Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

((pov Babe))

Siedziałem w samochodzie z Umą jadąc właśnie po Charliego do warsztatu, mała Nuciła sobie zadowolona, myślałem, że będzie nosić sukienki, będzie chciała być księżniczką... Ta jeszcze czego! Jest tak samo walnięta jak ja i Charlie. Uwielbia autka, ogląda z nami wyścigi i gania z kuzynami gdzie się tylko da.
Ale ostatnio stwierdziła, że może ubrać sukienkę bo zobaczyła, że Sonic nosi spódnice i stwierdziła , że wygląda fajnie.

- mamoooooo- spojrzałem na nią w lusterku

- tak?- zapytałem jadąc dalej

- czy ty też możesz mieć jeszcze dzidzie?-  zaśmiałem się słysząc jej pytanie

- tak mogę mieć jeszcze dzidzie... A dlaczego pytasz?

- bo Honey mówi, że fajnie jest mieć dzidzie w domu.- powiedziała pod nosem

- porozmawiam o tym z Charliem i zobaczymy co da się zrobić - prawdę mówiąc chciałbym mieć jeszcze jednego dzieciaka. Kocham Ume i to jaka jest. Nie spodziewałam się, że tak wiem szczęścia przyniesienie mi chociażby to jak ta nawet wrzeszczy, kocham w niej wszystko, cieszy mnie fakt, że po prostu jest.

- jesteś super Mama- uśmiechała się zadowolona.Zaparkowałem pod warsztatem i skierowałem się do środka, szła obok mnie, wszedłem z nią do środka, myślałem, że rzuci się najpierw na Alana. Uwielbia męczyć swoich wujaszków, ale zamiast Na niego rzuciła się na Winnera...- WUJEK WINIIIII- no tak.. zapomniałem wspomnieć o najważniejszym, po tym jak Honey pojawił się na świecie spotkałem Winnera w szpitalu, był na badaniach, a ja odwiedzałem Kente. Rozmawiałem z nim kilka godzin, pierwszy raz zobaczyłem w nim coś więcej niż wroga... Na dodatek Han patrzył na niego w ten cholery wyjątkowy sposób, pełen miłości...
Przez długi czas tylko ja i Heart wiedzieliśmy o ich dziwnej realcja, ale teraz już wszyscy wiedzą, że Mają się ku sobie.
Alan potrzebował kierowcy bo nasz Dean wyjechał za swoim ukochanym na jakiś czas. Więc skorzystaliśmy z tego co było pod ręką... Winner, na szczęście wyszedł na ludzi.
Wziął Ume na ręce

- jesteś tak głośna jak Han- powiedział i złapał ją za nos

- ale kochasz wujka Han'a- zaśmiała się, poczochrał jej włosy i postawił ją na ziemi.- właśnie Wujek . Nie tylko ty i wuja Han będziecie mieć dzidzie . Mama mi też zrobi dzidzie - poprawiała dumna włosy, wszyscy w Warsztacie spojrzeli na mnie.

- no co. .. i tak zrobiło się tutaj przedszkole, jedno w tą czy w tamtą- oberwałem prawie laczkiem w łeb od Kim'a, ale Zdążyłem się odsunąć. Alan stający za mną oberwał hehehe.
On mnie tak bić chciał, a skurwysynek umówiony był dzień wcześniej na taką samą wizytę u Han'a jak ja.
Charlie zszedł z toru od razu wziął naszą Ume na ręce i podszedł do mnie i przytulił naszą dwójkę.
Oczywiście jak Charlie tylko usłyszał propozycje posiadania drugiego dziecka spakował naszą córkę do samochodu i wywiózł ją do mojego taty na noc.

On ma chyba jakiś chory fetysz mnie w ciąży, już po dwóch tygodniach siedziałem u Han'a w gabinecie, mimo że jest w ciąży nadal pracuję.
Oczywiście udało się za pierwszym razem kiedy zaczęliśmy starania, kurwa on to jakieś super zdolności ma?

- właśnie Han wiedźma zamierza wrócić z Japonii? Za cztery miesiące rodzisz.- spojrzałem na niego, westchnął ciężko

- nie wiem... Jest jakaś dziwna, nie wróciła do domu od kiedy Kenta był w drugiej ciąży.- poważny spojrzałem na niego

- ona coś kurwa teraz napewno kombinuje, zapewne przyjedzie z nowym mężem albo majątkiem.- poważny wyszedłem z gabinetu z wynikami, złapłem Charliego za brodę - jesteś z siebie dumny? - dałem mu wyniki. Oczywiście, że był z siebie dumny.

O dziwo kiedy Han zaczął rodzić do szpitala wbiegła Heart, stałem na korytarzu z Pete i innymi, oparła się zmęczona o ścianę.

- zdążyłam?- zapytała zdyszana... wygląda jakoś dziwnie.

- masz szczęście- poklepałem ją po plecach, oczywiście jak Winner otworzył salę to Heart wleciała tam pierwsza, złapała policzki Hana. Pocałowała go w czoło

- kochanie przepraszam, że jestem tak późno - złapał ją za policzki

- ważne, że jesteś mamo- uśmiechnął się jak zawsze, a pielęgniarka przyniosła mu jego syna. - Hej Joy- no jakby innaczej mógł nazwać swojego synka. Przecież radość biję z niego na kilometr.

Jednak spokojnie być nie mogło, bo okazało się, że Heart przywiozła pamiątkę z Tokio. Obstawiliśmy, że będzie to nowy mąż.
Ta jasne jeszcze kurwa co, Heart zaprosiła do gabinetu mnie, Pete i Hana, który jeszcze siedział na wózku.

- muszę wam kogoś przedstawić - powiedziała spokojnie za spokojnie, odsunęła nagle zasłonkę koło łóżka. - to Path...- Patrzyliśmy na około rocznego chłopca

- Okej mdleję.- Han zdąży złapać się Pete i zjechał prawie z wózka, na szczęście Pete zdążył go złapać i podał mu wodę, Han napił się i uderzył ręką o stół.- I dlatego ty do diabła tak długo byłaś za granicą? Założyłaś nową rodzinę?! Zamierzasz nas zostawić! wyjechać? -  pierwszy raz widziałem go w takim stanie

- Han. To nie jest takie łatwe jak się wydaje. - Path... ścieżka, Way... Ścieżka, Spojrzałem na Pete, Way miał odrodzić się rok temu. Chciałem się odezwać, ale Han był nadal widocznie zły na Heart.

- a może go też zamierzasz pozbawić ojca ? - Heart widocznie nie zniosła jego słów, uderzyła ręką o stół

- lepiej dla ciebie, że nie miałeś ojca.- Han złapał Pete za rękę

- zabierz mnie do sali.- Pete od razu wyszedł z nim z Sali, podszedłem do Heart i objąłem go, strasznie mi jej szkoda...ale Rozumiesz również Han'a.

- Heart...to Way wrócił prawda?- kiwnęła tylko głową, spojrzałem na chłopca, spał w najlepsze - i o co z jego ojcem?- spojrzała na mnie

- nawet go nie znam, to po prostu był dawca ze szpitala. - spojrzała na Chłopca- Gdybym wiedziała, że moje dziecko znienawidzi mnie bo on się pojawi...nie wiem czy bym to wszystko zrobiła - naprawdę nigdy wcześniej nie widziałem jej w takim stanie, jak czysty wrak człowieka. Way nawiedzał wcześniej Kente, widocznie ją też męczył na tyle, że postanowiła dać mu szansę na powrót na ziemię...

- Heart Han napewno tak nie myśli, spokojnie ochłonię i napewno cię zrozumie. - na szczęście uspokoiła się, wyszedłem z sali i zobaczyłem moje bestie siedzące na krzesłach pod salą- wracamy już do domku - chciałem wsiąść Ume na ręce, ale zapała się i nie dała mi się wziąć ją.

- mama nie możesz się teraz męczyć! Uważaj na bobo- wlazła na Charliego - tata mnie zaniesie.- i jak nigdy nic ruszyłem z nimi do samochodu.

Oczywiście miałem rację, Han z czasem zmienił nastawienie do swojego młodszego brata, zrozumiał Heart.
Po czasie i mój przyjaciel został w końcu matką i ja spełniłem prośbę mojej córeczki i dałem jej na świat braciszka.

Latała z Charliem przy mnie i Manu, oczywiście Uma wymyśliła mu imię. Oglądała jakiś serial u mojego ojca i spodobało jej się to imię.

Mój syn ma obecnie cztery lata, został oficjalnie najmłodszym z dzieci i podobno to się już nie zmieni.
Mała bestia ma już siedem lat, lata za małym i bawią się ciągle razem, uwielbiam to, że są tak blisko.
Leżałem w łóżku z Charliem, nagle usłyszałem kroki po panelach, oho obudziły się potwory.
Manu wdrapał się na łóżko i wlazł między mnie i Charliego, Uma podała mu tacę, usiadła obok niego, szturchneła mnie i Charliego, uśmiechnąłem siąę i przeciągnąłem, usiadłem i spojrzałem na te moje Bestie, wycałowałem ich buźki.

- kocham was najbardziej na świecie, całą trójkę - złapałem Charliego za nos i podałem mu okulary, usiadł zaspy, Manu dał mu kubek.

-Mamusiu- Manu spojrzał na mnie- A możemy dziś jechać do cyrku?- ma na myśli dom Alana.- Way ma urodziny! - no tak dziś mija osiem lat od kiedy North przyniósł go ze śmietnika.

- ale najpierw trzeba kupić mu jakiś super prezent - powiedziałem, a Uma zaczęła się śmiać pod nosem

- Way to by chciał napewno Miodek na urodziny - oho mała wie coś czego my nie wiem

- dlaczego akurat miodek?- zapytałem głaszcząc policzek tej łobuziary

- bo ostatnio jak bawiliśmy się w ogrodzie to powiedzieli, że będą mięli kiedyś rodzinę - powiedziała jak nigdy nic

- oh będzie ciekawie - Charlie zaśmiał się, zjedliśmy śniadanko od naszych poczwar i pojechaliśmy z nimi na zakupy, oczywiście kupiliśmy mu kolejny samochodzik i nie wiem co te dzieci jeszcze nabrały.

Przyjechaliśmy na urodziny Way, oczywiście cały cyrk był na urodzinach małego. Uma miała rację, Honey i Way ganiali ciągle przy sobie, zakochani są w sobie od małego... Jak Kenta i Pete.
Spojrzałem na moich przyjaciół i delikatnie się uśmiechnąłem
- kiedyś nie spodziewałem się, że zrobimy tutaj przedszkole.- Kim trzymający swojego synka poklepał moje plecy

- jeszcze powiedz, że nas kochasz i się staruszku popłacz- zaśmiał się.

- właśnie słyszeliście, że Dean wraca do kraju?- Winner odezwał się patrząc na Jeff'a, aż podskoczył

- i mi dziad nie powiedział? Skąd ty wiesz? Myślałem, że nie masz kontaktu z bratem- Winner wyjawił, że dogadał się z Pond'em głównie dlatego, że Han go do tego namówił.

Jeff był trochę zły, że Dean mu nie powiedział, że wraca, na dodatek był oburzona, że nie widział przyszłości.
Dean i Pond przylecieli z Japonii z taką samą pamiątką jak Heart...
Przyjechali z córeczką, ale o niej to już Jeff podobno wiedział bo często rozmaiwali z Deanem, na dodatek kucharzyna wyjebał bratu tak za stare lata i za to, że zniszczył ich niespodzianke o powrocie.

Spojrzałem na swoją córkę, zerkała na Małą Hane, pierwszy raz widzę swoją bestie w takim stanie. Podeszła do mnie i pociągnęła mnie za rękę, wziąłem ją na ręce i przytuliłem.
W domu usiadła przed lustrem i patrzyła na siebie, usiadłem obok niej

- mamo ... dlaczego ja nie wyglądam tak jak Hana? Jest taka ładna i delikatna... - złapała się za policzki, Uma ma już teraz widoczne cechy bycia Alfą, jej ciało chcąc nie chcąc będzie się różnić od Hany, która jest omegą. Nie będą takie same

- kochanie było by nudno gdybyśmy wszyscy wyglądali tak samo, spójrz na tych wszystkich wariatów w cyrku, każdy z nas wygląda inaczej, ale każdy z nas uwielbia siebie nawzajem. Nie musisz nosić sukienek, ani mieć długich włosów jak Hana by i tak być piękną dziewczynką. - pocałowałem ją w czoło, a koło nas usiadł jeszcze Manu, przyłożył sobie ręce pod brodę

- ja też jestem piękny?- zapytał robiąc głupie miny do lustra, złapałem go za policzki i go też pocałowałem w czoło

- jesteście najpiękniejsi na świecie, bo jesteście skarbem jaki dał mi Charlie. Jesteście najlepszym co mogłem w życiu osiągnąć- przytuliłem ich i poczułem jak Charlie dołączył do przytulania

- KOCHAM WAS tak mocno!- wytulił każdego z nas i również zapewnił naszą córkę, że nie musi być taka jak inne dziewczynki.

Na szczęście więcej nie porównywała się do innych, na dodatek bardzo dobrze zaczęły dogadywać się z Han'ą.

Ah wszystko nabrało normalnego toru jazdy, teraz tylko czekać aż te bestie będą mogły prowadzić, nauczę ich wszystkiego.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro