Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 (Aaron)

– Jestem. Clever miała wypadek. Trafiła do szpitala. – oznajmiłem im, na co oni, przerwali rozmowy i spojrzeli na mnie. 

 – Co? Cholera jasna! Nic jej nie jest. – zapytał spanikowany Devon. 

 –No kurwa jak zabrali ją do szpitala, to raczej jej coś jest. – odparłem. 

– Gdzie ją zabrali?

 – Do McNears Beach. 

 – Kurde. Nie spodziewałam się tego. Co jej się stało? – Ashley dość spanikowała. Blondynka wydawała się bez sumienia. Jednak jeśli chodziło o takie rzeczy. Zachowywała się jak matka. 

 – Pokłóciłem się z nią. I wbiegła pod jadący samochód. I mocno walnęła o asfalt. Przez co rozwaliła sobie tył głowy i krwawiła z tego miejsca. Jedynie tylko swoją koszulą przyłożyłem delikatnie do jej głowy. – co właśnie dopiero teraz zauważyli, że nie miał na sobie koszuli swojej czarnej. – A potem przykryłem kocami, by ocieplić jej ciało. – przerwałem. – Idzie się ktoś napić ze mną? 

 – Możemy my wszyscy iść. – każdy się zgodził i ruszyliśmy.Impreza mijała bardzo dobrze. 

Jednak cały czas miałem z tyłu głowy co powiedziała mi Clever. 

                                      *** 

 Następnego dnia, obudziło mi krzyczenie z dołu mamy. Leniwie otworzyłem oczy i przecierając oczy. Ruszyłem na dół.

 – O jesteś! Dzwonią lekarze od Clever.Od razu rozbudziłem się i zabrałem telefon od mamy. 

 – Dzień dobry – zacząłem standardowo rozmowę. 

 – Dzień dobry. Mamy sprawę do ciebie.

 – Tak? Jaką?– Potrzebujemy twojej krwi. Z tego, co powiedziała mi twoja mama masz taką samą grupę krwi jak Clever. Więc jakby to nie był dla ciebie problem. To byś mógł przyjść i pobrać krew?Przez chwilę zastanawiałem się, czy zgodzić się. Jednak stwierdziłem, że danie krwi komuś, by uratować życie nie zaszkodzi. 

 – Dobrze. Zaraz będę u państwa. – oznajmiłem. 

 – To czekamy na pana. Dziękujemy bardzo. 

 Po tym rozłączyłem się i pobiegłem do pokoju przebrać się.Po ogarnięciu się, dałem znać tylko mamie, że jadę i wręcz wybiegłem z domu. Podbiegłem do swojego chevroleta silverado. Odpaliłem silnik i ruszyłem do szpitala. 

                       *** 

 – Dzień dobry. Przyszedłem na pobranie krwi dla pacjentki. – podszedłem do recepcji.

 – Już chwilka. Pan Aaron Morton? – pokiwałem głową na znak, że tak. 

– Dobrze, idzie pan prosto przez korytarz i w lewo skręcić. I tam będę drzwi z numerem 5a. Wtedy po prostu zapukać i poczekać na wezwanie. – poinstruowała mnie. 

 – Dziękuję. – ruszyłem do wyznaczonego miejsca.Gdy znalazłem wyznaczone pomieszczenie.

 Zapukałem i usłyszałem, że mam wejść. Pobieranie krwi minęło pomyśl. Kiedy już się skończyło. Spytałem czy mógłbym odwiedzić Clever. Lekarz się zgodził i powiedział mi, gdzie się znajduje. I poszedłem do wyznaczonego miejsca.Moimi oczami, ukazała się Clever leżąca na specjalny łóżku. Pomieszczenie nie wyglądało na najgorsze. Było bardzo jasno. Była przy niej jeszcze pielęgniarka. Która coś klikała przy niej. 

 – Przepraszam. – pielęgniarka odwróciła się w moją stronę. 

– Czy mogę odwiedzić pacjentkę?

 – Tak jasne. Podejdź śmiało. Wczoraj w nocy, zrobiliśmy jej operacje. Połamała sobie w lewej kości przedramienia. Kość łokciową. Ma stłuczenia na nogach. Głowa całe szczęście jest dobrze. Jest stłuczona. Ale jak widzisz jest cała owinięta. Zostanie z nami tydzień lub dwa. Zależy wszystko od niej. Przy okazji zrobiliśmy jej badania. Ogólne. RTG, UZG. Okazało się, że Clever u nas była. Już ci czytam. Po osłabieniu. Biedaczyna, była jak szkielet. Musieliśmy dawać jej jedzenie przez sondre. Gdybyś ty widział ją, w jakim była stanie. Spędziła u nas dobre kilka miesięcy. 

 – Cholera. To ciężko z nią było. Nie wiedziałem o tym. Znam, ją dopiero z tydzień.

 – Dbaj o nią. Jak tylko wyjdzie teraz. Clever, jest podatna na wszystko. Chwila nieuwagi i może sobie coś zrobić. Jest pod narkozą. Powinna obudzić się za godzinę. Więc, masz trochę czasu. – uśmiechnęła się do mnie, gdy skończyła przełączanie różnych guzików i sprawdzania, czy wszystko jest dobrze. – Więc moja rada. Jak ktoś zna ją dłużej. Niech dba o nią i pilnuje. Może kiedyś opowie swoją historię i tobie. – poklepała mnie po barku. – Ja już będę szła w razie czego czerwony guzik przy jej łóżku włącz. I my przyjedziemy. 

 Pokiwałem na to wszystko. I usiadłem przy jej łóżku, patrząc na nią. 

 – Przepraszam ciebie. Nie powinienem tak mówić. Gdybym znał twoją historię. Może i nie było tak. – wpatrywałem się w nią, jednak poczułem lekkie ukłucie, myśląc co musiała przechodzić.– Jesteś, jak Elainę. Jednak ona uciekła i nie wiem, gdzie jest. Mam takie przeczucie, że nie przypadkiem się spotkaliśmy. I może to jest znak od niej. Kiedyś, opowiem nasze historie.

                                  *** 

 – I jak tam? – spytała mama, gdyż wróciłem do domu.

 – Dobrze. Ma zawiniętą głowę i stłuczenia. Tak jakbyś pytała, czy byłem odwiedzić Clever. Tak byłem. – wyprzedziłem szybciej Emily. 

 – Miło z twojej strony. Niech zdrowieje.

 – Będę szedł do swojego pokoju. W razie czego wołaj. 

 – Jasne. 

Pokierowałem się do swojego pokoju. Leżałem i myślałem, nad tym wszystkim. Może jednak Clever nie jest, aż tak zła? Może, warto będzie poznać jej historię. Po chwili przemyślenia wszystkiego. Stwierdziłem, że pogram trochę na swojej gitarze. W moim pokoju znajdowało się pełno statuetek i medali za granie na gitarze. Brałem udział w wielu konkursach. Ludzie mówili, że widać, że mam talent od tego. Jak śpiewam i oddaję się uczuciom grając. Nie jednych ludzi zdążyłem wzruszyć. Była to jedna z rzeczy, która naprawdę poprawiała mi dzień i wszystko stawało się lepsze.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro