VI.7.
Zgodnie z moimi oczekiwaniami spędziłam miłą i spokojną sobotę z rodziną. Nie rozmawialiśmy już więcej z Hubertem temat naszych "zachcianek". Zajęliśmy się dziećmi i domem. Nasze potrzeby schodziły w takich momentach na dalszy plan, ale żadne z nas się nigdy nie buntowało, bo oboje wiedzieliśmy, co było dla nas najważniejsze. I dla mnie, i dla mojego męża. W sobotę wieczorem Hubert oglądał film, a ja dokończyłam książkę.
Już dawno mnie tak autor nie zirytował. – Czemu robić taki cliffhanger na koniec serii??? – No, ale od razu pomyślałam sobie, że widocznie autorka mogła mieć pomysł na kontynuację i ucieszyło mnie to. Gdyby tak było, miałabym na co czekać i co czytać przez dłuższy czas. Po pierwszych trzech książkach stałam się jej fanką.
Późnym wieczorem napisała do mnie Wiktoria. "Co słychać, Marleno?" "Wszystko w porządku, spędzam spokojny weekend. A u ciebie?", odpisałam szybko. "Skończyłam już pracę na dziś i trochę się nudzę", odpowiedziała zaraz. "Pracujesz tak późno?", zdziwiłam się. "Tak, o każdej porze, o jakiej klienci mnie potrzebują. Taka praca ;-)". "I co im mówisz?", spytałam zaciekawiona nocnymi rozmowami trenerki miłości. Było już po dwudziestej drugiej. Normalni ludzie nie dzwonią o tej porze do terapeutów. – No, może to nie jest normalna terapeutka – zachichotałam. Po chwili dostałam odpowiedź: "Pomagam im rozwinąć życie intymne, zgodnie z ich potrzebami." "Naprawdę masz ciekawą pracę, ale nie wiem czy ja bym mogła w czymś takim uczestniczyć", odpisałam. "Do tego trzeba dojrzeć, Marlenko", odpowiedziała mi zaraz.
– Z kim piszesz, że się tak cieszysz? – zapytał wtedy Hubert.
– Z Wiktorią.
– Kim jest Wiktoria? Nie przypominam sobie, żebyś miała taką koleżankę. To nie jest aby jakiś Wiktor? – spytał, podejrzliwie mi się przyglądając.
– Nie, to nowa znajoma, którą poznałam na grupie książkowej. Ma nietypowy zawód, byłam ciekawa, czym się tak naprawdę zajmuje – wyjaśniłam.
– A co to za zawód?
– Love coach.
– Czyli???
– Trenerka miłości. Pomaga parom naprawić życie intymne.
– I myślisz, że tego potrzebujemy? – Hubert zmarszczył brwi.
– Nie myślałam o nas. Po prostu fajnie mi się z nią rozmawia. Byłam ciekawa, jak w praktyce wygląda jej praca.
– Acha. I jak wygląda?
– Z tego, co pisze, wygląda na to, że ona rozmawia z ludźmi o tym, jak wygląda ich życie intymne i daje im jakieś propozycje. Nie wiem czy mogłabym tak o tym z kimś swobodnie rozmawiać – przyznałam. Zaraz jednak przypomniałam sobie ostatni sen i mimowolnie poczułam ekscytację.
– A droga jest taka usługa?
– Nie wiem, nie pytałam, ale twierdzi, że się z tego utrzymuje.
– No to albo dużo bierze, albo ma wielu klientów. A może i jedno i drugie?
– Nie wiem, Hubi. To internetowa znajoma, nie pytałam jej o dochody.
– A gdybyśmy my chcieli skorzystać z jej usług?
– A jednak uważasz, że czegoś nam brakuje?
– Nie łap mnie za słowa. Po prostu ja też jestem ciekawy... jak by to wyglądało.
– Nie jestem gotowa na takie atrakcje, ale pomyślę o tym – obiecałam.
– Super! – Hubert wyraźnie się ucieszył. – Coś mi się wydaje, że mąż nie powiedział mi całej prawdy odnośnie swojej satysfakcji z naszego życia intymnego... – I co teraz robimy? – spytał nagle, z nadmiernym entuzjazmem.
– Nie wiem... idziemy spać?
– Chciałaś powiedzieć "idziemy do łóżka"?
– A to robi różnicę?
– A nie?
– No, skoro dla ciebie robi, to chodźmy do łóżka, kochanie. – Hubert wyłączył telewizor i poszedł za mną do sypialni. Zanim się położyłam, dopadł do mnie z tyłu i objął mnie w talii.
– Wiesz co? – spytał, całując mnie w kark i powodując dreszcze. – Strasznie mnie kręci sama myśl, że mielibyśmy z kimś rozmawiać o naszym seksie. A jeszcze lepiej byłoby, gdyby ktoś na nas patrzył w trakcie...
– Naprawdę? – zdziwiłam się. – Nigdy mi o tym nie mówiłeś.
– Bo nigdy nie pytałaś.
– I tak w koło, Macieju...
– Nie mówiłem, bo się bałem, jak zareagujesz.
– A gdzie szczerość, otwarte mówienie o swoich potrzebach? To prawie tak jakbyś udawał orgazm... – Hubert parsknął śmiechem, wypuszczając mnie z objęć.
– No, dobra, odtąd postaram się mówić ci o swoich pomysłach. Tylko nie gniewaj się, proszę. I nie bój. Wiesz, że nie zrobię ci krzywdy. Wiesz, prawda?
– Wiem. Ja też postaram się nie reagować zbyt gwałtownie. Obiecuję, że wszystko spróbuję chociaż przemyśleć, zanim cię zrugam – odwróciłam się w jego stronę i puściłam do niego oko.
– Jaka pani łaskawa...
– Grabisz sobie – stwierdziłam, wystawiając do niego żartobliwie język. Hubert próbował złapać go wargami i tym sposobem mnie pocałował. Oddałam mu pocałunek z żarem. Zamruczał z zadowoleniem, wpijając się w moje usta i jednocześnie przyciągając mnie do siebie mocno. Za chwilę jego ręce powędrowały pod moją koszulkę, a po chwili mi ją zdjął.
– Marlenko... – jęknął, kiedy moje ciało przylgnęło do niego. Szybko wydostał się z bokserek i stanął przede mną zupełnie nagi, podniecony, oczekujący na mój ruch.
– Kładź się – zażądałam i popchnęłam go w stronę łóżka, żeby się tam położył na plecach. Posłuchał. Zaczęłam się o niego ocierać całym ciałem. Jego nabrzmiały członek pulsował, reagując na mój najmniejszy dotyk.
– Pocałujesz go? – spytał.
– Pewnie. – Jeśli było coś perwersyjnego, co naprawdę bardzo lubiłam w seksie, to był właśnie smak i zapach Huberta. Objęłam jego członka dłonią u nasady, przesunęłam delikatnie z dołu do góry i z powrotem, ścisnęłam lekko, drugą dłonią pieszcząc jądra, tak jak lubił, a potem pocałowałam go w czubek. Najpierw delikatnie cmoknęłam, potem dotknęłam językiem, w końcu wzięłam żołądź do ust, oblizując ją językiem dookoła, a potem wzięłam go głębiej, ciągle pomagając sobie ręką.
– Robisz to idealnie... – jęknął mój mąż, poddając się przyjemności.
Ta zabawa podobała mi się tak, że wyciągnęłam go do końca. Z satysfakcją obserwowałam zmiany na jego twarzy i w napięciu ciała, kiedy dochodził.
– Marlenko, jesteś boska, kochanie – westchnął głęboko.
– Wiem – odparłam nieskromnie.
– Daj mi chwilę, zaraz ci się odwdzięczę.
– Spokojnie, odpocznij – odparłam i cmoknęłam go w podbrzusze, a potem położyłam głowę na jego klacie. – A przy okazji... może powiesz mi, czego nie umiem robić tak, jak Jolka? – Nie mogłam powstrzymać tego złośliwego pytania. Hubert natychmiast się spiął.
– Przecież słyszałaś, co jej powiedziałem.
– Tak, ale może powiedziałeś to, bo wiedziałeś, że ja słucham. No, to jak jest?
– Kochanie...
– Bądź ze mną szczery, proszę.
– W porządku. Ona... akceptuje seks analny, a ty za nim nie przepadasz. To jedyna rzecz, ale przysięgam, to nie jest dla mnie tak ważne.
– To dlaczego chciałeś?
– Po prostu... każdy facet chce sobie czasem odegrać scenkę z pornola. Kolegom z wojska do tego służą dziwki, ale ja nigdy nie zniżyłem się do ich poziomu. Wolałem niezobowiązującą kochankę. Ale już nie będę tego robił, bo zrozumiałem, że to było głupie.
– A czemu mi nigdy o tym nie powiedziałeś?
– O czym?
– Że lubisz oglądać filmy dla dorosłych, że chciałbyś spróbować odgrywania scenek? Uważasz mnie za taką drętwą?
– Nie za drętwą! – zaprotestował nieudolnie. – Po prostu... – w myślach szukał słowa i to by było nawet zabawne, gdyby nie fakt, że tu chodziło o nasze życie intymne – ... jesteś dość tradycyjnie nastawiona do seksu. No i ten gwałt...
– Skarbie, były mąż mnie gwałcił, ale, po pierwsze, to było siedem lat temu, a po drugie, to nie znaczy, że do końca życia nie będę lubiła seksu. Nie dałabym draniowi takiej satysfakcji. Nie uważam się za konserwatystkę, w łóżku też nie. Trzeba było mi o tym powiedzieć. Może nie za każdym razem bym się zgodziła, ale czasem na pewno. No to jak będzie? Będziesz mi mówił o swoich potrzebach?
– Będę.
– Super. To może chodźmy spać?
– Żartujesz? – oburzył się Hubert. – Nie dam ci zasnąć, dopóki nie dam ci tego samego, co ty mi. Kładź się na plecach – zażądał.
– A jak się nie zgodzę? – zażartowałam sobie.
– Poradzę sobie z tobą, nie martw się – zaśmiał się, zrzucając mnie z siebie. Wylądowałam na brzuchu, a on włożył ręce pod moje biodra i uniósł je na wysokość swoich ramion. Kiedy dotknął językiem mojej cipki i zaczął ją zapamiętale lizać, wydałam z siebie gardłowy jęk. – To co? Może jednak położysz się na plecach, kochanie? – spytał. – Obojgu nam będzie wygodniej...
– Tak – wysapałam tylko. No bo co miałam odpowiedzieć na takie argumenty?
Mój mąż bardzo poważnie podszedł do swojej misji. Lizał mnie z różną intensywnością, pomagał sobie palcami, dostarczając mi jeszcze większych doznań. Nagle zaczęłam sobie wyobrażać, że Wiktoria stoi w naszej sypialni i przygląda się nam. Kiedy przymykałam oczy, widziałam jej stalowoniebieskie tęczówki, wpatrujące się we mnie intensywnie. Rozkosz mnie obezwładniła, pozbawiła na chwilę świadomości, pozostawiając w zamian mroczki przed oczami i kolorowe wirujące światełka. – Ale to było nieziemskie uczucie...
– Kochanie, wszystko w porządku? – spytał Hubert, kiedy zobaczył, że leżę bez ruchu z zamkniętymi oczami i oddycham słabo.
– Nawet bardzo w porządku – odparłam. – Byłeś boski, skarbie.
– Ty też. Kocham cię, wiesz?
– Ja też cię kocham. Ale chodź już spać, bo jak znam naszego syna, to w niedzielę obudzi nas z samego rana. – Odpowiedziało mi ciężkie westchnienie Huberta, a potem potężne ramię objęło mnie i przyciągnęło go niego.
– Dobranoc, kochanie.
– Dobranoc.
Tak się kończy Rozdział VI. Jak obstawiacie? Marlena zgodzi się na eksperymenty? Komu się spodobają bardziej? ;-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro