Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Myślałem, że to zapach Charliego, odwróciłem się i zobaczyłem zupełnie innego mężczyznę niż Charlie, był tak samo jak on chudy i zdecydowanie miał delikatną urodę, ale po samym zapachu zdecydowanie mogłem stwierdzić, że to Alfą.

- o Matko PitBabe w takim miejscu - złapał mnie za ręce i potrząsnął nimi - jestem twoim wielkim fanem. Ja też niedawno zacząłem się ścigać- powiedział uśmiechnięty i wyjęła swój telefon pokazał mi nagranie z jazdy - może zmierzymy się kiedyś razem

- całkiem całkiem - powiedziałem oglądając nagranie- ale ja na razie robię sobie przerwę od ścigania- rozmawiałem z nim jeszcze chwilę, nie zwróciłem uwagi nawet kiedy zaczął wchodzić na ścieżkę z podtekstami i dość niegrzecznymi tekstami... Nagle poczułem ręce na tali, Charlie przyciągnął mnie mocno w swoją stronę, stał za mną i wręcz warczał na tego faceta jak jakiś pies.

- oj spokojnie tylko rozmawiamy - i zupełnie morda tego faceta z miłej zrobiła się wręcz wredna.- jak dwaj Kierowcy... Możemy się razem sprawdzić Charlie - powiedział patrząc na niego... Od razu skrzyżowałem ręce- ten który wygra dostanie Babe- otworzyłem zdziwiony oczy

- Na łeb ci chłopie siadło?!- Charlie nadal mnie obejmował - Babe to nie jest jakiś przedmiot o który będę walczył w wyścigach.- warknął na niego

- oh po prostu przyzynaj, że się boisz przegranej... Przecież nie jesteś pierwszym, z którym Słynny pitbabe sypia. Przegryw taki jak ty po prostu się boi...- okej kurwa zaniosłem, to, że mówił o mnie jak o rzeczy i wspominał o moim poprzednim życiu. Ale nie pozwolę by ktoś wyzywał mojego Charliego, uderzyłem go prosto w ten jego głupi ryj

- jeszcze raz obrazisz mojego Charliego, a zamorduje cię - warknąłem jeszcze bardziej wściekły niż Charlie, okularnik zaś złapał mnie za rękę i po prostu pobiegł w stronę Kim'a i Maniaca.

- co wy znów zrobiliście?- zapytał patrząc na nas kiedy zdyszany oparłem się o niego

- nic wielkiego, ustawiłem jednego idiotę do pionu - powiedziałem, a Charlie pocałował mnie w policzek

- bardziej pozbawiłeś go pionu mamusiu- zaśmiał się, złapłem go za policzki, kocham ten jego piękny śmiech.

Oczywiście później i tak trafiliśmy na tego przegrywa na jednym z torze, złapałem Charliego za policzki i pocałowałem go w usta.
Wsiadł do samochodu, wpatrywałem się jak głupi w ekran obserwując każdy ruch jego samochodu. Kurwa ten idiota prowadzi, dopiero na samej końcówce toru Charlie wyprzedził go i pozostałych, przekroczył linię mety jaki pierwszy!
Od razu wbiegłem na tor i wręcz wskoczyłem na niego. Zdjąłem mu kask i wbiłem się w jego usta nie przejmując się innymi.

Oczywiście Alan i Sonic musieli mnie po tym pouczyć... Pff.

Czas Kenty ciąży minął naprawdę szybko, siedzieliśmy właśnie pod salą bo Kenta zaczął dziś rodzić, trzymałem Charliego za rękę, zaś Alan próbował uspokoić Jeff'a, który chodził w kółko pod salą.Jego zachowanie bawiło widocznie małego Way, który siedział na rękach Northa.
Kiedy w końcu Heart wyszła z sali zabierając małego na dodatkowe badania jeszcze bardziej wszyscy nie mogliśmy się doczekać by móc im pogratulować, mały wrócił do Kenty, a Heart wpuściła nas do sali, od razu młodszy z rodziców oddał Honey Pete i złapał mojego ukochanego za policzki wycałował go i przeprosił, że go nie pamiętał... wrócił w końcu wrócił do bycia sobą, już zdążył zwyzywać Pete z pięć razy. Ah ich miłość jest popieprzona

Może to zabrzmi dziwnie, ale Widać po nich, że oni obaj cieszą się z tego, że dziecko jest Way...oni chyba obaj na jakiś sposób kochali go.
Honey może i przypomina z wyglądu bardziej Kente, ale widać w nim coś z Way.

Kenta spojrzał na mnie, pokazał mi bym podszedł, powoli dał mi go na ręce, delikatnie się uśmiechnąłem , złapałem za jego malutki nosem

- wujek Babe nauczy cię kiedyś prowadzić - zaśmiałem się delikatnie by nie ruszać się za bardzo, pierwszy raz trzymam dosłownie Noworodka, Honey jest dużo mniejszy niż Way, w sumie Znaleźli Way już jak miał kilka miesięcy, a mały Honey ma kilka godzin.
Oczywiście Honey musiał być wzięty przez każdego z swoich wujaszków, Jeff trzymając go nagle zastygł. Oho wizja, Alan od razu zabrał od niego małego by przypadkiem go nie opuścił, czasem wizję bardzo źle na niego wpływają i musi po nich odpoczywać.

Spojrzał na siebie, później na mnie. Oho. Zaraz mi powie, że umrę i koniec mojego w końcu normalnego życia.
Podszedł do mnie i szepnął mi na ucho

- będziemy musieli w przyszłym roku przestać pić alkohol z Sonic'iem - powiedział , a ja zmarszczyłem brwi - Honey nie będzie długo najmłodszy- od razu się od niego odsunąłem kiedy zrozumiałem o co mu chodzi.

- a wy co tak szeptacie?- Sonic zapytał nadal przytulony do Kenty.

- tajemnica zawodowa.- oznajmił, a ja próbowałem się pogodzić z tym co ten mi powiedział.

To nie tak, że nie chce mieć dzieci z Charliem, chcę tego jak skurwysyn...ale myślałem, że stanie się to później.Na dodatek będę miał dzieciaka w tym samym czasie co Jeff... Kenta oszaleję, nie dość, że Honey będzie jeszcze mały to my przyniesiemy mu " wnuki" w tym samym czasie.
Z jednej strony wydaję się być to super porażające, a z drugiej w chuj zabawne...
Oczywiście w domu Charlie objął mnie i pocałował kilka razy

- niech zgadnę chcesz wiedzieć co powiedział mi Jeff?- od razu uśmiechnął się jak głupi do sera -eh... Muszę przestać pić już teraz najlepiej i zacznę się najlepiej już teraz lepiej odżywiać - złapałem go za ryjek- za rok zostaniemy rodzicami, ciąża Alf i omeg  trwa siedem miesięcy. Czyli za pięć miesięcy mnie zapylisz. - oznajmiłem, a on podbiegł do kalendarza i przewinął kartki

- Idealnie mamusiu na twoje urodziny - zaśmiał się. I zaznaczył sobie w kalendarzu cały miesiąc, podpisał je
" akcja kryptonim: potomek"

- ty jesteś naprawdę pierdolnięty- zaśmiałem się i oparłem głowę na jego ramieniu- ale gdybyś był normalny byś ze mną nie wytrzymał.

I tak jak debil odliczałem w głowie te pięć miesięcy, kiedy zaś w końcu przyszły moje urodziny, Charlie zabarykadował nas obu w domu, kazał innym nie przeszkadzać.
On mnie prawie zabił, myślałem, że oszaleję z przyjemności, potrafił męczyć mnie kilkanaście godzin. Przetestowaliśmy chyba wszystkie możliwe pozycyjne z Kamasutry.
Próbował zaliczyć wszystkie możliwe miejsca w domu. Łóżko,szafa, biurko, stół, samochód, kanapa , wanna kurwa nawet dywan i parapety.
To jest bestia nie człowiek...na dodatek na urodziny dostałem piękny prezent w postaci jego zębów wbitych w prost w moje gruczoły zapachowe, Charlie oznaczył mnie na całe nasze życia...

Leżałem nagi na nim w wannie, nie miałem siły się nawet ruszyć

- ty mnie zamordować próbowałeś?- spojrzałem na niego, dumny z siebie poprawił włosy - aż tak bardzo chciałeś zobaczyć mnie z brzuchem?- ugryzłem go w klatę.

- będziesz hot mamuśką - złapał mnie za biodra

- zabieraj te łapy, ja i mój tyłek mamy już dość.  Tak samo moje biedne usta- powiedziałem i położyłem znów na nim głowę, mył mi plecki... zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziłem się już w łóżku, obok mnie na szafce leżał mały tort w kształcie zygzaka McQueen'a a koło łóżka było pełno balonów i kwiatów, złapłem go za policzki - japierdole kocham cię bardziej niż samochody - zrobił się cały czerwony...oj mój ulubiony człowiek.

(( Pov Charlie))

Patrzyłem na Twarz Babe, na całe życie będzie już tylko mój, potarł swoim nosem o mój. Spędziliśmy cały dzień razem w łóżku bo nie za bardzo był w stanie się poruszać po wczorajszym.

I tak jak zapowiadał to Jeff, obaj już po chwili łazili z brzuchami. Jednak była jedna zasadnicza różnica w ich zachowaniu, Jeff ciągle wrzeszczał, a Moje kochanie ciągle płakał.
Siedzieliśmy właśnie w ogrodzie Kenty, Mały Honey i mini Way leżeli razem na kocyku pod parasolem by uniknąć słońca, piłem lemoniadę, patrząc na Babe, zerkał na chłopców, po chwili spojrzał na mnie, znów miał łzy w oczach, wytarłem je kciukiem

- ja już nawet nie wiem dlaczego płacze - powiedział i spojrzał na Kente, który przytulił go i pogłaskał jego włosy

- jeśli masz ochotę to po prostu płacz- powiedział i teraz to dopiero Babe wpadł w szloch. W pewnym momencie wlazł na Pete i przytulał się z nim, oj moje kochanie naprawdę źle znosi ciążę.
Później przytulił się do mnie, pocałowałem go w czoło

- przepraszam Charlie - pociągnął nosem dałem mu chusteczkę i wziąłem go na kolana

- mamusiu nie jestem na ciebie zły, bardzo cię kocham i dziękuję, że znosisz to wszystko dla naszego dzidziusia - uśmiechnąłem się do niego.

Kilka dni później wybraliśmy się z Babe do Heart na kolejne badania, dziś dowiemy się co skrywa w sobie moje kochanie.
Siedziałem przy nim, patrzyliśmy obaj na ekran, Heart spojrzała na nas

- no tego to ja się nie spodziewałam, zwłaszcza, że to trafi na was, to dziewczynka, zdecydowanie jest Alfą - Babe spojrzał na mnie i złapał mnie za policzki

- omg będziemy mieć małą księżniczkę- był widocznie szczęśliwy. - uśmiechnąłem się szeroko do niego.

- jestem mega szczęśliwy - potarłem swoim nosem o jego.
Heart wyjawiła nam wszystko o tym jak postępować z kobiecą Alfą.

Oboje czekaliśmy na pojawienie się naszej małej księżniczki, myśleliśmy, że będzie delikatna i grzeczna...

Pogłaskałem włosy Babe, właśnie urodził, zmęczony leżał patrząc na mnie. Heart położyła na nim już umytą i ubraną Um'e, teraz to ja ryczałem, a nie Babe. Objąłem ich oboję, pociągnąłem nosem, Babe pocałował mnie w czoło.

Tak ja rok temu, w szpitalu był cały zlot samochodowy, nie zdążyliśmy wyjść ze szpitala z księżniczką, a Jeff wylądował sale obok , Babe mimo tego, że był na wózku musiał jechać zobaczyć mojego bratanka.
Maluch Jeff'a był chyba jeszcze mniejszy niż Honey... Maleńki, omega po Jeff'ie.

Nasza mała Uma, zaczęła rosnąć naprawdę szybko. I uświadomiła nas od początku, że zdecydowanie nie jest księżniczką, tylko rycerzem.  Nie chciała nosić sukienek, ani dawać się czesać. Jakby mogła wyrwała by sobie włoski, kiedy miała trzy lata nagle do naszego domu przyjechał Kenta i Pete z małym miodkiem.
Cały ranek nie mogliśmy uspokoić małej, uspokoiła się dopiero kiedy Pete wziął ją na ręce i zwrócił jej uwagę .
Skurczybyk zawsze na nią działa.

Kenta oznajmił nam o tym, że spodziewają się drugiego dziecka...
Byłem z nich naprawdę dumny, naprawdę się kochają tak wiele lat i poraz kolejny będą rodzinami.
Spojrzałem na naszą córeczkę, siedziała koło Honey i patrzyła na brzuch Kenty, dotknęła go palcem

- dzidzia? Tam? - zmarszczyła brwi.

- każdy dzidziuś był kiedyś w brzuszku Uma. Ty też- oznajmił I pogłaskał swój brzuch, Babe wziął telefon i pokazał małej swoje zdjęcia z okresu ciąży

- ja w brzuszku!?- złapała się za policzki- ja będę tata nie mama - pokiwała głową i spojrzała na Honey- ty mama.

-ja?!- teraz on spojrzał na swój brzuszek, dzieci są takie zabawne...
W sumie to mają rację, nasza Uma jest Alfą, może zostać jak to powiedziała " tata" a Honey może być kiedyś mamą.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro