3
((pov Babe))
Siedziałem w samochodzie z Umą jadąc właśnie po Charliego do warsztatu, mała Nuciła sobie zadowolona, myślałem, że będzie nosić sukienki, będzie chciała być księżniczką... Ta jeszcze czego! Jest tak samo walnięta jak ja i Charlie. Uwielbia autka, ogląda z nami wyścigi i gania z kuzynami gdzie się tylko da.
Ale ostatnio stwierdziła, że może ubrać sukienkę bo zobaczyła, że Sonic nosi spódnice i stwierdziła , że wygląda fajnie.
- mamoooooo- spojrzałem na nią w lusterku
- tak?- zapytałem jadąc dalej
- czy ty też możesz mieć jeszcze dzidzie?- zaśmiałem się słysząc jej pytanie
- tak mogę mieć jeszcze dzidzie... A dlaczego pytasz?
- bo Honey mówi, że fajnie jest mieć dzidzie w domu.- powiedziała pod nosem
- porozmawiam o tym z Charliem i zobaczymy co da się zrobić - prawdę mówiąc chciałbym mieć jeszcze jednego dzieciaka. Kocham Ume i to jaka jest. Nie spodziewałam się, że tak wiem szczęścia przyniesienie mi chociażby to jak ta nawet wrzeszczy, kocham w niej wszystko, cieszy mnie fakt, że po prostu jest.
- jesteś super Mama- uśmiechała się zadowolona.Zaparkowałem pod warsztatem i skierowałem się do środka, szła obok mnie, wszedłem z nią do środka, myślałem, że rzuci się najpierw na Alana. Uwielbia męczyć swoich wujaszków, ale zamiast Na niego rzuciła się na Winnera...- WUJEK WINIIIII- no tak.. zapomniałem wspomnieć o najważniejszym, po tym jak Honey pojawił się na świecie spotkałem Winnera w szpitalu, był na badaniach, a ja odwiedzałem Kente. Rozmawiałem z nim kilka godzin, pierwszy raz zobaczyłem w nim coś więcej niż wroga... Na dodatek Han patrzył na niego w ten cholery wyjątkowy sposób, pełen miłości...
Przez długi czas tylko ja i Heart wiedzieliśmy o ich dziwnej realcja, ale teraz już wszyscy wiedzą, że Mają się ku sobie.
Alan potrzebował kierowcy bo nasz Dean wyjechał za swoim ukochanym na jakiś czas. Więc skorzystaliśmy z tego co było pod ręką... Winner, na szczęście wyszedł na ludzi.
Wziął Ume na ręce
- jesteś tak głośna jak Han- powiedział i złapał ją za nos
- ale kochasz wujka Han'a- zaśmiała się, poczochrał jej włosy i postawił ją na ziemi.- właśnie Wujek . Nie tylko ty i wuja Han będziecie mieć dzidzie . Mama mi też zrobi dzidzie - poprawiała dumna włosy, wszyscy w Warsztacie spojrzeli na mnie.
- no co. .. i tak zrobiło się tutaj przedszkole, jedno w tą czy w tamtą- oberwałem prawie laczkiem w łeb od Kim'a, ale Zdążyłem się odsunąć. Alan stający za mną oberwał hehehe.
On mnie tak bić chciał, a skurwysynek umówiony był dzień wcześniej na taką samą wizytę u Han'a jak ja.
Charlie zszedł z toru od razu wziął naszą Ume na ręce i podszedł do mnie i przytulił naszą dwójkę.
Oczywiście jak Charlie tylko usłyszał propozycje posiadania drugiego dziecka spakował naszą córkę do samochodu i wywiózł ją do mojego taty na noc.
On ma chyba jakiś chory fetysz mnie w ciąży, już po dwóch tygodniach siedziałem u Han'a w gabinecie, mimo że jest w ciąży nadal pracuję.
Oczywiście udało się za pierwszym razem kiedy zaczęliśmy starania, kurwa on to jakieś super zdolności ma?
- właśnie Han wiedźma zamierza wrócić z Japonii? Za cztery miesiące rodzisz.- spojrzałem na niego, westchnął ciężko
- nie wiem... Jest jakaś dziwna, nie wróciła do domu od kiedy Kenta był w drugiej ciąży.- poważny spojrzałem na niego
- ona coś kurwa teraz napewno kombinuje, zapewne przyjedzie z nowym mężem albo majątkiem.- poważny wyszedłem z gabinetu z wynikami, złapłem Charliego za brodę - jesteś z siebie dumny? - dałem mu wyniki. Oczywiście, że był z siebie dumny.
O dziwo kiedy Han zaczął rodzić do szpitala wbiegła Heart, stałem na korytarzu z Pete i innymi, oparła się zmęczona o ścianę.
- zdążyłam?- zapytała zdyszana... wygląda jakoś dziwnie.
- masz szczęście- poklepałem ją po plecach, oczywiście jak Winner otworzył salę to Heart wleciała tam pierwsza, złapała policzki Hana. Pocałowała go w czoło
- kochanie przepraszam, że jestem tak późno - złapał ją za policzki
- ważne, że jesteś mamo- uśmiechnął się jak zawsze, a pielęgniarka przyniosła mu jego syna. - Hej Joy- no jakby innaczej mógł nazwać swojego synka. Przecież radość biję z niego na kilometr.
Jednak spokojnie być nie mogło, bo okazało się, że Heart przywiozła pamiątkę z Tokio. Obstawiliśmy, że będzie to nowy mąż.
Ta jasne jeszcze kurwa co, Heart zaprosiła do gabinetu mnie, Pete i Hana, który jeszcze siedział na wózku.
- muszę wam kogoś przedstawić - powiedziała spokojnie za spokojnie, odsunęła nagle zasłonkę koło łóżka. - to Path...- Patrzyliśmy na około rocznego chłopca
- Okej mdleję.- Han zdąży złapać się Pete i zjechał prawie z wózka, na szczęście Pete zdążył go złapać i podał mu wodę, Han napił się i uderzył ręką o stół.- I dlatego ty do diabła tak długo byłaś za granicą? Założyłaś nową rodzinę?! Zamierzasz nas zostawić! wyjechać? - pierwszy raz widziałem go w takim stanie
- Han. To nie jest takie łatwe jak się wydaje. - Path... ścieżka, Way... Ścieżka, Spojrzałem na Pete, Way miał odrodzić się rok temu. Chciałem się odezwać, ale Han był nadal widocznie zły na Heart.
- a może go też zamierzasz pozbawić ojca ? - Heart widocznie nie zniosła jego słów, uderzyła ręką o stół
- lepiej dla ciebie, że nie miałeś ojca.- Han złapał Pete za rękę
- zabierz mnie do sali.- Pete od razu wyszedł z nim z Sali, podszedłem do Heart i objąłem go, strasznie mi jej szkoda...ale Rozumiesz również Han'a.
- Heart...to Way wrócił prawda?- kiwnęła tylko głową, spojrzałem na chłopca, spał w najlepsze - i o co z jego ojcem?- spojrzała na mnie
- nawet go nie znam, to po prostu był dawca ze szpitala. - spojrzała na Chłopca- Gdybym wiedziała, że moje dziecko znienawidzi mnie bo on się pojawi...nie wiem czy bym to wszystko zrobiła - naprawdę nigdy wcześniej nie widziałem jej w takim stanie, jak czysty wrak człowieka. Way nawiedzał wcześniej Kente, widocznie ją też męczył na tyle, że postanowiła dać mu szansę na powrót na ziemię...
- Heart Han napewno tak nie myśli, spokojnie ochłonię i napewno cię zrozumie. - na szczęście uspokoiła się, wyszedłem z sali i zobaczyłem moje bestie siedzące na krzesłach pod salą- wracamy już do domku - chciałem wsiąść Ume na ręce, ale zapała się i nie dała mi się wziąć ją.
- mama nie możesz się teraz męczyć! Uważaj na bobo- wlazła na Charliego - tata mnie zaniesie.- i jak nigdy nic ruszyłem z nimi do samochodu.
Oczywiście miałem rację, Han z czasem zmienił nastawienie do swojego młodszego brata, zrozumiał Heart.
Po czasie i mój przyjaciel został w końcu matką i ja spełniłem prośbę mojej córeczki i dałem jej na świat braciszka.
Latała z Charliem przy mnie i Manu, oczywiście Uma wymyśliła mu imię. Oglądała jakiś serial u mojego ojca i spodobało jej się to imię.
Mój syn ma obecnie cztery lata, został oficjalnie najmłodszym z dzieci i podobno to się już nie zmieni.
Mała bestia ma już siedem lat, lata za małym i bawią się ciągle razem, uwielbiam to, że są tak blisko.
Leżałem w łóżku z Charliem, nagle usłyszałem kroki po panelach, oho obudziły się potwory.
Manu wdrapał się na łóżko i wlazł między mnie i Charliego, Uma podała mu tacę, usiadła obok niego, szturchneła mnie i Charliego, uśmiechnąłem siąę i przeciągnąłem, usiadłem i spojrzałem na te moje Bestie, wycałowałem ich buźki.
- kocham was najbardziej na świecie, całą trójkę - złapałem Charliego za nos i podałem mu okulary, usiadł zaspy, Manu dał mu kubek.
-Mamusiu- Manu spojrzał na mnie- A możemy dziś jechać do cyrku?- ma na myśli dom Alana.- Way ma urodziny! - no tak dziś mija osiem lat od kiedy North przyniósł go ze śmietnika.
- ale najpierw trzeba kupić mu jakiś super prezent - powiedziałem, a Uma zaczęła się śmiać pod nosem
- Way to by chciał napewno Miodek na urodziny - oho mała wie coś czego my nie wiem
- dlaczego akurat miodek?- zapytałem głaszcząc policzek tej łobuziary
- bo ostatnio jak bawiliśmy się w ogrodzie to powiedzieli, że będą mięli kiedyś rodzinę - powiedziała jak nigdy nic
- oh będzie ciekawie - Charlie zaśmiał się, zjedliśmy śniadanko od naszych poczwar i pojechaliśmy z nimi na zakupy, oczywiście kupiliśmy mu kolejny samochodzik i nie wiem co te dzieci jeszcze nabrały.
Przyjechaliśmy na urodziny Way, oczywiście cały cyrk był na urodzinach małego. Uma miała rację, Honey i Way ganiali ciągle przy sobie, zakochani są w sobie od małego... Jak Kenta i Pete.
Spojrzałem na moich przyjaciół i delikatnie się uśmiechnąłem
- kiedyś nie spodziewałem się, że zrobimy tutaj przedszkole.- Kim trzymający swojego synka poklepał moje plecy
- jeszcze powiedz, że nas kochasz i się staruszku popłacz- zaśmiał się.
- właśnie słyszeliście, że Dean wraca do kraju?- Winner odezwał się patrząc na Jeff'a, aż podskoczył
- i mi dziad nie powiedział? Skąd ty wiesz? Myślałem, że nie masz kontaktu z bratem- Winner wyjawił, że dogadał się z Pond'em głównie dlatego, że Han go do tego namówił.
Jeff był trochę zły, że Dean mu nie powiedział, że wraca, na dodatek był oburzona, że nie widział przyszłości.
Dean i Pond przylecieli z Japonii z taką samą pamiątką jak Heart...
Przyjechali z córeczką, ale o niej to już Jeff podobno wiedział bo często rozmaiwali z Deanem, na dodatek kucharzyna wyjebał bratu tak za stare lata i za to, że zniszczył ich niespodzianke o powrocie.
Spojrzałem na swoją córkę, zerkała na Małą Hane, pierwszy raz widzę swoją bestie w takim stanie. Podeszła do mnie i pociągnęła mnie za rękę, wziąłem ją na ręce i przytuliłem.
W domu usiadła przed lustrem i patrzyła na siebie, usiadłem obok niej
- mamo ... dlaczego ja nie wyglądam tak jak Hana? Jest taka ładna i delikatna... - złapała się za policzki, Uma ma już teraz widoczne cechy bycia Alfą, jej ciało chcąc nie chcąc będzie się różnić od Hany, która jest omegą. Nie będą takie same
- kochanie było by nudno gdybyśmy wszyscy wyglądali tak samo, spójrz na tych wszystkich wariatów w cyrku, każdy z nas wygląda inaczej, ale każdy z nas uwielbia siebie nawzajem. Nie musisz nosić sukienek, ani mieć długich włosów jak Hana by i tak być piękną dziewczynką. - pocałowałem ją w czoło, a koło nas usiadł jeszcze Manu, przyłożył sobie ręce pod brodę
- ja też jestem piękny?- zapytał robiąc głupie miny do lustra, złapałem go za policzki i go też pocałowałem w czoło
- jesteście najpiękniejsi na świecie, bo jesteście skarbem jaki dał mi Charlie. Jesteście najlepszym co mogłem w życiu osiągnąć- przytuliłem ich i poczułem jak Charlie dołączył do przytulania
- KOCHAM WAS tak mocno!- wytulił każdego z nas i również zapewnił naszą córkę, że nie musi być taka jak inne dziewczynki.
Na szczęście więcej nie porównywała się do innych, na dodatek bardzo dobrze zaczęły dogadywać się z Han'ą.
Ah wszystko nabrało normalnego toru jazdy, teraz tylko czekać aż te bestie będą mogły prowadzić, nauczę ich wszystkiego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro