Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

여섯

- Zgadzam się, a co powiesz na małą transformację?

Dziewczyna uroczo przekrzywiła głowę i wydęła pąsowe wargi z niemym pytaniem w obsydianowych oczach. Najpiękniejsza. - pomyślała, głaszcząc rumiany policzek dziewczyny. Zakręciła na palcu jeden z czarno-czerwonych kosmyków i znów spojrzała jej w oczy.

- Zetniemy włosy? Tak mniej więcej dotąd? - wskazała na wysokość obojczyków młodszej, gdzie miałyby się kończyć jej aksamitne włosy z krwawymi plamami pasemek. Kim odwróciła się do lustra, by się sobie przyjrzeć i wyobrazić w nowej fryzurze. - Założysz nowe ubrania i maskę. Nie powinien cię poznać ani zwrócić na ciebie uwagi, bo dużo dziewczyn tak chodzi.

Jisoo się uśmiechnięła i energicznie kiwnęła głową. Chciała zacząć nowe życie z Jennie u boku. A zmiany zazwyczaj się zaczynały od włosów. Usiadła przed srebrną płytą, starsza Koreanka rozłożyła pod krzesłem stare gazety, a na drobne ramiona narzuciła jasnobrązowy ręcznik. Zawiązała na plecach czarny długi fartuch, postawiła butelki z wodą i odżywkami i wetknęła w pasek kilka spinek, grzebień oraz dwie pary fryzjerskich nożyczek. Złapała twarz dziewczyny, ustawiając ją prosto do lustra i rozczesała palcami całą długość jej włosów.

- Z zawodu jestem fryzjerką, więc możesz być spokojna o swoje włosy, kochana. - uśmiech na twarzy kobiety rozkwitł niczym kwiat o wschodzie słońca, Jisoo zapatrzyła się w zagięte w górę kąciki ust, to było do niej, tylko dla niej. Starsza Kim podeszła do stojącego na kawowym stoliku adaptera i położyła igłę na czarnej chropowatej powierzchni płyty winylowej, dźwięk saksofonu wypełnił jasny salon. Wyjęła grzebień, popsikała wodą brązowo-wiśniowe włosy i zaczęła delikatnie rozczesywać, nie chcąc zadać młodszej nawet takiego bólu. Gdy ciemne kosmyki już były rozczesane i wilgotne, Jennie zaczęła je obcinać. Dźwięk metalowego narzędzia rozchodził się po całym mieszkaniu razem z muzyką ze starego sprzętu. Na rozłożone gazety opadały czerwone kosmyki, barwiąc krwawo szorstki papier. Skupienie na twarzy Jennie przenosiło się na dokładne cięcia, by nowa fryzura dobrze się układała. Wystarczyło pół godziny, starsza Kim wygładziła wysuszone już włosy i patrzyła uważnie w lustro, szukając jakichkolwiek niedociągnięć, by je zretuszować i naprawić.

- Jak ci się podoba? - spytała delikatnym głosem, nachylając się nad karkiem dziewczyny. Oczy wiśniowoustej błyskały iskierkami zachwytu, a na bladych policzkach wykwitły rumieńce, podobne kolorem do włosów leżących na ziemi wokół krzesełka, na którym siedziała.

- Jest przepięknie. Dziękuję. - odwróciła się i musnęła wargami policzek kobiety, niczym motyle skrzydła. Szybko skradła jeszcze buziaka z ust Jennie i podeszła do toreb z zakupami. Perspektywa wyjścia w końcu z domu bardzo ją cieszyła i chciała jak najszybciej zabrać swoją ukochaną do parku czy do centrum handlowego, trzymać ją tam za rękę, przytulać na ławce, kraść kolejne pocałunki i karmić lukrowanymi ciasteczkami.

Z pierwszej torebki wyjęła różowy bufiasty top, ale zamiast go przymierzyć, przyłożyła do chudej piersi Jennie.

- Tobie to będzie bardziej pasowało. - mruknęła Jisoo, ale jakby sama do siebie. Kobieta nie mogła się napatrzeć na anielską twarz, od której aż biło słodyczą. Kupiła te rzeczy dla niej, więc to ona powinna je nosić.

- Ale one są dla ciebie, nie mogę ich nosić, mam swoje...

- Proszę, skarbie. Nowy styl trochę cię odświeży, a te ubrania będą na ciebie na pewno pasować. - Jisoo przeszukała jeszcze kilka siatek i znalazła dla swojej ukochanej pasteloworóżową spódniczkę i białe przeźroczyste nadkolanówki z drobnymi serduszkami wyszytymi w ich górnej części.

- Nie wejdę w to. - stwierdziła starsza Koreanka, wykonując na spódniczce gest, jakby chciała ją rozciągnąć w obwodzie. Wiśniowo-usta obruszyła się, co wydawało się drugiej jeszcze bardziej urocze.

- Przestań tak mówić, nie zdziwię się, jakby nawet z ciebie spadała. Proszę, będziemy wyglądać podobnie, jak para. - ostatnie słowo wypowiedziała z lekkością i wielką radością, której Jennie nie mogła odmówić. Jeszcze chwilę poszperały w zakupach, szukając zestawu ubrań na planowane wyjście dla Jisoo. Po chwili kobiecie aż zaparło dech w piersiach, widząc jej dziewczynę (nie była pewna, czy tak może nazywać drobnego aniołka, jednak cieszyła ją myśl, że może już ma prawo tak o niej mówić) w białym obcisłym topie, pastelowo-fioletowej spódniczce, takiej samej jak Jennie, czarnych kabaretkach z cienkiej nitki i różowych tenisówkach. Wyglądała przepięknie w nowej fryzurze i ubraniach, chociaż to nadal była ta sama słodka Jisoo, którą zobaczyła na schodach kamienicy z czerwonym błyszczykiem. Dla małej Kim Jennie też wyglądała zjawiskowo jak zawsze, jednak dziewczęcy i uroczy styl bardzo odświeżył kobietę. Dziewczyna spięła z tyłu kilka kosmyków włosów Jennie, nadając jej wygląd istnego anioła. Przyjrzała się swojemu dziełu krytycznym wzrokiem, czegoś jej brakowało.

- Oh, poczekaj!

Podeszła do toaletki kobiety, wzięła z niego swój wiśniowy brokatowy błyszczyk i precyzyjnie pomalowała nimi usta Koreanki. Uśmiechnęła się i cmoknęła świeżo pomalowane usta, tym razem to ona smakowała owocowego słodkiego smaku warg jej partnerki. Jennie bardzo rozczulił ten gest, coraz mocniej odczuwała, jak ta dziewczyna jest wyjątkowa. Jisoo założyła czarną maskę na twarz, białą czapkę z daszkiem i splotła swoje palce z palcami jej miłości i się uśmiechnęła pod maską.

- Możemy już iść, jagiya?

Więc jestem na obozie i nie mam siły ani czytać ani pisać (to chciałam mieć za sobą), kolejny rozdział dopiero jak wrócę
I znowu mam dół egzystencjalny więc ciężko mi czerpać większą radość z pisania :')
dobranoc 💖💓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro