Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Wciąż Ci zależy?

Jak tylko pracownik Four Seasons skończy oprowadzać ich po domku i zamknie za sobą drzwi, Christine od razu uśmiecha się szeroko do Richarda. Nie do końca sama może uwierzyć, że naprawdę to zrobiła, naprawdę jest w Malezji z człowiekiem, z którym była na jednej randce i jednym lunchu. Owszem, podczas swojej pracy w Nowym Jorku przegadali ze sobą niektóre noce, ale to było coś innego niż bycie tylko we dwoje w czterech ścianach.

– To jest Twoja codzienność? – pyta Richard, podchodząc do niej i obejmując ją w pasie. – Prywatny samolot, willa przy plaży...

– Zapomniałeś jeszcze o przystojnym mężczyźnie... ale tak, to moja straszna, szara codzienność – sarka Christine, kładąc mu dłonie na ramionach. – A tak serio, to mój ojciec zawsze kazał mi trzymać się mocno przy ziemi. Dlatego nie jesteśmy tak rozpuszczeni, jak nasza rodzina w Singapurze.

– Dlatego, zamiast umawiać się z kimś naprawdę popularnym, umawiasz się ze mną?

– A umawiam się? – sarka Chris i uśmiecha do niego szeroko. – Nie przyjechałam tu z Tobą, bo Twoje nazwisko dobrze wygląda w gazetach, ale dlatego, że całkiem Cię lubię.

– Całkiem mnie lubisz? – Śmieje się Richard. – Ok, jest to jakiś punkt wyjścia.

– Jeśli mowa o wyjściu, idziemy na plażę?

– Najpierw idziemy coś zjeść, a później pomyślimy o plaży i drinkach. W końcu obiecałem Chloe, że będę Cię pilnował.

– Liczę, że będziesz robił to bardzo uważnie – odpowiada Goh, kierując się w stronę sypialni, by rozpakować zawartość walizki do szafy, a Richard rzuca się na łóżko i obserwuje ją z uśmiechem.
Christine czuje się poddenerwowana przez okoliczności, w jakich się znaleźli, z jednej strony ma ogromną ochotę skoczyć na śnieżnobiałą pościel obok niego i zostać tam do rana, jednak z drugiej strony jest w niej wiele niepewności. Mimo uroku tego miejsca chyba trochę wolałaby teraz spontaniczność, nieplanowane pytanie: czy wejdziesz do mnie na drinka? Po jakiejś kolacji w Londynie niż niechybne wylądowanie wieczorem w jednym łóżku.

– Wszystko w porządku? – pyta Richard, zaczynając rozpakowywać swoją walizkę, a ona się uśmiecha.

– Tak, chyba jestem po prostu głodna.

– Więc chodźmy – mówi, podając jej rękę i wychodzą z budynku na plażę, by ruszyć brzegiem morza do restauracji w głównej części hotelu.

Za każdym razem, gdy Christine chce sięgnąć po telefon, Richard jej na to nie pozwala, przypominając jej, że są na wakacjach i zmusza ją do opowiedzenia czegoś o sobie, co wprawia ją w niezwykłe zakłopotanie, a jednocześnie działa... bo w końcu zapracowany umysł Goh opuszcza jej życie zawodowe i skupia się na pięknie otaczającego ją świata.

– Twój pierwszy pocałunek, mów. – Śmieje się do niej Madden, znad swojego drinka, a ona kręci głową. – To nie patrz więcej na swoją torebkę, jakbyś się bała, że świat się bez Ciebie zawali. Mamy umowę, jedno krępujące pytanie za każdą Twoją myśl o telefonie.

– Ok, ok... – wzdycha niechętnie Christine. – Miałam dwanaście lat, byliśmy z rodzicami u ich znajomych. Oni byli zajęci sobą, a my szperaliśmy na strychu, uderzyłam się o coś, on sprawdził, czy jestem cała, a później mnie pocałował. A Ty?

– Ja nie jestem pracoholikiem, nie dam Ci się podpuścić.

– Daj spokój. – Śmieje się, zaczepiając go stopą pod stolikiem.

– Koleżanka z klasy, mieliśmy po piętnaście lat i robiliśmy ognisko, wiesz pierwsze piwa, kupione w sklepie w mieście obok, żeby nikt nie doniósł rodzicom...

– Nie wiem, chodziłam do szkoły z internatem, za dużo tam nie imprezowaliśmy – odpowiada Chris, poprawiając ramiączko bikini.

– Żeńska szkoła?

– Tak, ale nie dopowiadaj sobie za dużo – mówi, pokazując mu język. – Dziewczyny nigdy nie były w moim kręgu zainteresowań.

– A co w nim jest? – pyta, uśmiechając się do niej pewnie.

– Inteligentni Szkoci – uśmiecha się Chris i dopija swojego drinka. – Chodź, najedliśmy się, więc czas poleżeć na plaży.

Wstaje i podaję mu rękę, czując się coraz pewniej w jego obecności, odpędzając jak najdalej wszystkie myśli, że to może się nie udać i znów może zostać sama. Pierwszy raz w życiu Christine Goh nie chce być sama, chce być z kimś, chce zasypiać i budzić się koło kogoś, komu naprawdę na niej zależy. Na niej. Nie na pieniądzach, wpływach czy jakimś dawnym sentymencie.
Wieczorem, gdy siedzą na kocu na piasku, rozmawiając o planach na resztę wakacji, telefon Christine zaczyna dzwonić, a ona nic sobie nie robiąc z miny jej towarzysza, odbiera połączenie od Taylor i idzie w stronę wody.

Malezja? – pyta od razu Swift. – Zostawiłaś mnie, by jechać do Malezji? Dalej się uciec nie dało?

– Właściwie znalazłabym kilka innych miejsc, ale to wydało nam się odpowiednio egzotyczne.

Wam? Pojechałaś z tym Szkotem? – pyta podekscytowana.

– Tak, dopiero dziś przylecieliśmy...

I?

– I lepiej opowiadaj co u Ciebie poza dogłębnym rozczarowaniem brakiem mojej osoby w Rhode Island. – Śmieje się Chris.

Blake jak wiesz, jest w ciąży, więc nie pije, za to jej mąż nadrabia za nich dwoje i chce zmusić mnie do tego samego, co niesamowicie wkurza Toma, ale jego wkurza chyba nawet fakt, że oddycham w ostatnich kilku dniach...

– Tay...

Tak, wiem, wiem, miałam o nim nie mówić, ale musiałam wyjść na chwilę się przewietrzyć – odpowiada Swift, a Christine słyszy w jej głosie to, że dziewczyna próbuje we wszystkich wypitych drinkach ukryć jakąś nerwowość. – Wiesz, że on nie lubi kotów?

– Wiem – odpowiada Chris i zaczyna znów się śmiać. – Wiem też, że nie lubi ludzi podobnych do Ryana, wiesz nadmiernie... ekspresyjnych. Sprawiają, że czuję się niekomfortowo, bo sam bywa sztywniakiem. Jednak czy możemy pomówić o czymś innym?

Tak. Powiedz mi lepiej, kiedy nacieszysz się księciem z bajki i wrócisz do Londynu?

– Nie wiem, kiedy to się stanie – odpowiada rozbawiona Chris. – A w Londynie będę pewnie za jakieś dwa tygodnie, stąd lecę do Singapuru...

W takim razie przygotuj się na to, że też przylatuję do Londynu. I chcę go poznać.

– To chyba jeszcze trochę za wcześnie, poza tym wiesz, nie chcę go wypłoszyć – sarka Goh, a jej przyjaciółka fuka urażona. – Wiesz, że żartuję i wiesz, że za Tobą tęsknie. Widzimy się w Londynie, a teraz baw się dobrze.

Ty też – odpowiada takim tonem Tay, że Christine doskonale wie, co jej sugeruje tym stwierdzeniem i uśmiecha się lekko, wracając na koc, na którym stoi teraz otwarta butelka wina, oraz dwie miski z sałatką.

– To nie była praca, to była moja przyjaciółka, chciała ponarzekać, że nie ma mnie u niej i wprosić się do mnie w sierpniu – tłumaczy się Chris, unosząc kieliszek do ust, jak tylko siada znów obok Richarda.

– Domyśliłem się, że to Taylor – odpowiada i spogląda na nią, zastanawiając się, czy powie coś więcej. – Wiem też, że nie jesteśmy tu, bo chcesz tu być, ale dlatego, że nie chcesz być gdzie indziej.

– Nie Richard, to nie tak...

– Nie musisz mi o tym mówić, jak nie chcesz. Możemy po prostu spędzić razem urlop i nie przejmować się niczym.

– A jak chcę Ci o tym powiedzieć?

– To jestem tu, mów – odpowiada, a Chris wsuwa dłonie w rękawy swojego koronkowego sweterka i stara się nie patrzeć mu w oczy.

– Czy to głupie, że boję się być szczera? Że boję się, co o mnie pomyślisz, bo jakoś durnie i stanowczo za szybko, mi zaczęło zależeć, by tego nie zepsuć i wiem, że powinnam zgrywać, że jest spoko, jestem fajna i wszystko jest super... – Goh nie kończy swojej wypowiedzi, bo Richard przerywa jej pocałunkiem i kładzie dłoń na jej policzku.

– Uwierz mi, że ja też staram się z całych sił nic nie spierdolić. – Christine wybucha śmiechem i przytakuje mu lekko.

A w końcu zaczyna mówić, zaczynając od szczeniackiej przyjaźni, jaka łączyła ją z Tomem aż przez moment, gdy zdała sobie sprawę z tego, że go kocha i jak cały czas udawała o wiele lepszą wersję samej siebie, by on się nigdy nie domyślił. Co jak widziała z tej perspektywy, było niezwykle głupie, gdyż Tom wiedział i – co gorsza – to wykorzystywał, a ona mu na to pozwalała. Aż dotąd, do tego obezwładniającego strachu, że znów da się omotać i zostanie z niczym...

– Dlatego tak zależy Ci na pracy Chris? Bo uważasz, że nie masz nic innego?

– Nie wiem, może tak być. A może po prostu to jedyne pole, na jakim nie boję się porażki?

– Naprawdę Twoja matka każe Ci wyjść za mąż, żebyś przejęła pakiet kontrolny?

– Tak, rok temu miałam obsesje na tym punkcie, ale później wszystko zaczęło się plątać i teraz najchętniej schowałabym się tu na zawsze i nie wróciła do domu.

– Wiesz, w Londynie muszę być dopiero w połowie sierpnia – odpowiada Richard i uśmiecha się do niej szeroko, a Christine parska śmiechem. – Nie możesz się poddawać, bo zawiódł Cię jeden związek...

– To nawet nie był związek – ucina brunetka i upija łyk wina z kieliszka, nie mając pojęcia co zrobić dalej z tym dniem, nie mówiąc już o reszcie swojego życia i docenia to, że zapadła już wokół nich noc, bo on nie mógł dostrzec jej zagubienia.

– Wciąż Ci na nim zależy? – pyta nagle Madden, a Goh mierzy go wzrokiem i wzrusza ramionami w odpowiedzi. – Naprawdę możesz być ze mną szczera, hej, przecież możemy zostać przyjaciółmi.

Na jego słowa Christine wybucha głośnym śmiechem, bez zastanowienia siada mu okrakiem na brzuchu i pochyla się do jego ust. Wyczuwa jego zaskoczenie, ale nie mija nawet pięć sekund, zanim jego dłonie obejmują ją w pasie i oboje uśmiechają się niemal jednocześnie. Chris czuję, jak brunet przyciąga ją do siebie, zanim zaczną się całować. Dopiero po chwili dociera do niej to, jak cholernie podobały jej się jego pocałunki w tamten zimowy wieczór kilka miesięcy temu i gdzieś w niej kiełkuje świadomość, że powinni do nich wrócić dużo szybciej niż dopiero teraz.

– Nie wiem, jak dokładnie słuchałeś tego, co mówiłam, ale ostatnie czego teraz potrzebuję to kolejny przyjaciel – mówi Christine, na chwilę odsuwając się od niego. – Więc jeśli nie masz ochoty spróbować, być kimś więcej...

– Nie masz nawet pojęcia, jak za Tobą szaleję – odpowiada Richard, a ona znów łączy ich usta w pocałunku.

Jego dłonie suną po jej biodrach i talii, aż do piersi w kostiumie kąpielowym, Chris odrywa się od jego ust i przewraca się na plecy, by przyciągnąć go na siebie. Przez chwilę patrzą sobie w oczy, gdy ona obejmuje go nogami w pasie i uśmiecha się delikatnie, czując, że w końcu wie, czego chce. A dziś, w tej rozpalonej sekundzie pragnie tylko i włącznie jego.

Oboje doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ta część plaży należy dziś tylko do nich, co pozwala im, zostać tu gdzie są i posuwać się coraz dalej w swoich działaniach. A wszystko dzieje się dla obojga z nich niezwykle szybko, jakby każde z nich myślało tylko o tej chwili, odkąd ich spojrzenia spotkały się w pełnej sali. Christine bez chwili zawahania się daje mu ściągnąć z siebie kostium kąpielowy i kładzie mu dłoń na karku, by przyciągnąć go z powrotem do siebie. Wzdycha w jego usta, gdy w nią wchodzi i przez kilka uderzeń serca ma wrażenie, że czas wokół nich się zatrzymał, zanim weźmie głośny wdech, który jest odpowiedzią na jego ruchy.

Chris zdaje sobie sprawę dopiero teraz, czemu tak bała się poznać kogoś nowego. Nie dlatego, że nie miała czasu na miłość, czy bo się jej bała, nie, zwyczajnie wiedziała, że przyjdzie ona jej zbyt łatwo, a później będzie toczyć nieustającą walkę, by ją zatrzymać.

A takie właśnie zdają jej się wszystkie chwile z Richardem, niemal zbyt łatwe...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro