Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

٠•●Rozdział 13●•٠

        Sieun niepewnie zapukała w białe drzwi z czerwoną tabliczką o napisie: „Wstęp wzbroniony!" i cierpliwie czekała, aż Minki je otworzy. Bała się, że tego nie zrobi, ponieważ nikt inny prócz niej nie mógł dobijać się do jego pokoju. Rodzice pojechali do pracy i mieli wrócić dopiero po szesnastej, dzięki czemu mogła chociaż raz pospać trochę dłużej w sobotę. Z natury była śpiochem, jednak Minki jak to poranny ptaszek miał w zwyczaju, stawał na nogi już o ósmej. Zazwyczaj brał godzinną relaksującą kąpiel, by później przygotować naleśniki z czekoladą. Tymczasem odkąd się obudziła, Minki ani na moment nie wyszedł ze swojego pokoju, a dochodziła już dwunasta.

        Zapukała ponownie, a drzwi się otworzyły. Minki od razu położył się na łóżku, nie czekając na to, co siostra miała do powiedzenia. Dał pod głowę czerwoną poduszkę i przymknął powieki.

        Weszła do środka, rozglądając się po śnieżnobiałych ścianach, szafie oraz komodzie, które miały czarne drzwiczki. Czarne obrotowe krzesło stało przy biurku, na którym widniał liczny pokaz książek oraz plastikowe pudełko w kształcie ołówka na różne pisaki. Obok biurka stało niskie białe łóżko z czarną pościelą z białymi angielskimi napisami i czerwonymi poduszkami. Nad nimi wisiała długa półeczka z książkami i fotografiami, na których widnieli Minki, Bum, a także ona. Pokój był mały, ale bardzo ładny i zawsze utrzymany w porządku.

        – Mógłbyś pomalować ściany na jakiś kolor. Jest tutaj zbyt biało.

         – Mi się podoba – uciął krótko, dając jej do zrozumienia, że to jego pokój i miał gdzieś jej zdanie.

        Westchnęła i podeszła bliżej brata, by usiąść na jego łóżku. Spuściła głowę, zastanawiając się, czy bliźniak w ogóle chciał utrzymywać z nią kontakt. Zawiodła go na całej linii i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jednak zamierzała wszystko naprawić. Pragnęła walczyć o ludzi, których straciła przez Doojona i chorą miłość, jaką go darzyła. Chciała zmienić swoje życie i spróbować znów odnaleźć szczęście. Nawet jeśli Lee miał zamiar jej to uniemożliwić, zamierzała dać z siebie wszystko i udowodnić mu, że była silniejsza, niż mu się wydawało.

        – Miałbyś ochotę pójść ze mną do sklepu po farbę? – zaczęła niepewnie. Gdy się nie odezwał, kontynuowała: – Chciałabym zacząć zmianę od koloru włosów. Czerwony mi się znudził i źle mi się teraz kojarzy. Myślę, że taka odmiana mi się przyda. No i moglibyśmy spędzić ze sobą więcej czasu...

        Minki otworzył oczy i nieufnie spojrzał na siostrę. Z jakiegoś powodu nie mógł uwierzyć, że jej związek z Doojonem dobiegł końca. Może próbowała uśpić jego czujność? Udawała, że wszystko się teraz zmieni, by pewnego dnia znów wymknąć się z domu i pobiec do tego pasożyta.

        – Wybacz,  ale nie wierzę ci – oznajmił bez ogródek i usiadł. Westchnął ciężko, po czym kontynuował: – Teraz mówisz, że wszystko się zmieni, a za tydzień znów polecisz do tego gnoja i będziesz miała mnie w dupie. Zawsze jest tak samo. 

        Schował twarz w poduszce, nie zamierzając jej słuchać. Zbyt wiele razy go okłamała, dając przy tym złudną nadzieję. Tym razem nie zamierzał dać się omamić jej słodkim kłamstewkom, chociaż bardzo tęsknił za dawnymi relacjami i wspólnym spędzaniem czasu. Musiał być jednak twardy i pokazać jej, że utracone zaufanie trzeba było odbudować, a to nie należało do najłatwiejszych zadań.

        – Rozumiem. Pewnie sama bym sobie nie wierzyła na twoim miejscu – przyznała ze smutkiem  i wzruszyła ramionami. – Pójdę sama. Miłego dnia, bracie. Kocham cię.

        Minki wytrzeszczył oczy, zastanawiając się, czy przypadkiem się nie przesłyszał. Czy Sieun właśnie powiedziała, że go kocha? Szok nie pozwalał myśleć mu o niczym innym, a dziewczyna pospiesznie opuściła pokój, przez co nie mógł spytać o wypowiedziane przez nią słowa.       

        Zdezorientowany, przysiadł na łóżko i wyjrzał przez okno, wyczekując wyjścia siostry z mieszkania. Chociaż mieszkali bardzo wysoko, mógł zauważyć kogoś na dole.

        Zniecierpliwienie z każdą chwilą się powiększało, a chęć pobiegnięcia za bliźniaczką, stawała się natarczywa i nie do zniesienia. Serce kazało mu iść, a rozum zostać.

        – Kurwa! – przeklął i podbiegł do szafki, z której wyjął zieloną koszulkę w białe paski i nałożył ją na siebie. Nie zatrzymał się obok lustra, by ogarnąć roztrzepane włosy. Po prostu ubrał białe trampki, ciepłą szarą bluzę z kapturem i wybiegł z mieszkania, chwytając po drodze klucze z drewnianej szafeczki, która stała tuż obok drzwi. Przekręcił klucz w zamku i ruszył w stronę wind. Wystarczyły dwa zdania, by zmienił zdanie i pobiegł za siostrą, chcąc spędzić z nią więcej czasu.

        Gdy winda się zatrzymała, pospiesznie ruszył do wyjścia i nerwowo rozejrzał się po podwórku, szukając czerwonych włosów, które zawsze dało się odróżnić z tłumu. Tym razem jednak ich nie zauważył i już miał zacząć biec, gdy usłyszał głos siostry.

        – Szukasz mnie? – Sieun wyszła zza rogu i z delikatnym uśmiechem podeszła do brata. – Tak, Minki. Kocham cię i to się nigdy nie zmieniło. Zawsze będziesz moim ukochanym bratem. Najważniejszym mężczyzną w moim życiu. Tym, który zawsze będzie stawał po stronie swojej młodszej siostry i nie pozwoli jej skrzywdzić, chociaż mogła postępować źle – zamilkła na moment, próbując opanować napływające do oczu łzy. Nie mogła wybaczyć sobie, że tak łatwo zrezygnowała z bliskości swojej rodziny. Była taka samolubna. – Zawsze będziesz chciał dla mnie najlepiej. Wiem to i naprawdę przepraszam cię za wszystko. Zasłużyłeś na lepszą siostrę.

        – Przestań wygadywać głupoty! – rozkazał  i przytulił bliźniaczkę, która mimowolnie wybuchła szlochem. Sam ledwo powstrzymywał się od płaczu, jednak postanowił być twardy. Ostatnimi czasy nic innego nie robił, tylko płakał jak dziecko w poduszkę i użalał się nad sobą. Musiał to zmienić, inaczej Sieun nie będzie miała z niego żadnego pożytku. – Spróbujmy od nowa, dobrze? Zapomnijmy o tym, co złe i stwórzmy nowe wspomnienia. Nie pozwólmy, by cokolwiek nas rozdzieliło.

        Przytaknęła, a Minki otarł łzy z jej bladych policzków i uśmiechnął się z miłością.

        – Jesteś pewna, że chcesz zmienić kolor włosów? Koniec z buntem wiewiórki?

        – Koniec – przyznała z delikatnym uśmiechem i spuściła głowę.

        – No to na co czekasz? Chodźmy!

        – Minki – Posłał jej pytające spojrzenie, przez co dodała niepewnie: – zafarbujesz mi włosy? Wiesz... farbę kupię sama, ale reszta nie pójdzie tak łatwo...

        – Dobra, ale jak zafarbuje ci pół twarzy, to nie narzekaj, że stałaś się murzynem! – zaśmiał się i wziął siostrę pod rękę. Chociaż jego serce ogarniała niepewność i wątpił w szczerość Sieun, w głębi duszy wierzył, że tym razem się na niej nie zawiedzie. Czy to źle, że mimo wszystko stawiał swoją bliźniaczkę ponad wszystko i pragnął dla niej jak najlepiej?

        – Życie jest do dupy – stwierdził po raz setny tego dnia Bum i wypił kieliszek soju. Siedział naprzeciwko Jii przy okrągłym, ciemnobrązowym stole, a obraz mu się rozmywał. Zamiast jednej dziewczyny widział dwie, przez co chichotał pod nosem, jak rozbawione dziecko, które przyłapało rodzeństwo na całowaniu się ze swoją sympatią. Chociaż pragnął teraz zobaczyć Sieun i wtulić się w jej ramiona, wiedział, że było to niemożliwe. Mimo to tęsknota z każdą myślą nasilała ból w jego sercu, przez co omal się nie rozpłakał. Alkohol bardzo utrudniał mu zachowanie kamiennej twarzy, ale jakoś stąpał po cienkiej linii, utrzymując równowagę. Westchnął głośno i oparł się o dłoń z miną zbitego psiaka. – Tak bardzo za nią tęsknię...

        Jia, słysząc ostatnie zdanie, zacisnęła zęby, a przez jej ciało przeszedł tajfun gniewu, który mógłby zniszczyć całą Koreę. Ściskła w dłoni kruchą szklankę i niewiele brakowało, by pękła ona na malutkie kawałeczki.

        Odłożyła szklankę na stolik i złapała chłopaka za dłoń, prosząc, by spojrzał jej w oczy.

        – Oppa. Zrobię wszystko, byś był szczęśliwy – wyznała szczerze, a Bum spojrzał na nią z zaciekawioną miną. – Nie pozwolę, byś chodził smutny. Będę starała się z całych sił, by każdy kolejny dzień był lepszy od wcześniejszego. Nie sądzisz, że spędziłeś już za dużo czasu na cierpieniu przez dziewczynę, która w ogóle tego nie doceniała?

        Bum patrzył na szatynkę z zainteresowaniem, obserwując  jej szczupłą, dziewczęcą o delikatnych rysach, twarz. Oczy miała podkreślone czarną kredką, a usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Jasnobrązowe włosy jak zwykle upięła w wysoki kok. Właśnie zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie widział jej w rozpuszczonych włosach.

        – Mogłabyś zdjąć gumkę? – spytał, jakby słowa nastolatki weszły mu jednym uchem i wyszły drugim. 

        Jia uniosła brwi, nie rozumiejąc, co ma jej fryzura do tego, co przed chwilą wyznała. Chciała oblać chłopaka soju, by się ocknął, jednak stwierdziła, że to nie najlepszy pomysł. Może był zbyt pijany, by zrozumieć, co miała na myśli? Nie powinna była pozwolić, by tyle wypił.

        Chociaż mogła to też wykorzystać na swoją korzyść.

        – Zdejmiesz ją?

        – A-ach, tak – oznajmiła rozkojarzona i spojrzała na pijanego chłopaka. Jego skośne oczy niesamowicie błyszczały i wydawały się zdecydowanie mniejsze niż zwykle. – To znaczy... Po co?

        Bum westchnął z niezadowoleniem i wstał z krzesła, chwiejnym krokiem podchodząc do rówieśniczki. Nie zważając na protesty, chwycił czarną frotkę, oddając włosom wolność. Skręciły się, tworząc fale na końcach. Sięgały do łopatek i były dość cienkie. 

      Nie są tak ładne, jak włosy Sieun, pomyślał mimowolnie i usiadł z powrotem na krześle.

        – Teraz jest dużo lepiej – przyznał z zadowoleniem, a policzki Jii nabrały purpurowych rumieńców. – To pierwszy raz, gdy widzę cię w rozpuszczonych włosach. Powinnaś częściej tak chodzić. Wyglądasz ślicznie.

        Uśmiechnęła się nieśmiało, a Bum nalał sobie do pustego kieliszka soju. Chociaż chciała go poprosić, by więcej nie pił, nie zrobiła tego. Nawet jeśli wiązała się z tym nieprzyjemna rozmowa z dziadkiem chłopaka, obecnie żyła tylko jego słowami. Uważał, że była śliczna. Powiedział to, a ona poczuła się jak najpiękniejsza dziewczyna na świecie. 

        – Może wzniesiemy toast?

        – Zgoda! – przytaknęła i uniosła w górę swój kieliszek, który od dłuższego czasu był pełen. – Wznieśmy toast za wspólne szczęście.

        – Za szczęście! – zawtórował Bum i ponownie zamoczył usta w alkoholowym trunku.

        

        Przechodzili właśnie obok jednego z seulskich barów, gdy Sieun zauważyła znajomą dziewczęcą twarz. Mimowolnie zatrzymała się, czując, że chłopakiem, który dotrzymywał towarzystwa Jii, był Kim Bum. Z jakiegoś powodu myśl o tej dwójce, sprawiała jej ogromny zawód i wbijała nóż prosto w serce. Odkąd chłopak wyznał jej swoje uczucia, nie potrafiła przestać o nim myśleć. Winiła siebie za to, że wcześniej niczego nie zauważyła. Dopiero teraz zrozumiała, dlaczego Bum nigdy nie chodził na randki i nie akceptował dziewczyn, które otwierały przed nim serce. Sama kilka razy próbowała umówić go na randkę w ciemno, ale nigdy jej się to nie udało.

        Minki z zaciekawieniem powędrował za spojrzeniem siostry, starając się ujrzeć coś znajomego. Dostrzegając Park Jię i kruczoczarne włosy odwróconego do nich plecami chłopaka, zrozumiał, co przykuło uwagę jego siostry.

        – Chcesz wejść? – spytał niepewnie, a twarz chłopaka zerknęła w lewą stronę. To był Kim Bum. Teraz nie mieli co do tego żadnych wątpliwości.

        Zaprzeczyła skinieniem głowy, jednak wciąż stała w tym samym miejscu, wpatrzona przed siebie, jak w jakiś obrazek. Nagle jej spojrzenie zetknęło się z Jią, która jakby zamarła na jej widok. Przez chwilę nie spuszczały z siebie wzroku, aż Park ponownie spojrzała na swojego towarzysza i uśmiechnęła się do niego słodko, biorąc jego dłoń w swoją. Chciała, by Sieun to widziała. Pragnęła pokazać, że teraz to ona liczyła się dla Buma.

        Chciała zdeptać jej serce, jak starą zabawkę i udało jej się to.

        – Myślałem, że Bum nic do niej nie czuje – mruknął Minki pod nosem. – Zaczekasz tutaj chwilę?

        – Po co? 

        Nie odpowiedział. Wyjął komórkę i wykręcił numer przyjaciela, cierpliwie czekając, aż ten odbierze. Nie zważał na protesty bliźniaczki, ani zirytowane spojrzenie Jii, która wyglądała, jakby miała pożreć go żywcem.

        Chociaż Bum nie przyjaźnił się już z Sieun, przez co i oni spotykali się coraz rzadziej, wciąż był dla niego, jak brat. Dlaczego Bum nie zadzwonił, gdy kogoś potrzebował, tylko poszedł wyżalić się Jii? Przecież dawniej rozmawiali ze sobą o wszystkim. Miało się to zmienić po tylu latach?

        – M-Minki? – usłyszał w słuchawce pijany głos Buma. Czyli taki był plan Jii? Upić go i wmówić, że dzięki temu, choć na chwilę poczuje się lepiej? 

        – Odwala ci?! – krzyknął Minki do słuchawki i ścisnął w drugiej dłoni torby z zakupami. Sieun patrzyła na niego dużymi oczami, niczego nie rozumiejąc. – Naprawdę myślisz, że alkohol wszystko ułatwi? Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?! Przecież jestem od tego, by być przy tobie!

        – N-nie rozumiesz.

        – Ej! – krzyknął, jednak chłopak zdarzył się już rozłączyć. Minki zaklął pod nosem i już miał wejść do baru, gdy Sieun go wyprzedziła. Zdezorientowany, ruszył za nią, obawiając się jej konfrontacji z Jią.

        Sieun pomimo sprzecznych uczuć, podeszła do stolika, gdzie siedział Bum i stanęła nad nim, w ogóle nie zwracając uwagi na skwaszoną minę jego towarzyszki. Nawet nie zrobiły na niej wrażenia jej rozpuszczone włosy.

        – Chodź. Zabierzemy cię do domu – oznajmiła spokojnie, a brunet ani drgnął. Wiedziała, że nie chciał jej tutaj widzieć. Najlepiej byłoby dla niego, gdyby umarła, ale nie mogła pozwolić, by z jej powodu stoczył się na dno. Wciąż jej na nim zależało i nie chciała tego ukrywać.

        – Sieun ma rację – poparł siostrę, Minki i oparł dłoń na ramieniu przyjaciela.

        Bum zacisnął pięści i spojrzał tempo w pusty kieliszek. Próbował opanować drżenie rąk i przyspieszone bicie serca, wmawiając sobie, że Sieun tutaj nie było. Nie chciał na nią patrzeć, ponieważ każde spojrzenie w jej stronę, zadawało ból. Jak miał zapomnieć, skoro skutecznie mu to uniemożliwiała?

        – Jak śmiesz w ogóle pokazywać mu się na oczy?! – wysyczała przez zęby Jia, mierząc dziewczynę nienawistnym spojrzeniem. – Dalej zamierzasz go ranić?! 

        – Przymknij się! – warknęła Sieun, nawet na nią nie patrząc.

        – Przez ciebie jest w takim stanie! – Jia wstała z miejsca, gotowa naskoczyć na rówieśniczkę z pazurami. Z każdą sekundą nienawidziła jej coraz bardziej i żałowała, że Doojon jeszcze się jej nie pozbył. – Wróć lepiej do swojego faceta i bycia dziwką!

        – Nie mów tak o mojej siostrze, bo gorzko tego pożałujesz! – krzyknął Minki, gniewnie wyciągając wskazujący palec. Gdyby Jia była chłopakiem, już dawno oberwałaby w twarz. – Gówno wiesz, a robisz pranie mózgu mojemu przyjacielowi!

        – Zamknijcie się! – Bum uderzył w stół, wszystkich uciszając. Chociaż dzwoniło mu w uszach i ledwo umiał utrzymać się na nogach, doskonale wiedział, czego z pewnością nie potrzebował w tej chwili. Chciałby, żeby Sieun rozproszyła się w pył i całkowicie zniknęła z jego życia. – Minki. Z-zabierz swoją siostrę i dajcie mi święty spokój. To moja sprawa co i z-z kim robię, a... – zająknął się i wskazał na Sieun – a ta dziewczyna jest temu wszystkiemu winna i nie chcę jej widzieć! M-Minki je-jeżeli uważasz się za mojego przy-przyjaciela, trzymaj ją ode mnie z... z daleka.

        Jia ukryła uśmiech pod maską obojętności, choć miała ochotę zaśmiać się Sieun prosto w twarz. Widząc zaskoczenie na jej twarzy i łzy w oczach, poczuła się szczęśliwa. Choi z każdą chwilą oddalała się od Buma, dzięki czemu ona mogła być coraz bliżej jego serca. Pragnęła stać się jedyną osobą, na której Bum będzie mógł polegać. Zważywszy na fakt, iż przez Sieun psuły się również jego relacje z Minkim, była coraz bliżej osiągnięcia celu.

        Z radością patrzyła, jak Sieun wychodzi z baru.

        – Nie poznaje cię, Bum – powiedział z żalem Minki i wybiegł za siostrą.

        Bum nie odpowiedział. Bił się z sercem, które mówiło, by biegł za przyjaciółmi i rozumem, mówiącym stanowcze: "NIE!".

        To prawda, że nigdy wcześniej nie sięgał po alkohol. Zawsze był jego przeciwnikiem, jednak teraz szukał drogi, która uśmierzyłaby jego cierpienie. Czy to źle, że chciał za wszelką cenę zapomnieć?

        Jia nie była temu winna.

        On i Minki też nie.

        Wszystkiemu była winna Sieun. To przez nią czuł się jak śmieć. Jak karaluch, którego trzeba było zdeptać i zniszczyć.

        – Nie przejmuj się. Jestem przy tobie.

        Posłał dziewczynie delikatny uśmiech, gdy ta dotknęła jego dłoni.

        Czy potrafiłby dzięki niej zapomnieć o Sieun? Mógłby się jeszcze raz zakochać?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro