Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V.4.

Do końca tygodnia nie rozmawialiśmy już jednak z Hubertem o tej sprawie. Nie znaczyło to, że o niej nie myśleliśmy. Pewnie nie dałoby się nie myśleć. Zdrada najbliższej osoby wyrywa człowiekowi w sercu dziurę. Myśli o tym bolą. Staraliśmy się jednak oboje, żeby nasze codzienne życie, a zwłaszcza życie naszych dzieci, wyglądało tak samo jak wcześniej. Nasze nieporozumienia nie powinny przecież odbijać się na nich. Mąż spał ze mną w łóżku, ale nie proponował mi zbliżenia. Ja też tego nie robiłam.

Wojtek już nie dzwonił i nie pisał do mnie. Byłam mu wdzięczna za ten spokój, bo naprawdę nie miałam ochoty użerać się jeszcze z nim. Wyglądało na to, że wszystko się ułoży. Kiedyś... Oboje z Hubertem zaskakująco szybko przeszliśmy do porządku dziennego nad tym, co zrobiliśmy ze swoim małżeństwem i zaufaniem, ale to był spokój pozorny. Ta sprawa miała się jeszcze za nami ciągnąć długo. Niestety.

W piątek wieczorem, kiedy już położyliśmy dzieci spać, Hubert poszedł jeszcze po coś do garażu, a ja przypomniałam sobie, że dawno już nie zaglądałam na moje grupy książkowe. Chciałam też sprawdzić na allegro, kiedy przyjdzie moja zamówiona premierowa książka, "Podejrzany", trzecia część serii o "ostrych seksach", jak to mówił mój mąż. Okazało się, że choć premiera książki zaplanowana była na 6 czerwca, mogłam się spodziewać przesyłki już pod koniec maja. To była bardzo dobra wiadomość.

Kiedy pojawiłam się na prywatnym koncie na Facebooku, zaskoczyła mnie masa wiadomości do odczytania. Po kolei przeglądałam posty z minionego tygodnia, szukając w nich inspiracji do lektury. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk powiadomienia z Messengera. Okazało się, że ktoś do mnie napisał. „Cześć. Piszę do ciebie, bo spodobał mi się twój komentarz pod ostatnim postem w grupie „Szaleni czytelnicy". Wspaniale jest spotykać ludzi, którzy pasjonują się tym samym", napisała jakaś kobieta, która miała konto o nazwie Vicky Lee. Zastanowiłam się chwilę, ale zaraz jej odpisałam: „Cześć. Miło, że piszesz. Tak, ja też uważam, że to wspaniałe uczucie, dzielić z kimś pasję, dlatego udzielam się w tej grupie. Pozdrawiam". Myślałam, że mam ją już z głowy, ale po chwili przyszło następne powiadomienie. „Jak masz na imię?", spytała ta Vicky. – A co mi tam? To tylko imię – pomyślałam i odpisałam jej: „Marlena. A ty?" „Wiktoria :-). Miło mi cię poznać, Marleno", odpowiedziała zaraz.

Ponieważ Hubert właśnie wrócił z garażu, wyłączyłam Facebooka i odłożyłam tablet.

– Idę się kąpać – powiedział mój mąż.

– Jasne. Ja też zaraz pójdę.

– A może chodź ze mną? – zaproponował. – A co mi szkodzi?

– Wchodź pod prysznic. Za chwilę przyjdę.

– Przyjdź do wanny – stwierdził Hubert i puścił do mnie oko, wchodząc do łazienki. Po chwili usłyszałam szum nalewanej wody.

Rzadko korzystaliśmy z naszej wielkiej narożnikowej wanny. Przede wszystkim dlatego, że zużywała ogromne ilości wody, więc oszczędniej i ekologiczniej było brać prysznic. W wannie kąpał się Kajetan, który musiał się pobawić i wymoczyć. Czasem też kąpały się w niej dziewczyny. My rzadko. Tym bardziej nie pamiętałam, kiedy ostatnio brałam wspólną kąpiel z mężem.

Kiedy weszłam do łazienki, mój mąż właśnie się rozbierał, a właściwie już był prawie rozebrany. Stał w samych bokserkach, które opinały jego umięśnione pośladki. Obrócił się w moją stronę i posłał mi szelmowski uśmiech. – I jak tu go nie kochać?

– Dobrze, że już jesteś. Wybierz, jaki chcesz olejek do kąpieli.

– Mogę taki o zapachu Huberta? – zażartowałam sobie, przełykając ślinę, która mi się nagromadziła w odruchu bezwarunkowym, jak na widok apetycznego ciastka.

– Akurat brak takiej buteleczki, ale samego Huberta będziesz jeszcze miała dość tego wieczoru – odpowiedział poważnie.

– A ty jak byś chciał, żebym pachniała?

– Twoją różą – odpowiedział bez zastanowienia.

– Lej różę – zdecydowałam więc.

Hubert do wanny pełnej wody z pianą wlał kilka kropelek aromatycznego olejku.

– Rozbieraj się – zarządził.

– A ty?

– Ja już jestem prawie gotowy – stwierdził, po czym zdjął bokserki i wszedł do wanny. Obserwowałam każdy jego ruch, jak zaczarowana. Przecież wiele razy widziałam męża nago, ale za każdym razem miałam takie same odczucia na jego widok. Chciałam go dotknąć, przytulić się i zatonąć w jego objęciach.

Poziom wody podniósł się znacznie, kiedy Hubert zanurzył się w wodzie.

– Marlena, rozbieraj się! – pogonił mnie.

– Proszę bardzo – odpowiedziałam, stając naprzeciwko niego, prowokująco wydymając usta. Jednym ruchem zdjęłam koszulkę, drugim zsunęłam legginsy z tyłka i powoli opuściłam je do kostek, wychodząc z nich i odrzucając do kosza na pranie. Potem rozpięłam stanik i też go odrzuciłam. W końcu zdjęłam majtki i stanęłam przed mężem nago. Mimo że nie byłam zbyt zadowolona ze swojej figury, on nie miał jej nic do zarzucenia, więc już dawno pozbyłam się przy nim kompleksów.

– Jesteś piękna – powiedział tylko, zachłannie pożerając mnie wzrokiem. Wierzyłam, że on tak mnie widzi. – Co się z nami stało? Przecież byliśmy razem tacy szczęśliwy? Co my narobiliśmy? – zastanowiłam się, próbując to przeanalizować. – Jesteś piękna, moja żono.

– Ty też niczego sobie – odpowiedziałam żartobliwie. Prawda była taka, że na początku naszej znajomości jego potężna fizjonomia działała na mnie przytłaczająco, ale kiedy tylko poczułam się przy nim bezpiecznie, ta różnica wielkości zupełnie przestała mi przeszkadzać. A poczułam się bezpiecznie, kiedy przegonił spod mojego mieszkania, nachodzącego mnie z psychopatycznym zacięciem przez ponad rok po rozwodzie, mojego byłego męża. Od tamtej pory uznałam, że dobrze jest mieć faceta, który straszy wyglądem.

– Wskakuj do mnie, żono – pogonił mnie Hubert.

– Już wchodzę.

Zanurzyłam się w gorącej kąpieli z pianą i różanym olejkiem, oparłam o brzeg wanny i na chwilę zamknęłam oczy.

– Hej, nie śpij – usłyszałam głos męża i poczułam jego dłoń na moim udzie.

– Wcale nie śpię, relaksuję się – prychnęłam.

– Ja ci się zaraz pomogę zrelaksować – odpowiedział, wcale nie zrażony moim prychnięciem.

– A ja na to liczę – odpowiedziałam z uśmiechem.

Otworzyłam oczy i przysiadłam w wannie na stopach, a potem przysunęłam się do męża. Objął mnie i przyciągnął do siebie mocniej, tak, żebym usiadła na nim okrakiem. Od razu poczułam jego podniecenie, które uzewnętrzniło się w pełnym wzwodzie. Jęknął, kiedy otarłam się o niego. Pocałowałam go i znowu się otarłam. Powoli. Lubiłam być „na górze". To zawsze była jedna z moich ulubionych pozycji. Pewnie powiecie, że to znowu potrzeba kontroli, ale ja nie analizowałam nigdy swoich potrzeb seksualnych przez pryzmat charakteru czy doświadczeń. Po prostu coś mi się podobało, lubiłam to i robiłam. A jak mi się nie podobało... to nie.

Hubert nie wytrzymał długo tego mojego ocierania się o niego. Złapał mnie za tyłek i nasunął na siebie niecierpliwie. Wypełnił mnie idealnie. Tym razem oboje wydaliśmy z siebie odgłos zadowolenia. – Uwielbiam go – pomyślałam i już miałam zatracić się w przyjemności, kiedy przypomniałam sobie, że dokładnie tydzień temu on, być może w ten sam sposób, sprawiał tę przyjemność... innej babie. I cały nastrój się ulotnił.

– Coś się stało? – spytał, widząc, że w moich oczach pojawiły się łzy, a i minę musiałam mieć nienajszczęśliwszą.

– Przepraszam, skarbie, nie mogę tak... – wyjaśniłam, schodząc z niego.

– Marlena, no co ty? – Hubert wyglądał na zszokowanego.

– Wybacz, ale jak pomyślę, że tydzień temu robiłeś to z kimś innym, nie mogę...

– Z tego co pamiętam ty też tydzień temu nie byłaś zbyt powściągliwa – przypomniał mi spokojnie, choć po jego minie widziałam już, że się wkurzył.

– Wiem i tym bardziej mnie to boli. Oboje zachowaliśmy się niedojrzale. Nie jak dorośli ludzie, którzy się kochają, tylko jak dwójka gówniarzy zerwanych ze smyczy. A małżeństwo to nie smycz. A przynajmniej nie powinno nią być, bo wtedy nie ma sensu. – Hubert spojrzał na mnie przerażony. Nastrój ulotnił się zupełnie. Teraz byliśmy parą z problemami.

– Próbujesz mi powiedzieć, że nasze małżeństwo nie ma już dla ciebie sensu? – spytał.

– Nie. Wcale nie. Próbuję ci powiedzieć, że nie umiem przejść do porządku dziennego nad tym, co się między nami stało. Nie wiem, co się dzieje, ale te myśli ciągle do mnie wracają. Wyobrażam sobie ciebie z inną kobietą i nastrój szlag trafia.

– Nie wiem czemu. U mnie to tak nie działa. Jak jestem z tobą, myślę tylko o tobie.

– A jak z inną, to o niej? – spytałam jadowicie.

– Nie, no kurwa, Marlena, nie przekręcaj moich słów! – zdenerwował się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro