Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Patrzyłem na twarz Charliego, wpatrywał się w swój telefon, czekał na telefon od Pete. Wszyscy czekaliśmy... Ten rok był najgorszym rokiem w naszych życiach, myśleliśmy, że jesteśmy wolni...Wtedy okazało się, że Way wcale nie zmarł w moich ramionach, na dodatek znów wszedł między Pete i Kente. Ta dwójka jest stworzona by być razem, byłem dzieckiem kiedy ta dwójka zaczęła swoją szaloną miłość, zapewne oni nigdy nie nazwą tego miłością.
Po ucieczce Pete, ten i tak odwiedzał nocami posiadłość tylko i wyłącznie dla Kenty.

Way i Pete zerwali, a Kenta każdą wolną chwilę spędzał w klubie z Sonic'iem i Kim'em.
Jednak później kiedy Tony znów próbował zniszczyć moje życie, Way pozbawił ich obu życia... Jednak nie zdążył tego zrobić zanim Tony dopadł Kente. Został brutalnie pobił i prawię utopiony, na szczęście udało się go uratować.
Teraz leży nie przytomny w szpitalu.

Pogłaskałem policzek Mojego pięknego Charliego, dobrze wiem, że traktuje Kente jak matkę, poza Kentą mało kto w posiadłości miał dostęp do Charliego i Jeff'a. Na dodatek Kenta zawsze stawał w jego obronie, nigdy nie dał go skrzywdzić komukolwiek.

- tatusiu nie martw się, niedługo się obudzi- pocałowałem go delikatnie w usta, na jego usta wkradł się mały uśmiech

- mamusiu dziękuję, że jesteś - przytulił mnie mocno. Eh pomyśleć, że dawniej leciałem na prawo i lewo z kim popadnie, nie miałem zamiaru zostać przy kimś na stałe...a teraz nie wyobrażam sobie by ktoś inny mógł go mieć w objęciach.

Nagle w końcu telefon Charliego wyświetlił na ekranie numer Pete, od razu spakowaliśmy się do samochodu, po drodze ogarnąłem jeszcze Jeff'a.
Wpadliśmy do szpitala jak najszybciej się dało, ale zostaliśmy szybko postawieni do pionu... Kenta stracił pamięć, on nie pamięta Charliego.
W jego pięknych oczach pełnych miłości zawitał smutek i ból, mój biedny...

Pogłaskałem jego plecy, spojrzał w mój stron, pocałowałem go w policzek, wszedłem z nim do sali, widziałem, że Kencie jest jeszcze gorzej niż nam wszystkim. Mimo, że nie pamiętał go zupełnie było mu źle z tym, że Charlie jest smutny.
Siedziałem przy Nich i słuchałem jak Jeff i mój ulubiony człowiek na tej planecie opowiadają Kencie różne historie z ich życia. Mimo, że znam Kente z tej bardziej drapieżnej strony, widziałem w nim taką czułości i miłość... On kocha ich jak własne dzieci, których nie ma.
Zupełnie inny rodzaj miłości jak ta którą obdarzył Pete.
W sumie to cała ich realcja jest dziwna, dobrze wiem, że Kenta sypiał z nim latami, ale ostatnio kiedy pojawił się Kim kręcili jakiś czas ze sobą, ale raz w klubie byłem pewny, że widzę Kente i Way, ale zapewne tylko mi się wydawało lub znów kłócili się o Pete.

Charlie odwiedzał ze mną Kente przez cały czas kiedy ten był w szpitalu, kiedy zaś wyszedł ze szpitala, wrócił tam tak szybko jak z niego wyszedł...

Miałem rację, naprawdę widziałem Way i Kente tamtej nocy i Kenta nosi tego skutki pod własnym sercem.
Oczywiście mój głupiutki Szczeniak był bardzo podekscytowany tym , że " będzie miał brata" on i Jeff wyglądają na jednych którzy cieszą się tym wszystkim.

Widziałem jak znosi to Pete i Kenta, przerasta ich to wszystko w co się wpakowali, na dodatek Way nawet po śmierci łazi za nimi... Kenta powiedział, że ma słyszy Way jak widzi jego twarz... Japierdole połowa z nas na jakieś dziwne zdolności jakbyśmy losowali je na kole fortuny więc nawet nikogo z nas to nie zdziwiło.

Poczułem ręce na swojej tali kiedy piłem kawę, po chwili kilka buziaków na szyi

- nie wystarczy ci, że spędziłeś WE Mnie kilka godzin? Znów zabrało ci się na czułości?- odwrócił mnie i postawił mój tyłek na blat, przytulił mnie

- kocham cię mamusiu- powiedział uśmiechnięty, złapałem go za policzki

- coś ty ze mną zrobił? Byłem Pierwszy w klubie z Sonic'iem, a teraz siedzę na blacie mając między nogami kundelka- pocałowałem go w usta, od razu oddał pocałunek wręcz pogłębił go wpychając mi język do gardła. Oszaleję z nim.
Wsunął rękę pod moją koszulkę specjalnie dotknął śladów jakie w nocy na mnie zostawił. Spojrzałem w jego oczy, mam wrażenie że widzę w nich serduszka....ah ta miłość. Nagle odsunął się ode mnie, spojrzałem na jego twarz, a później zjechałem wzrokiem w dół.
Tylko się zaśmiałem i zszedłem z blatu, od razu padłem na kolana, poprawił moje włosy do tyłu - masz ze mną zdecydowanie za dobrze - przejechałem językiem po jego klacie, owinąłem sobie wokół palca sznurek od jego piżamy

No nie mogłem zostawić Charliego z tym problemem na długo, zsunąłem z niego spodnie i przejechałem rękami po jego udach pocałowałem kilka razy jego podbrzusze, pogłaskałem dłonią jego penisa przez bokserki.
Uśmiechnąłem się do niego wrednie z dołu, dobrze wiem, że go to kręci.
Wsunąłem palec pod jego bokserki i zjeżdżałem coraz niżej tym samym suwając je z niego, opadły na jego kostki tak samo jak spodnie, pocałowałem jego podbrzusze poraz kolejny, jego penis dotykał mojej szyi. Poczułem jego ręce wzywające się w moje włosy
Złapałem go w ręce i zagryzłem dolną wargę, ruszałem ręką, czułem jak robi się coraz twardszy, obserwowałem uważnie jak robi się tym samym jeszcze większy, oblizałem się na sam widok.
Dmuchnąłem w niego, cały zadrżał, ruszyłem ręką jeszcze szybciej.

Japierdole robię mu dobrze przed samą twarzą, oparł się bardziej o meble, tym samym powalił mnie na tyłek, oh jaki niecierpliwy, otworzyłem usta wystawiając język, ale nie dałem mu tej satysfakcji i nie pozwoliłem wepchnąć go jeszcze do mojej buzi.
Potarłem palcem o główkę jego penisa, czułem od palcami jego skórę jak rusza się kiedy robię mu dobrze

- mamusiu...- jęknął kiedy poraz kolejny ruszyłem ręką- błagam weź go w końcu do tej pięknej buźki - spojrzałem na niego z dołu, widziałem ten pierdolony błysk w jego oczach, na dodatek ten zadziorny uśmiech.

- oj Tatusiu - zaśmiałem się i polizałem w końcu jego męskość, zassałem się na jego główce jakbym jadł właśnie najsłodszego lizaka na świecie, obiecałem językiem wokół, jego stękanie sprawiło mi jeszcze więcej satysfakcji.
Uwielbiam sprawiać mu przyjemność.
Wsuwałem w siebie jego penisa stopniowo coraz bardziej przybliżając się nosem do jego brzucha, ruszałem głową w przód by po chwili na złość mu odsuwać ją w tył, w pewnym momencie miał widocznie dość mojego zachowania. Złapał mnie za szczękę, wepchnął mi do gardła całą długość, kurwa szczenka mi zaraz pęknie..
Natura bardzo dobrze obdarzyła mojego ukochanego.. teraz to zapewne w moich oczach są serduszka, wpychał go całego.
Oparłem się głową o meble, oparł się bardziej o szafkę nad moją głową i ruszając biodrami pieprzył mnie w usta... Czułem jak po mojej brodzie spływa powli ślina, uderzyłem go kilka razy w biodra, zrozumiał o co mi chodzi, odsunął się od mojej twarzy, patrzyłem zdyszany na jego penisa, wziąłem kilka głębokich wdechów i złapałem go znów za biodra, poraz kolejny podniosłem się do kolan i złapałem jego biodra, zassałem się na nim poraz kolejny.
Czułem jak jego penis drży, coraz bardziej odczuwałem również przyjemność z tego co właśnie robię. Dotknąłem nosem jego brzuch, znów miałem wrażenie, że rozerwie mi szczękę. Kurwa mać dlaczego na dodatek Charlie musi cały tak dobrze pachnieć... Jego feromony zapachowe to istnym raj na ziemi.

Czułem coraz większe wibrację przechodzące na jego ciele, czułem że jest blisko, więc specjalnie odsunąłem się od niego. Sięgnąłem ręką po mój jeszcze nie dopity kubek kawy, znów ruszyłem drugą ręką po penisie Charliego. Spuścił się wprost do kubka... Spojrzał na mnie.

- nie zrobisz tego...- powiedział, a ja uśmiechnąłem się wrednie, wypiłem cały kubek i wystawiłem język w jego stronę - zaraz znów cię nakarmię jak będziesz taki wyuzdany!- wstałem z podłogi i usiadłem znów na blacie , ubrał na siebie bokserki i objął mnie, oh dopiero się zawstydził. Ale jak prawie rozerwał kąciki Moich ust swoim grubym penisem to nie był zawstydzony?
Na szczęście szybko się uspokoił, pocałowałem go w usta delikatnie i wstałem z mebli, umyliśmy zęby i ubraliśmy się, miałem dziś spotkać się z Kim'em w domu Alan, więc wziąłem Charliego do samochodu, prowadziłem, a on zaś grzebał coś na moim telefonie,
Kiedy stałem na światach pokazał mi nagle zdjęcie, z tego co zauważyłem na zdjęciu to Pete trzymał jakiegoś bobasa

- North znalazł go na śmietniku...- powiedział, a ja zarzuciłem z włosów okulary przeciwsłoneczne, spojrzałem na niego

- lepiej się mocno złap Kochanienki - powiedziałem i jak tylko światło zrobiło się zielone przycisnąłem gaz , mijałem samochody jakbym był na torze, zaparkowałem pod domem Alan'a, trochę wjechałem na trawnik, ale kogo to teraz obchodzi!? Ruszyłem jak najszybciej do środka, rzuciłem z siebie buty - Pokażcie mi go!- podeszłem od razu do Sonic'a i Northa, dobrze wiem, że moi przyjaciele nigdy nie doczekają się wspólnego dziecka, bo North jest bezpłodny... Więc fakt, że to dziecko pojawiło się w ich życiu to dar od losu.

Od razu dostałem w łeb od Pete na dodatek oczywiście pouczył mnie, że powinienem bardziej uważać podczas jazdy. Przytuliłem Sonic'a i Northa nie przejmując się innymi, spojrzałem jak się dowiedziałem na  mini Way... Dobrze wiem, że wszyscy będziemy mieli go zawsze w sercach, był naprawdę wspaniałym przyjacielem przez wiele lat. Wspierał nas wszystkich, mimo, że później stracił trochę siebie i wpadł w sidła zła...

Oczywiście nie byliśmy ostatni w posiadłości, zaraz po nad do środka wszedł Han, ten to jest moja największa zagadką. Jakim cudem ta szalona kobieta zdołała wydać z siebie kogoś takiego, na dodatek każdego z nas zastanawia kto jest jego ojcem.
Han ma dwadzieścia lat, był mały kiedy Heart przygarnęła Pete... zrobiła to w sumie po tym jak jebneła w niego samochem..ale tak jej jakoś przypadł do gustu, że po latach kupiła mu dom, dała część swojego majątku i pomogła mu zająć się mną kiedy to ja uciekłem, ale ja w porównaniu do niego tylko przez chwilę żyłem na jej łasce, z tego co wiem nadal mimo tego, że jest już dorosły dostaję od niej " kieszonkowe"
Tak to jest jak typiara wychodzi za piętnastu facetów, później nie wie co z pieniędzmi robić.

A tak serio to strasznie mi jej szkoda, większość z jej mężów zmarła, a ona nie starzeję się i musiała na to wszystko patrzeć, dlatego wiele lat nie chciała założyć rodziny, Bała się tego, że będzie musiała patrzeć jak jej dzieci odchodzą...Han niedługo przekroczy wiek w którym ona się zatrzymała.
Strasznie przykre.

- ej Han. - od razu spojrzał na mnie, uśmiechnął się od razu.

- Tak?- zapytał podchodząc do mnie

- zastanawiałeś się kiedyś kto jest twoim ojcem?- zapytałem, oczywiście dopiero kiedy Pete i Kenta pojechali do domu, dobrze wiem, że Pete by mnie zapewne zajebał za takie pytanie, bardzo szanuję Heart, mimo że udają oboje, że mają siebie gdzieś. Zachowują się jak Kenta w stosunku do Jeff'a i Charliego.

-  mama powiedziała, że to nie jest ważne, najważniejsze, że mam ją - wzruszył tylko rękami - jakoś mi to to życia nie potrzebne. może i męski wzorzec mężczyzny jest przydatny podczas wychowania dziecka, ale miałem super starszych braci i to wystarczy - dobrze wiem, że ma na myśli mnie i Pete... objąłem go delikatnie.- ale z tego co wiem jak kiedyś sam siebie przebadałem był Betą. Mam w sobie geny bety ze strony ojca - No tak on ma takiego samego świra na punkcie medycyny co ona...

- a wiedźma kim jest?- Sonic zapytał trzymając na rękach już śpiącego Way.

- Wszystkim - oznajmił rozbawiony- jej geny to czysta medycyna, są płynę, czasem odpowiada bardziej Alfie, czasem omedze, bywają momenty w których po prostu czuć od mamy Betę, a czasem nawet Enigmę. Jej ciało dostosuje się do stanu w jakim jest. Zapewne dlatego się nie starzeję, kiedy gen enigmy który może żyć ponad sto czterdzieści lat obumiera przeobraża się w alfę żyjącego sto dwadzieścia lat i tak w kółko, szczerze mówiąc to cud, że ja się urodziłem ... Wiele ciał uznaję Płód za pasożyta zagrażającego ciału i pozbywa się go... Musiała być sama w szoku, że przyszedłem na świat - mimo, że mówił o tak poważnych rzeczach nadal wydawał się być bardzo radosny i delikatny za razem.

- to ma sens czemu nazywa Pete pasożytem- powiedziałem, a on zaśmiał się

- i tak ten pasożyt ma u niej czasem większe względy niż ja, jak usłyszała że jego ukochany spodziewa się dziecka i zamierzają go razem wychować oczywiście jak to ona musiała już założyć Odziele konto dla " swojego wnuka"- zrobił gest palcami udając cytat

- pieniądze to jej język miłości - poczochrałem jego włosy

- i kawa- od razu Charlie słysząc Słowa Sonic'a szturchnął mnie łokciem

- to chyba po niej tak lubisz kawę... zwłaszcza z mlekiem- zaśmiał się, złapałem go za ryjek

-  będziesz spał na dywanie.- uśmiechnąłem się wrednie.
Już mu nie było do śmiechu.
Ta jasne, dałem mu spać dywanie aż mi łyso, zrobił smutną minę i od razu wpuściłem go do łóżka. Ma zdecydowanie za dobrze w moich łaskach.

Dni nam wszystkim zaczęły lecieć jak szalone, Kenta jest coraz większy bo ich " miód" rośnie dość szybko.
Mimo, że im trudno widzę, że bardzo cieszą się z faktu, że ich rodzina się powiększy, czasem bywa tak, że Kenta kłóci się z Pete i później jeszcze sprzecza się z zdjęciem Way... A czasem mówi jak wszystkich kocha. Jest kurewsko zabawny.Na dodatek nadal to nastoletni Kenta zamknięty w ciele tego dorosłego, ma głupie pytania, robi dziwaczne rzeczy, przytula się godzinami z Pete. W sumie to dobrze, że Way zdjął z niego to co najgorsze w jego stanie ...

Przyjechałem z Kim'em, Maniac'iem i Charliem na targ samochodowy, Sonic i Kenta znów mają swoją besti era i często siedzą razem, zaś Jeff zaprzyjaźnił się z Deanem i chodzą do kina lub na zakupy.

Charlie stanął koło mnie, przeglądałem kartony z figurkami samochodów, które akurat zbieram

- pójdę po coś do picia- pogłaskał mój policzek i skierował się w stronę stoiska z napojami, spojrzałem w bok Kim i Maniac zaginęli gdzieś na stoiskach z elektrycznymi samochodami... Nagle poczułem za sobą zapach...taki piękny...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro