To rodzina ze strony mojego ojca, moi rodzice poznali się w Wielkiej Brytanii, więc moja matka, mimo tego, że pochodzi z Filipin, też jest dla nich obca – mówi Chris, przerywając na chwilę na zjedzenie kolejnych kawałków owoców. – Dlatego oddelegowują mnie, ja o dziwo jestem złotym dzieckiem, które daje im dostęp do tych gałęzi zagranicznej kultury, których nie załatwią pieniądze. Wiesz, pokazy mody w Paryżu, premiery filmów w Tokio... – przerywa na chwilę i uśmiecha się do niego. – Mnie jakoś nigdy nie bawiło przechwalanie się pieniędzmi, dużo bardziej ciekawi mnie ich robienie.

– Nie da się nie zauważyć, że jesteś temu całkiem oddana. – Śmieje się Richard, a ona przewraca oczami i znów go całuję.

– Więc musisz mnie skutecznie odciągać od nadgodzin – mówi z uśmiechem Chris, a on znów wybucha cichym śmiechem.

– Żebyś wiedziała, że postaram się, żebyś nie miała na nie nawet ochoty – odpowiada, składając lekki pocałunek na jej szyi. – W związku z tym, że zostały nam tu cztery dni, to chodź na plażę.

– Wiesz, że w Singapurze też są plaże, już nie mówiąc o Ibizie. – Śmieje się brunetka, gdy Madden zrzuca jej nogę ze swojego biodra, by wstać z łóżka.

– Na Ibizie moja droga to będziemy cały czas pijani, nie masz pojęcia, ile Sophie jest w stanie wlać w siebie malibu – mówi, ubierając się, a Chris nie spuszcza z niego wzroku. – Ta mina nie wróży nic dobrego.

– Ale jaka mina? – odpowiada słodko Goh, uśmiechając się jeszcze bezczelniej. – Nie mam pojęcia o czym mówisz.

– A ja nie mam pojęcia co Ci chodzi po głowie i trochę mnie to przeraża.

– Och daj spokój, po prostu mi się podobasz. – Śmieje się Chris. – A najbardziej mi się podoba to, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak cholernie przystojny jesteś.

– Przestań – odpowiada, parskając nerwowym śmiechem.

– Nie mam zamiaru, wiem, że byłeś brzydkim dzieciakiem, ale zdecydowanie to było dawno temu – sarka brunetka i sięga po swój telefon, na którym błyskawicznie wchodzi na profil Richarda na Instagramie. – I nie jest to tylko moja opinia, pozwól, że przytoczę Ci opinie innych ludzi, bo skoro piszą takie rzeczy w internecie to musi być prawda. – Śmieje się Goh i  robi na chwilę pauzę, by napić się soku, zanim zacznie czytać. – On jest tak przystojny, że na jej miejscu też wolałabym jego niż Hiddelsa. Słodki Boże, to jest najprzystojniejszy facet na świecie. Jeśli mam być szczera, to dałabym mu...

Kochanie. Przestań – mówi Richard chłodno, obracając się w jej stronę.

Jeśli w Szkocji wszyscy mężczyźni wyglądają chociaż w połowie tak dobrze, to już kupuję bilet. To jest nieprzyzwoite, jak bardzo...

Christine! – krzyczy rozbawiony i bez namysłu wymierza jej klapsa, co brunetka komentuje zaskoczonym spojrzeniem. – Prosiłem, żebyś przestała.

– Następnym razem Ci oddam – grozi mu Christine, celując w niego palcem i odrzucając telefon na bok.

– Masz zamiar w ogóle się ubrać? – pyta ją, kręcąc głową, a ona bez zastanowienia przewraca się na plecy i przeciąga w jasnej pościeli. – Tak, jesteś obłędna, ale chyba mieliśmy iść...

Christine łapię go za rękę, przyciągając do siebie na łózko i całuję go namiętnie, czując, że on też podziela jej permanentne nienasycenie sobą i tym urlopem.

– To strasznie naiwne z Twojej strony – mówi brunetka, uśmiechając się szeroko.

– Że spodziewałem się, że ruszysz się dziś z łóżka?

– Nie, to, że w ogóle się ubrałeś – mruczy, uśmiechając się do niego szeroko i kompletnie ignorując dzwonek swojego telefonu.

Sam cukier, ale raczej się nie gniewacie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro