Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

٠•●Rozdział 20●•٠

Rozdział zawiera sceny +18!


       Zapach parzonej kawy i świeżych maślanych bułeczek dotarł do nozdrzy Sieun, sprawiając, że przeciągnęła się rozmarzona na miękkiej pościeli. Już dawno nie obudziła się tak wypoczęta i spokojna. Jakby cały świat zniknął, a ona znalazła się w niebie. Z daleka od wszelakich problemów, rodziny i Doojona.

        Doojon, pomyślała, gdy poczuła ból w żebrach, który brutalnie wrzucił ją w bramy szarej rzeczywistości. Delikatnie usiadła, dotykając wciąż napuchniętego oka. Wcale nie znajdowała się w niebie tylko w jakimś białym, eleganckim pomieszczeniu. Po prawej stronie królewskiego łoża stał wózek z przygotowanym śniadaniem. Kawa, sok pomarańczowy, maślane bułeczki, a nawet truskawki polane bitą śmietaną, zaszczyciły ją swoją obecnością. W brzuchu momentalnie jej zaburczało, dając znak, że nie przejdzie obojętnie obok takich pyszności. Zignorowała jednak jego nawoływania i położyła gołe stopy na puchowym, niesamowicie miękkim dywanie. Miała na sobie skąpą, prześwitującą bieliznę w czerwonym kolorze. Oszołomiona skrzyżowała dłonie, by zakryć piersi i podeszła do ściany, gdzie wisiał piękny obraz przedstawiający śpiącą, nagą dziewczynę wśród czerwonych płatków róż na białej pościeli. Jakie było jej zdziwienie, gdy ujrzała tam siebie! Zaskoczona, patrzyła na obraz przez dobre kilka minut, by potem zerknąć na pozostałe dwa portrety znajdujące się w pomieszczeniu. Na wszystkich była ona. Śpiąca, naga i niczego nieświadoma.

       Oszołomiona odwróciła się w stronę drzwi, w których zjawił się Doojon. Opierał się o framugę, lustrując ją wzrokiem. Ponownie zakryła piersi i odwróciła wzrok, nie chcąc na niego patrzeć. Z każdą chwilą nienawidziła go coraz bardziej. Dlaczego nie mógł tego zrozumieć i po prostu ją zostawić? 

        – Długo spałaś, słońce. Jak się czujesz? – zagadnął jak gdyby nigdy nic.

        – Jak długo mnie tutaj więzisz?! – krzyknęła, na co brunet jedynie się uśmiechnął.

        – Dwa dni spałaś, jeśli o to pytasz. Lekarz podał ci leki przeciwbólowe. Mam dla ciebie maść i tabletki, byś mogła dojść do siebie. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

        – Żartujesz sobie?! – prychnęła, podchodząc nieco bliżej. – Wracam do domu! Wszyscy na pewno mnie szukają!

        – Myślą, że jesteś u Yuri. Twojej nowej przyjaciółki. O wszystko się zatroszczyłem, księżniczko.

        Zdenerwowana, podeszła do szafek, otwierając każdą szufladę po kolei w poszukiwaniu swoich ubrań. Zamiast tego ujrzała mnóstwo sukienek oraz kusą bieliznę.

        – Widzę, że znalazłam się w pokoju, gdzie sprowadzasz swoje dziwki – oznajmiła kąśliwie, wyjmując prześwitujące czerwone stringi. Podeszła z nimi do Doojona i rzuciła nimi w jego twarz. – Szkoda tylko, że to nie one znajdują się na twoich ścianach! Jak mogłeś kazać komuś namalować mnie nagą?! Na cholerę ci tutaj moje portrety?!

        – Portrety są malowane ze zdjęć, które ci zrobiłem, gdy spałaś, jedynie tło jest wytworem wyobraźni malarza. Jesteś bardzo piękna. Zawsze uwielbiałem twoje ciało, choć nie masz jakichś wspaniałym kształtów.

        – Jesteś chory!

        Przyciągnął ją do siebie i złapał mocno za prawą pierś, pieszcząc jej szyję swym oddechem. Wystarczyła sekunda, by zerwał z niej kusą koszulę i doprowadził do szaleństwa. Wbrew wszystkiemu, żadna inna kobieta nie działała na jego zmysły tak, jak Sieun. Może chodziło tutaj o fakt, iż to on był jej pierwszym kochankiem? Zachowywała się jak jego niewolnica, a on to uwielbiał.

        – Te wszystkie rzeczy kupiłem z myślą o tobie. Pokój wyremontowałem, by z tobą przeżywać tu upojne chwile i nie wypuszczać cię z łóżka przez kilka dobrych dni. – Złożył na rozpalonych ustach szatynki pocałunek, a ta zamarła. – Nie widzisz, że jesteś dla mnie kimś szczególnym? Że nie potrafię tak po prostu pozwolić ci odejść?

        Słowa działały na nią hipnotyzująco. Sprawiały, że miękły jej nogi i serce, choć rozum krzyczał, że to pułapka. Tylko jak miała przestać myśleć o wszystkich wspólnych chwilach, gdy jego dotyk rozpalał jej zmysły? Czuła jego palce na plecach, pośladkach, przez co z ledwością udawało jej się opanować oddech.

        – Właśnie dlatego tak bardzo mnie pobiłeś? To ma oznaczać, że jestem wyjątkowa? – odezwała się, gdy jego palce zatrzymały się na jej kroku. Cofnął dłoń i położył ją na policzku dziewczyny, spoglądając jej prosto w oczy. Jego spojrzenie było tajemnicze. Nie mogła wyczytać z niego niczego, prócz pożądania.

        – Żałuję, że tak cię potraktowałem. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. Żałuję, że tak bardzo cię skrzywdziłem.

        Nie wierzyła mu. Wiele razy słyszała te słowa z jego ust. Zawsze się nabierała i dawała mu kolejną szansę, ślepo wierząc, że teraz będzie inaczej. Nigdy nie było.

        Odwróciła głowę, gdy chciał ją znów pocałować. Czuła, jak zaciska pięści na jej koszuli. Wiedziała, że za moment wpadnie w szał i nie mogła nic z tym zrobić.

        – Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Chcę, byś zniknął z mojego życia – powiedziała pomimo strachu.

        Widziała, jak mięśnie Doojona się napinają, a usta zaciskają się w wąską kreskę.

        – Nigdy nie pozwolę ci odejść! – krzyknął z szalonym błyskiem w oku i rzucił ją na łóżko. Usiadł na niej, przytrzymując dłonie, by nie mogła się wyrwać. Drugą ręką podniósł koszulę do góry i brutalnie wsadził palce w jej pochwę, mówiąc: – Należysz tylko do mnie i mogę robić z tobą, co tylko chcę! A teraz chce cię pieprzyć, rozumiesz?! Znów będziesz jęczeć moje imię, gdy doprowadzę cię do orgazmu, a wiesz czemu?! – krzyknął, szarpiąc jej włosy – Bo suki to lubią, a ty nią jesteś!

        – I ty niby żałujesz tego, jak mnie traktujesz?! – odkrzyknęła, próbując się bronić. W oczach miała łzy, jednak za wszelką cenę próbowała nie pozwolić im spłynąć. Chciała być silna. – Jesteś śmieszny! Nienawidzę cię z całego serca, słyszysz?! NIENAWIDZĘ CIĘ!

        – Gówno mnie to obchodzi!

        Widziała, jak rozpina rozporek i zbliża się do jej krocza. Próbowała zaciskać uda, wyrywać się, jednak była zbyt słaba. Po chwili poczuła na ustach brutalny pocałunek i ciepło zalewające ją od środka. Nie mogła nic zrobić. Po prostu leżała z zamkniętymi oczami, podczas gdy Doojon poruszał się w niej z coraz większą zachłannością, zbyt mocno ściskając jej szyję. Traktował ją gorzej od swoich dziwek. 

        – Jesteś moja, rozumiesz?! 

        Sieun zacisnęła dłonie na pościeli, ledwo łapiąc oddech. Przyspieszył jeszcze bardziej, wpijając się w jej ustach tak mocno, że poczuła metaliczny posmak krwi. Zranił jej wargę.

        – O, tak! Jesteś moja! – krzyknął, puszczając jej szyję i ostatni raz pchnął z całej siły. Czuła, jak sperma zapełnia jej wnętrze, a strach sparaliżował całe ciało. Doojon opadł obok zdyszany, kładąc głowę na jej piersi, którą czule gładził palcem. Podobał mu się fakt, iż leżała obok niego i nie próbowała uciec. – Jeżeli zostaniesz tutaj ze mną, nikomu z twoich bliskich nie stanie się krzywda. Zamknę cię w tym pokoju. Twoim światem będę tylko ja. Zapewnię ci wszystko, czego będziesz potrzebowała, a ty posłusznie będziesz mi się oddawać wtedy, gdy tego zapragnę. To chyba sprawiedliwy układ za życie twoich bliskich?

        – Nagle przypomniałeś sobie o tym, że byliśmy przyjaciółmi? – zakpił Minki, widząc Buma w progu drzwi.

        Szatyn udał, że tego nie słyszał i bez zaproszenia wszedł do środka. Cisza w mieszkaniu oznaczała, że chłopak był sam albo któreś z jego rodziców spało po nocnej zmianie. Osobiście nie mógł zrozumieć spokoju panującego wśród tych czterech ścian. Sieun już dwa dni nie dawała znaku życia. Ktoś powiadomił ich, że była u przyjaciółki i nikt się więcej nie interesował jej nagłym zniknięciem. Czy on był jedyną trzeźwo myślącą osobą? Przecież Sieun nie miała koleżanek, a co dopiero przyjaciółek! Z dnia na dzień aspołeczny odludek nie odnajduje przyjaciół i nie znika do nich na kilka dni!

        – Musimy znaleźć Sieun. Jestem pewien, że jest w niebezpieczeństwie! – krzyknął Bum, nerwowo chodząc po przedpokoju. – Czy tylko ja widzę, że jej nagłe zniknięcie ma coś wspólnego z Doojonem?!

        – Daruj sobie nagłą troskę o moją siostrę. – Minki skrzyżował dłonie i spojrzał na chłopaka z politowaniem. – Nie było cię, gdy tego potrzebowała. Teraz doskonale sobie bez ciebie radzi, więc możesz spadać.

        – Sieun była bardzo pobita, dupku! – Cisnął przyjacielem o ścianę. W jego czarnych oczach było widać obłęd, który mógłby zabić Minkiego na miejscu. – Spała u mnie, a potem uciekła przez okno, bo twoja matka przyszła z wizytą! Myślała, że ją zdradziłem i o wszystkim powiedziałem, a ja okłamałem twoją matkę, rozumiesz?! Sieun powiedziała, że zamierza zakończyć to wszystko raz na zawsze! Jestem pewien, że poszła do Doojona!

        – Sieun jest bezpieczna. – Pewność w głosie szatyna zabrzmiała śmiesznie w uszach Buma. – Mieszka u mojej przyszłej dziewczyny, więc możesz być o nią spokojny. Spotkam się dzisiaj z Yuri i poproszę, by ją ze sobą zabrała, a teraz możesz sobie iść. – Otworzył drzwi i spojrzał znacząco na przyjaciela.

        Bum wyszedł, chociaż miał ochotę rzucić się na Minkiego i załatwić wszystko pięściami. Nie wierzył mu. To wszystko było chore i tak naprawdę nikt nie martwił się o życie Sieun, podczas gdy on zaczynał tracić zmysły. Musiał czym prędzej odnaleźć kogoś, kto znał kryjówkę Doojona i złożyć mu wizytę. Skoro nikt nie zamierzał mu pomóc, poradzi sobie sam.

        Minki zamknął drzwi i z głośnym westchnięciem odwrócił się w stronę Yuri, która stała tuż za jego plecami. Ubrana w jego błękitną koszulkę i koronkowe majtki, wyglądała niesamowicie seksownie, jednak coś w jej spojrzeniu nie dawało mu spokoju. Uśmiechnęła się delikatnie, spuszczając wzrok, jakby nie potrafiła spojrzeć mu prosto w oczy.

        – Twój kolega chyba nie ma najlepszego dnia...

        – Chcę się widzieć dzisiaj z siostrą. 

        Serce Yuri przyspieszyło rytmu, a jej oddech stał się nierównomierny. Zaczęła nerwowo bawić się dłońmi, zastanawiając się, co powinna zrobić. Żałowała, iż została w to wszystko wplątana, ale nie miała wyboru. Sieun dostała za swoje, a ona z powodu Minkiego nie mogła szczerze się z tego cieszyć. Przez niego zaczęła posiadać uczucia, których od zawsze się wyrzekała.

        Objęła szyję chłopaka i pocałowała go w usta.

        – Oczywiście, że ją zobaczysz – zapewniła z uśmiechem i wtuliła się w jego ramiona. – Przyprowadzę ją dzisiaj na obiad, dobrze?

        Przytaknął, więc puściła go i pospiesznie poszła do jego pokoju. Powędrował za nią nieco zdezorientowany i patrzył, jak zaczęła wkładać turkusową sukienkę.

        – Idziesz już?

        – Muszę jeszcze podskoczyć do firmy, a potem wezmę Sieun na zakupy – skłamała, zasuwając zamek. Podeszła jeszcze do siedemnastolatka i czule pogładziła go po policzku. – Twoja siostra wiele przeszła. Kupię jej jakąś śliczną sukienkę. Nowe ubrania zawsze uszczęśliwiają dziewczyny – dodała z przekonaniem.

        – Jesteś taka kochana! – Uśmiechnął się i czule pocałował ją w usta.

        – Do zobaczenia na obiedzie!

        Pospiesznie założyła czarne szpilki i wyszła z mieszkania, szukając telefonu w torebce. Gdy go znalazła, drżącymi dłońmi wystukała numer Doojona i nim ten zdążył się odezwać, krzyknęła do słuchawki:

        – Sieun musi się dzisiaj pokazać w domu! Bum zaczął węszyć i wie, że coś jest nie tak!

        – Uspokój się.

        – Jak mam się uspokoić, gdy wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli?! Przecież Sieun nie będzie siedzieć cicho i powie wszystkim, kim jestem!

        – Sieun będzie się zachowywać jak grzeczna dziewczynka – zagwarantował Doojon. Jego głos był tak spokojny, że doprowadzał Yuri do szału. – Napisz mi, o której po nią przyjedziesz, a ja się zajmę resztą. No to pa, kwiatuszku.

        Przeklęła pod nosem i schowała telefon do małej torebeczki. Oparła się o ścianę windy i bez wytchnienia zastanawiała się, co powie Minkiemu, jeśli prawda wyjdzie na jaw. Może skłamie, że tak jak jego siostra nie miała wyjścia i stała się wiernym pieskiem Doojona, ponieważ bała się tego, co mógłby jej zrobić? A potem powie, że nigdy nie chciała go zranić, no może na początku, ale to się zmieniło, ponieważ powoli zaczynała się dzięki niemu zmieniać...

        Sieun posłusznie założyła przygotowaną dla niej sukienkę w kształcie tulipana. Chociaż nienawidziła różowego koloru, musiała przyznać, że prezentowała się całkiem ładnie. Do tego makijażystka idealnie zakryła rany na jej twarzy. Jedynie oko miała jeszcze bardzo spuchnięte, a z tym nic nie dało się zrobić. Musiała kłamać, że została napadnięta podczas wspólnych zakupów z Yuri.

        Ze łzami w oczach patrzyła na swoje odbicie. Kiedyś wyglądała na szczęśliwą, a teraz? Teraz po prostu egzystowała, chociaż jej dusza dawno umarła. Plątała się po ulicach z nieprzytomnym wzrokiem i uparcie szukała dla siebie ratunku. Pragnęła odnaleźć wyjście, które pozwoliłoby jej zacząć wszystko od nowa.

        Czy w ogóle dało się jej jeszcze pomóc?

        Nie miała wyjścia. Musiała pozostać z Doojonem, by ratować swoich bliskich. On miał rację. Jaka to cena za życie ludzi, których się kocha? Gdy budziła się, marząc o śmierci, oni wciąż byli szczęśliwi. Układali sobie lepsze życie od tego, które ona sama sobie zgotowała. Wszyscy próbowali jej pomóc. Starali się pokazać, jakim człowiekiem był Lee Doojon, ale nikogo z nich nie słuchała. 

        Starła delikatnie z policzków łzy, by nie popsuć makijażu. Nawet nie spojrzała na Doojona, który wszedł do pokoju. Przybliżył się do niej i delikatnie objął w pasie, jakby nie chciał zadać jej bólu. Gdyby go nie znała, pomyślałaby, że się o nią troszczył, ale prawda była taka, że po prostu upewniał się, czy wszystko pójdzie po jego myśli.

        – Wyglądasz pięknie, królewno.

        Serce cisnęło jej się do gardła, a na język przychodziło mnóstwo wulgaryzmów, których nie miała odwagi wypowiedzieć na głos. Przymknęła powieki, starając się powstrzymać łzy od spłynięcia. Nienawiść do tego człowieka była tak ogromna, że nie miała już siły z tym walczyć. Coraz częściej przyłapywała się na tym, że myśli o jego śmierci. Śmierci, którą sama mu zadawała.

        – Yuri zaraz po ciebie przyjedzie. Pamiętasz, co masz mówić?

        – Dlaczego akurat ona musi być moją wielką przyjaciółką? – spytała z pogardą.

        – Ponieważ jest dziewczyną twojego braciszka. Minki się w niej zakochał.

        Nim zdążyła pomyśleć, wymierzyła chłopakowi siarczysty policzek. Patrzyła na niego ze łzami w oczach, a ręce same pchały się do bicia.

        – Obiecałeś, że nikogo nie skrzywdzisz, jeśli z tobą zostanę! – krzyknęła zrozpaczona, uderzając go w klatkę piersiową. Nie trzeba było długo czekać na jego reakcję. Rzucił ją na podłogę i z całej siły nadepnął na brzuch, jakby miał pod sobą śmiecia.

        – I tego nie zrobię! – warknął, jeszcze bardziej przyciskając nogę. Sieun krzyknęła z bólu, jednak nieszczególnie go to wzruszyło. – Yuri sama się w nim zakochała, choć nie wiem, co można widzieć w takim szczeniaku! Dzięki temu wiesz, że jeśli będziesz próbowała coś kombinować, twój braciszek pójdzie pierwszy do odstrzału. Także uważaj, księżniczko!

        Wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.

        Sieun skuliła się na podłodze, próbując zniwelować narastający ból w żebrach. Głośny szloch wydobył się z jej ust, a dłonie coraz bardziej zaciskały się na chudych kolanach. Jaką miała pewność, że Yuri nie zrani jej brata? Przecież była taką samą bestią jak Doojon. 

        Jeśli Doojon pewnego dnia ją zabije, nie zrobi to nikomu różnicy. Prawdopodobnie i tak zemści się na jej rodzinie, choć obiecywał, że tego nie zrobi. 

        Ile było warte jego słowo wśród tych wszystkich kłamstw, którymi żywił ją od dłuższego czasu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro