Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

W Pokoju Wspólnym znalazła się kilkanaście minut później. Miała nadzieję, że już dziś nie spotka swojej siostry i starszego ucznia, który wstawił się za nią. Cały czas rozmyślała o Dromedzie, która sama została na błoniach, jednakże wiedziała, że prędzej czy później dziewczyna wróci. Z jednej strony była wściekła na Teda, a z drugiej była mu w jakiś sposób wdzięczna, bo dzięki jego decyzji Dromeda będzie bezpieczna. Przechodząc przez pomieszczenie czuła na sobie spojrzenia innych uczniów. Wywróciła więc oczyma i ruszyła do swojego dormitorium. Nagle jednak drogę ponownie zastawił jej Lucjusz. 

- Jesteś! - wyszeptał z ulgą. - Gdzie byłaś? Martwiłem się o ciebie. 

- Nie musiałeś. Nic mi nie jest - mruknęła nie patrząc na niego. - Naprawdę nie musiałeś wtrącać się w moją kłótnie z siostrą. Dałabym sobie z nią radę.

Chłopak spojrzał na nią z politowaniem. 

- Właśnie widziałem jak sobie radzisz. Twoja siostra to wredna małpa, a ja chciałem ci pomóc. Nie zrobiłem moim zdaniem nic złego. 

- Nie chodzi oto, że zrobiłeś coś złego - wyjaśniła szybko. - Tylko nie jestem dzieckiem, aby nie móc sobie poradzić ze starszą, wredną siostrzyczką. No ale mimo wszystko dzięki. 

- Nie ma za co - skwitował z lekkim uśmiechem. - Mam nadzieję, że to nie przez nią miałaś zepsute wakacje, co? 

Jego pytanie sprawiło, że w jej oczach ponownie pojawiły się łzy, bowiem przypomniała sobie słowa Dromedy, które krzyczała do swojego mugolskiego wybranka. To ona znosiła te wszystkie okrucieństwa ze strony matki, to ona słyszała codzienne groźby i rozkazy i to ona teraz ponownie została zraniona przez kogoś kogo kochała i komu ufała. Zawiedli ją wszyscy. Narcyza również. 

- To nie chodzi o Belle - odpowiedziała unikając jego wzroku. - Nie mogę jednak powiedzieć o co chodzi, nie gniewaj się. To zbyt ciężki temat. Zresztą nie znam cię na tyle, aby opowiadać ci o swoich problemach. 

Widać  było, że jej słowa go dotknęły, bo skrzywił się i bez słowa odwrócił do niej plecami. Przez chwilę chciała go przeprosić ale doszła do wniosku, że nie ma za co. Powiedziała mu szczerą prawdę. Zagryzła wargę i odwróciła się w kierunku wejścia do Pokoju Wspólnego oczekując powrotu Andromedy, jednakże ona wciąż się nie pojawiała. Usiadła więc na kanapie zamierzając czekać do nocy. Dochodziła cisza nocna, więc coraz więcej uczniów wracało do swoich dormitoriów. Po upływie dwudziestu minut do środka Pokoju Wspólnego wmaszerowała zrozpaczona Dromeda. Narcyza podniosła się z miejsca i ruszyła w jej kierunku. Siostra obrzuciła ją niemrawym spojrzeniem.

- Nic ci nie jest? - spytała cicho młodsza Black. Andromeda pokiwała przecząco głową. - Gdzie byłaś? Martwiłam się o ciebie.

- Martwiłaś mówisz? To dlatego ukrywałaś się za drzewami i zostawiłaś mnie samą na błoniach, tak? - uniosła brew ku górze.

- Skąd? - spytała zszokowana. 

- Widziałam cię. Wiem, że słyszałaś moją rozmowę z Tedem. Byłaś tam cały czas i podsłuchiwałaś, a potem uciekłaś. 

Narcyza poczuła jakby ktoś uderzył ją w twarz. Siostra ją widziała. 

- Nie chciałam cię zostawić, naprawdę - oznajmiła cicho. - Bałam się jednak wyjść z ukrycia. Obawiałam się twojej reakcji. Zbyt dużo ostatnio na nas spadło. Nie chciałam, abyśmy się jeszcze przez to wszystko pokłóciły. Przepraszam, naprawdę.

Dromeda pokiwała głową i ujęła dłoń swojej młodszej siostry. 

- Nie jestem na ciebie zła. Moje życie posypało się z dnia na dzień i już nic nie da się naprawić. Wszyscy się ode mnie odwrócili, a tylko ty zostałaś. Jedyna osoba. Rodzice i Bella mnie nienawidzą, Ted mnie zostawił, a ty jesteś ciągle. Jestem ci wdzięczny, naprawdę. Doceniam to Cyziu. 

- Jesteś moją siostrą - rzuciła w kierunku siostry. - Kocham cię najbardziej na świecie i mimo, że sama uważam, że wybrałaś źle to zawsze przy tobie będę. Obiecuje. Bellatrix któregoś dnia  zrozumie, że postąpiła okropnie. Zobaczysz. 

Chciała szczerze wierzyć, że to co powiedziała będzie prawdą, chociaż znając charakter Belli i jej podejście do mugoli bała się, że dziewczyna nigdy nie zmieni zdania i już zawsze będzie postępować tak jak postępuje. 

- Miejmy nadzieję - wyszeptała cicho Dromeda. - Chodź spać. Już późno. 

Narcyza przystała na to, ścisnęła dłoń siostry i po chwili ruszyła do swojego dormitorium. Wchodząc do środka, zmarszczyła brwi, bowiem w pomieszczeniu znajdowała się Bella.

- Co ty tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś w swoim pokoju? - zapytała zdezorientowana siadając na swoim posłaniu. 

- Poprosiłam Slughorna, aby pozwolił mi na zmianę dormitorium. Matka kazała mieć cię na oku.

- Zwariowałaś? - spytała. - Naprawdę zamierzasz zamieszkać ze mną tylko po to, aby mnie pilnować? Nie chcę cię tutaj. 

Starsza Black wybuchnęła śmiechem.

- Mam ciebie i Dromedę na oku. Obiecuje ci, że nie zrobisz nic beze mnie. Nie postawisz nawet kroku bez mojej obecności.

- Jesteś naprawdę żałosna. Nie mam już do ciebie sił, naprawdę.

Po tych słowach uczennica położyła się na łóżko i odwróciła plecami do siostry. Była coraz bardziej wściekła. Zdziwiła się, że Bella nie zdecydowała się zamieszkać w dormitorium razem z Andromedą. Była w stu procentach pewna, że to był pomysł matki. Druella nigdy nie odpuści. Za nic nie pozwoli, aby jej córka spotykała się ze szlamą. W szkole nie mogła jej pilnować, więc to zadanie zrzuciła na Bellatrix, która była gotowa na wszystko, aby przypodobać się ich rodzicielce. Od małego zależało jej na aprobacie rodziców i zachowywała się tak jakby nic innego nie było dla niej ważne. Oczywiście Narcyza kiedyś bardzo ceniła swoich rodziców i wspierała ich poglądy, jednakże sytuacja z Andromedą zmieniła wszystko. Rodziciele przestali być jej autorytetami ale z dnia na dzień wszystko przepadło. 

- Jak się czuje Andromeda? - usłyszała ciche pytanie Belli. Odwróciła się w stronę siostry i uniosła brew ku górze. 

- Co cię to interesuje? Jeszcze przed chwilą mi groziłaś.

Bellatrix westchnęła pod nosem i odpowiedziała cicho.

- To, że zgadzam się z matką i chcę was pilnować nie oznacza, że się o was nie martwię. Wiem, że macie mnie za potwora, może i macie rację ale dla mnie zawsze pozostaniecie moimi siostrzyczkami. Powiedz mi co z Dromedą.

- Myślę, że oto powinnaś spytać właśnie ją - stwierdziła. - Moim zdaniem powinnaś z nią porozmawiać. Jestem zła na ciebie, że stanęłaś po stronie matki, bo zawsze nawzajem się broniłyśmy ale to nie zmienia faktu, że tak jak powiedziałaś, jesteśmy siostrami. Porozmawiaj z Andromedą, bo ona bardzo tego potrzebuje. 

- Nie mogę z nią rozmawiać - odpowiedziała pewnie. - Matka nie byłaby zachwycona, gdyby się o tym dowiedziała. To właśnie miała być kara naszej siostry, rozumiesz? Miała poczuć się samotna, aby uświadomić sobie jak wiele straci, gdy zwiąże się z tym gnojkiem. My wszyscy się od niej odwrócimy. 

- No chyba nie wszyscy - warknęła Narcyza. - Ja przy niej zostanę bez względu na wszystko. 

- Tak właśnie myślałam - mruknęła cicho Bella i głośno westchnęła. - Dlatego właśnie będę cię pilnować i sprawię, że zmienisz zdanie. Jesteśmy rodziną Black i nie tolerujemy tych łachmytów jakimi są mugolaki, rozumiesz? Jeśli Dromeda nie zmieni swojego zdania to matka bez mrugnięcia okiem ją wydziedziczy i wyrzuci z domu. Po tym, co zrobiła w te wakacje to chyba nie myślisz, że żartuje, prawda? 

Narcyza czuła, że Bella mówi prawdę. Ich matka była podła i była w stanie zrobić wszystko, byle obronić swoją rodzinę. Nawet jeśli by miała pozbyć się swojego własnego dziecka. Nie chciała już więcej dyskutować z siostrą na temat tego wszystkiego. Wstała i ruszyła do łazienki, aby się ogarnąć do spania. Wzięła rozgrzewającą kąpiel, przebrała się w piżamę i ponownie skierowała się do dormitorium. Ku jej uldze Bella już spała, więc nie musiały znów dyskutować na temat rodzinnej sytuacji. Położyła się na łóżku, okryła kołdrą i czym prędzej odpłynęła.

---- 

Postanowiłam dzisiaj wstawić jeszcze jeden rozdział :D

Dajcie znać jak wam się podoba :)

Buziaki!




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro