VII.9.
Muszę wrzucić ostrzeżenie, żeby nie było, choć oznaczyłam tę książkę jako "dla dorosłych" i zaznaczyłam, że będą w niej wielokąty miłosne, elementy BDSM i zbliżenia między osobami tej samej płci, ale proszę bardzo - to się właśnie zaczyna ;-) ten i następne dwa rozdziały będą naprawdę ostre :-P
------
Wiktoria obrzuciła mojego męża pełnym zainteresowania spojrzeniem.
– Twój mąż wygląda jak terminator – zachichotała, puszczając do mnie oko.
– Ale to owieczka... przepraszam, baranek w skórze wilka – zaśmiałam się. Wiktoria mi zawtórowała, a Hubert przewrócił oczami.
– Ale śmieszne...
– Żarcik, kochanie – uśmiechnęłam się do niego promiennie.
– Dajcie mi chwilę, bo chciałabym też wziąć prysznic, a potem do was dołączę w salonie. Tylko nie wypijcie całego wina, zanim przyjdę – zachichotała i wyszła z naszej sypialni, biorąc ręcznik i piżamę.
– Co ty na to, żeby ją trochę uprzedzić? – spytał mój mąż, przyciskając mnie plecami do szafy ubraniowej z wielkim lustrem. Poczułam, jak moja skóra dotyka zimnej powierzchni i odsunęłam się od szafy, wtulając się w męża. Objął mnie za plecy, żeby odizolować mnie od lustra. – Kochanie, jestem taki napalony na ciebie, że najchętniej bym cię zjadł bez przystawek – zamruczał mi do ucha.
– Na mnie? – spytałam sceptycznie, wiedząc, że Wika też może się podobać.
– Na ciebie, żono.
– A Wiktoria?
– Kręci mnie jej obecność, ale chodzi mi o ciebie. Na pewno chcesz, żeby na nas patrzyła? – spytał.
– Nie wiem, ale nie przekonam się, dopóki nie spróbuję.
– To jesteśmy umówieni, skarbie. – Pocałował mnie, a potem klepnął delikatnie w tyłek. – Schodzimy.
Poszliśmy razem do salonu, gdzie na fotelu siedziała już Wiktoria w mojej białej piżamie. Wyglądała tak uroczo, że aż musiałam się do niej uśmiechnąć.
– Co robiliście tak długo na górze? – spytała z łobuzerskim uśmiechem.
– Nie to, co myślisz – odparłam, lekko zakłopotana.
– A szkoda – odpowiedziała szybko. – Widzę, że potrzebujesz jeszcze trochę wina, Marleno – dodała zaraz. Mój mąż nalał nam wszystkim po pół lampki i podał najpierw mi, potem Wiktorii, a na końcu wziął dla siebie. Usiedliśmy na kanapie, Hubert objął mnie ramieniem, a po chwili Wiktoria przesiadła się do nas i usiadła po mojej drugiej stronie. Od razu zrobiło mi się cieplej. Myślałam, że to wino, ale nie potrafiłam ukryć przed sobą, że Wiktoria w jakiś sposób na mnie oddziaływała. To było bardzo dziwne, bo nigdy nie miałam problemu z własną seksualnością. W swoich oczach byłam jednoznacznie heteroseksualna. Nigdy nie podobały mi się dziewczyny ani kobiety, lubiłam seks z mężczyznami, ale bliskość Wiki w mojej piżamie plus alkohol zrobiły mi z mózgu sieczkę.
Wypiliśmy wino i Hubert odłożył lampki na stół, a potem uklęknął przed kanapą, między moimi nogami, włożył głowę pod satynową koszulkę od piżamy, całując mnie w brzuch. Zaskoczona, aż westchnęłam i odchyliłam głowę do tyłu.
– Chcę cię zabrać do sypialni, żono – poinformował mnie poważnym tonem. – Będzie nam tam wygodniej niż na kanapie.
– To chodźmy – zgodziłam się.
– Wiktorio, idziesz z nami? – spytał Hubert. Wika poderwała się z kanapy, jakby tylko na to czekała, a mąż wziął mnie na ręce (naprawdę!) i zaniósł na górę do naszej sypialni.
Na miejscu Hubert delikatnie położył mnie na łóżku. Poczułabym się jak jakaś księżniczka, tylko reszta fabuły nie pasowała do baśni. Mój mąż nie był księciem, tylko zwykłym facetem z prawdziwymi wadami, który, mimo wszystko, bardzo mnie pociągał, a podglądać nas miała kobieta, która mi się śniła po nocach. – Co za porąbana bajka z tego wyjdzie?
– Nie zwracajcie na mnie uwagi, na razie nie będę wam przeszkadzała – powiedziała Wiktoria i usiadła sobie na brzegu naszego wielkiego łóżka, na wysokości mojej głowy. Miała dobry widok na moją twarz, a ja na nią.
Mój mąż przejął się misją, bo zaczął mnie całować i bardzo delikatnie pieścić. Dopiero po dłuższej chwili zdjął mi koszulkę i kontynuował pieszczoty, skupiając się szczególnie na piersiach. Mokry i delikatny dotyk języka na moich sutkach spowodował u mnie zwiększenie wrażliwości, uderzenie gorąca i znajome mrowienie w podbrzuszu, które się nasilało. Byłam taka napalona, że chciałam, żeby mnie po prostu przeleciał, ale on nie zamierzał przyśpieszać. Spojrzałam sfrustrowana na Wiktorię, która przyglądała nam się z zainteresowaniem.
– Hubi... – jęknęłam, wyginając się w łuk. – Zostaw choć na chwilę moje piersi, bo potrzebuję cię niżej.
– Ależ ty jesteś niecierpliwa, Marlena...
– Słuchaj jej, ona jest dziś tu królową – wtrąciła się Wiktoria.
– Ona zaczyna mnie wkurzać – mruknął Hubert, całując mój brzuch. – Mogę ją wygonić? – Parsknęłam śmiechem, bardziej z powodu łaskotek niż z pomysłu męża.
– A co, może się boisz, że cię zastąpię? – spytała Wika mojego męża, wywołując przy tym u mnie konsternację, bo zaraz wyobraziłam sobie Wiktorię w roli Huberta i... ten pomysł wydał mi się zupełnie normalny. – Coś masz nie tak z głową, Marlena.
– Wika, ty lepiej bądź cicho, bo ja cię wygonię – odparłam za męża. – Miałaś patrzeć, a nie przeszkadzać. – Puściłam do niej oko, a ona posłała mi promienny uśmiech.
Hubert odczepił się w końcu od moich piersi i włożył obie ręce w moje spodenki od piżamy, a potem zaczął mi je powoli zsuwać, całując mój brzuch coraz niżej i niżej. W końcu zupełnie pozbawił mnie piżamy i zaczął bawić się w uwrażliwianie moich najwrażliwszych miejsc. Raz mnie lizał, a za chwilę gryzł, zmieniając ciągle natężenie pieszczot. Potem dołożył palce i moje ciało oszalało. Tak bardzo chciałam mieć orgazm, że przestałam się kontrolować. Na pewno pomógł mi w tym alkohol, bo zupełnie nie przeszkadzała mi obserwująca nas Wiktoria. Powiedziałabym, że nawet mi się to podobało, zupełnie jak w moim śnie.
Mój mąż był prawie zawiedziony, że tak szybko odpadłam, ale z zapałem zabrał się za budowanie mojego następnego orgazmu.
– Zaczekaj, Hubert – wtrąciła się Wiktoria.
– Czemu? – zdziwił się mój mąż. – Chcę jej dać jeszcze jeden orgazm, zanim w nią wejdę.
– Zaczekaj. Nie wolisz się pobawić, dać jej niezapomniane wrażenia?
– Co masz na myśli? – Mój mąż wyraźnie się zaintrygował, choć widziałam i czułam, że roznosiło go pożądanie i chciał jak najszybciej znaleźć się we mnie.
– Mam coś jeszcze w plecaczku – zachichotała cicho i wyszła z naszej sypialni. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni, zastanawiając się, co jeszcze wymyśliła Wiktoria.
Nasz gość wrócił po chwili, niosąc coś w ręce. Kiedy się zbliżyła, zobaczyłam, że miała ze sobą erotyczne kajdanki na ręce i dwie apaszki.
– Skuj ją – poleciła Hubertowi, podając mu kajdanki.
– Jak to? – zdziwił się. – Marlena tego nie lubi.
– To polubi – zapewniła go Wika. – Chcesz spróbować, prawda, Marlena? – Byłam taka nakręcona, że chciałabym spróbować wszystkiego, byle mi to zapewniło więcej seksu i więcej orgazmów tego wieczoru. To prawda, nie lubiłam krępowania, bo kojarzyło się z byłym mężem, który lubił mnie unieruchamiać, ale może Hubert i Wiktoria mieli rację. nie mogłam porównywać wszystkich do jednego świra, który lubił mnie krzywdzić. Ze strony Huberta nigdy nie spotkała mnie krzywda, a poza tym patrzyła na nas Wika. Pozwoliłam mężowi skuć swoje ręce nad głową i uśmiechnęłam się do niego. Rozpromienił się.
– Kocham cię, skarbie – powiedział i pocałował mnie soczyście.
– A ja ciebie – odpowiedziałam.
– Teraz zadbamy to, żebyś nie ruszała rękami – powiedziała Wiktoria i przewiązała kajdanki apaszką, którą przywiązała do wezgłowia naszego łóżka. – Zwróć uwagę na to, że na razie unieruchamiamy ci tylko ręce, żeby nie spowodować u ciebie paniki, Marlenko. Nadal czujesz się bezpiecznie? – spytała, wskazując na moje skute i przywiązane do łóżka ręce, które musiałam trzymać nad głową. – Pokiwałam głową.
– Tak, jest w porządku.
– A pozwolisz sobie zasłonić oczy?
– Nie wiem, a po co to?
– Żebyś skupiła uwagę na innych zmysłach – odpowiedziała Wiktoria.
– W porządku, próbuj – zgodziłam się. Hubert wyglądał, jakby nie wierzył własnym oczom, ale ja naprawdę czułam się przy Wiktorii bezpiecznie. Wiedziałam, że ona wiedziała, czego się bałam (i dlaczego), a w związku z tym nie musiałam jej wszystkiego tłumaczyć.
Wiktoria przewiązała mi oczy apaszką, delikatnie muskając przy tym mój policzek i gładząc mnie po głowie, kiedy poprawiała apaszkę. To było przyjemne. Potem przesunęła palcem po linii mojej żuchwy i zjechała nim po szyi aż do miejsca między obojczykami. To było coś nowego. Nigdy dotąd nie zareagowałam na pieszczoty innej kobiety. Hubert nic nie powiedział, a jego miny nie widziałam.
– Jesteś piękna, Marlenko – powiedziała i poczułam, że się odsuwa. – Jest twoja, Hubert, nie zmarnuj tego.
– Nie zamierzam – odburknął mój mąż i poczułam, jak całuje moją lewą nogę.
Wiktoria miała rację. Ze skrępowanymi rękami i zawiązanymi oczami odczuwałam dotyk intensywniej. Hubert wspinał się ze swoimi pocałunkami coraz wyżej, aż dotarł tam, gdzie chciałam go poczuć.
Jego język i palce doprowadziły mnie do szaleństwa, ale Hubert nie zamierzał mi pozwolić dojść w ten sposób.
– Chcę, żebyś doszła ze mną w środku, kochanie – wysapał, kładąc się na mnie i ściągając swoje bokserki. Zastanowiłam się przez chwilę nad widokiem, jaki zafundował Wiktorii i doszłam do wniosku, że nie przeszkadza mi to w ogóle. – Niech sobie dziewczyna popatrzy... – W ogóle nie pomyślałam za to o niej i o tym, jak ona się z tym czuła. Uznałam, że skoro ma taką pracę, to jej nie rusza. Nic bardziej mylnego...
Hubert wsunął się we mnie do końca i od razu zaczął poruszać się szybko, rytmicznie trafiając dokładnie w miejsce, w które powinien. Normalnie coś takiego by nie podziałało i musiałby się nade mną nieźle napracować, ale dodatkowe atrakcje i wcześniejsze przygotowanie spowodowały, że nie trzeba było dużo, żeby wstrząsnął mną nieziemski dreszcz rozkoszy. Hubert jednak nie zamierzał mi odpuścić. Zarzucił sobie moje nogi na ramiona i dokończył zupełnie na ostro i, nie zwracając uwagi ani ani mnie, ani na Wiktorię, pozbył się swojego napięcia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro