둘
Jennie uchyliła powieki otoczone koroną rzęs i spojrzała na kanapę obok. Obca dziewczyna jeszcze spała, przypominając zmęczonego, ale spokojnego aniołka, odpoczywającego podczas ciężkiej drogi wędrowca, zmierzającego do nikąd. Kobietę wciąż nurtowały pytania: Kim jest ta zagubiona dusza? Co jej się stało? Czemu siedziała przed wejściem do jej kamienicy? Ubrana w samą bieliznę postanowiła zrobić im obu śniadanie i poszukać partnera rozkoszy na dzisiejszą noc. Smarując kanapki i jednocześnie pisząc z tajemniczym jegomościem, nie zauważyła, że jej nowa współlokatorka na krótki czas wkradła się do kuchni i przycupnęła przy stole. Dopiero odwracając się z dwoma talerzymi pełnymi kanapek ją zobaczyła. Wystraszone oczęta młodej dziewczyny i drobne ciało wywołały w Jennie ponownie wyrzuty sumienia. Chciała ją wypróbować, wiśniowe aksamitne usta, delikatnie zaróżowione, jakby malowane przez wielkiego artystę policzki, jednak bała się. Bała się większej krzywdy tej laleczki, nie wiadomo, przez co ona przeszła. Może ktoś ją bił? Zgwałcił? Poniżał? Chciała zdobyć jej zaufanie i pomóc, a nie być kolejnym koszmarem. Położyła jej bez słowa przed nosem stos kromek z przeróżnymi dodatkami i usiadła naprzeciwko. Ciemnowłosa najpierw niepewnie spojrzała na posiłek, ale powoli wzięła jedną kanapkę i zaczęła jeść. Po chwili naczynie było już puste, musiała być bardzo głodna. Właścicielka mieszkania wciąż jadła, obserwując różową dziewczynę.
- Jak się nazywasz? - spytała beznamiętnie, mierząc wzrokiem głęboką czerń oczu, drobny nos, krwiste usta. Młodsza spojrzała na nią ze strachem, ale także z pewną ciekawością i... pożądaniem?
- Kim Jisoo. - odpowiedziała, odsuwając talerz od siebie i opierając się o krzesło. Jej głos był melodyjny i dźwięczny, jakby należał do anioła, do pięknego skowronka, wyśpiewującego co dzień rano wśród drzew, podczas wyjazdów na wieś. - A pani?
Jennie wstała od stołu, zgarnęła puste naczynia i nachyliła się nad uchem dziewczyny.
- Z czasem ujawnię swoje imię. - wyszeptała, uśmiechając się tajemniczo, czego tamta nie mogła zobaczyć, i ruszyła do zmywarki odłożyć talerze. Schylając się nad półką urządzenia czuła na sobie wiercący wzrok. Jej wyobraźnia już powoli szalała, jednak wiedziała, że tym razem musi się pohamować. Wytarła ręce w ścierkę i oparła się, patrząc nieco ekstrawagancko w stronę Jisoo.
- Opowiesz o sobie coś więcej? - spytała, pociągając trochę z butelki whiskey, która przed chwilą stała samotnie na środku blatu. Spódnica młodszej się lekko podwinęła, ukazując mlecznobiałą skórę na udach, kobieta zagryzła wargę, jednak szybko się otrząsnęła.
- Mam dziewiętnaście lat, mieszkam z partnerem, którego poznałam na portalu sexrandkowym, szukając sobie "tatusia". - tu zrobiła swoimi drobnymi palcami cudzysłów w powietrzu, nawet to wydało się starszej urocze i pociągające w niej. - Okazał się on jednak większym seksoholikiem, niż za jakiego się podawał. Karał mnie za nieposłuszeństwo, był brutalny podczas stosunku, a ja nie potrafiłam się przeciwstawić, kręciło mnie to bardziej. Jednak wczoraj, gdy pierwszy raz odmówiłam mu seksu, zdenerwował się, był pod wpływem, wziął jakiś kij i mnie nim uderzył. Udało mi się uciec, nie wiedziałam, gdzie biegnę, zatrzymałam się przed pierwszą lepszą kamienicą i usiadłam przed nią. - wstała i uniosła swoją bluzkę, ukazując na żebrach sporego ciemnego sińca. Jennie patrzyła oniemiała na fioletową plamę, znaczącą porcelanową skórę kruszynki przed nią. Prostytucja jej nie przeszkadzała, sama przecież była prostytutką, ale nie tolerowała takiego traktowania partnera. Gdy tylko trafiała na bardziej pobudzonego klienta, zmywała się, bez pieniędzy. Kobieta podeszła do małej Kim, obejmując ją w opiekuńczym uścisku, mimowolnie muskając jej pachnące wiśniami i czekoladą włosy.
- Moje biedactwo... - wyszeptała jej do ucha, cmokając delikatną perłową skórę. Pocałunkami przechodziła na rumiane policzki, aż w końcu doszła do ust. Wiedziała, że nie powinna tak, ale już nie mogła się powstrzymać, pokusa zasmakowania tych usteczek była zbyt silna. Nie szła z pocałunkiem dalej, czekała na odpowiedź młodej. Ta prawie od razu oddała pieszczotę, rozchylając czerwone, jak kwiat róży wargi.
I jak? W najbliższym czasie może jeszcze jeden rozdział uda mi się walnąć
Wesołych świąt jeszcze raz ❄❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro