VI.6.
Z transu wyrwał mnie dźwięk SMS-a. To była wiadomość od Wiktorii: „Chcesz pogadać?" – Nie wiem skąd ona to wie, ale chcę... – pomyślałam i odpisałam jej: „Nie wiem, skąd wiesz, ale trafiłaś idealnie". „Zadzwonić?", spytała. „Jeśli to cię nie narazi na koszty". "Mam dobry abonament". „Ja też".
Po chwili rozległ się dzwonek mojego telefonu. Odebrałam.
– Słucham?
– Cześć, Marleno. Masz miły głos – usłyszałam w słuchawce.
– Cześć. Ty też – odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. Wiktoria miała głos aksamitny, łagodny, ale przekonujący. Mogłaby pracować w radio.
– To o czym chciałabyś porozmawiać? – spytała.
– Może najpierw o tobie? Co to za praca? Czemu wybrałaś taki zawód?
– Ludzie mają różne zajęcia. Jedni wolą pracę na etacie, a inni lepiej czują się jako wolni strzelcy. Taka jestem ja. Robię coś, co kocham i w ten sposób zarabiam na życie.
– Marzenie... – westchnęłam.
– Każdy ma moc, żeby podążyć za marzeniami. Co ty byś chciała robić, Marleno?
– Ja chyba zawsze marzyłam o pracy na uczelni. Polityka jest fascynująca, ale tylko od teoretycznej strony. W praktyce, to bagno jakich mało – wyjaśniłam, nie precyzując niczego.
– A jakie masz możliwości?
– Mam doktorat z politologii. Mogłabym spróbować, ale nie ma z tego takich pieniędzy, jak z mojej pracy, a ciągle mamy z mężem kredyt na dom...
– A więc masz męża... A jak z twoim życiem prywatnym?
– Tu się zaczynają schody – zachichotałam nerwowo.
– O tym chciałaś porozmawiać?
– Tak.
– Słucham, Marleno.
– Trochę się nam ostatnio zamieszało. Najpierw mąż zdradził mnie, potem ja jego. Właściwie, zrobiliśmy to prawie w tym samym czasie, tylko ja dlatego, że przypadkiem dowiedziałam się o jego występku.
– Podobał ci się ten facet?
– Szczerze?
– No, oczywiście, innych odpowiedzi nie uznaję – zaśmiała się moja rozmówczyni.
– To magnes na kłopoty. Jest przystojny, inteligentny, wpływowy i jest singlem, przynajmniej oficjalnie.
– Co z nim nie tak?
– Jest zbyt idealny. Może mieć każdą kobietę i podejrzewam, że z tego skrupulatnie korzysta.
– Dobrze ci z nim było?
– Tak, ale to nic nie zmienia. Kocham mojego męża, nie Wojtka.
– Wojtka?
– Nieważne. Tak ma na imię.
– No, dobrze, to wrócimy do tematu męża. Jak było między wami przed tymi zdradami?
– Dobrze.
– Tak po prostu? Dobrze?
– Tak. Kochałam jego, a on mnie. Mamy szczęśliwą rodzinę, wspólnie wychowujemy dzieci...
– Pytam o wasze życie intymne, Marleno – zaśmiała się Wiktoria.
– I ja mam ci tak po prostu opowiadać?
– Tak.
– Nie wiem czy dam radę przez telefon. Nawet nie wiem, jak wyglądasz...
– Zaraz ci wyślę moje zdjęcie – zaoferowała się. – A ty mi prześlesz swoje?
– Tak bez makijażu?
– Kobieto, jest dwudziesta druga, chcesz na noc makijaż robić?
– Dobra, masz rację, niech ci będzie. Zrobię surowe.
– I o to chodzi.
– Powiedz mi coś jeszcze...
– Co?
– Jak jest między wami po tych zdradach? Lepiej czy gorzej? Oczywiście, pytam jak w łóżku.
– Cały czas się zastanawiam, w czym ona była lepsza ode mnie...
– I to cię blokuje?
– Tak.
– To zrozumiałe, ale przekuj tę niepewność w swoją siłę. Skoro mąż chce być z tobą, a nie z kochanką, to znaczy, że to ty jesteś lepsza, tylko musisz go w tym utwierdzić.
– Żeby to takie proste było... – westchnęłam.
– Pewnie jesteś już zmęczona, co? Rozłączymy się i pogadamy następnym razem.
– To dobry pomysł – ziewnęłam.
– W takim razie czekam na twoje zdjęcie i życzę ci dobrej nocy, Marleno.
– I wzajemnie, Wiktorio. – Rozłączyłam się i po chwili dostałam MMS-a.
Wiktoria okazała się blondynką, z prostymi włosami do ramion i szaroniebieskimi oczami. Miała miłą aparycję i sympatyczny uśmiech. Wyglądała mniej więcej na mój wiek. Byłam pewna, że jest po trzydziestce, ale nie ma jeszcze czterdziestu lat. Zrobiłam selfika w piżamie z rozpuszczonymi włosami i bez makijażu ani filtra. Wysłałam jej zaraz. Po chwili dostałam odpowiedź: „Jesteś piękna, Marleno". „ Ty też. Dobranoc", odpowiedziałam i poszłam do sypialni, gdzie spał już Hubert. Nazajutrz miała być sobota. Miałam nadzieję, że w końcu się wyśpię po całym tygodniu pracy. I, naturalnie, że uda mi się dokończyć tę książkę.
Miałam dziwne sny. Śnił mi się mąż, Wojtek, Wiktoria i ta Jolka. Byliśmy wszyscy w jednym pomieszczeniu i siedzieliśmy w kółku, jak na zebraniu anonimowych alkoholików albo jakiejś grupowej terapii. Wiktoria kazała nam wszystkim opowiadać o naszym życiu seksualnym. Wstydziłam się, kiedy Wojtek opowiadał o nocy ze mną, ale musiałam mu przyznać rację. Rozbawiła mnie mina Huberta, kiedy kochanek pożerał mnie wzrokiem. Wbrew sobie poczułam podniecenie, kiedy ta Jolka opowiadała o seksie z moim mężem. Obudziłam się napalona, ale przerażona tym snem. – Jesteś zupełnie nienormalna, Marlena. To cię kręci? – Nic jednak nie mogłam na to poradzić. Byłam burzą emocji i wprost ociekałam pożądaniem.
Wymacałam twardego członka męża. – Dzięki ci Boże za poranną erekcję – pomyślałam. Delikatnie włożyłam ręce w majtki Huberta i zdjęłam mu je. Pomógł mi nieświadomie, bo ciągle spał. Usiadłam na nim okrakiem i nabiłam się na niego. Jęknął równocześnie ze mną i wtedy się przebudził. Ciągle nie otwierając oczu, uśmiechnął się i wymruczał:
– Kochanie, jaka fajna pobudka…
– Bądź cicho i daj mi się wykorzystać – odpowiedziałam i delikatnie wbiłam paznokcie w jego klatę. Zamruczał głęboko i otworzył oczy.
– Dobrze, mogę nic nie mówić, ale będę na ciebie patrzył – odparł i złapał mnie za biodra, ściskając moje pośladki.
Byłam tak podniecona, że doszłam zanim mój mąż zdążył się rozkręcić. Dawno mi się coś takiego nie zdarzyło. Zwykle to nad moim orgazmem trzeba było się napracować.
Kochanie, jaka niespodzianka. – Hubert miał zachwyt w oczach. – Ale skoro mnie obudziłaś, to daj mi się wykazać – poprosił i nie czekając na moją odpowiedź zrzucił mnie z siebie, i położył na plecach, a sam położył się na mnie i docisnął do materaca, wchodząc we mnie do końca.
Pół godziny później, z głową opartą na ramieniu męża, odpoczywałam po porannym seksie, który był jednym z lepszych, jakie ostatnio mieliśmy. W głowie przewracałam obrazy z tego pogrzanego snu, który tak mnie nakręcił. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego spowodowało u mnie wielką eksplozję namiętności. – Może jednak ta Wiktoria ma rację i muszę się przyjrzeć mojemu życiu seksualnemu?
– O czym tak myślisz? – spytał Hubert.
– O nas, Hubi – odpowiedziałam. Spiął się lekko.
– I co wymyśliłaś? – spytał, wyraźnie przejęty.
– Powiesz mi, co jest nie tak z naszym seksem?
– A coś jest nie tak? – zdziwił się. – Nie podobało ci się?
– Podobało. Ja bym chciała wiedzieć, co dla ciebie jest nie tak. Czego ci brakuje? Dlaczego musiałeś mnie zdradzić?
– Już o tym rozmawialiśmy, Marlena – zirytował się Hubert.
– Ale nic mi nie powiedziałeś. A musimy o tym porozmawiać. Chcę znać prawdę.
– Kiedyś ci mówiłem, co mnie kręci.
– To, że chcesz sobie podominować w łóżku?
– Tak, ale nie tylko.
– A co jeszcze?
– No… chciałbym czasem spróbować czegoś nowego, innego.
– Innej baby znowu? – spytałam wkurzona.
– Nie! – zaprotestował ostro. – Czegoś nowego z tobą.
– Na przykład?
– Oj, nie wiem… A ty nie jesteś niczego ciekawa? Nie masz ochoty zrobić czegoś inaczej?
– Może… – odpowiedziałam ostrożnie. – Pewnie, że mam – pomyślałam za to. – Wiele rzeczy bym chciała. Chciałabym, ale się boję...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro