Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔥Tam Gdzie Światło, Zawsze Jest Cień🔥

OKEY miśki!

Oto "obiecany" One-shot!

Mam nadzieję, że jako tako się spodoba i to nie będzie jedna, wielka (dosłownie, hah) porażka 😅

Zapraszam do czytania!❤️

🦎🦎🦎

Siedząc w ławce szkolnej, wpatrywała się leniwym spojrzeniem w grupkę znajomych, którzy głośno o czymś rozmawiali, od czasu do czasu śmiejąc się w niebo głosy. Jej wzrok skierował się na plecy długowłosego Uchihy, który właśnie prychnął i zaczesał przeszkadzające mu włosy do tyłu. Blondynka przygryzła wargę i odwróciła wzrok. Dzwonek zadzwonił, jednak jej myśli były daleko, nie docierało do niej żadne słowo wychowawcy, który przyszedł tylko po to, by odbębnić to, co musiał i za godzinę wrócić do domu.

Chizuru przymknęła powieki i ułożyła głowę na skrzyżowanych ramionach. W każdej wolnej chwili zastanawiała się nad zachowaniem Madary. Dlaczego się taki stał, dlaczego dał się wciągnąć w nurt, podążając za spaczonymi przekonaniami i czynami Kaguyi. Z resztą, jak cała ich grupką, do której wciąż dołączały nowe osoby.

Uchihe znała odkąd pamięta. Od dziecka się przyjaźnili, byli sobie bliżsi nawet bardziej niż on i Hashirama, który chodził obecnie do innej szkoły, co było dość fascynujące, ponieważ chłopcy nie rozstawali się że sobą praktycznie na krok, nie wspominając o tym, że znali każdy swój sekret.

W myśli zaczęły napływać jej wspomnienia, przekręciła głowę w stronę okien i dała się im ponieść.

Pierwszy raz spotkała go w przedszkolu. Był pewny siebie, stał się tak zwanym „liderem" wśród dzieci. Każdy chciał się z nim przyjaźnić i bawić, jednak jako pierwszy dogadał się z nim Hashirama, z którym robił dosłownie wszystko. Następna była ona. Dołączyła do grupy w połowie roku, ale natychmiast złapała z dwójką przyjaciół cudowny kontakt, który z dnia na dzień był pielęgnowany coraz bardziej.

— Chizuru, Hashiramy dziś nie będzie, co chciałabyś porobić? — zapytał ją, gdy jego mama wieszała mu kurtkę na wieszak do szafki, a on sam zapinał swoje buty na rzep.

— Dlaczego go nie będzie? — zapytała marszcząc przy tym brwi, kiedy jej tata odwijał jej szalik z szyi.

— Mama mi powiedziała, że jest chory — oznajmił i zaraz chciał coś dodać, jednak przeszkodziła mu w tym czarnowłosa kobieta, która uklękła przed nim.

— Przyjdę dziś po ciebie trochę później, baw się świetnie, dobrze? — mruknęła z uśmiechem i rozczochrała mu włosy, przez co się naburmuszył, robiąc że swoich polików dwie kulki nadmuchane powietrzem, a z ust dzióbek.

— Mamo no! — zrobił krok do tyłu i poprawił swoją i tak sterczącą, jak zwykle na wszystkie strony fryzurę. Chizuru zaśmiała się i przytuliła się do taty, który także ją pożegnał. Dorośli pomachali im stojąc w drzwiach do wyjścia i dopiero wtedy zielonooka zwróciła swoje spojrzenie na Madare.

— Chcę się bawić w wojnę — powiedziała z uśmiechem i weszła z Uchihą do ich sali, która zapełniona była ich rowieśnikami, którzy co raz wymieniali się głośnym śmiechem.

— To nie jest dziewczęce — burknął. — Poza tym, do tego potrzeba nas więcej — wzruszył ramionami i usiadł na wykładzinie, tak jak Tanaka.

— Przecież każdy cię lubi — mruknęła. — A w dodatku! Tata mi mówił, że na wojnie walczą też dziewczyny, więc wojna nie jest tylko dla chłopców — prychnęła nieco urażona jego wcześniejszymi słowami. Czarnowłosy uniósł brwi w górę, chwilę później szeroko się szczerząc.

— No to niech będzie wojna!

Chizuru parsknęła cicho pod nosem i uchyliła powieki. Z drzewa wiśni opadały na ziemię różowe płatki kwiatów, na co się skrzywiła. Nie lubiła, gdy spadały, wolała je podziwiać na drzewach. Zamknęła znów oczy, kontynuując wspominanie.

Była szósta klasa podstawówki. Niestety mimo chęci, żadne z trójki przyjaciół nie było ze sobą w klasie. Nie przeszkadzało im to jednak w spotkaniach po szkole oraz w czasie przerw. Prawie codziennie widywali się na podwórku, bawiąc się w biegańca na stole od ping ponga. Rozmów i żartów nie było końca, tak samo jak upadków i zdartych kolan. Pewnego dnia Uchiha wywinął takiego kozła, że złamał sobie rękę. Zadziwiające było tylko to, że prawie w ogóle nie płakał, za to spanikowani przyjaciele ryczeli jak beksy i nawet pojechali z nim do szpitala razem z jego tatą. Po tym wszystkim Madara wypominał im co krok tamtą sytuację, zaznaczając, że to on powinien wtedy być we łzach.

Już przestań to wypominać, martwiliśmy się o ciebie! — prychnęła dziewczyna, siedząc na holu szkolnym obok czarnowłosego, który miał na ręce gips z ich podpisami i rysunkami.

No właśnie! My się martwimy, a ty się z nas wyśmiewasz — dodał Senju i wpadł w doła, na co Tanaka wraz z Madarą przekręcili oczami.

Chizuru zerknęła kątem oczu na Uchihe, który bujał się na krześle, rzując gumę. Serce ją zakuło i natychmiastowo odwróciła wzrok.

Najlepszym, a zarazem najcięższym dla Tanaki okresem, było gimnazjum, a dokładniej jego trzecia klasa. Tym razem całej trójce udało się być w jednej klasie. To wtedy spędzała coraz więcej czasu z Madarą, robiła z nim różne projekty, czasem dołączał się do nich Hashirama, który zazwyczaj leżał na łóżku i układał kostkę Rubika, gdy nastolatkowie pracowali.

Nim zielonooka zdążyła się zorientować, była po uszy zakochana w Madarze, który na szczęście tego nie widział. Wpierała sobie, że jej to przejdzie i nie zniszczy ich przyjaźni przez zwykłe zauroczenie. Mimo tego i tak spędzała z nim każdą wolną chwilę, była dosłownie na jego zawołanie i w każdym momencie stała w gotowości, by mu w czymś pomóc.

I na jej nieszczęście, nie przeszło jej to do teraz, czyli do trzeciej klasy liceum.

Chociaż nie widywała się już wcale z Uchihą, to darzyła go tymi samymi uczuciami, co w gimnazjum. Oczywiście z Senju spotykała się co jakiś czas, na pogaduchy, czy zwykłe wyjście na miasto. Zwierzała mu się ze wszystkiego, nawet z nie przemijających uczuć do czarnookiego, który zaczął traktować ją jak powietrze, z resztą Hashiramę również. Zaczęło się od ignorowania jej wiadomości i tłumaczeń, że był zmęczony i nie miał czasu odpowiedzieć. Później przestał się witać, nie zdając sobie sprawy, że jego zachowanie było dla Tanaki jak ostrze wbite w serce.

Chizuru znów się na niego spojrzała i przeszły ją ciarki. Ich wzrok skrzyżował się, a ciemnowłosy uśmiechnął się do niej pierwszy raz od ponad roku. Zamrugała kilkukrotnie, nie wiedząc czy czasem jej się nie przewidziało. Zanim zdążyła oddać gest, Madara patrzył się już w inną stronę, jakby te zdarzenie w ogóle nie miało miejsca.

Czy on na pewno się do mnie uśmiechnął?

Zmarszczyła brwi i usłyszała dzwonek. W myślach przebiegła wzrokiem po planie lekcji i z ulgą stwierdziła, że godzina wychowawcza była ostatnia i czekał ją miły weekend, który spędzi razem z Hashiramą i jego bratem na oglądaniu serialu, na który ostatnio się umówili. Westchnęła cicho, zapięła torbę zaraz wstając z miejsca i zasuwając za sobą krzesło.

— Chizuru, mogłabyś ustawić odpowiednio krzesło w ostatniej ławce? — zapytał ją wychowawca, a ta mechanicznie przytaknęła mu ruchem głowy. To był piątkowy rytuał. Madara zawsze zostawiał za sobą niezasunięte krzesło, a wychowawca prosił ją o jego poprawienie.

Wyszła z klasy, żegnając się jak należy z nauczycielem i zeszła powoli po schodach na dół, cały czas będąc gdzieś daleko w swoich myślach. Stanęła przed swoją szafką i wyjęła z niej buty na zmianę, które szybko wsunęła na stopy. Włożyła obuwie szkolne na swoje miejsce i zatrzasnęła za sobą małe drzwiczki, po czym wyszła ze szkoły od razu biorąc w płuca głęboki wdech. Jej piątkowa rutyna dobiegła końca i z uśmiechem na ustach szła powoli chodnikiem w kierunku głównej bramy, gdzie zazwyczaj o tej porze stał Madara razem z przyjaciółmi. Tym razem było jednak inaczej.

Serce szybciej jej zabiło, gdy zobaczyła długowłosego Uchihe, który kręcił się w kółko, jakby czymś poddenerwowany. Mimo że bardzo chciała zapytać się go, co męczy jego myśli, milczała mijając jego sylwetkę, co było dla niej trudniejsze niż zwykle, jako iż nie był w grupie. Przygryzła wargę i zatrzymała się, gdy poczuła na nadgarstku silny uścisk. Zmarszczyła brwi i odwróciła głowę w stronę czarnowłosego. Zdziwiona rozchyliła lekko usta, nie wiedząc czy ma coś powiedzieć.

— Hej? — mruknął niepewnie, czym zaskoczył nastolatkę jeszcze bardziej. Gdy tylko otrząsnęła się z chwilowego szoku, prychnęła i wyślizgnęła rękę z jego uścisku, odwracając się do niego przodem.

— Hej? — powtórzyła za nim, znów wydawając z siebie prychnięcie. Pokręciła głową na boki. — Nie odzywałeś się tyle czasu i teraz wypalasz tylko głupie „hej”? — uniosła jedną brew w górę, wlepiając wzrok w skołowany wyraz twarzy Uchihy.

Spodziewał się czegoś innego? Cóż, nie powinien.

— Mów szybko o co chodzi, bo mam zaplanowane spotkanie z Hashiramą, o którym także zapomniałeś — burknęła, kwasząc się na twarzy. Nawet jeśli jej myśli szalały ze szczęścia, dlatego że ją zatrzymał, rozum mówił jej, by tego nie pokazywała.

— Jesteście parą? — zapytał poważniejąc, a ona parsknęła głośnym śmiechem, co wprawiło go w lekkie zmieszanie. — Nie wiem, co w tym pytaniu było takiego śmiesznego — mlasnął niezadowolony językiem, a Tanaka przekręciła oczami.

— Co ty taki zainteresowany moją relacją z Hashiramą, hm? Nawet gdybyśmy razem byli, to zmieniłoby to coś w twoim życiu?

— Czyli nie jesteście razem? —  uśmiechnął się półgębkiem. Chizuru poczuła lekki niepokój w głębi duszy spowodowany jego nietypowym zachowaniem. Westchnęła cicho i niepewnie przytaknęła mu na pytanie.

— Nie, nie jesteśmy razem — oznajmiła, wpatrując się w niego przeszywającym spojrzeniem. Oczekiwała jakichś wyjaśnień, dlaczego o to pytał, a co najważniejsze - dlaczego ignorował ich ten cały czas.

— To świetnie. Do poniedziałku — pożegnał się, nie zwracając uwagi na zbitą z tropu licealistkę i odszedł, nie dając jej nawet szansy na dogonienie go i zatrzymanie.

— To było dziwne — mruknęła. Jeszcze przez moment wpatrywała się w plecy prędko oddalającego się czarnookiego i chwilę później wznowiła swój spacer do domu.

Nie tak wyobrażała sobie ich pierwszą rozmowę po takiej przerwie w znajomości. Myślała, że raczej będzie chciał ją przeprosić, a nie pytać o jakieś małostkowe głupoty. Znów prychnęła cicho pod nosem, wyciągając klucz z torby, stojąc przed drzwiami do mieszkania. Jej rodzice byli w pracy na drugiej zmianie, więc musiała zrobić sobie obiad i posprzątać jako tako dom. Kiedy już wykonała wszystkie swoje obowiązki, spakowała do torby wszystkie potrzebne jej rzeczy na dwa dni spędzania czasu z rodzeństwem Senju. Przebrała się w czarne spodnie i białą koszulkę z jakimś napisem. Założyła na to niebieską bluzę i znów opuściła próg mieszkania, upewniając się czy aby napewno je zamknęła, po czym wyszła z klatki i z uśmiechem na ustach ruszyła szybszym tempem do domu przyjaciół.

🔥🔥🔥

— Madara zatrzymał mnie dziś po szkole — mruknęła podczas przerwy w seansie i wrzuciła sobie do ust trochę popcornu. Dwie pary oczu wlepiły się w nią w osłupieniu, czekając na jakieś szczegóły. — Był dziwny — zmarszczyła brwi, a przy tym także nos, przypominając sobie szczegóły ich „spotkania".

— Co znaczy dziwny?
— On zawsze był dziwny...

Mruknęli na raz bracia, a Tanaka powstrzymała ciche parsknięcie.

— Kręcił się przy bramie od szkoły i zatrzymał mnie, gdy obok niego przeszłam. Zapytał się czy jesteśmy parą, Hashirama — uśmiechnęła się, a brązowowłosy zaśmiał się.

— Bez obrazy Chizuru, ale nie mógłbym z tobą być. Jesteś czasami zbyt przerażająca i wymagająca — wzdrygnął się, a Tobirama przekręcił oczami.

— Po co mu to było? — zadał pytanie jasnowłosy, a zielonooka wzruszyła ramionami.

— Nie mam bladego pojęcia — podrapała się po głowie. — Na końcu powiedział, do poniedziałku — pociągnęła nosem i przeklęła w myślach.

Będę chora...

— On coś knuje — powiedział pewnym siebie głosem czerwonooki, za co dostał po głowie od Hashiramy.

— Dlaczego on musi zawsze według ciebie coś knuć? — zapytał trochę poddenerwowany. — Może po prostu chce odbudować z nami relacje, ale nie wie, jak się do tego zabrać, hm?

— I co jeszcze? — młodszy strzepnął rękę brata z barku i odsunal się od niego na bezpieczną odległość. — Rozmawiamy właśnie o Madarze, pamiętaj. A on jest nieprzewidywalny i dba tylko o siebie — Tobirama skrzyżował ręce na piersi, jakby był obrażony.

— Nie snujmy teorii na temat jego zamiarów i nie psujmy sobie nocy na kolejnej kłótni — powiedziała głośno licealistka, a Senju jak jeden mąż przekręcili oczyma. — I nie dąsajcie się. Film leci już od jakichś trzech minut, przerwa minęła — wskazała dłonią na telewizor, który automatycznie został obdarowany całym zainteresowaniem trójki nastolatków.

Minęły co najmniej dwie godziny pełne śmiechu oraz ostrej wymiany zdań na temat głównego bohatera. Podczas, gdy Chizuru zaczęła argumentować swoje zdanie, jej telefon wydał z siebie piknięcie, a wyświetlacz zaświecił się. Nastolatkowie zmarszczyli brwi, patrząc się z wyrzutem na blondynkę.

— Zawsze jak zaczynamy się rozkręcać, to twój telefon przypomina ci o swoim istnieniu — prychnął zirytowany Tobirama i wstał z miejsca. — Chcecie herbaty?

— Możesz zrobić — odparli w tym samym czasie Hashirama z zielonooką, która odblokowała telefon i od razu zmarszczyła brwi.

— Mama do ciebie napisała? — zapytał brunet, na co Tanaka pokręciła głową na boki w zaprzeczeniu.

— Jakiś nieznany, pewnie pomyłka — mruknęła i weszła w wiadomość.

— Co pisze?

— Że na szczęście miał zapisany mój numer na starym telefonie? — zmarszczyła brwi, zwracając wzrok na Hashiramę, który tak samo nie wiedział o kogo może chodzić.

— Mogę się założyć, że to Madara — oświadczył Tobirama stojący w progu pokoju i opierający się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi ramionami na klatce piersiowej. Chizuru zamrugała kilkukrotnie, wymieniła z brunetem spojrzenia i wybuchła razem z nim głośnym śmiechem.

— Ty chyba nie jesteś poważny — parsknęła, wycierając z polika niewidzialną łzę rozbawienia. Jasnowłosy prychnął i przekręcił ślepiami.

— Jak dla mnie jest to oczywiste jeśli weźmiemy pod uwagę sytuację z dzisiaj. Zapytaj się, kto piszę i zobaczysz — wzruszył ramionami i poszedł do kuchni, słysząc jak czajnik z gotującą się wodą zaczyna gwizdać. Chizuru przygryzła wargę i zastukała palcami w boki telefonu.

— Mam napisać, tak jak mówi Tobirama? — zapytała się Senju, który westchnął i odchylił się do tyłu, upadając tym samym na poduszki poukładane na łóżku.

— A co ci szkodzi? Może naprawdę przejrzał na oczy i chce odnowić kontakt. Warto spróbować — mruknął, a zielonooka bez dalszego wahania się, wystukała w odpowiedzi na nieznany numer wiadomość i zablokowała telefon odrzucając go do Hashiramy, który dostał nim w twarz. — Mogłabyś patrzeć gdzie rzucasz!? — wydarł się, a dziewczyna parsknęła cicho w odpowiedzi.

— Nie, nie mogłabym. Ty przeczytasz, co odpisze. Ja mam dość niespodzianek na dziś — oznajmiła, a on uniósł brwi w górę zdziwiony. Usłyszeli dźwięk kolejnego powiadomienia, a czerwonooki wchodzący do pokoju, uśmiechnął się zwycięsko.

— Czyli zrobiliście tak, jak powiedziałem — mruknął siadając obok Tanaki w siadzie krzyżnym, z zainteresowaniem wpatrując się w brata trzymającego telefon zielonookiej.

— Cicho bądź — syknęła, wpatrując sie ze skupieniem na reakcje Hashiramy, który westchnął po jakiejś chwili. — Co?

— Jakie miałaś hasło? — zaśmiał się z głupim wyrazem twarzy, a licealistka opuściła swoje ramiona w dół. Tobirama uniósł brwi w górę i wyrwał bratu własność jasnowłosej, szybko wpisując kod do blokady ekranu. — Jakim cudem to zapamiętałeś? Przecież ona wymyśla okropne słowa na hasła.

Zapamiętuje wszystko, co jest z nią związane.

— Magia — parsknął. — Akurat do haseł mam pamięć lepszą niż ty do biologii — mruknął wiedząc, że ten przedmiot był ulubiony jego brata.

— Podważasz moją sztukę zapamiętywania?

— Właśnie tak — westchnął i zmarszczył brwi. — Napisał, że to on — oznajmił rujnując moment, w którym Hashirama miał zacząć kłótnię.

— On, to znaczy kto?

— No Madara, a kto inny? — odetchnął głośno i oddał blondynce komórkę. — Całe życie z nieogarniętymi ludźmi.

— Sam jesteś nieogarnięty, młocie — prychnęła Tanaka zanim spojrzała na wiadomości.

Nieznany:

Co robisz?

— Pyta się, co robię — mruknęła mrużąc powieki.

— Odpisz, że nie masz czasu — odparł Tobirama, ułamując kawałek gorzkiej czekolady i biorąc ją do ust. Zielonooka spojrzała się na niego z wyrzutem, gdy w tle usłyszeli chrapanie. Obejrzeli się za siebie na Hashiramę, który rozłożony był na całym łóżku.

— Przez niego znowu nie mam gdzie spać — fuknęła, marszcząc przy tym nos i łącząc ze sobą brwi. — Jakim cudem on w ogóle tak szybko zasypia? To jest w ogóle możliwe?

— I znowu będziesz spała na podłodze? Przestań mnie rozśmieszać, mam w pokoju połowę łóżka wolnego, zmieścimy się, a co do jego ekspresowego zasypiania, najwidoczniej jest to możliwe — uśmiechnął się lekko, co ona szybko odwzajemniła.

— Dziękuję Tobirama, jesteś cudowny. A teraz wracając do wiadomości, jaki nastolatek nie ma czasu na rozmowę o dwudziestej czwartej? — uniosła jedną brew w górę.

— Ty. Odpisz mu, że idziesz spać, albo zmienię zdanie i znów wylądujesz na zimnej podłodze mojego brata i jego żab — podał jej warunek, a ona jak na zawołanie wystukała odpowiedź i wyłączyła telefon. Uwielbiała spotykać się z braćmi Senju, jednak te żaby... wzdrygnęła się na samą myśl ich obślizgłej skóry, a wyobraźnia, która pokazywała jej obrazy tych zwierząt wskakujących jej na twarz (chociaż nie miały one takiej możliwości, będąc zamknięte za szklanym terrarium) skutecznie przekonała ją do wykonania polecenia jasnowłosego. — No, czyli dobrze się zrozumieliśmy — założył ręce za głowę, gdy Chizuru papugowała go szeptem, mamrocząc dokładnie to samo co on. — Masz coś do dodania? — uniósł brew w górę, a ona pokiwała szybko głową na boki. Mimo że był od niej młodszy wcale się tak nie zachowywał. Patrząc na nich z boku można było wywnioskować, że to on w tej relacji jest starszy.

— Oglądamy coś jeszcze, czy jesteś zmęczony tak samo, jak twój brat?

— Obojętne mi to.

🔥🔥🔥

Ziewnęła przeciągle, zakrywając swoje usta dłonią. Wyjrzała za okno klasy. Poniedziałek zapowiadał się normalnie, dopóki ktoś nie zajął miejsca za nią i nie zaczął szturchać jej co kilka sekund w ramię. Odwróciła się leniwie na krześle w bok i spojrzała w prawo, gdzie uśmiechał się do niej Uchiha. Zamrugała kilka razy, upewniajac się, że dobrze widzi i nie śni na jawie. Uniosła brew w górę.

— Czegoś potrzebujesz? Od piątku zachowujesz się dziwnie. Chcesz jakieś zadanie, tak? — zapytała schylając się do torby, by wyciągnąć zeszyt z matematyki. — Było sporo, więc to w sumie zrozumiałe — wzruszyła ramionami, gdy ten nie mógł wykrztusić ani jednego słowa.

— Co ty odwalasz? — zapytał w końcu przełamując ciszę, która między nimi nastała. — Nie chcę żadnego zadania, mam zrobione — oddał jej zeszyt. Chizuru popatrzyła się na niego w zastanowieniu.

— To co chcesz?

— Żeby nasze relacje były takie, jak przedtem — powiedział poważnie w trakcie, gdy dzwonek zaczął dzwonić.

— Porozmawiamy na długiej przerwie — mruknęła odwracając się do niego znowu plecami, przez co nie mogła zobaczyć jego szerokiego, zwycięskiego uśmiechu.

Przez kolejne lekcje, aż do trzydziesto minutowej przerwy Uchiha podrzucał jej jakieś liściki i pyrgał ją w ramię, przez co zirytowana tym jasnowłosa myślała, że zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok. Dzwonek zadzwonił, a ona szybko odsunęła się od ławki i odwróciła w kierunku Madary.

— Ile razy cię prosiłam, byś przestał mnie zaczepiać? — zapytała z udawanym uśmiechem i zaraz spoważniała. — Mógłbyś się zachować jak na twój wiek przystało — mruknęła i ruszyła do wyjścia z klasy. Okazywała mu niechęć, przez co jej serce rozłamywało się na części. Zaskoczony jej słowami licealista podążył za nią w ciszy, w głowie cały czas przewijając jej ostatnie zdanie. Westchnął cicho, gdy wyszli ze szkoły i zatrzymali się obok drzewa.

— Jak chcesz to zrobić? — zapytała łącząc dłonie za plecami i wpatrując się w niego obojętnym wzrokiem. Zamrugał kilka razy.

Dlaczego ona jest taka zimna?

— Zrobić co? — zapytał zdezorientowany, na co przekręciła ślepiami i prychnęła.

— A o czym przyszliśmy rozmawiać? — wsadziła ręce do kieszeni beżowego swetra. — Powiedz jak chcesz wrócić do tego, co mieliśmy zanim się... Stoczyłeś — skrzywiła się nieco. Uchiha milczał przez moment.

Nie myślałem, że będzie to takie trudne...

— Wciąż czekam na odpowiedź — wyrwała go z myśli. Madara nabrał głęboko powietrza, kątem oczu widząc, jak białowłosa przyjaciółka stoi obok drzwi głównych do placówki.

Obserwuj — usmiechnął się cwanie w wyobraźni.

— Najpierw chciałbym cię przeprosić za moje niedojrzałe zachowanie.

— Które? Było ich pełno, na przykład te na dzisiejszych lekcjach, czy te piątkowe, gdzie nie chciałeś mi wytłumaczyć, a raczej nawet nie dałeś mi zapytać, o co dokładniej ci chodziło — oblizała dolną wargę, czując na niej pojawiającą się suchość.

— Za każdy mój głupi gest w twoim kierunku — położył swoją dłoń na jej barku. Przez moment patrzyła się na nią sceptycznie, jednak zaraz przeniosła wzrok z powrotem na szatyna. — Naprawdę, czuje się okropnie z tym, jak cie potraktowałem. Ciebie i Hashiramę, ale z nim nie mam odwagi jeszcze porozmawiać — mruknął. Chizuru zmrużyła lekko powieki, skanując uważnie wyraz twarzy ciemnookiego. — Chcę powoli wrócić do naszej dawnej relacji. Może nie będzie tak samo, w końcu nie rozmawialiśmy przez tak długo, ale wierzę, że da się to jakoś nadbudować — uśmiechnął się lekko. — Brakuje mi tych wspólnych chwil... — przerwał i ściągnął ze sobą brwi. Chizuru miała głowę opuszczoną w dół, a jej ramiona zaczęły drzeć. Dłoń dziewczyny powędrowała na twarz, przecierając oczy. — Ty płaczesz? Powiedziałem coś nie tak? — zapytał układając drugą rękę na jej barku. Nachylił się nieco, by zobaczyć jej oczy, ale obróciła głowę w lewo. — Dlaczego płaczesz?

— Bo jesteś idiotą — syknęła i nabrała w płuca więcej powietrza. — Idiotą — szepnęła i prędko objęła zaskoczonego czarnowłosego wokół pasa. — Dlaczego nie odzywałeś się tak długo? — zacisnęła pięści na jego marynarce od mundurka. Uchiha objął ją powoli ramionami i westchnął. — Masz pojęcie jak my się czuliśmy? Cały czas zastanawialiśmy się, czy to my zrobiliśmy jakiś błąd — pociągnęła nosem.

Nie mogła więcej udawać, że ta sytuacja jej nie ruszała. Już na początku prawie się rozryczała.

— Przepraszam, naprawdę przepraszam — mruknął i znów zerknął na Kaguye, która miała jedną brew uniesioną w górę. Czarnooki za to uśmiechnął się i odsunął lekko od blondynki. — Chcesz ze mną zjeść drugie śniadanie? Jak w pierwszej klasie liceum — otarł jej łzy z policzków kciukiem, a Chizuru przytaknęła mu szybko ruchem głowy.

— Chcę.

🔥🔥🔥

Od tamtej chwili ich relacje były lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Madara zajmował Tanace prawie cały wolny czas, a gdy tylko ta kładła się spać, nie mogła przestać o nim myśleć. Cały czas chodził jej po głowie, nie mogła się go pozbyć. Przygryzła wargę przewracając się na drugi bok i zakrywając po uszy kołdrą.

— Naprawdę mu w to uwierzyłaś? Wystarczyło kilka dennych słów, żebyś przyjęła jego głupie przeprosiny? — prychnął Tobirama i zacisnął usta w wąską kreskę.

— Mogę dać sobie głowę uciąć, że mówił od serca. Nie wiem co się u niego działo przez ten cały czas, ale może miał powód, by się nie odzywać — syknęła niezadowolona z reakcji jasnowłosego, który uniósł w górę brwi i pokiwał głową na boki rozczarowany jej postawą.

— On zawsze ma jakiś powód i cel, nie zauważyłaś? — nachylił się nad nią mrużąc powieki. — Skąd możesz być tak pewna, że on mówił prawdę?

— Po prostu to wiem, ludzie się zmieniają.

— Ludzie się nie zmieniają — fuknął i wyprostował się.

— Nie szufladkuj go. On się zmienił.

Zacisnęła mocniej powieki próbować wyrzucić z myśli ostatnią rozmowę z Tobiramą. Wiedziała, że tak będzie, więc dość długo wstrzymywała się z powiedzieniem rodzeństwu, dlaczego tak często zaczęła odwoływać ich spotkania. Senju zaczęli podejrzewać, że jej nauka do sprawdzianów była wykorzystywana jako wymówka. Jęknęła przeciągle i położyła się na plecach. Otworzyła oczy i spojrzała za okno. Księżyc był tej nocy naprawdę jasny. Przetarła twarz dłonią i podniosła się do siadu. Zmarszczyła brwi, gdy jej telefon zapalił się i zaraz zgasł. Odłączyła go od ładowarki i odblokowała łącząc ze sobą brwi w zaskoczeniu.

Madara:

Śpisz?

Chizuru uśmiechnęła się delikatnie i ułożyła wygodnie, opierając plecy o ścianę. Podkuliła do siebie kolana i wystukała odpowiedź.

Chizuru:

Nie śpię, coś się stało, że piszesz o tej porze?

Obróciła w dłoni telefon i zaraz dostała odpowiedź.

Madara:

Nie mogę zmrużyć oka przez ten księżyc i przez ciebie

Licealistka zamrugała kilkukrotnie, zdezorientowana wiadomością od przyjaciela.

Chizuru:

Przeze mnie? Dlaczego?

Madara:

Cały czas o tobie myślę i nie mogę przestać

W jej brzuchu pojawiło się stado motyli. Serce przyspieszyło biegu, a ręce zatrzęsły z podekscytowania. Nie mogła uwierzyć w to co napisał. Odetchnęła głęboko i przymknęła powieki zastanawiając się nad odpowiedzią. Potarła swoje czoło i wypuściła głośno powietrze. W myślach znów odbiły jej się słowa młodszego z braci Senju, jednak odesłała je do djabli.

Chizuru:

Nie wymyślaj. Jutro jest sprawdzian z historii, więc jeśli nie możesz spać, to sobie popowtarzaj. Gwarantuje, że uśniesz przy tym szybciej, niż myślisz :')

Madara:

Nie wymyślam przecież :p
Taka jest prawda, poza tym, umiem już wszystko na ten głupi przedmiot i zwracać mi się chce, jak patrzę na tą książkę. Swoją drogą, dlaczego ty nie śpisz?

Chizuru:

Także przez księżyc. Uparty, nie daje mi spokoju i tylko dodaje stresu. Jeśli nie wyśpię się na jutro, to mogę pożegnać się z dobrą oceną

Madara:

Nie przejmuj się tym, jest jeszcze poprawa ;)

Chizuru:

Wiem, ale wolałabym mieć już to za sobą. Jak wyobrażam sobie, jakie zadania da na poprawie, to mi się w głowie przewraca. One zawsze są trudniejsze :(

Madara:

To prawda, ale jestem pewien, że poradziłabyś sobie z nimi świetnie, jak ze wszystkim

Chizuru:

Naprawdę tak myślisz?

Madara:

Oczywiście, inaczej bym tego nie pisał. W dodatku mam do ciebie sprawę, ale o niej raczej wolę porozmawiać na żywo. Nie chcę się jakoś rozpisywać w wiadomościach

Chizuru:

To coś poważnego?

Madara:

Zależy dla kogo, dla mnie jest to ważny temat do rozmowy, ale nie musisz się przejmować

Chizuru:

Ale wszystko jest w porządku u ciebie, tak?

Madara:

Nawet bardziej niż kiedykolwiek ;)
A teraz chodźmy już spać, w końcu oboje chcemy dobrze napisać ten sprawdzian

Chizuru:

Masz rację. Dobranoc i do jutra :)

Madara:

Miłych snów ;)

Chizuru z szerokim uśmiechem odłożyła telefon na jego wcześniejsze miejsce i opadła na miękkie poduszki z westchnięciem. Niezmiernie cieszyła się z ich obecnej relacji, ponowne odezwanie się Madary było dla jej uczuć najlepszym lekarstwem. Zamknęła oczy widząc w wyobraźni jego twarz, a kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej. Nie mogła się doczekać, o czym czarnowłosy chciał jej powiedzieć następnego dnia.

Madara w tym czasie otworzył okno i oparł się o parapet podpalając papierosa. Miał mętlik w głowie, dawno tyle myśli nie przewijało mu się w niej na raz. Wziął głęboki wdech i zaraz wypuścił dym z ust, który zaraz zmieszał się z mroźnym powietrzem. Papierosy były pierwszą rzeczą, której spróbował zachęcony przez towarzystwo, czego żałował.

— Mam to kontynuować? — potarł swoje czoło wierzchem dłoni, a swój wzrok wlepił w odległe latarnie. Sumienie podpowiadało mu, że będzie tego żałował (jak z resztą wielu innych swoich czynów), ale nie mógł się już wycofać. — Będzie co ma być — mruknął kolejny raz zaciągając się mentolowym papierosem. — Dobrze, że nie dałem się jej namówić na rozmowę z Hashiramą...

🔥🔥🔥

Szli ramię w ramię po udanym sprawdzianie z biologii i żywo wymieniali się na jego temat uwagami. Lekcje już się skończyły, więc mieli czas dla siebie, który Madara zamierzał dobrze wykorzystać.

— Idziemy do parku? — zapytał zerkając na nią kątem oczu. Chizuru zmarszczyła lekko nos i złączyła ze sobą brwi w zastanowieniu. Z jej ust wyleciała para, gdy wydychała nimi powietrze.

— Możemy się przejść, ale nie na długo. Tym razem nie mam serca odmówić Hashiramie spotkania — uśmiechnęła się delikatnie. — W dodatku zaraz będzie się ściemniało.

— Przecież wiesz, że przy mnie nic ci nie grozi. Nie musisz obawiać się ciemności — parsknak cicho, za co dostał kuksańca w bok.

— Wcale nie boję się ciemności — burknęła chowając połowę twarzy w ciepłym, beżowym szaliku, który skutecznie utrudniał Madarze zobaczenie jej uśmiechu.

— Czyli już z tego wyrosłaś? Pamiętam, jak w gimnazjum spałaś jeszcze z zapalonym świecidełkiem — poruszył zabawnie brwiami, na co nie mogła powstrzymać śmiechu.

— To było dawno i nie prawda. Z tego, co pamiętam ty bałeś się pająków — oznajmiła z szerokim uśmiechem, gdy zobaczyła grymas niezadowolenia na jego twarzy.

— Miałem nadzieję, że już o tym zapomniałaś.

— Pamiętam dosłownie wszystko związane z tobą, nawet to, jak na basenie wołałeś pomocy, a dno miałeś kilka centymetrów pod stopami — zachichotała, na co jego poliki zaczerwieniły się lekko ze wstydu. Przekroczyli bramę parku i w tym samym momencie westchnęli. Przez kilka chwil panowała między nimi cisza przerywana przez ciągły odgłos szumiącego wiatru między gałęziami drzew.

— Chcesz wiedzieć, dlaczego przestałem się do ciebie odzywać? — wypalił nagle, wpatrując się w ciemniejące chmury. Przed nimi przebiegła wiewiórka, jednak nie zwrócili na nią w ogóle uwagi. Uchiha zatrzymał się i skierował poważny wzrok na Tanake, która stanęła krok przed nim.

— Oczywiście. Cały czas nurtuje mnie to pytanie — powiedziała kiwając głowa w przód. — To o tym chciałeś ze mną porozmawiać?

— Dokładnie.

— Więc czekam na odpowiedź — kąciki jej ust powędrowały lekko w górę, a zaciekawione oczy skierowane były prosto w czarne odpowiedniczki trzecioklasisty.

— Głupio mi się przyznać, ale to przez moje uczucia — mruknął, a licealistka zmarszczyła brwi. — Chciałem odseparować się od ciebie, by nie niszczyć naszej przyjaźni, ale wyszło jak wyszło. Przy tym musiałem trzymać się także z Hashiramą na dystans. W końcu jeśli widziałbym się z nim, to i z tobą — przymknął na moment powieki.

— Dlaczego chciałeś odseparować się ode mnie? Nie rozumiem... — uśmiech znikł z jej ust, a na twarz wstąpiło zmartwienie.

— Poczekaj, zaraz do tego dojdę, tylko... Powoli — westchnął i zaczesał włosy do tyłu, jednak te zaraz wróciły na swoje miejsce, na jego twarzy. — Cóż, moje uczucia względem ciebie już od pierwszej gimnazjum nie były takie same, jak zawsze. Chciałem cię tylko dla siebie, rozumiesz? Chciałem jakoś przestać myśleć o tobie w ten sposób, ale nie mogłem, kiedy byłaś blisko. Wiesz, na początku myślałem, że szybko mi przejdzie, jednak nie przeszło aż do liceum. Musiałem to przerwać, bo nasza relacja by się posypała — oznajmił, a zielonooka zamrugała powiekami, niedowierzając jego słowom. — Jednak, gdy nawet po tej przerwie nic się nie zmieniło, nie mogłem już dłużej wytrzymać bez wypowiedzenia choćby słowa w twoim kierunku. Wiesz co chcę przez to powiedzieć? — dłonią dotknął jej zaczerwienionego polika. Niemal mógł zobaczyć w jej oczach ile emocji teraz szaleje w jej głowie. Serce biło niesamowicie szybko i mocno, ręce nieco się trzęsły. Nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. To co właśnie usłyszała było tak niespodziewane, że aż paraliżujące. — Kocham cię od tego przeklętego gimnazjum. Z dnia na dzień coraz mocniej i mocniej. Nie mogę nawet wytrzymać godziny bez ciebie przewijającej mi się w myślach, więc powiedz coś w końcu, bo dłużej nie zniosę tego milczenia — poprosił, gładząc kciukiem jej policzek.

— J-ja... Ty naprawdę...?

— Tak. Kocham cię. Kocham cię całym sercem, więc odpowiedz. Jakkolwiek.

— Nie mogę w to uwierzyć — opuściła w dół głowę i pokręciła nią na boki. — Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? — chciał się wtrącić, ale nie pozwoliła mu na to. — Wiesz jak długo czekałam na te słowa? — podniosła na niego szklany wzrok, gdy Madara stał wmurowany w ziemię, zastanawiając się, czy usłyszał to, co usłyszał. Gdy tylko dotarł do niego sens jej zdań, nachylił się nad nią szybko i złączył ich usta w pocałunku, który natychmiastowo oddała. Przyciągnął ją bliżej siebie, obejmując jej talię jedną ręką, drugą wciąż trzymając na jej poliku i gładząc go.

— Nie mogłem się doczekać, by w końcu to zrobić — mruknął w jej usta z uśmiechem, gdy odsunęli się od siebie. Jego serce drgnęło o wiele mocniej niż zwykle.

— Ja też — także się uśmiechnęła i wtuliła w jego klatkę piersiową, wdychając zapach jego granatowego szalika.

Odprowadził ją pod sam dom Senju, trzymając za dłoń i opowiadając o tym, co dokładnie działo się w jego życiu przez te kilkanaście miesięcy. Chizuru nie zostawała na to obojętna, chociaż ona miała o wiele mniej do powiedzenia niż Uchiha.

— Dawno mnie tu nie było — mruknął wpatrując się w okna domku. — Wrajacą wspomnienia z dziecięcych czasów — westchnął, zaciskając nieco mocniej dłoń na odpowiedniczce dziewczyny.

— Może chcesz wejść? Hashirama na pewno się ucieszy, gdy cię zobaczy — spojrzała na niego. Madara stał moment bez ruchu i zaraz pokiwał głową na boki.

— Wciąż nie jestem gotowy na konfrontacje z nim. W dodatku w środku jest pewnie Tobirama, a sama wiesz, że za mną nie przepada — skrzywił się wypowiadając imię młodszego z braci. Chizuru przygryzła wargę, a jej ramiona nieco opadły.

— Jeśli mówisz, że nie jesteś gotowy, nie będę cię zmuszać. Musisz jednak wiedzieć, że on czeka na jakiś ruch z twojej strony — oznajmiła i stanęła do niego przodem, odwracając się tyłem do terenu zamieszkałego przez Senju.

— Zdaje sobie z tego sprawę. W końcu to ja zerwałem kontakt i ja muszę go naprawić — wyszczerzył się lekko, co ona od razu odwzajemniła przymykając przy tym powieki.

— Prawda. Będę już szła, bo i tak wystarczająco długo muszą na mnie czekać — mruknęła i przytuliła się do niego.

— Nie tarzymuje cię, spędź miło czas — odparł wpatrując się w okno, z którego przypatrywał im się zirytowany jasnowłosy. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc obraźliwych słów w kierunku ciemnowłosego licealisty, który uśmiechnął się cynicznie do niego w odpowiedzi.

Po tym jak się pożegnali, Tanaka została wpuszczona do domu przez szczęśliwego do granic możliwości bruneta.

— Już myślałem, że znowu odwołasz spotkanie — westchnął z uglą, na co dziewczyna zaśmiała się cicho, zdejmując kurtkę z ramion i wieszając na wieszaku. Poprawiła sweter na ramionach i zaczesala do tyłu włosy, by nachylić się i zdjąć że stóp buty.

— Nie mogę ci tak ciągle odnawiać na rzecz Madary, w końcu także jesteś moim przyjacielem razem z Tobiramą — powiedziała. Wywołany jasnowłosy uniósł w górę jedną brew i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, opierając się o ścianę.

— Także? — zapytał, na co przyjaciele zmarszczył brwi, wpatrując się w niego z zainteresowaniem. — Przed chwilą widziałem, jak mizgaliłaś się z tym Uchihą przed naszym domem, a teraz nazywasz go przyjacielem. Coś mi tu nie pasuje, ale nie wiem co — prychnął i przekręcił ślepiami. Starszy spojrzał się na nią spod byka, a ona rozłożyła ręce na boki i skierowała wzrok na sufit w geście błagania o cofnięcie czasu.

— Nie patrzcie się na mnie tak, to się stało dzisiaj — oznajmiła nieco onieśmielona. — I to nie ja wyznałam mu uczucia, on to zrobił pierwszy — dodała szybko. Hashirama zamrugał szybko powiekami i nagle jakby coś w niego uderzyło. Zgarbił się, przez co jego włosy zasłoniły mu twarz.

— Znowu — burknął Tobirama kwaszac się.

— Dlaczego jesteście parą, a do mnie się nawet nie odezwał? To niesprawiedliwe.

— Nie jest jeszcze na to gotowy, cały czas próbuje go do tego przekonać, nie przejmuj się — pogładziła go po plecach z lekkim uśmiechem. — A teraz, idziemy coś oglądać? — zapytała, na co przytaknął jej powolnym ruchem głowy.

Mimo że tego dnia Hashirama dawał z siebie wszystko, by wytrzymać do zakończenia filmu, odpadł na samo jego zakończenie, jak miał w zwyczaju.

— Pewnie jutro znowu wpadnie w doła z tego powodu — mruknęła nastolatka i zaraz westchnęła, przecierając twarz dłonią. Tobirama zignorował jej słowa i obrócił się w jej kierunku całkowicie, krzyżując ze sobą nogi i opierając na kolanach dłonie.

— Dlaczego z nim jesteś? — zapytał ze spokojnym wyrazem twarzy. Licealistka przekrzywiła lekko głowę w bok, próbując się domyślić, co białowłosy ma na myśli. — Traktował cię jak ducha przez tyle miesięcy, zachowywał się okropnie — zacisnął usta w wąską kreskę. — Zadawał się z szemranym towarzystwem. To nie koniec — wystawił przed siebie dłoń, gdy blondynka chciała się wtrącić. — Nagle odezwał się do ciebie, a teraz wyznaje ci miłość. Nie wydaje ci się to dziwne?

— A dlaczego by miało? Podał mi powód, dla którego...

— Powód, powód... Zawsze można jakiś wymyślić, nie uważasz? — przekręcił oczami na zaskoczoną minę zielonookiej.

— Wiedziałam, że tak będzie, gdy się dowiesz — burknęła krzywiąc się. — Dlaczego ty go tak nienawidzisz i podejrzewasz, że we wszystkim, co robi musi mieć jakiś cel? — zadała pytanie, opierając czoło o dłonie. — Nie wierzę, że to tylko przez ten twój głupi uraz do Uchihów — pokiwała głową na boki, na co powoli kiwnął głową na potwierdzenie jej słów.

— Racja, jest w tym coś jeszcze — wstał z podłogi i wyprostował się, patrząc na nią z góry. — Jednak wolę o tym nie mówić — dodał patrząc się wprost w zdezorientowane oczy Chizuru. — Miłej nocy, tym razem Hashirama nie rozwalił się na całym łóżku — burknął i opuścił pokój starszego brata, cicho zamykając za sobą drzwi.

Tanaka wypuściła z płuc powietrze ze świstem. Przez moment nie mogła się nawet poruszyć analizując słowo po słowie wypowiedziane przez czerwonookiego, w którego ślepiach coś zgasło. Od dawna nie widziała go takiego przygnębionego i jakby... Zawiedzionego. Przygryzła wargę patrząc się w telewizor, gdzie leciały napisy końcowe. Podniosła się z poduszek ułożonych na podłodze i wyłączyła urządzenie. Ułożyła się wygodnie na łóżku obok brązowowłosego i obróciła do niego przodem, patrząc na jego spokojną twarz, na której malował się lekki półuśmiech.

— Dobranoc — mruknęła unosząc jeden kącik ust ku górze i zaraz zamykając oczy.

W tym samym czasie Tobirama stał w tym samym miejscu, opierając się plecami o drzwi ciemnookiego. Nabrał w płuca głęboko powietrza, wstrzymujac je w nich na moment. Przetarł twarz dłonią, patrząc się w nieokreślony punkt za oknem na korytarzu.

— Dlaczego ona musi być taka ślepa i głupia? — zacisnął mocno dłoń w pięść.

🔥🔥🔥

Dni mijały i w końcu nastał świąteczny czas. Każdy gdzieś się spieszył, kupował prezenty, śmiał się chodząc z przyjaciółmi do galerii. Chizuru spakowała podarunek dla Madary do torby i westchnęła cicho z małym uśmieszkiem plątającym jej się na twarzy. Dziś miał być ostatni dzień szkoły i to właśnie wtedy chciała dać mu to, co kupiła. Niestety nie mogła spędzić czasu przed wigilią razem z chłopakiem, ponieważ wyjeżdżał do dalekiej rodziny dzień po rozpoczęciu przerwy świątecznej.

Wyszła zadowolona z domu, przemierzając powolnym krokiem ulicę i podziwiając ozdoby świąteczne. Kiedy dotarła do szkoły, przymknęła powieki ciesząc się ciepłem, jakie ją otoczyło. Podeszła do swojej szafki i z zadowoleniem zauważyła stojącego nieopodal Madarę. Zaczęła do niego podchodzić z wyjętym prezentem schowanym za plecami, jednak im bliżej była, tym wyraźniej słyszała, jak z kimś rozmawiał. Zmarszczyła brwi, słysząc swoje imię z jego ust i stanęła w miejscu, wytężając bardziej zmysł słuchu.

— Mówiłem, że to zrobię — wzruszył ramionami, a osoba przed nim prychnęła.

— Zostało ci jeszcze pięć dni do dwudziestego czwartego, więc się tak nie ciesz. Sytuacja może się odwrócić w każdej chwili.

— Wątpię, ona nie zakończy tego związku bez powodu — oparł się o ścianę szafek, a serce zielonookiej zatrzymało się na moment. — Tanaka jest zakochana we mnie po uszy, zrobi wszystko na skinięcie mojego małego palca — zaśmiał się. — Wybrałaś złą osobę na ten zakład.

Zakład?

Te słowo krążyło w jej głowie coraz głośniej i głośniej. Zrobiła krok w tył, a następnie kolejny i kolejny. Odwróciła się tyłem do rozmawiających i prędko wybiegła z budynku, a następnie z terenu całej placówki, czując łzy napływające jej do oczu. Czuła jakby Uchiha strzelił jej właśnie silnego policzka w twarz. Jakby zaufanie, które mu znowu podarowała odwróciło się przeciw niej. Nim się obejrzała, znalazła się w parku. Stanęła w miejscu ściskając mocno papier, w którym zapakowany był prezent. Zacisnęła wargi w wąską linie i biorąc zamach rzuciła nim daleko przed siebie, nie mogąc już pohamować płaczu oraz zdenerwowania.

Dlaczego?

Usiadła na wolnej ławce, próbując nabrać tchu. Zimne powietrze kuło ją w gardło, jednak nie miała siły, by przestać. Uczucie, które towarzyszyło jej w trakcie poznania prawdy było paraliżujące, dłonie się trzęsły, a cała jej sylwetka drgała, gdy wydawała z siebie szloch. Jej dłoń zacisnęła się mocno na kołnierzu płaszcza. Jeszcze nigdy nie doznała takiego bólu. Raz po raz wycierała poliki z łez, jednak te stawały się mokre na nowo.

Tobirama miał rację. Dlaczego on zawsze musi mieć rację?

Mając w myślach imię białowłosego, szybko wyciągnęła telefon z kieszeni i wcisnęła na ikonkę z jego zdjęciem w wiadomościach.

Chizuru:

Od dziś macie już wolne z Hashim, prawda?

Nie musiała czekać długo na odpowiedź. Jej telefon zaraz zawibrował.

Tobirama:

Tylko ja, Hashirama ma wigilię klasową. Właśnie wyszło na jaw, jak nas słuchasz.

Chizuru:

W takim razie za niedługo będę. Nie będzie ci to przeszkadzało?

Tobirama:

A ty nie miałaś mieć dziś jeszcze zajęć?

Chizuru:

Po prostu... Odpowiedź, czy nie będzie ci przeszkadzało, jak przyjdę.

Nabrała gwałtownie powietrza i odetchnęła nierówno.

Tobirama:

Nie. Coś się stało?

Zielonooka już nie odpowiedziała. Po prostu schowała urządzenie z powrotem w kieszeń płaszcza i wolnym tempem zaczęła kierować się drogą, która prowadziła do domu Senju. Podczas tych paru minut dostała kilkanaście wiadomości, w tym jedną od czarnowłosego rówieśnika, przez co łzy, które zdarzyły już przestać płynąć, znów pojawiły się w jej oczach. Stała przed domem jasnowłosego, nie wiedząc czy zapukać, czy nie. Przygryzła wargę i gdy już zbierała się do uderzenia w drzwi, te się otworzyły ukazując jej postać zmartwonego czerwonookiego. Patrzyła się w jego oczy i nie dała rady udawać, że wszystko jest w porządku. Rozbeczała się jeszcze bardziej niż wcześniej, na co zdezorientowany nastolatek nie wiedząc, co ma zrobić objął ją ramionami i wprowadził do domu, zamykając za nimi drzwi. Blondynka nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa, w trakcie, gdy szara bluza Tobiramy była naznaczana słonymi kroplami.

— Nic nie mów — mruknął opierając swoją brodę o czubek jej głowy. — Najpierw musisz się uspokoić, bym mógł cokolwiek zrozumieć z tego bełkotu — oznajmił głaszcząc jej plecy prawą dłonią. Przeczuwał, że wiadomości, jakie zaraz przekaże mu Tanaka będą jeszcze gorsze, niż gdy dowiedział się, że została dziewczyną Uchihy. — Zdejmij płaszcz, pójdziemy do pokoju i wszystko mi powiesz, dobrze? — odsunął się od niej czując, jak powoli zaczyna się uspokajać. Uśmiechnął się, gdy podniosła na niego załzawione spojrzenie. Serce niemiłosiernie go kuło, gdy widział ją taką. Samemu chciało mu się płakać.

Kiedy tylko dotarli do jego pokoju, a Chizuru zaczęła po kolei opowiadać sytuację z poranka, przymknął na moment powieki, by się opanować. Na usta cisnęło mu się: „A nie mówiłem?”, jednak wolał tego nie mówić. Pogorszyłoby to tylko sprawę a i tak sukcesem było to, że jej zdania sklejały się w spólną całość.

— Najgorsze jest to, że mnie przed nim ostrzegałeś, a ja go jeszcze broniłam — siąknęła nosem, na co westchnął.

— Ostrzegałem, bo... — ugryzł się w odpowiedniej chwili w język.

Traktowałbym cię lepiej niż on.

— Bo to Uchiha — dokończył po chwili przerwy. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego uczucia nie są odwzajemnione i nie próbował tego zmieniać. Nie chciał wykorzystywać tej sytuacji w ten sposób, wiedząc, że jej serce nie przyjmie go w żaden inny sposób niż przyjaciela oraz brata Hashiramy.

— Nienawidzę go. Tak bardzo go nienawidzę, że to aż boli... — odetchnęła drżąco i zacisnęła palce na nogawce jego dresu. — Dlaczego on musiał to zrobić? Tak bardzo starałam się, żeby było między nami dobrze. Cieszyłam się, że w końcu przejrzał na oczy i zrozumiał, że te towarzystwo nie było dla niego odpowiednie — szepnęła, przez co ścisk w piersi Senju nasilił się. Pogładził uspokajająco włosy dziewczyny, trzymającej głowę na jego kolanach. — Więc, dlaczego wykorzystał mnie dla głupiego zakładu? Przecież... Nigdy nie zrobiłam mu niczego złego.

Minęło sporo czasu, zanim Tobirama zdążył na tyle uspokoić dziewczynę, by ta zasnęła. Odetchnął powoli, wpatrując się w twarz trzecioklasistki. Ostrożnie uniósł głowę Chizuru w górę i wstał z miejsca. Podłożył jej pod nią poduszkę i okrył kołdrą, a następnie bezszelestnie wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi i zaraz schodząc na dół. Szargały nim wszelakie emocje, ale złość w tym wszystkim była największa. Kiedy przechodzil obok przedpokoju, zmarszczył brwi i zatrzymał się, słysząc wibracje najpewniej telefonu zielonookiej. Podszedł do jej wiszącego płaszcza i wyciągnął komórkę, od razu ją odblokowując. Zobaczył kilkanaście nieodebranych połączeń i to od kogoś, kogo zdjęcia nie chciał widzieć w tym momencie. Komórka znów zaczęła dzwonić, więc bez namysłu wyszedł przed dom i odebrał.

— W końcu! Dlaczego nie odbierałaś? Coś się stało?

— Oczywiście, że coś się stało — prychnął jasnowłosy, uśmiechając się półgębkiem, gdy wyobraził sobie minę Uchihy w tym momencie.

— Tobirama? — ton głosu czarnookiego diametralnie się zmienił. — Mogę wiedzieć, dlaczego odebrałeś telefon Chizuru? I gdzie ona teraz jest?

— To nie ja tu powinienem odpowiadać na pytania. Przejdę może do sedna całej sprawy... — zszedł po schodkach w dół i wsadził jedną rękę do kieszeni dresu. — Może chciałbyś mi wytłumaczyć dlaczego przybiegła do mnie cała we łzach?

— Dlaczego płakała?

— No właśnie, masz odpowiedzieć mi na to pytanie — skrzywił się na twarzy, gdy w tym samym momencie serce Uchihy zaczęło szybciej pompować krew do żył. — Milczysz... — mruknął po chwili Senju i zacisnął usta w wąską kreskę. — Więc zapytam o coś innego. Jak śmiałeś zrobić Tanace coś tak obrzydliwego?

— Ona jest teraz obok ciebie? — zapytał ciemnowłosy, gdy w jego umysł zaczęła wkradać się panika, a dłonie zatrzęsły się.

— Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie — warknął czerwonooki.

— To wcale nie jest tak, jak wyglądało — oznajmił szybko Uchiha, na co Tobirama prychnął głośno i z pogardą.

— Jesteś kimś, kto dąży do celu po trupach. Używasz manipulacji i kłamstw tylko po to, by wygrać. Sądzisz, że ja, ktoś kto nie ufa ci w ogóle, uwierzy w takie głupie tłumaczenie? — parsknął.

— Nie zależy mi na twoim zaufaniu, a jedynie na wyjaśnieniu... — zaczął, jednak białowłosy od razu mu przerwał.

— A mi nie zależy na twoich wyjaśnieniach. Szczerze, odebrałem ten telefon tylko po to, by ci zagrozić. Jeśli kiedykolwiek zobaczę, jak znów próbujesz wykorzystać Chizuru do swoich chorych celów, to chyba urwę ci łeb — oznajmił i rozłączył się, nabierając głęboko w płuca powietrza.

🔥🔥🔥

Płatki śniegu zaczęły lekko opadać na jego czuprynę, gdy stał i wpatrywał się w dom Senju. Nie pukał w te drzwi tyle czasu, że zapomniał ich struktury, nawet kolor wydawał mu się inny. Wziął głęboki wdech i zapukał trzy razy. Drzwi zaraz się otworzyły, jednak nie stanął w nich ktoś, kogo miał nadzieję zobaczyć.

— Chcę z nią porozmawiać — oznajmił spokojnym tonem, w środku trzęsąc się z nadmiaru zbieżnch emocji.

— Chyba wyraziłem się jasno na ten temat — Tobirama skrzywił się. Zamknął za sobą drzwi i stanął na przeciw czarnowłosego. — Nie dość ci?

— Chcę jej wszystko wyjaśnić, daj mi wejść — Uchiha zacisnął usta w wąską kreskę i wystawił dłoń przed siebie, chcąc kolejny raz zapukać, jednak Senju złapał za jego nadgarstek wykrzywiając go nieco, jednak licealisty to nie ruszyło.

— A ja chce, żebyś odszedł. Inaczej cię do tego zmuszę — syknął jasnowłosy.

— Nie dasz rady mnie zmusić — prychnął pogardliwie w odpowiedzi starszy i spróbował wyminąć czerwonookiego, który złapał go za szalik granatowy.

— Założymy się? — szarpnął nim na jego wcześniejsze miejsce, na co Madara nie mógł zostać obojętny. Ze zwykłych szarpnięć przeistoczyło się to w przepychankę, a następnie bójkę. Oboje upadli na ziemię pokrytą śniegiem. Jeden z krwawiącym nosem szykował się do zadania ciosu drugiemu z rozciętą dolną wargą. Na szczęście cios nie nadszedł, a czarnooki został pociągnięty w górę. Między nimi stanął Hashirama, patrząc się raz na Tobiramę, a raz na przyjaciela.

— Co tu się dzieje? — zapytał, jednak nie dostał na to odpowiedzi od brata, więc zawiesił wzrok na Madarze, który wycierał krew z nosa o rękaw płaszcza. — Ty też będziesz milczał? Jeśli tak, to wracaj do domu.

— Najpierw chcę porozmawiać z Chizuru — oznajmił twardo, na co Senju uniósł zaskoczony brwi w górę.

— Chizuru jest u nas?

— Jest, ale nie będzie rozmawiała z tym cholernym manipulantem — prychnął jasnowłosy, podnosząc się ze śniegu i otrzepujac z niego ubrania.

— Słuchaj, nie wiem, co się między wami wydarzyło, ale może dajmy mu z nią...

— Nie wymawjaj tego słowa, Hashirama — młodszy zacisnął mocno pięść. — Nie masz pojęcia, co się stało, więc zamilknij, albo każ mu spadać — splunął krwią z ust na biały śnieg i nie oglądając się za siebie wszedł do domu. Za to brunet stał cały czas w miejscu, wpatrując się w drzwi wejściowe.

— Nie chcę być niemiły, Madara, ale może faktycznie powinieneś wrócić do domu? — zaczął i odwrócił się do niego przodem. Czarnowłosy przekręcił na to oczami i poprawił zawiązanie swojego szalika. — Chodzi mi o to, żebyście nawzajem odetchnęli i uspokoili swoje emocje. No i zmyli krew.

— Kiedy ja nie mam czasu na głupie uspokajanie się, Hashirama — warknął. — Nie rozumiesz, że jeśli teraz nią nie porozmawiam, to nie dam rady być spokojnym?

— To już nie jest mój problem. Idź do domu i wróć tu później, albo jutro — powiedział i tak samo jak brat wszedł do domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. — Gdzie jesteś, Tobirama? — zawołał zdejmując buty i odkładając torbę na komódkę.

— W łazience, a gdzie mam być? — odpowiedział mu, w myślach przeklinając się za tak głośny ton głosu. Przetarł jeszcze raz ranę wodą utlenioną i wyrzucił brudną gazę do kosza stojącego przy drzwiach, o których framugę opierał się jego starszy brat.

— Nieźle się załatwiliście — skomentował, na co Tobirama spojrzał się na niego spod byka.

— No co ty nie powiesz? — prychnął i ściągnął zakrwawioną i mokrą od śniegu bluzę, wrzucając ją do pralki. Senju przemilczał to i zaraz znów się odezwał.

— Więc, o co tak zażarcie się pokłóciliście i co się stało, że Chizuru jest u nas w domu? Miała mieć jeszcze dziś lekcje — zmarszczył brwi, a młodszy zgasił światło w łazience i poszedł do kuchni, słysząc kroki brązowookiego tuż za nim.

— Więc, teraz mamy potwierdzenie, że moje złe przeczucia, co do Madary zawsze się spełniają — włączył czajnik i oparł się o blat kuchenny, wpatrując się zrezygnowanym spojrzeniem w zaskoczone oczy Hashiramy. — Cała ta szopka, z chęcią odzyskania kontaktu z Chizuru i tym, że ją kocha była tylko na potrzeby zakładu.

— Nie wierzę, że byłby do tego zdolny, przecież...

— To lepiej uwierz — mruknął głos za nim, na co szybko odwrócił się w stronę jego posiadacza. — Przekonałam się na własnej skórze, że Tobirama miał rację — oznajmiła i zerknęła na białowłosego, który taksował ją zaniepokojonym spojrzeniem. — Widziałam to przez okno, ale nie sądziłam, że jest aż tak źle — skrzywiła się. — Przepraszam, że go nie odgoniłam, ale nie miałam na to siły — uśmiechnęła się delikatnie, a czerwonooki w odpowiedzi skinął jej głową.

— Nawet nie boli. Czujesz się już lepiej? — zapytał i słysząc dźwięk gotującej się wody w czajniku, wyjął dwie szklanki z szafki i wrzucił do nich saszetki herbaty, a następnie je zalał.

— Tak, pierwszy szok minął, więc raczej będzie już tylko lepiej — usiadła przy stole i założyła nogę na nogę, obejmując się ramionami.

— Moment, moment — wtrącił się Hashirama także siadając na krześle, na przeciw blondwłosej licealistki. — Czyli to naprawdę prawda? — zapytał ciągle niedowierzając słowom dwójki nastolatków. Tanaka przytaknęła mu. — Ale... Jak to w ogóle się stało? Jak się dowiedziałaś? — zadał kolejne pytanie, a zielonooka wlepiła wzrok w stół.

— Przypadkiem — odpowiedział za nią jasnowłosy, stawiając przed nimi kubki z parującym napojem i sam usiadł obok Chizuru. — Przyszła do szkoły i podsłuchała jego rozmowę — rozwinął. Między trójką zapanowała cisza, która została przerwana dźwiękiem pukania w drzwi. Tobirama od razu wstał z miejsca, zaciskając usta w wąską kreskę, jednak zanim zrobił chociaż jeden krok, dłoń dziewczyny zacisnęła się na jego koszulce. — Chyba zwariowałaś — prychnął, widząc jak podnosi się z miejsca.

— Porozmawiam z nimi i sobie odpuści — oznajmiła i biorąc głęboki wdech, wyszła z kuchni, a następnie otworzyła drzwi od domu braci, widząc przed nimi wciąż czerwoną od krwi twarz Uchihy.

— Miałem nadzieję na to, że mi otworzysz — uśmiechnął się, gdy zamykała za sobą drzwi, nie spuszczając go z oka.

— Ja miałam nadzieję na to, że pójdziesz do domu — oznajmiła nabierając powoli powietrze w płuca. Stanie przed osobą, która wbiła jej nóż w serce, było dla niej cięższe niż myślała.

— Nie mógłbym, muszę ci wszystko wyjaśnić, bo to...

— Uważam, że między nami wszystko jest jasne — zmarszczyła lekko brwi. — Oszukałeś mnie i wykorzystałeś dla głupiego zakładu, niszcząc tyle lat przyjaźni i mydląc mi oczy przez ostatni czas. Według mnie nie ma czego wyjaśniać — skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, próbując ogrzać dłonie pod ramionami. 

— To nie tak! — pokręcił głową na boki. — Ja...

— Sugerujesz, że jestem głucha? — przerwała mu znowu, przymykając na moment powieki. — To może cię zacytuję? — otworzyła przekrwawione oczy i bez jakiejkolwiek emocji na twarzy zaczęła powtarzać jego słowa. — Tanaka jest zakochana we mnie po uszy, zrobi wszystko na skinięcie mojego małego palca. Wybrałaś złą osobę na ten zakład — wyrecytowała zdanie, które krążyło po jej myślach w pętli, akcentując wymownie ostatnie słowo.

— Wiem, jak to dla ciebie wygląda, ale...

— Nie chcę słuchać twoich kłamstw — powiedziała twardo, wpatrując się w spanikowany wyraz twarzy czarnowłosego. — Stworzyłeś wokół mnie perfekcyjną iluzję, w której chciałam być, jednak teraz jest to dla mnie skończone. Doprowadziłeś do tego, że zarazem nienawidzę ciebie i wszystkich rzeczy związanych z tobą, a i tak wciąż cię kocham. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to jest bolesne  — odetchnęła drżąco i złapała za klamkę odrzwi. — Więc daj mi po prostu spokój — chciała je już otworzyć, jednak dłoń na jej nadgarstku skutecznie to uniemożliwiła. Uchiha pociągnął Chizuru w swoją stronę, schodząc ze schodów i trzymając ją mocno, by mu się nie wyrwała.

— Skończyłaś? Więc teraz daj mi powiedzieć, to co próbuję już od dłuższego czasu ci wytłumaczyć — wpatrywał się w nią rozbieganym i zmotywowanym spojrzeniem. Tanaka nie miała serca mu odmówić, więc nic nie odpowiedziała, dając mu szansę na dojście do głosu. — Owszem to był zakład, jednak nie był sprzeczny z moimi uczuciami, dzięki niemu mogłem uwolnić się od całej tej grupki i mieć w końcu święty spokój, żałuję, że nie powiedziałem ci o tym na samym początku, sprawa wyglądałaby inaczej. Ja... nie chciałem cię skrzywdzić, proszę uwierz mi — jego dłonie coraz mocniej zaciskały się na jej ramionach, serce biło niemożliwie szybo, a oczy wyrażały sam smutek i lęk utraty czegoś ważnego. Mimo tego Chizuru zacisnęła usta w wąską kreskę, powstrzymując ich drżenie. — Musisz mi uwierzyć, błagam.

— Madara, puść mnie — poprosiła, jednak ten wciąż dłonie miał w tym samym miejscu. — Powiedziałam, żebyś mnie puścił — syknęła i dopiero wtedy  Uchiha drgnął, zabierając ręce z jej barków. — Naprawdę, bardzo chciałabym ci uwierzyć, ale nie mogę. Idź już do domu i daj mi spokój — tym razem bezproblemowo otworzyła drzwi i zamknęła je za sobą, zostawiając na zewnątrz wbitego w ziemię czarnookiego, do którego nie mogły dojść słowa zielonookiej. Zaczęło robić mu się gorąco, a płuca zaciskały się boleśnie. Czuł jak jego oczy zaczynają zachodzić łzami. Nie pamiętał, kiedy ostatnio się tak czuł, ale mógł to porównać do momentu, w którym podjął decyzję o separacji z Tanaką. Tylko tym razem było to o wiele silniejsze, nie pozwalało mu nawet normalnie przełknąć śliny. Wydawało mu się, że cały pękał i krwawił pod naporem miliona małych igieł. Obiecał sobie, że nie odpuści. Jednak teraz musiał zrobić krok do tyłu, a następnie kolejny i kolejny. Jej pozbawiony uczuć ton głosu skutecznie upewnił go przy tym, że dziewczyna nie zamierzała mu teraz uwierzyć w ani jedno słowo.

🔥🔥🔥

Chizuru leżała pod kocem i oglądała jakiś denny serial. Minęło kilka dni od tamtego wydarzenia. Chciała pobyć sama, przeanalizować sobie słowa Madary, który w tym czasie nie dawał jej spokoju, zasypując ją esemesami i wizytami u progu jej zamkniętych drzwi, w które pukał nawet przez ponad pół godziny. Chizuru nawet się nie zdziwiła, gdy o dwudziestej drugiej usłyszała dzwonienie dzwonkiem do drzwi, za którymi stał czarnowłosy trzecioklasista. Tym razem otworzyła wejście do domu, jednak nie mogła wydusić z siebie ani słowa, kiedy zobaczyła, jak klęczy przed nią.

— Nie skreślaj mnie — poprosił słabym głosem. Jego twarz była blada, bledsza niż zazwyczaj. Oczy miał przekrwione, a pod nimi widniały sińce. — Błagam cię, nie rób mi tego — złapał za koniec jej czarnej bluzy.

— Wstań — rozejrzała się po klatce, by upewnić się, że nikt nie podsłuchuje. W myślach cieszyła się, że jej rodzice mają nocną zmianę w pracy. — Wstań, nie rób szopki — szepnęła, a ten wykonał jej polecenie. Przez moment wahała się, czy go wpuścić, jednak widząc, jak bardzo zdesperowany był, zrobiła krok w bok, robiąc mu przejście do domu. — Wejdź — mruknęła, zastanawiając się, czy nie robi błędu. Uchiha przestąpił próg mieszkania, rozglądając się po nim. — Teraz możesz mówić — oznajmiła, gdy zamknęła za nim drzwi. Czarnowłosy stał moment w ciszy, nie mogąc skleić poprawnego zdania.

— Proszę, powiedz, że przemyślałaś to wszystko i mi uwierzyłaś — wyciągnął w jej kierunku dłoń, jednak Chizuru zrobiła krok w tył. — To był błąd! Wiem i nie mogę na siebie teraz patrzeć, nie mogę znieść tego, że tak cię potraktowałem... — zamilknął, gdy zobaczył jej dłoń wystawioną do przodu.

— Nie wiem już, co brać za prawdę, a co za kłamstwo — jej warga drgnęła. — Nadszarpnąłeś nić mojego zaufania do ciebie, rozumiesz?

— Zdaje sobie z tego sprawę, jednak teraz nie kłamię, j-ja... Nie mogę funkcjonować z myślą, że mnie nienawidzisz — Tanaka nie odpowiedziała mu na to. Serce jej się kruszyło, gdy widziała go w takim stanie. Nieracjonalne myślenie mówiło jej, że licealista mówi prawdę, jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż migała czerwona lampka.

— Miałeś jechać do rodziny na święta, to też było kłamstwo?

— Nie pojechałem, nie mogłem miło spędzać czasu wiedząc, co ci zrobiłem. Miałaś się o tym nigdy nie dowiedzieć, ja...

— O co konkretnie miał być ten zakład?

— Miałaś wytrzymać ze mną do dwudziestego czwartego, ale to nie jest teraz waż...

— I to tyle?

— Tak, ale...

— Musisz mi to udowodnić. Jeśli tego nie zrobisz, nie odezwę się już do ciebie, nie mówiąc o moim zaufaniu, którego nie mógłbyś już odbudować — naprawdę miała nadzieję, że Madara mówi prawdę i jej nie oszukuje. Chłopak stał moment w miejscu i zaraz szybko zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Tanaka zmarszczyła brwi, kiedy wyjął telefon i drążącymi dłońmi go odblokował, zaraz czegoś w nim szukając.

— To są moje rozmowy z Kaguyą, jest tam wszystko napisane, co do joty — oznajmił. Zapalił się w nim ogień nadziei, gdy Chizuru wypowiedziała tamte słowa, a on miał dowód na potwierdzenie swoich słów.

Blondynka wzięła do rąk komórkę i zaczęła przewijać rozmowę, czytając każdą wiadomość bardzo dokładnie. W końcu doszła do ultimatum, które postawiła mu białowłosa. Przymknęła na chwilę powieki i oddała czarnookiemu jego własność.

— Wierzę ci, jednak... Nie licz na to, że nasze relacje będą takie same jak przedtem — powiedziała chłodnym głosem, chociaż ciężko przeszło jej to przez usta. — Będziesz musiał poczekać, aż moje zaufanie do ciebie chociaż o drobinę się ustabilizuje.

— Rozumiem. Mogę cię tylko przytulić? — zapytał z ulgą w głosie. Dzięki temu, że go w końcu wpuściła i dała szanse na udowodnienie szczerości jego słów, poczuł się o niebo lepiej. Chizuru milczała i dopiero po kilku chwilach skinęła mu głową na pozwolenie, chociaż zdawała sobie sprawę, że będzie jej jeszcze ciężej po tym geście.

Zrobił w jej kierunku krok i delikatnie objął jej ciało swoimi ramionami, wdychając zapach jej szamponu zmieszanego z perfumami. W końcu po tylu bezsennych dniach mógł jej dotknąć i poczuć ciepło bijące od niej. Brakowało mu tylko tego, że nie czuł jej dłoni spoczywających na jego plecach. Zamknął oczy zrelaksowany. Cieszył się, że przynajmniej na to mu pozwoliła.

🔥🔥🔥

Przerwa świąteczna dobiegła końca, uczniowie chodzili do szkoły już ponad tydzień. Każdego dnia Tanaka obserwowała zachowanie Uchihy, który był spokojniejszy niż zwykle, nie zaczepiał nikogo wokoło i co najważniejsze - nie kontaktował się w żaden sposób z Kaguyą i jej świtą. Zachowywał się, jakby w ogóle ich nie znał, oni zresztą z wzajemnością.

Dzwonek na przerwę zadzwonił, a widząc, jak czarnooki wyciąga kartonik soku na ławkę i wbija w niego słomkę, nie dała rady siedzieć już w tym samym miejscu bez jakiejkolwiek integracji z nim. Wstała z miejsca, wyciągając pudełko śniadaniowe z torby i podeszła do niego. W pierwszej chwili nie zareagował, jakby jej nie widział, jednak kiedy odchrząknęła i zerknął w jej stronę, o mało nie zakrztusił się swoim napojem.

— Mogę się dosiąść? — zapytała, stukając ze zdenerwowania kciukami w wieko szklanego, przezroczystego pudełka.

— Oczywiście — Uchiha nie mógł powstrzymać uśmiechu, który zaczął malować się na jego ustach. Razem ustalili, że to ona zrobi pierwszy krok w stronę odnowienia ich relacji, gdy będzie na to gotowa. I on właśnie następował, przez co licealista nie mógł zmazać z twarzy wyrazu szczęścia. Usłyszał gdzieś z boku prychnięcie, jednak zignorował to, poświęcając całą swoją uwagę blondynce, która dostawiła sobie krzesło do jego ławki i usiadła na nim. — Chcesz trochę? — zapytała, otwierając pudełko śniadaniowe, w którym znajdowała się jej dzisiejsza przekąska.

— Skoro proponujesz, nie mogę odmówić — odparł i wyciągnął pałeczki z torby.

Przez całą przerwę atmosfera między nimi była normalna, jakby sytuacja przed świętami w ogóle nie miała miejsca. Chciał utrzymać taki stan rzeczy jak najdłużej, bo właśnie w takich chwilach dostrzegał, jak bardzo był przy niej sobą.

— Mam zamiar porozmawiać z Hashiramą — oznajmił nagle, czym zdziwił zielonooką. — Zbyt długo z tym zwlekałem, poza tym chyba przyszedł na to czas — wzruszył ramionami, a Tanaka przytaknęła mu.

— Na pewno będzie szczęśliwy. Tylko uważaj na Tobiramę, wciąż mu nie przeszło po tamtym — uniosła kąciki ust delikatnie w górę.

— Wolę nie dostać od niego kolejny raz. Myślałem wtedy, że złamał mi nos — westchnął, a po jego plecach przebiegł dreszcz.

— Oboje nieźle sobie przyłożyliście. Gdyby nie Hashirama, to nie wiem, czy nie wezwałabym policji — wyznała, na co chłopak zmarszczył brwi.

— Widziałaś?

— Oczywiście, że widziałam — prychnęła. — Przy takich krzykach nie da się spać — powiedziała biorąc w usta kolejnego kęsa ryby.

— Gdybym wiedział, że patrzyłaś, nie...

— Nie rozpamiętujemy tego — przerwała mu szybko. — Było i minęło. Naprawdę nie chce do tego wracać nigdy więcej — uśmiechnęła się szeroko, na co po jego klatce piersiowej rozeszło się gorąco. Wiedział, że już teraz mogło być tylko lepiej.

Do zobaczenia w innych książkach!🔥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro