Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.7.

Zgodnie z moimi oczekiwaniami spędziłam miłą i spokojną sobotę z rodziną. Nie rozmawialiśmy już więcej z Hubertem temat naszych "zachcianek". Zajęliśmy się dziećmi i domem. Nasze potrzeby schodziły w takich momentach na dalszy plan, ale żadne z nas się nigdy nie buntowało, bo oboje wiedzieliśmy, co było dla nas najważniejsze. I dla mnie, i dla mojego męża. W sobotę wieczorem Hubert oglądał film, a ja dokończyłam książkę. 

Już dawno mnie tak autor nie zirytował. – Czemu robić taki cliffhanger na koniec serii??? – No, ale od razu pomyślałam sobie, że widocznie autorka mogła mieć pomysł na kontynuację i ucieszyło mnie to. Gdyby tak było, miałabym na co czekać i co czytać przez dłuższy czas. Po pierwszych trzech książkach stałam się jej fanką. 

Późnym wieczorem napisała do mnie Wiktoria. "Co słychać, Marleno?" "Wszystko w porządku, spędzam spokojny weekend. A u ciebie?", odpisałam szybko. "Skończyłam już pracę na dziś i trochę się nudzę", odpowiedziała zaraz. "Pracujesz tak późno?", zdziwiłam się. "Tak, o każdej porze, o jakiej klienci mnie potrzebują. Taka praca ;-)". "I co im mówisz?", spytałam zaciekawiona nocnymi rozmowami trenerki miłości. Było już po dwudziestej drugiej. Normalni ludzie nie dzwonią o tej porze do terapeutów. – No, może to nie jest normalna terapeutka – zachichotałam. Po chwili dostałam odpowiedź: "Pomagam im rozwinąć życie intymne, zgodnie z ich potrzebami." "Naprawdę masz ciekawą pracę, ale nie wiem czy ja bym mogła w czymś takim uczestniczyć", odpisałam. "Do tego trzeba dojrzeć, Marlenko", odpowiedziała mi zaraz.

– Z kim piszesz, że się tak cieszysz? – zapytał wtedy Hubert.

– Z Wiktorią.

– Kim jest Wiktoria? Nie przypominam sobie, żebyś miała taką koleżankę. To nie jest aby jakiś Wiktor? – spytał, podejrzliwie mi się przyglądając.

– Nie, to nowa znajoma, którą poznałam na grupie książkowej. Ma nietypowy zawód, byłam ciekawa, czym się tak naprawdę zajmuje – wyjaśniłam.

– A co to za zawód?

– Love coach.

– Czyli???

– Trenerka miłości. Pomaga parom naprawić życie intymne.

– I myślisz, że tego potrzebujemy? – Hubert zmarszczył brwi.

– Nie myślałam o nas. Po prostu fajnie mi się z nią rozmawia. Byłam ciekawa, jak w praktyce wygląda jej praca.

– Acha. I jak wygląda?

– Z tego, co pisze, wygląda na to, że ona rozmawia z ludźmi o tym, jak wygląda ich życie intymne i daje im jakieś propozycje. Nie wiem czy mogłabym tak o tym z kimś swobodnie rozmawiać – przyznałam. Zaraz jednak przypomniałam sobie ostatni sen i mimowolnie poczułam ekscytację.

– A droga jest taka usługa?

– Nie wiem, nie pytałam, ale twierdzi, że się z tego utrzymuje.

– No to albo dużo bierze, albo ma wielu klientów. A może i jedno i drugie?

– Nie wiem, Hubi. To internetowa znajoma, nie pytałam jej o dochody.

– A gdybyśmy my chcieli skorzystać z jej usług?

– A jednak uważasz, że czegoś nam brakuje?

– Nie łap mnie za słowa. Po prostu ja też jestem ciekawy... jak by to wyglądało.

– Nie jestem gotowa na takie atrakcje, ale pomyślę o tym – obiecałam.

– Super! – Hubert wyraźnie się ucieszył. – Coś mi się wydaje, że mąż nie powiedział mi całej prawdy odnośnie swojej satysfakcji z naszego życia intymnego... – I co teraz robimy? – spytał nagle, z nadmiernym entuzjazmem.

– Nie wiem... idziemy spać?

– Chciałaś powiedzieć "idziemy do łóżka"?

– A to robi różnicę?

– A nie?

– No, skoro dla ciebie robi, to chodźmy do łóżka, kochanie. – Hubert wyłączył telewizor i poszedł za mną do sypialni. Zanim się położyłam, dopadł do mnie z tyłu i objął mnie w talii.

– Wiesz co? – spytał, całując mnie w kark i powodując dreszcze. – Strasznie mnie kręci sama myśl, że mielibyśmy z kimś rozmawiać o naszym seksie. A jeszcze lepiej byłoby, gdyby ktoś na nas patrzył w trakcie...

– Naprawdę? – zdziwiłam się. – Nigdy mi o tym nie mówiłeś.

– Bo nigdy nie pytałaś.

– I tak w koło, Macieju...

– Nie mówiłem, bo się bałem, jak zareagujesz. 

– A gdzie szczerość, otwarte mówienie o swoich potrzebach? To prawie tak jakbyś udawał orgazm... – Hubert parsknął śmiechem, wypuszczając mnie z objęć.

– No, dobra, odtąd postaram się mówić ci o swoich pomysłach. Tylko nie gniewaj się, proszę. I nie bój. Wiesz, że nie zrobię ci krzywdy. Wiesz, prawda?

– Wiem. Ja też postaram się nie reagować zbyt gwałtownie. Obiecuję, że wszystko spróbuję chociaż przemyśleć, zanim cię zrugam – odwróciłam się w jego stronę i puściłam do niego oko.

– Jaka pani łaskawa...

– Grabisz sobie – stwierdziłam, wystawiając do niego żartobliwie język. Hubert próbował złapać go wargami i tym sposobem mnie pocałował. Oddałam mu pocałunek z żarem. Zamruczał z zadowoleniem, wpijając się w moje usta i jednocześnie przyciągając mnie do siebie mocno. Za chwilę jego ręce powędrowały pod moją koszulkę, a po chwili mi ją zdjął.

– Marlenko... – jęknął, kiedy moje ciało przylgnęło do niego. Szybko wydostał się z bokserek i stanął przede mną zupełnie nagi, podniecony, oczekujący na mój ruch. 

– Kładź się – zażądałam i popchnęłam go w stronę łóżka, żeby się tam położył na plecach. Posłuchał. Zaczęłam się o niego ocierać całym ciałem. Jego nabrzmiały członek pulsował, reagując na mój najmniejszy dotyk.

– Pocałujesz go? – spytał. 

– Pewnie. – Jeśli było coś perwersyjnego, co naprawdę bardzo lubiłam w seksie, to był właśnie smak i zapach Huberta. Objęłam jego członka dłonią u nasady, przesunęłam delikatnie z dołu do góry i z powrotem, ścisnęłam lekko, drugą dłonią pieszcząc jądra, tak jak lubił, a potem pocałowałam go w czubek. Najpierw delikatnie cmoknęłam, potem dotknęłam językiem, w końcu wzięłam żołądź do ust, oblizując ją językiem dookoła, a potem wzięłam go głębiej, ciągle pomagając sobie ręką.

– Robisz to idealnie... – jęknął mój mąż, poddając się przyjemności. 

Ta zabawa podobała mi się tak, że wyciągnęłam go do końca. Z satysfakcją obserwowałam zmiany na jego twarzy i w napięciu ciała, kiedy dochodził.

– Marlenko, jesteś boska, kochanie – westchnął głęboko.

– Wiem – odparłam nieskromnie.

– Daj mi chwilę, zaraz ci się odwdzięczę.

– Spokojnie, odpocznij – odparłam i cmoknęłam go w podbrzusze, a potem położyłam głowę na jego klacie. – A przy okazji... może powiesz mi, czego nie umiem robić tak, jak Jolka? – Nie mogłam powstrzymać tego złośliwego pytania. Hubert natychmiast się spiął.

– Przecież słyszałaś, co jej powiedziałem.

– Tak, ale może powiedziałeś to, bo wiedziałeś, że ja słucham. No, to jak jest?

– Kochanie...

– Bądź ze mną szczery, proszę.

– W porządku. Ona... akceptuje seks analny, a ty za nim nie przepadasz. To jedyna rzecz, ale przysięgam, to nie jest dla mnie tak ważne.

– To dlaczego chciałeś?

– Po prostu... każdy facet chce sobie czasem odegrać scenkę z pornola. Kolegom z wojska do tego służą dziwki, ale ja nigdy nie zniżyłem się do ich poziomu. Wolałem niezobowiązującą kochankę. Ale już nie będę tego robił, bo zrozumiałem, że to było głupie. 

– A czemu mi nigdy o tym nie powiedziałeś?

– O czym?

– Że lubisz oglądać filmy dla dorosłych, że chciałbyś spróbować odgrywania scenek? Uważasz mnie za taką drętwą?

– Nie za drętwą! – zaprotestował nieudolnie. – Po prostu... – w myślach szukał słowa i to by było nawet zabawne, gdyby nie fakt, że tu chodziło o nasze życie intymne – ... jesteś dość tradycyjnie nastawiona do seksu. No i ten gwałt...

– Skarbie, były mąż mnie gwałcił, ale, po pierwsze, to było siedem lat temu, a po drugie, to nie znaczy, że do końca życia nie będę lubiła seksu. Nie dałabym draniowi takiej satysfakcji. Nie uważam się za konserwatystkę, w łóżku też nie. Trzeba było mi o tym powiedzieć. Może nie za każdym razem bym się zgodziła, ale czasem na pewno. No to jak będzie? Będziesz mi mówił o swoich potrzebach?

– Będę.

– Super. To może chodźmy spać?

– Żartujesz? – oburzył się Hubert. – Nie dam ci zasnąć, dopóki nie dam ci tego samego, co ty mi. Kładź się na plecach – zażądał.

– A jak się nie zgodzę? – zażartowałam sobie.

– Poradzę sobie z tobą, nie martw się – zaśmiał się, zrzucając mnie z siebie. Wylądowałam na brzuchu, a on włożył ręce pod moje biodra i uniósł je na wysokość swoich ramion. Kiedy dotknął językiem mojej cipki i zaczął ją zapamiętale lizać, wydałam z siebie gardłowy jęk. – To co? Może jednak położysz się na plecach, kochanie? – spytał. – Obojgu nam będzie wygodniej...

– Tak – wysapałam tylko. No bo co miałam odpowiedzieć na takie argumenty? 

Mój mąż bardzo poważnie podszedł do swojej misji. Lizał mnie z różną intensywnością, pomagał sobie palcami, dostarczając mi jeszcze większych doznań. Nagle zaczęłam sobie wyobrażać, że Wiktoria stoi w naszej sypialni i przygląda się nam. Kiedy przymykałam oczy, widziałam jej stalowoniebieskie tęczówki, wpatrujące się we mnie intensywnie. Rozkosz mnie obezwładniła, pozbawiła na chwilę świadomości, pozostawiając w zamian mroczki przed oczami i kolorowe wirujące światełka. – Ale to było nieziemskie uczucie...

– Kochanie, wszystko w porządku? – spytał Hubert, kiedy zobaczył, że leżę bez ruchu z zamkniętymi oczami i oddycham słabo.

– Nawet bardzo w porządku – odparłam. – Byłeś boski, skarbie. 

– Ty też. Kocham cię, wiesz?

– Ja też cię kocham. Ale chodź już spać, bo jak znam naszego syna, to w niedzielę obudzi nas z samego rana. – Odpowiedziało mi ciężkie westchnienie Huberta, a potem potężne ramię objęło mnie i przyciągnęło go niego.

– Dobranoc, kochanie.

– Dobranoc.



Tak się kończy Rozdział VI. Jak obstawiacie? Marlena zgodzi się na eksperymenty? Komu się spodobają bardziej? ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro